Drodzy Mieszkańcy, od jakiegoś czasu przedstawiamy Wam dowody na nieudolność wójta i jego betonowej ekipy spod znaku Siły Kontynuacji. Opisujemy niegospodarność oraz przekręty, które wójt nazywa „uchybieniami” lub „przeoczeniami” przepisów prawa. Nie jesteśmy pierwszymi, którzy opisują patologie w urzędzie gminy i na szczeblach władzy samorządowej w Siedlisku. Pionierami w tej dziedzinie byli Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli oraz Regionalnej Izby Obrachunkowej, którzy ponad dziesięć lat temu alarmowali o fatalnej sytuacji w gminie. Wyniki kontroli tych niezależnych instytucji nie pozostawiały złudzeń. Wynikało z nich jednoznacznie, że gmina Siedlisko jest zarządzana fatalnie. Innymi słowy – wiedza o tym, że Darek Straus jest niekompetentnym, nieudacznym i nieudolnym gospodarzem nie jest odkryciem tzw. oszołomów. Wynika ona wprost z tych informacji, które przed dekadą ujawniły niezależne organy państwowych służb kontroli. W tym kontekście na usta ciśnie się pytanie – jeżeli stwierdzono tak rażące nieprawidłowości, to jakim cudem nieudolny wójt nie trafił do więzienia i co więcej dlaczego dalej bezpiecznie wygniatał tapicerkę fotela w gabinecie przy Placu Zamkowym? Odpowiedzi jest kilka. Po pierwsze – wójt i jego urzędnicy, w tym przypadku mowa o sekretarzycy Marii Miśkiewicz, zadbali o to, by o wnioskach pokontrolnych mieszkańcy gminy się nie dowiedzieli. Dacie wiarę, że raporty NIK i RIO sprzed ponad dekady dopiero niedawno zostały opublikowane w gminnym Biuletynie Informacji Publicznej? Do tej pory nasi urzędnicy urzędnicy skrzętnie je ukrywali przed opinią publiczną. I trudno się im dziwić – bo informacje o tym, że wójt sprzedaje gminne działeczki wg nieaktualnych wycen albo że robi wałki z Adamczykami nie jest powodem do dumy. Po drugie – ci, którzy w jakiś sposób dowiedzieli się o wynikach kontroli w Siedlisku, woleli zachować milczenie. Darek Straus niejednokrotnie dał dowód, że bezpardonowo traktuje tych, którzy mu się sprzeciwiają lub otwarcie krytykują. Oprócz bogatego wachlarza urzędniczych szykan Darek potrafi także publicznie sponiewierać przeciwnika. Przekonał się o tym Rysiu Łabiak, kontrkandydat na wójta, którego Daruś dosłownie wykopał ze sceny na wiejskiej imprezie, a następnie z pracy ze stanowiska kierownika Gminnego Ośrodka Kultury. Innymi słowy – ci, którzy wiedzieli o wykrytych nieprawidłowościach woleli zachować tę wiedzę dla siebie. Zwyczajnie bali się tego, że załatwienie nawet najdrobniejszej sprawy w gminie będzie trudne lub wręcz niemożliwe. A należy wiedzieć, że oprócz psiapsiółki ze szkolnej ławy – czyli Marii Miśkiewicz – w urzędzie nieudolny wójcina pozatrudniał członków bliższej lub dalszej rodzinki. Prawdopodobnie po to, żeby przychodząc do pracy czuł się jak… jak w domu. Jest on tu głową rodziny, a reszta grzecznie wykonuje jego polecenia, nawet jeżeli są sprzeczne z prawem. Przykładem takiego działania jest postawa Ani Rojek – córki kuzynki Darka Strausa. Ania była w gminie urzędnikiem odpowiedzialnym m.in. za gospodarowanie mieniem gminnym. To dzięki jej „niedopatrzeniu” sprzedano po niezwykle atrakcyjnej cenie zaledwie 16 tysięcy z ogonkiem tzw. działkę koniarzy synkowi kuzyna wujka… pardon, chodziło o synka kuzyna wójta. Chociaż wójt i wujek dla Ani Rojek były dwiema różnymi nazwami tej samej osoby. Darek był dla Ani przez kilka ładnych lat dobrym wójtowujkiem. Dodać należy także, że rodzinka nie tylko wykonywała i w dalszym ciągu wykonuje polecenia wójtowujka, ale, jeżeli zajdzie taka potrzeba, chroni go przed konsekwencjami jego niegospodarności. Prosty przykład – spośród wszystkich pracowników urzędu gminy wójt nie bez przyczyny wybrał właśnie Anię Rojek i inną pociotkę-urzędniczkę Jankę Budzan (kuzynka oficjalnej małżonki), by broniły jego dobrego imienia w Sądzie. Członkowie najbliższej rodziny miały zapewnić Darkowi Strausowi coś w rodzaju urzędniczego alibi w sporze z tzw. cepeeniarzem – wydawcą felietonów, które obnażają nieudolność jego polityki. Innym i najważniejszym powodem betonowego trwania głównego kontynuatora nieudolności na najwyższym urzędzie w gminie jest orszak wiernych i posłusznych radnych, którymi się otoczył Darek. To oni, w szczególności ich poparcie dla często nieracjonalnych i absurdalnych decyzji wójta, zapewnia Strausowi ochronę przed konsekwencjami prawno-karnymi, które niechybnie poniósłby jako prywatna osoba, ale nie jako wójt, który ma poparcie rady. Oto przykłady – pamiętacie na pewno jak wójt udzielił prywatnej fundacji zarządzanej przez jego kolesia z PSL-u kilkaset tysięcy pożyczki z gminnej kasy a następnie ją umorzył? Skutkiem tego wzbogacił się prywatny podmiot gospodarczy, prowadzący na dodatek komercyjną działalność na terenie naszej gminy. Kilkaset tysięcy złotych ze środków publicznych – czyli pieniędzy, które są wspólną własnością wszystkich mieszkańców - rozpłynęło się. Co więcej do dnia dzisiejszego ani w Biuletynie Informacji Publicznej ani w innym przeznaczonym do tego celu miejscu nie zostało opublikowane szczegółowe rozliczenie tejże pożyczki. A przypomnijmy – każda pomoc publiczna, w szczególności finansowa, powinna zostać rozliczona co do złotówki, a informacje o tym powinny zostać ujawnione. Na czym polega zatem toksyczna symbioza między prowójtowymi radnymi a wójtem w tym przypadku? Otóż Darek był wykonawcą woli radnych. To radni zdecydowali o udzieleniu a następnie o umorzeniu kilkusettysięcznej pożyczki z budżetu gminy firmy należącej do peeseluszka zaprzyjaźnionego z naszym nieudolnym wójtem. W uchwale rady gminy, dotyczącej jednej z pożyczonych a następnie umorzonych sum czytamy wprost: „opiniuje się pozytywnie wniosek o umorzenie….”. Jak widzimy jedynym konkretnym nazwiskiem, które widoczne jest na dokumencie szkodliwej dla budżetu gminy i nieracjonalnej pod względem ekonomicznym uchwały nie jest podpis wójta, ale sygnatura Małgorzaty Chilickiej, przewodniczącej rady gminy w Siedlisku. Ci, którzy pamiętają wydarzenia związane z próbą likwidacji przedszkola gminnego wiedzą, że gdy rodzice złożyli skargę do rady gminy na wójta za to, że skrócił godziny gminnego przedszkola, żeby rodzice przenieśli dzieci do prywatnego, nie kto inny, ale właśnie Gosia Chilicka dostarczyła Strausowi genialnego alibi. W jej odpowiedzi do protestujących rodziców, którzy zostali zmuszeni, by dzieci odbierać o godzinie 13.00, bo wójt skrócił godzinny urzędowania placówki, czytamy: „informuję, że decyzje (…) podejmowane są wspólną decyzją Rady Gminy, natomiast Wójt Gminy Siedlisko jest ich wykonawcą”. Mówiąc wprost, Gosia poprosiła, żeby od Darka się oddyndać, bo on jest niewinny. Robi tylko to, co radni mu nakażą. I teraz już widzicie dlaczego Darek tak ochoczo otacza się miłośnikami pączków, pizzy i kiełbas z grilla a nie specjalistami od zarządzania i ekonomii. Już wiecie dlaczego karmi Gosię pizzą na rautach w urzędzie, dlaczego prosi ją na obiadki do Zajazdu w Młynie, w Lubięcinie i dlaczego dożywia ją w lokalnej Mozaice. Taka przewodnicząca rady, to dla niego prawdziwy skarb. Gdzie znajdzie bardziej posłuszną i bezkrytyczną „czytaczkę” jego projektów uchwał? Nie dziwmy się, że do pracy w radzie wójt wybiera posłusznych radnych a nie takich, którzy wykazaliby się jakąkolwiek inicjatywą i pomysłem na rozwój gminy. Bo jeżeli chodzi o kwestie związane z zarządzaniem gminą, to Straus od lat przekonuje, że w okolicy nie ma większego eksperta niż on. W oficjalnym życiorysie wójta czytamy, że jako rządne i spragnione wiedzy pacholę wyruszył w świat, by uczyć się w różnych szkołach i uniwersytetach. Wymieńmy tylko kilka: Zbiorcza Szkoła Gminna w Siedlisku; Ognisko Muzyczne; Technikum Rolnicze w Nowym Miasteczko; Akademia Rolnicza w Szczecinie; Intensywny Kurs Języka Angielskiego Uniwersytet Jagielloński; „Georgetown Uniwersiti ECECP MJC w USA” (cokolwiek to znaczy – przyp. aut.); WSSE w Warszawie; WSSM w Łodzi; WSZ w Głogowie – i to wszystko przed 38 rokiem życia. Gdybyśmy tak podliczyli ten cały proces dydaktyczny, jaki przebył wójt, to studia wyższe musiałyby trwać rok albo, że wójt opanował sztukę bilokacji i potrafił przebywać w kilku różnych uczelniach jednocześnie. Inaczej nie można wytłumaczyć faktu ukończenia tylu różnych uczelni w tak krótkim czasie. Ostatecznie Darek Straus nigdy nie zdobył ani tytułu magistra ani inżyniera, ale – jak zapewnia – doświadczenie i wiedzę ma. Niestety na naszą niekorzyść i niekorzyść wójta istnieje coś, co nazywa się wiedzą obiektywną. Widzimy jakie jest Siedlisko i trudno uwierzyć, że gospodarz naszej gminy jest osobą, która w swoich działaniach i obowiązkach gospodarskich wykorzystuje specjalistyczną wiedzę oraz doświadczenie. Gmina Siedlisko zmagająca się z zacofaniem infrastrukturalnym jawi się nie tylko jako miejsce bez gospodarza, ale przede wszystkim jako źle zarządzane. Na czym polega różnica? Weźmy przykład hali sportowej w Bielawach. O tym, że dach hali przecieka i że dzieci ćwiczą w strugach deszczu, dyrektor Solecki informował wójta wielokrotnie. Co powinien zrobić Straus? To, co zrobiłby w takiej sytuacji każdy gospodarz, który wie, że ma dziurę w dachu. Wójt jednak przez lata nie robił nic i dach niszczał. Wyobraźmy sobie sytuację hipotetyczną – gmina nie ma gospodarza i w dachu hali sportowej pojawia się dziura. Co zrobiłby dyrektor? Postarałby się naprawić dach własnymi środkami przy wsparciu rodziców. Na tym prostym przykładzie widać jak szkodliwa jest bierność i nieudolność Darka Strausa. Dyrektor szkoły bez wątpienia poradziłby sobie lepiej z problemami infrastrukturalnymi niż bezskutecznie upraszając się u wójta o podjęcie obowiązków gospodarskich. Podsumowując – dla naszej gminy byłoby lepiej, gdyby wójta w ogóle nie było, bowiem dotychczasowe działania Strausa przynoszą nam więcej szkody niż pożytku. Wniosek jaki dostarcza refleksja nad kondycją gminy jest jeden – obecny wójt jest nieudolny i to jest główną przyczyną zacofania infrastrukturalnego gminy. Na dodatek otoczył się szczelnie radnymi, wśród których trudno szukać specjalistów czy ekspertów. Prowójtowi radni z obozu siły kontynuacji przegłosują każdy nonsens, który podsunie Straus i – jeżeli zajdzie taka potrzeba – zapewnią konieczne alibi, które uchroni wójta przed konsekwencjami fatalnych i szkodliwych decyzji. Jednak kiedy już miarka się przelewa, kiedy nie sposób zahamować fali krytyki, beton siły kontynuacji z wodzem na czele odwołuje się do przysłowiowych mądrości. Nie ma już wymówek – pojawia się ludowe powiedzonko: „nie krytykujcie, nie wytykajcie błędów, nie narzekajcie na skażoną wodę i dziurawe chodniki, nie skarżcie się na nepotyzm i kolesiostwo bo zgoda buduje a niezgoda rujnuje”. Ale co domniemana zgoda na wieloletnie zaniedbania, na urzędniczą nieudolność, kolesiostwo czy nepotyzm miałaby zbudować? Oczywiście - nic! Odwołując się do mądrości ludowych Straus i jego poplecznicy chcą nas przekonać do tego, by godzić się na nieudolność, która ciągnie się od ponad dwóch dekad. Mamy cierpliwie czekać w milczeniu i w zgodzie na to, aż „zgoda zbuduje”. W Siedlisku rządzą ci sami gospodarze od przeszło dwóch dekad, czego mamy się spodziewać? Czym nas zaskoczy nieudolny wójt i jego przyboczna wuefistka, gajowy-wyłuszczacz, „ręcistka” i reszta pieszczochów Darka? O tym jak bardzo niezaskakujące, ale w tym negatywnym sensie, są rządy ekipy sterowanej przez urzędującego wójta przekonamy się już niedługo. 16 września odbędzie się sesja rady gminy. Będzie głosowany m.in. projekt uchwały nowej pożyczki. Straus planuje nowy kredyt dla gminy. Tym razem podsuwa radnym do przegłosowania uchwałę, w której wyrażą zgodę na zaciągnięcie rozkosznej sumki prawie trzech milionów i trzystu tysięcy złotych, z czego niemalże pół miliona będzie przeznaczona nie na inwestycje, nie na wkład własny w projektach unijnych, ale na spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów. Klasyka gatunku - chciałoby się powiedzieć. Straus i jego radni pogrążają gminę w spirali zadłużenia. Zaciągają nowe kredyty, by spłacać stare. Robią to od lat. Przypomnijmy tylko, że w roku 2012 wójt i jego ekipa zaciągnęli trochę ponad 500 tys. złotych pożyczki z czego ok. 80 tys. przeznaczył na spłatę poprzednich długów. W tym samym roku – czyli jeszcze w 2012 – na spłatę wcześniejszych długów wójt i jego betonowi radni zaciągnęli prawie 900 tys. złotych kredytu. W 2013 na spłatę starych długów Straus z kontynuatorami zaciągnęli znowu ponad dwa miliony kredytów. Pożyczkę podobnej wysokości, przeznaczoną także na pokrycie starych długów, betonowi kontynuatorzy marazmu i zacofania wzięli także w 2018 z tą różnicą, że spłatę tego zobowiązania zaplanowano na lata 2021-2028. Do tego doliczyć należy kredyt w wysokości prawie 2 milionów 300 tysięcy złotych, który zaciągnął wójt rok temu i również z przeznaczeniem na spłatę poprzednich długów. Ten kredyt wójt zamierza spłacić w latach 2021-2031. Nowy dług, który planuje w tej chwili zaciągnąć Straus także w części przeznaczony jest na spłatę starych zobowiązań finansowych. Przypomnijmy, że wielomilionowy kredyt zaciągnięty w 2018 r. gmina Siedlisko właśnie w tym roku zaczęła spłacać. Nieudolność Strausa oraz brak głębszej refleksji wśród betonowych radnych spod szyldu Siły Kontynuacji doprowadziły do tego, że gmina nie posiada środków własnych, które mogłaby przeznaczyć na pokrycie zobowiązań dłużnych i dlatego musimy żebrać w bankach po nowe kredyty, z przeznaczeniem nie na inwestycje, ale na spłatę starych zobowiązań. Innymi słowy – żyjemy na kredyt. Takie życie zafundował nam nieudolny, nieudaczny i skrajnie niekompetentny wójt Dariusz Straus i jego ekipa. W telewizji, w radio, w szkole podstawowej przestrzegają przed spiralami zadłużenia. Gosia Chilicka oraz ci wszyscy rajcy, którzy zachwyceni „gospodarnością” Strausa żłopią skażoną kranówkę prosto z wiader, ignorują oczywiste fakty. Ich przekonanie o tym, że Straus jest zaradnym wójtem porównać można z wiarą płaskoziemców w to, że ziemia jest płaskim dyskiem i że to słońce krąży dookoła ziemi a nie odwrotnie. Jak wytłumaczyć ową oczywistą pogardę dla faktów, którą prezentują W betonowi Kontynuatorzy? Gdzie będą, gdy za kilka lat nowi gospodarze Siedliska zaczną spłacać te milionowe długi? Oczywiście koszty nieudolności wójta i jego ekipy poniesiemy my wszyscy za kilka lat. A Straus? Cóż, nasz Darek będzie robił sobie kampanię wyborczą na kredyt. Zaciągnąwszy ponad trzy miliony nowych długów coś na pewno za te pieniądze zbuduje. W roku przedwyborczym pojawi się w gminie kilometr nowej drogi, na której tle Straus zrobi sesję zdjęciową, którą pochwali się w materiałach wyborczych. Następnie będzie przekonywał wszystkich, że jest zaradnym gospodarzem, a to, co opowiadają krytycy – czyli jak ich określa „oszołomy – to nieprawda. Przecież „coś” zrobił? Owszem – wójt za trzy miliony „coś” wybuduje, ale zapłacą za to jego następcy. W 2029 roku, w chwili kiedy zaczniemy spłacać długi wójta, po Strausie w Siedlisku zostaną tylko złe wspomnienia, tykające bomby ekologiczne w postaci zasypanych śmietnisk, skażona woda w instalacjach wodociągowych, dziurawe drogi, krzywe chodniki i wielomilionowe zadłużenie. Tyle nam zostawi nieudolny wójt, wuefistka, gajowy-wyłuszczacz i reszta ekipy betonu siły kontynuacji. Pozdrawiam Paweł P.
Poczytałem sobie o budżecie Waszej gminy. Bardzo ciekawa lektura. Polecam wszystkim mieszkańcom. Warto wiedzieć ile i na co płacicie. W końcu to przecież Wasze pieniądze, które musicie zarobić i wpłacić do gminnej kasy. Warto wiedzieć jak są wydawane.
Rysiek odpuść ! Odpuść ze względu na swoją matkę i śp ojca. Pomyśl miałeś spokój, poważanie, rodzinę. Teraz masz wstyd czy to daje Ci szczęście? Czy praca dla Strausa jest wara tej ceny ? Zniszczyłeś wszystko co zbudowali Twoi rodzice osiedlając sie w Siedlisku. Odpuść….weź przykład z Pani Hardy.
Donośił wilk razy kilka,donieśli w końcu na wilka
To, że Rysiek to kapuś wiadomo nie od dziś. Przysłużył się wielu w Siedlisku. Wiedzą o tym współpracownicy z nadleśnictwa, wie brać myśliwska. Swego czasu donosił nawet na swojego kuzyna, więc rodzinę ma za nic.
Kapusta, głowa pusta
Straus i jego klakierzy doprowadzą do bankructwa gminy. Jedyny pozytyw takiej sytuacji, to będzie to, że pozbędziemy się pasożytów i nierobów, którzy opłacani są z naszych podatków. Nowa radna, ledwie weszła do rady, odrazu
przyłożyła rękę do zadłużenia gminy. Brać kredyt na spłatę kredytów, to świadczy o niegospodarności, głupocie i krótkowzroczności władzy. Odsetki przerosną dług i kto to będzie spłacał? nasze dzieci!
Sodoma i gomora w urzędzie gminnym. Kur_a a ja tam place podatki. Zapierniczam po dwa etaty!
Jestem pewny że ktoś komuś musi obciągac. Partner specjalistki od fikołków miał kilka lat temu raka prostaty. Za co mu wspolczujemy. Czyżby nasz gminny gieroj zaspokoił nasza specjalistkę że gotowa wskoczyć w ogień ? Wiemy od wielu lat w gminie były ekscesy sexualne. Już jakieś 30 lat temu Jola i Marylka spódnice podnosiły przy alkoholu. Majowa jak sobie dogadzala z chłopami a teraz czas na PR i naszego trzmiela zapładniacza. Jednemu kuśka nie stoi to on nadrabia za dwóch. Wio !
Chilicka zawsze była w cieniu siostry. Jako radna i przewodniczaca chciała zabłysnąć być lepsza. Z jakim skutkiem wszyscy widzimy
Chilicka nie urodziła się w Siedlisku. Dostała pracę w szkole dzięki swojej ambitnej siostrze Jolancie Pazdrowskiej. Ówczesna Pani Bargiel ( Pazdrowska) dyrektor naszej szkoły podstawowej i gimnazjum uległa nachodzeniu i proszeniu o pracę młodszej siostry. zatrudniła ją i swojego szwagra Juliusza Chilickiego w szkole. Na szybko robili studia zaoczne. Lubią się przypadobac władzy tam gdzie sila, tam i oni. Siostry się pokłóciły. Pani Małgorzata w sposób bezczelny stanęła po stronie oprawcy swojej siostry a Pan Juliusz zajada się pizza w urzędzie gminy. Z rodzinką najlepiej na zdjęciu. Małgorzata jest pośmiewiskiem całego regionu. Nie ma klasy, taktyki tylko ucisza Wojciechowską, Mokwinska, Korotyszewską. Swoją drogą ta trójka za wiele nie działa woda z bakteria coli zatrula mózgi ludności gminy.
Członków rady gminy można podzielić na dwie grupy – radnych, którzy przez to, że potrafią analizować i przewidywać zagrożenia, które wynikają z zaniechań i szkodliwej polityki wójta, jawią się jako radni opozycyjni oraz popleczników Strausa. Wśród popleczników można wyróżnić dwa podobozy – radnych, którzy zdają sobie sprawę, że popierając wójta działają na niekorzyść gminy oraz na tzw. użytecznych idiotów. Pożyteczni idioci w radzie gminy, to zwykle osoby, które nie potrafią poprawnie zbudować zdania w języku polskim, nie wspominając o zdolności do krytycznej analizy projektów uchwał. Użytecznych idiotów wójt po prostu „używa” tak, jak się używa młotka z tą różnicą, że nie wbija gwoździ ale przegłosowuje uchwały takie, jakie mu się podoba.
Jeżeli chodzi o tych radnych, którzy wiedzą że nieudolny wójt źle zarządza gminą ale mimo to go popierają, to mamy do czynienia z ciekawą odmianą schizofrenii polityczno-obyczajowej. Jej objawem była postawa przewodniczącej rady gminy – z zawodu nauczycielki – która gorąco wspierała plan likwidacji przedszkola gminnego. W normalnych warunkach jest to nie do pomyślenia, by nauczyciel szkoły publicznej głosował i lobbował za likwidacją publicznej placówki edukacyjnej. Taki przypadek jest unikalny nie tylko w skali kraju.
Jak i czym wytłumaczyć fakt, że osoby o podwyższonej świadomości popierają nieracjonalną i szkodliwą pod względem ekonomicznym politykę gospodarza gminy Siedlisko? Oprócz ego – czyli radości z bycia u władzy – muszą działać tu także inne mechanizmy. Dzisiaj, po tym jak mit zaradnego wójta został sfalsyfikowany, dalsze popieranie Strausa jest formą – jak to mówi młodzież „obciachu”. Wygłaszanie sądów, że „Darek Straus jest zaradnym wójtem” niczym nie różni się od głoszenia, że „Ziemia jest płaska” (nawiązując do felietonu). Jednak mimo to, ludzie ci w radzie gminy zdolni są do takich aktów autokompromitacji. Powodów tego może być kilka – po pierwsze „haki”. Z doświadczenia wiemy, że wójt rządził m.in. za pomocą tzw. haków. Świadczy choćby o tym przypadek byłej radnej pani Barny, na którą wójt miał haka i którego wykorzystał, gdy ta zaczęła upominać się o zdewastowaną działkę w sąsiedztwie szkoły (tzw. żwirownię). Czy i jakie haki wójt ma na Chilicką i Kieczura – może się o tym kiedyś przekonamy. Innym motywem działań jest obawa przed ostracyzmem społecznym. Kilkanaście lat aktywnego wspierania wójta nie może zostać nagle przerwane choćby najbardziej krytyczną refleksją nad swoim postępowaniem w roli rajcy. „Co by ludzie na to powiedzieli?”. Trzecim powodem jest poczucie braku możliwości oczyszczenia się i nadziei na przebaczenie i zgodę. To powoduje dalsze trwanie w obozie, w którym wszyscy są wybrudzeni tym samym politycznym „gównem”. W myśl zasady – tu wszyscy jesteśmy tacy sami, mamy sumienia obciążone tymi samymi „uchybieniami”, „przeoczeniami” itp., trzymamy się razem. W tym obozie uchybienia nikomu nie przeszkadzają, gdyż są codziennością, powietrzem, którym się oddycha.
I teraz jeżeli przyjrzymy się zapleczu politycznemu urzędującego wójta, to w każdym z radnych jego obozu znajdziemy trochę „politycznych wąsów” Strausa, trochę jego politycznego bełkotu politycznej obłudy, głupoty i zwykłego nieuctwa. Czym się różni Pawlakowa czy Gielcowa od Strausa? Albo czym się różni Chilicka z Kieczurem od Strausa? Kiedy spojrzymy na tych ludzi z dalszej perspektywy uświadomimy sobie fakt, że różnice między radnymi obozu wójta a nim samym polegają tylko na skali natężenia zjawiska. I nic więcej.
Proszę wymienić mi sukcesy Pani Chilickiej przez ostatnie ponad 10 lat w RG. Trzeba by było się nieźle nagłośnić aby je znaleźć
Polityka samorządowa w naszej gminie opiera się na zaciąganie kredytów i ich spłacaniu po około roku następnym kredytem. W takim przypadku Starostwo Powiatowe widzi w nas łatwy kąsek do poszerzenia swoich obszarów i wybudowania nam smierdzacego przedsiębiorstwa daleko od mieszkańców Nowej Soli. Tuż przy nosach mieszkańców Bielaw.
Toniemy w długach nie mamy pieniędzy na podstawowe potrzeby typu wymianę wodociągów. Jest mi źle i smutno, że urodziłam się w tej gminie sąsiedzi obok mają wszystko a my nic. Czas to zmienić ale czy się uda czy znajdzie się dobry Wojt?
Może warto napisać ile wynoszą rocznie te raty i odsetki płacone od kredytów i ile będzie rocznie kosztował kolejny kredyt oraz jak to się ma na roczne wpływy do gminnego budżetu.
Czyli ile rocznie płacicie za nieudolność wójta i jego hojność wobec kolegów.