Nie wstyd ci?

Drodzy Mieszkańcy,

w piątek, 15. października, na trasie między Nową Solą a Przyborowem pojawił się nowy bilbord, który podobnie jak poprzednie jest graficznym komentarzem naszej okołosiedliskowej rzeczywistości. Tym razem nie radosna mordka wójta ani nie ryłko gajowego Rysia spoglądają na przejeżdżających. Na najnowszym bilbordzie możemy podziwiać trzy gminne gwiazdeczki – Gosię Chilicką, Jankę Gielcową i Bronkę Pawlakową. Babeczki uśmiechają się, eksponując klawiaturę uzębienia. Mają ku temu ważny powód. Trzy celebrytki siedliskowego samorządu w zeszłym roku, razem dorobiły 40.000 zł za fuchę w gminie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że na konto przewodniczącej rady gminy Gosi Chilickiej każdego miesiąca spływa okrągła sumka około 1500 zł, za to, że m.in. uczestniczy w przywitaniu lata w Siedlisku, to przyznacie sami – niezłą wuefistka Gosia podłapała fuchę.

Na pewno są tacy, którzy zadają pytanie o celowość tego przedsięwzięcia i sens coraz to nowych obrazków pojawiających się na bilbordzie? Dlaczego „oszołomy” (tak wójt Darek Straus określa krytyków swoich nieudolnych rządów w gminie) to robią? Odpowiedź jest prosta – wstyd, chcemy zawstydzić polityczny beton nieudolnych kontynuatorów, który, jak wielokrotnie wykazaliśmy na podstawie publikowanych dokumentów, sprowadza naszą małą ojczyznę w coraz to głębszą otchłań zacofania kulturalnego, ekonomicznego i infrastrukturalnego. W związku z tym, że polityczny beton skupiony wokół Strausa odporny jest na merytoryczne argumenty, których w ciągu ostatnich dwóch lat dostarczyliśmy aż nadto, publikując twarde dowody w postaci uchwał, raportów pokontrolnych, protokołów zewnętrznych służb nadzoru itp., postanowiliśmy zaapelować do poczucia przyzwoitości prowójtowych radnych i zawstydzić ów polityczny beton, licząc na krytyczną refleksję i zwycięstwo zdrowego rozsądku nad ślepą lojalnością do nieudolnego lidera.

Są dwa rodzaje uczucia wstydu: wstyd pozytywny i wstyd negatywny. Wstydzimy się pozytywnie na pierwszej randce, tuż po pierwszym pocałunku. Czujemy wówczas wypieki na twarzy, pojawiają się rumieńce i miłe drżenie ciała. Podobne uczucie pozytywnego zawstydzenia odczuwa się zwykle w sytuacjach, gdy jesteśmy publicznie, na forum chwaleni za dobre uczynki, których jesteśmy sprawcami. Ale nie musimy być publicznie wychwalani, ani też iść na randkę, by doświadczyć uczucia pozytywnego zawstydzenia. Nierzadko doświadczają go solenizanci imprez urodzinowych, gdy zebrany tłum gości odśpiewuje „Sto lat”, wznosząc toast. Iluż z nas w tych okolicznościach się nie zawstydziło? Speszyło? Spłonęło rumieńcem? Ten rodzaj pozytywnego zawstydzenia jest w swej istocie doświadczeniem miłym i nierzadko przyjemnym. Pozytywnie zawstydzeni czujemy się w tych momentach ważni – jeżeli nie najważniejsi – lub co najmniej wyróżnieni. I nawet, jeżeli to wyróżnienie trwa tylko chwilę – wszak każda impreza urodzinowa i randka się kiedyś kończą – to wspomnienie o przeżytym, o doświadczonym uczuciu wstydu pozytywnego zostaje w naszej pamięci do końca życia.

Wstyd negatywny, to uczucie, które pojawia się wówczas, kiedy świadomie zrobimy coś złego i fakt ten wyjdzie na jaw, zostanie poddany publicznej ocenie – czyli kiedy: „dowiedzą się o tym ludzie”. Innymi słowy nie samo robienie złych rzeczy zawstydza, ale fakt, że dowiedzieli się o tym inni jest głównym źródłem tego uczucia. Dopóki nasze ciemne machlojki pozostawały tajemnicą, nie było powodów by się wstydzić. Przeciwnie. Trzymając złe uczynki w tajemnicy można było udawać przykładnego obywatela, dobrego męża, cnotliwą małżonkę, pobożnego katolika. Weźmy taki oto zupełnie hipotetyczny przykład. Mąż rodziny w każdą niedzielę wespół z małżonką zasiada w pierwszej ławie w trakcie mszy. Najgłośniej recytuje modlitwy, najgłośniej też śpiewa pieśni religijne. Uczestniczy we wszystkich nabożeństwach, a w orszaku Trzech Króli, tuż obok księdza, często trzymając go pod rękę, zawsze przywdziewa szaty świętego mędrca ze wschodu, który w tradycji przyniósł prezent Dziecięciu Bożemu. Ale ów mąż rodziny, poza oficjalnym życiem, prowadzi w ukryciu drugie. Ma romans z młodą, zgrabną kochanką. Oszukuję żonę, z którą uczestniczy w mszach świętych i okłamuje dzieci z prawego łoża oraz całą rodzinę, udając kochającego męża i ojca. Prowadząc podwójne życie dorobił się nieślubnego dziecka z kochanką i wszystko było dobrze, do czasu, gdy fakt ten utrzymywany był w tajemnicy. Kiedy jednak prawda o jego podwójnym życiu wyszła na jaw i jego niewierność oraz kłamstwa ujrzały światło dzienne, w tej samej chwili poddany społecznej ocenie winowajca doświadczył negatywnego uczucia wstydu. Gdziekolwiek się nie pojawił słyszał za plecami szepty, kątem oka dostrzegał jak go wytykają na ulicy, a w domu doświadcza uczucia chłodu, gdy żona odwracała głowę wymownie milcząc. W tych okolicznościach wstyd jest uczuciem negatywnym, nieprzyjemnym, czymś, co chcielibyśmy żeby ustało. Niejednokrotnie wielu winowajców chciałoby w tym momencie cofnąć czas po to, żeby móc wycofać się ze złych decyzji; żeby nie zdradzać bliskich, nie kłamać, nie oszukiwać, nie robić źle. Jest to jednak niemożliwe i poczucie wstydu, hańby pozostaje na długo w świadomości grupy społecznej.

Jak widzimy w obu przypadkach wstyd pojawia się dopiero, gdy nasze uczynki, fakty z naszego życia, poddawane są publicznej ocenie. Wróćmy teraz do wspomnianych bilbordów na drodze z Nowej Soli do Przyborowa. Na ostatnim widzimy roześmiane radne – Gosię Chilicką, Janinę Gielc i Bronisławę Pawlak wraz z kwotami wynagrodzeń, które za fuchy gminne wpłynęły na ich konto. To, że Chilicka i reszta roześmianego towarzystwa dostali tyle kasy jest bezspornym faktem i dopóki wiedza o tym nie wychodziła poza oświadczenie majątkowe, które radne z obowiązku publikować muszą w Biuletynie Informacji Publicznej, wszystko było w porządku. Radne prezentowały się jako zaangażowane społeczniczki, jako osoby, które spontanicznie, bezinteresownie popierają nieudolnego wójta, wierząc i przekonując wszystkich o jego zaradności i gospodarności. Ale czy po tym ,jak okazało się, że panie otrzymały na konta wspólnie okrągłą sumkę 40.000 zł czy ktoś jeszcze wierzy w spontaniczność i szczerość poparcia dla urzędującego wójta? Zamiast uznania pojawia się wstyd, tym większy, że nieustannie słyszymy od prowójtowych radnych, że „piniążków nima”, że „gmina jest mała, biedna” i że „robimy co możemy”. Tym czasem okazuje się, że przedsiębiorcze radne wraz z nieudolnym wójtem mają się całkiem nieźle. Jeżeli jeszcze uświadomimy sobie fakt, że to dzięki głosom oddanym przez Gielcową, Chilicką i Pawlakową Darek Straus zapewnił sobie podwyżkę uposażenia w tej kadencji, uczucie naszego wzburzenia i poczucie wstydu i autokompromitacji pań z rady powinno być większe.

Gdyby nie publikowane felietony ani teraz bilbordy, wiedza o tych faktach pozostałaby nieodkryta i dryfowałaby spokojnie w otchłaniach urzędowej papierologii. Nikt wcześniej o tym nie informował, nie mówił głośno, a same radne – Gosia, Janina, Bronka i reszta prowójtowych radnych spod znaku nieudolnej siły kontynuacji – prezentowała się jako wielcy, zaangażowani społecznicy, którzy są jedyną szansą dla gminy i nadzieją na lepsze jutro.

Czy odwołanie się do elementarnych uczuć – a do takich należy uczucie wstydu – może ocalić gminę przed dalszą dewastacją. Zawołanie „Straus, czy ci nie wstyd?”, „Kieczur czy ci nie wstyd?”, „Bronka czy ci nie wstyd?”, „Chilicka, czy ci nie wstyd?”, „Gielcowa, czy ci nie wstyd?” w normalnych okolicznościach musi wywołać refleksję nad własnymi uczynkami. Człowiek, który wie czym jest przyzwoitość, wie, że popieranie polityki kolesiostwa, nepotyzmu i dewastacji gminy – a to Gosia Chilicka jako przewodnicząca rady gminy robi już trzecią kadencję – przynosi wstyd i publiczne potępienie. Trudno będzie po tym wszystkim spojrzeć ludziom w oczy i powiedzieć: „zrobiłam dobrą robotę”.

Podobna rzecz ma się z innymi radnymi oraz tymi wszystkimi, którzy wykorzystując nieudolność urzędującego wójta oraz panoszący się nepotyzm i kolesiostwo, żerowali na majątku gminy. Wszyscy, którzy po cichutku kupowali leżące na terenie gminy nieruchomości lub działki gminne wg nieaktualnych wycen, kolesie, którzy podstawiali tzw. „słupy”, by kupić od gminy mieszkania po niespełna 230 zł/m2 itp. itd., po tym, jak fakty te ujrzały światło dzienne i poddane zostały publicznej ocenie odczuwać muszą wstyd. Żaden z nich nigdy nie będzie już udawał, że spontanicznie wspiera politykę samorządową Strausa. Wiemy, że mieli w tym interes. A wstyd, który odczuwają będzie tym większy, im więcej ich niegodnych uczynków wystawionych zostanie pod publiczny osąd.

Na zakończenie musimy odpowiedzieć na ostatnie, ale niezwykle ważne pytanie: czy Darek, Gosia, Rysiu, Bronka i inni negatywni bohaterowie felietonów oraz bilbordów w ogóle są zdolni do wstydu po tym, jak ich nieudolność samorządowa, kolesiostwo, nepotyzm i brudne interesiki wystawione zostały na publiczny osąd? Czy któreś z nich potrafi uderzyć się w piersi i powiedzieć: „zrobiłem/zrobiłam źle – to był błąd!”? Mamy uzasadnione wątpliwości, że się tak stanie. Dopóki Gosia, Bronka, Janka, Daruś i reszta ekipy otrzymują sute wynagrodzenie za fuchy w gminie na konta, dopóty trwać będą na urzędach, brnąc w nonsens tzw. polityki kontynuacji, która jest główną przyczyną i źródłem zapaści gminy. Nie ma bardziej intratnej fuchy dla osób o tych kwalifikacjach i kompetencjach. Gdzie Pawlakowa z Gielcową zarobiłyby tyle pieniędzy? Jaki pracodawca zapłaciłby 1500 zł wuefistce Chilickiej za to, że m.in. wita wiosnę? Jaka firma wypłaciłaby Strausowi ponad 130.000 zł rocznej pensji za taką nieudolność i niegospodarność, którą prezentuje na co dzień jako wójt gminy? Wstyd! Dlatego też powtarzamy – następnym razem, głosując, biorąc udział w wyborach, kierujmy się nie sympatiami osobistymi, nie tym kogo lubimy bardziej, a kogo mniej, ale kompetencjami kandydatów. Uczestnicząc w wyborach demokratycznych ponosimy odpowiedzialność za kondycję gminy Siedlisko – onegdaj perły regionu.

pozdrawiam

Paweł P.

3 Replies to “Nie wstyd ci?

  1. Służki wstydu nie mają, są głuche i ślepe na gminną rzeczywistość, całkowicie oddane swemu panu, a co tam prawo, tyle lat było łamane i świat się nie zawalił, a że gmina zacofana, to co, grunt, że kasa wpływa na konto i kawkę można wypić na koszt gminy.

  2. “Uczestnicząc w wyborach demokratycznych ponosimy odpowiedzialność za kondycję gminy Siedlisko”
    I to jest najważniejsze. Sami sobie zrobiliście to co macie. Już to pisałem ż można dać się nabrać raz no szczególnie naiwni mogą się dać nabrać dwa razy, ale Wyborcy w Siedlisku nabierają się tyle razy że może podoba im się taka sytuacja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *