Eksperci z Dariuszowic

Drodzy Mieszkańcy,
w dzisiejszym felietonie będzie o tym, co widzimy i jak działają nasze zmysły. Postaramy się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego widząc gminę w ruinie, dalej wybieramy tego samego gospodarza. Nie ulega wątpliwości, że za stan gminy odpowiada tylko i wyłącznie jej gospodarz wraz z radnymi. W radzie mamy prawie tych samych leśnych dziadków i babcie, a wójtem od 22 lat jest absolwent amerykańskiego „uniwersiti”, charyzmatyczny przywódca, lider, prawdziwy mąż stanu i ekspert – Dariusz Straus.

To, w jaki sposób postrzegamy świat zewnętrzny zależy przede wszystkim od naszych zmysłów. Wzrok, słuch, węch, dotyk – to okna na świat, przez które potoki wrażeń docierają do mózgu, by na tej podstawie umysł mógł konstruować spójny obraz tego, co nasz otacza. Proces ten został bardzo dokładnie opisany przez badaczy. Jednak sam w sobie sposób poznawania świata i pracy narządów zmysłów kryje przed nauką jeszcze wiele tajemnic. Naukowcy nie potrafią wytłumaczyć na przykład wpływu materii na ducha. Prosty przykład – idziemy na imprezę dożynkową z flaszeczką w kieszeni. Jak to się dzieje, że pijąc wódeczkę – czyli substancję w 100% realną, rzeczywistą, za którą zapłaciliśmy w sklepie, lub którą uzyskaliśmy z domowej destylacji zacieru drożdżowego, nasz umysł nagle szwankuje. Jakim cudem materia – czyli wódka – działa na coś niematerialnego – na nasz umysł, naszą duszę? Dusza jest niematerialna, nie można jej zobaczyć czy dotknąć. Jak zatem alkohol może mieć na nią wpływ?

W Siedlisku zagadnienie owo ma inną skalę. W regularnych odstępach czasu, w wyborach samorządowych określona ilościowo grupa ok. 900 osób wybiera tego samego gospodarza. Problem w tym, że przez cały okres swojej działalności – czyli przez prawie ćwierć wieku – gospodarz ów udowadnia, że się na zarządcę nie nadaje, a gmina Siedlisko po równi pochyłej stacza się w przepaść coraz głębszego zacofania. Innymi słowy: wśród siedliskowej społeczności jest grupa osób, które nie zważając na oczywiste dowody empiryczne czyli na to, co widać, głosuje na Darka Strausa. Jak to jest możliwe, że tych 900 mieszkańców regularnie neguje prawa zdrowego rozsądku oraz wszystkie obiektywne okoliczności i wybiera na wójta Darka Strausa? Jak to się dzieje, że 900 mieszkańców gminy zapada na rodzaj zaciemnienia umysłowego w regularnych odstępach czasu? Czy faktycznie siedliskowa kranówka ma taki wpływ na umysły jak wódka w okresie dożynkowo-imprezowym? Czy to skutek nadmiernego spożycia źródlanej – jak zapewnia wójt – mętnej wody z gminnych instalacji, doznajemy rodzaju oszołomienia? Wszak wójt wspominał coś o oszołomach w gminie. Może w jego słowach jest ziarenko prawdy?

W 2019 r. było nas wszystkich w gminie 3508 osób. W drugiej turze ostatnich wyborów samorządowych, kiedy Agnieszka Adamów-Czaykowska mierzyła się z „pancernym” Dariuszem, głosowało łącznie 1732 osób. Tyle w gminnych lokalach wyborczych wydano kart do głosowania. Większość jak wiemy poparła Strausa. Wójt jeszcze tego samego dnia, w towarzystwie Jasia Fijoła, młodego Brodzika, Witusia Rytwińskiego oraz męża naszej gminnej wuefistki i przewodniczącej rady gminy, świętował zwycięstwo. Po raz który został wójtem? Trzeci? Czwarty?Piąty? A może szósty? Nikt już tego nie liczy. Pytanie, na które chcemy dzisiaj znaleźć odpowiedź brzmi: jak to się stało, że demokratyczna większość głosów oddana została na Darka Strausa, którego polityka uchybień, przeoczeń i nieznajomości przepisów prawa wpędziła Siedlisko w długi i w infrastrukturalną ruinę?

Wiemy, że Agnieszka, która naprawdę jest świetnie przygotowana do tego, by zostać wójtem, prowadziła kampanię od początku sabotowaną przez „kreta”. Przekonana przez „kreta”, by za wszelką cenę unikać konfrontacji, nie potrafiła zdecydowanie odciąć się od polityki Strausa. Przez to nie wskazała wiarygodnej alternatywy wobec socjalnego minimum, którym od ponad dwudziestu lat „pancerny” wójt karmi Siedlisko. Przekonana przez „kreta”, że grabieniem liści w parku Adelajdy wygra ze Strausem, Agnieszka wcieliła się w rolę sprzątaczki. Zamiast prowadzić ostrą i merytoryczną polemikę, zamiast mówić głośno o tych wypaczeniach władzy, o których my piszemy od prawie dwóch lat, przeciwniczka wójta realizowała program szczególnie pojętej uczciwości oraz zasad dziwnego fair-play. Na czym polegała owa wyjątkowość i dziwność? Na tym, że pod pojęciem fair play i uczciwości skrywał się programowy brak jakiejkolwiek konfrontacji z wójtem. Oznaczało to przede wszystkim unikanie informowania mieszkańców o patologiach w urzędzie. Agnieszka na przykład nie piętnowała nepotyzmu, jaki wprowadził w urzędzie i placówkach mu podległych wójt. Mimo, że o tym wiedziała nie wykorzystała tej wiedzy. Kandydatka na wójta postanowiła cenzurować tego rodzaju treści w swoich przekazach. Nie mówiła o tych nieprawidłowościach. Dlaczego? To właśnie zasługa działań „kreta”. Wmówił jej, że publiczna debata o nepotyzmie w Siedlisku będzie odebrana jako atak na rodzinę Strausa. Był to oczywisty sabotaż ze strony „kreta”, ponieważ, to nie Agnieszka Adamów-Czaykowska pozatrudniała pociotków Strausa na urzędach. Nie zrobił też tego poprzedni wójt Stanisław Bator. To wyłącznie Darek Straus ponosi za takie działanie odpowiedzialność. To on obsadził gminne etaty rodzinką, a ludzie mają prawo znać prawdę. Mają prawo wiedzieć, że nieudolny wójt otoczył się i obsadził urzędy pociotkami. Kondycja gminy zależy nie tylko od Strausa, ale też od urzędników. Dlaczego zamiast wysokiej klasy specjalistów Straus zatrudnił pociotków? Proste. Rodzina chroni i ochrania. Przykład? Proszę bardzo – nie bez powodu spośród wszystkich urzędników, Darek powołał przed sąd na świadków zatrudnionych w urzędzie gminy pociotków. Córkę osobistej kuzynki – Anię Rojek i kuzynkę oficjalnej małżonki – Jankę Budzanową. Panie świadczą jakim zaradnym zarządcą jest Darek Straus i jak bardzo obraźliwe są felietony, w których przedstawiany on jest jako nieudacznik. Żaden inny urzędnik nie będzie bronił w Sądzie urażonego ego wójta tak, jak rodzina.

Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że zatrudniając rodzinkę, Darek kierował się kryterium merytorycznym. Przede wszystkim brał pod uwagę kompetencje, dotychczasowe osiągnięcia, umiejętności i że zatrudnił prawdziwych ekspertów. To zaś, że ci specjaliści są członkami jego bliższej lub dalszej rodzinki, to czysty przypadek. Dobre sobie. Chcecie wiedzieć skąd wiemy, że zarówno wójt jak i pracujący w gminie jego pociotkowie, nie są wysokiej klasy specjalistami? Wiecie to także i Wy i każdy, kto odwiedzi gminę Siedlisko. Rozejrzyjcie się. Choćby wójt i podlegli mu urzędnicy ukończyli milion kursów, szkoleń, szkół podyplomowych, lotnych uniwersytetów; choćby ściany ich gabinetów wytapetowane były zaświadczeniami, dyplomami i medalami – to i tak nic nie zmieni faktu, że jaka gmina jest, każdy widzi. Kondycja gminy Siedlisko, w szczególności głębokie zacofanie infrastrukturalne, jest widoczne gołym okiem. Nie musimy być specjalistami od uchwał budżetowych, ani ekonomistami, by ocenić stan dróg w gminie, czy smak i dziwny kolor wody w kranach. Porównując naszą gminę do sąsiednich miejscowości – Bytomia Odrzańskiego, Otynia, Kożuchowa, nie wspominając o Nowej Soli, widzimy jakimi specjalistami otoczył się wójt. W tym przypadku mądrość biblijna, że „Po owocach ich poznany” nabiera sensu.

Agnieszka sterowana przez „kreta” popełniła kardynalny błąd. Straciła wiarygodność w oczach wyborców. Samo nie mówienie prawdy nie jest kłamstwem, ale cenzurowanie ważnych faktów w debacie politycznej nie jest fair w stosunku do wyborców. Mieli oni prawo poznać wszystkie okoliczności i informacje zanim zagłosowali. Jest to konstytucyjne prawo każdego z nas – mamy prawo do informacji, mamy prawo zdobywać i rozpowszechniać informacje, w szczególności te z zakresu życia publicznego i politycznego. Agnieszka zamiast zachować się profesjonalnie i uczciwie wobec wyborców, posłuchała „kreta”. On przekonał ją, że o pewnych faktach lepiej nie mówić, ponieważ zostałoby to uznane za element tak zwanej „brudnej kampanii”. W tym czasie, gdy zastanawiała się ona, czy może głośno krytykować i piętnować nieudolność Strausa i jego drużyny, wójt cieszył się. Z taką opozycją mógł tylko wygrać. Realny, rzeczywisty, a przez to wiarygodny program lepszej gminy Siedlisko po raz kolejny przegrał z wirtualną prezentacją w wójtowym laptopie. Dlaczego?

Wróćmy do problemu postrzegania. Na zdjęciach poniżej widać nowe przystanki autobusowe w Otyniu i gminie Kożuchów.

Powstały one za czasów nowych burmistrzów: Barbary Wróblewskiej i Pawła Jagaska. Jak już nieraz pisaliśmy, doświadczenie tych włodarzy w porównaniu z „pancernym” wójtem, jest żadne. 22 lata temu, kiedy Straus obejmował urząd, Paweł Jagasek miał dwadzieścia lat i zaczynał drugi rok studiów. Jak to się stało, że debiutantom w Otyniu i Kożuchowie udało się zrobić w kilka lat to, co w gminie Siedlisko od dwóch dekad jest niemożliwe?

Inny przykład – boisko sportowe. Piłkarze z naszego klubu, to dzielne chłopaki. Nieraz dostarczyli powodów do dumy i zdrowych, sportowych emocji. Jak to się stało, że – i tu znowu odwołamy się do doświadczenia urzędniczego – Paweł Jgasek postarał się o środki na remont boiska. Pancernego wójta stać było zaledwie na nielegalne wybudowanie betonowego płotu przed dwudziestu laty.

Możecie nie wierzyć, w to co czytacie w felietonach, ale czy z podobnym niedowierzaniem traktujecie to, co widzicie? Oglądając mętną wodę w kranach powtarzacie sobie, że to się nie dzieje naprawdę? Ponieważ musi być to nieprawdą! Wydaliśmy tyle milionów na remont hydroforni. Sztandarowa inwestycja wójta, którą chwalił się przy każdej okazji, miała rozwiązać problem brudnej siedliskowej kranówki. Zainwestowaliśmy górę szmalu, a tu woda jaka była, taka jest. A może uważacie, że fikcją są publikowane przez nas uchwały rady gminy, na mocy których prywatnemu przedsiębiorcy umarza się setki tysięcy złotych pożyczek udzielonych z budżetu? To musi być nieprawdą, że umarzamy setki tysięcy pożyczek prywatnej fundacji zarządzanej przez partyjnego kolegę wójta! Chyba już nikt nie pamięta, ale działania fundacji miały przynosić gminie oszczędności. Jednak mało kto poważnie potraktował wypowiedziane w roku 2015 słowa wójta. Bez owijania w bawełnę przyznał – „Oni nie ukrywają, że zarabiają na pozyskiwaniu dotacji”. Dzisiaj widzimy, że fundacja robi to skutecznie. Jednakże zamiast pozyskiwać np. ze środków unijnych, pozyskują z budżetu gminy.

Wróćmy do problemu postrzegania rzeczywistości w Siedlisku. Po 1945 r. Ziemie Zachodnie zaczęli zaludniać repatrianci. Przybywali z różnych części kraju. Tak samo było w Siedlisku. Do Siedliska wozami ściągały całe rodziny. Zajmowano opuszczone w pośpiechu przez Niemców domy i gospodarstwa. Od tamtego czasu upłynęło dużo wody w Odrze. Dorasta czwarte pokolenie. Ze względu na geograficzne położenie oraz niedostatki komunikacyjne (połączenia autobusowe w Siedlisku do dzisiaj stanowią problem), kandydatów na żony i mężów szukaliśmy wśród gminnej społeczności. Podróż na randkę do Nowej Soli jeszcze w latach 80 była wyczynem, na który niewielu było stać. Rodziny mieszały się między sobą. Tak powstały wielkie klany połączone zależnościami rodzinnymi, a dziewczyny, żeby jakoś wyróżnić się spośród tej mieszanki wsobnej, po zamążpójściu zachowują panieńskie nazwiska. Przypadki, że wiązaliśmy się z kimś z zewnątrz należą do rzadkich. Ludzi spoza gminy traktowano jako „obcych”. Pojęcie „swojego” i „obcego” ma odbicie w decyzjach i działaniach administracyjnych wójta. Wprowadził ten podział wewnątrz naszej społeczności. „Swoich” traktuje przychylnie, wręcz pomaga i faworyzuje. „Obcych” niszczy, „obcym” utrudnia.

W pułapkę działania „swój-obcy” wpadliśmy dawno, dawno temu. Nie był to nasz świadomy wybór lecz w dużej mierze zasługa – jak wyżej pisaliśmy – geograficznego położenia. Jednak największym grzechem, na który my daliśmy przyzwolenie, to uczynienie z podziału „swój-obcy” kryterium politycznego wyboru, którym kieruje się urzędujący wójt. Jest to chyba najbardziej trafne wyjaśnienie dlaczego regularnie w wyborach około 900 osób głosuje na Strausa. Na wójta głosują „swoi”, bo wójt jest „swój”. To, co „swoje” jest poznane, a „obcych” – tego co nieznane, z naturalnych powodów boimy się.

Są tylko dwa sposoby na wydostanie się z tej pułapki. Pierwsze, to mobilizacja wyborców i zwiększenie frekwencji, która jest i tak jedną z najwyższych w regionie. Jeżeli do urn ruszą nie tylko „swoi” (czyli tych 900 osób żelaznego elektoratu) i „obcy” (czyli wg nomenklatury wójta – oszołomy), ale też osoby, które do tej pory nie interesowały się polityką, to ich głosy przechylą szalę zwycięstwa na stronę opozycji. Skąd wiadomo, że nie zagłosują na wójta? Dlatego, że widzą w jakiej kondycji jest zarządzana przez niego gmina. Nowych wyborców nie obowiązuje lojalność rodowa, więzy krwi czy fakt bycia „swoim”. Oddając swoje głosy w wyborach, będą kierowali się faktami a nie ideologią „obcy-swój”. Fakty jednak są bezsprzeczne – Siedlisko, które mogło być perłą regionu, stało się położonymi na uboczu, biednymi Dariuszowicami.

Drugim wyjściem z pułapki pierwotnego myślenia plemiennego „swój-obcy” jest wielka wojna w rodzinie. Taka wojna oznaczałaby zerwanie więzi lojalności. Wójt robi wszystko, żeby do niej nie doszło. To między innymi jest powód, dla którego nie rozwiedzie się z oficjalną małżonką, mimo że od kilku lat żyje w nowym związku, w którym urodziła mu się córeczka. Rozwód oznaczałby koniec lojalności plemiennej członków ze strony rodziny oficjalnej małżonki. Jej zastępczyni nie pochodzi z naszej gminy, ale z Bytomia Odrzańskiego i jej rodzina nie mogłaby zastąpić tych wyborców, których ma ze strony oficjalnej połowicy.

Jak widać, nie błędy postrzegania, ani nadmierne spożycie siedliskowej kranówki jest powodem tego, że nieudolny wójt wygrywa demokratyczne wybory. To zasługa prostego plemiennego mechanizmu – lojalności wobec „swoich” i ochrona przed „obcymi”. Możemy to zmienić i chcemy zmienić. Stawką jest lepsza gmina Siedlisko.

pozdrawiam

Paweł P.

12 Replies to “Eksperci z Dariuszowic

  1. Felieton, to cała prawda o naszej gminie. Dołek jest tak skoligacony, że kto wie czy tam w przeszłości nie zaistniało zjawisko kazirodztwa, dlatego tak popierają Strausa, bo swój. Nie ma znaczenia, że nie ma pojęcia o zarządzaniu i nic nie robi, nie ma znaczenia, że byli kandydaci, którzy mieli pomysły na zmiany, nie ma znaczenia, że sąsiednie gminy rozwijają się, bo mają mądrych włodarzy, tutaj rządzi swój i już. Inna sprawa, że gdyby był nowy, mądry i pracowity wójt, to większość mieszkańców ” dołka” i na górnym też, musiałaby czyścić studnie, które przeznaczyli na szamba, więc nic dziwnego, że woda gówniana, a więc nie tylko stare rury są temu winne. Straus tego nie ruszy, bo to swojaki. Siedlisko to jedno wielkie szambo z długami, ciemnota wokół i głupek na urzędzie.

    1. święta racja Pani Wando. jakby dobrze poszukać to znajdzie się cała grupa kuzynów i kuzynek którzy się pobrali. ludzie wybierają swoich a reszta narzeka albo zaczyna robić coś tylko przed wyborami. a tu trzeba cały czas działać. bardzo pochwalić należy udział Pani Wojciechowskiej i Pani Mokwińskiej, które chodzą na sesje i zadają pytania. dzięki takim kontrolom pracy wójta uda się poprawić coś w Siedlisku.

    2. Do Wandy – proszę Pani co zrobić jak D.S. mści się na każdym kto to krytykuje? Ludzie nie chcą mieć problemów. Nie ma łatwo w życiu po co kłopoty z wójtem ściągać na głowę. Później nic nie będzie można załatwić w urzędzie.

    3. Do Różanówki : gdyby wszyscy postawili się twardo, to spuściłby z tonu i to szybko, a tak on doskonale wypracował metodę jak ustawiać ludzi przez zastraszanie. Po prostu nie pozwolić mu na takie traktowanie ludzi, nie bać się, bo kim on jest? Jest dzięki wyborcom i im ma służyć!!!! Trzeba mieć swoją godność i nie uniżać się, a na wyborach pokazać mu gdzie jego miejsce. A gdzie jest szanowna Radna?, jej zadanie między innymi pomagać tym, którzy ją wybrali i tego wymagać od niej.

  2. młoda A****** nie nadaje się na wójta. to wyszło w kampani. Wywiady dawała do gazet razem z K**** i nic nie działali. Żadnych konkretów nie było. Podrukowali kilka ulotek jakby żal im było wydać na więcej. Chodzili tylko do wybranych domów namawiać a niektórych to ignorowali. nie mieli odwagi. Chyba A***** liczyła na to że na wsi ją za święto bzów lubią. przeliczyła się. (Cenzurowano)

    1. Dlaczego mnie cenzurują a innych nie? Jak ktoś pisze prawdę o tak zwanej opozycji to jest to niewygodne? Tak??? Śmieszni jesteście!!!

      1. wykropkowane zostało tylko nazwisko. jeżeli chcesz pisać o nazwiskach – pisz, proszę bardzo. Pod jednym warunkiem: pod każdym takim wpisie podpisz się imieniem i nazwiskiem.

  3. Teras siem i gminnyh pracownikuf naśmiewacie. nie skucicie pana wójta z pracownikami. fszyscy w Siedlisku w UG pracójom dobże. potfierdzić to mogom fszyscy. każdy jest dobże osłórzony i wyhodzi zadowolony. to jest najwarzniesze by lódziom pomudz a nie skucać jak to wy robicie. bendziemy wybierali na wujta pana Strałsa a nie tyh co skucają

    1. Moniko! Nie starasz się! Lubię Cię, więc podpowiem Ci coś w kwestii języka. Nie pisze się “by ludziom pomudz” tylko “by ludziom pomóż” a właściwie ” by ludziom pomusz”. To właściwa forma słowa “pomagać” w Twoim języku. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *