Po interwencji “oszołomów” wójt wziął się do roboty

Drodzy Mieszkańcy,
seria felietonów o braku wody w Borowcu zmusiła nieudolnego wójta do działania. Wiecie dlaczego mieszkańcy Osiedla Leśnego prawie 3 tygodnie czekali na wodę w kranach? Dlatego, że wójt nie wiedział o awarii. Tak, to prawda. Trzy tygodnie Darek Straus, rozłożony w wygodnym fotelu w gabinecie wójta, czekał na sygnał od mieszkańców Borowca o tym, że mają istotny problem o charakterze egzystencjalnym. Kiedy wreszcie znalazł się śmiałek, najodważniejszy z odważnych, który nie bojąc się zemsty wójta, pojechał na audiencję do jaśnie pana, ów miał mu odpowiedzieć: „pierwsze słyszę, żeby wody nie było”.

Przez trzy tygodnie gospodarz, któremu powierzyliśmy opiekę nad gminą, nie wiedział, że całe Osiedle Leśne – czyli ponad 60 osób – pozbawionych jest dostępu do wody pitnej. Jakim to geniuszem i niezwykle zaradnym wójtem musi być Dariusz Straus? Jak bardzo muszą interesować go problemy gminy i jej mieszkańców, żeby informacja o braku wody w całym osiedlu do niego nie docierała przez 3 tygodnie? Czyżby nie czytał felietonów? A może był tak bardzo zajęty organizacją konkursu na krzewienie kultury fizycznej i sportu w Siedlisku, na co przeznaczył aż 50.000 zł., że umknął mu tenże fakt? Tego nie wiemy.

W 2006 r. cały Borowiec zmobilizował się i zagłosował przeciwko Strausowi. Prawie wszyscy uprawnieni do głosowania poszli wówczas do urn i jak jeden mąż zagłosowali na Pawła P…azdrowskiego oraz kandydatów na radnych, których zgłosił. Rozsierdzony tym faktem wójt, zamiast przekonać Borowiec do swoich kompetencji, wybrał drogę na skróty. Postanowił się mścić. Skazał mieszkańców tej wioski na cztery długie lata banicji. Jak sam wyznał: „przez cztery lata tam [w Borowcu – przy. autorki] nic nie robiłem”. Skutek tego był taki, że dzisiaj można mówić o katastrofie humanitarnej w Borowcu. Jak inaczej nazwać to, że ludzie pozbawieni są pitnej wody przez 3 tygodnie? W Polsce w XXI w.? Kto to widział? Toż to konie i dwieście papug wójta żyją w lepszych warunkach niż ludzie w Borowcu. Ale papugi i konie nie zagłosowały przeciwko swojemu panu. Nieprawdaż?

Nauczeni trudną i bolesną lekcją, w myśl zasady, że Strausowi nie warto podskakiwać, bo się zemści, w ostatnich wyborach samorządowych mieszkańcy Borowca wybrali na radną Bronisławę Pawlak. Oddali głosy na kandydatkę na przedstawicielkę wójtowej Siły Kontynuacji. Wielu zapewne myślało, że taką decyzją udobruchają urażone ego nieudolnego wójta. Że wójt zapomniał polityczną zniewagę sprzed lat. Może dzięki głosom na Pawlakową w Borowcu zaczną być przeprowadzane inwestycje, które poprawią komfort życia. Nic z tego. Jak się mogliśmy przekonać, Darek Straus przez 3 tygodnie nawet nie zauważył, że prawie 60 osób w Borowcu żyje bez wody i ogrzewania. Tak się interesuje lokalnymi problemami.

27 stycznia 2021, w środę, pojawił się w Borowcu redaktor jednej z regionalnych gazet – Michał Szczęch. Przeprowadził wywiad z rozgoryczonymi ludźmi pozbawionymi minimum egzystencjalnego. W cywilizowanym świecie woda pitna nie jest żadnym luksusem, a psim obowiązkiem urzędasów z Siedliska jest zapewnić jej nieprzerwane dostawy do domów na terenie gminy. Redaktor Szczęch wysłuchał skarg i napisał artykuł. Redaktor zrobił coś jeszcze. Nakręcił film, przedstawiający gminnego ciapka, ciągnącego beczkowóz z wodą.

Traktorek gminny i zebrani dokoła ludzie brodzili w błocie. Tak wygląda stan przestrzeni publicznej w gminie po prawie 25 latach urzędowania mściwego i nieudolnego wójta, który zamiast wziąć się porządnie do pracy, żeruje na nieuzasadnionym lęku przestraszonych mieszkańców.

W Borowcu nikt na błoto i wielkie kałuże nie narzeka. Ludzie cieszą się, że jest woda. To nic, że ta, którą dostarcza gmina beczkowozem, nie nadaje się do picia. Przeznaczona jest tylko do czynności gospodarskich jak mycie, pranie. Ludzie ją piją po przegotowaniu. Ci bardziej odważni lub żądni przygód gastrycznych śmiałkowie konsumują ją bez obróbki termicznej. Robią to na własne ryzyko.

Na jednym z ostatnich zebrań sołeckich pani Izabela Dysiewicz, w towarzystwie Darka ogłosiła, że będzie kandydowała na wójta. Powiedziała, że jej się wiele rzeczy w gminie nie podoba i dlatego będzie chciała przejąć ster władzy. Siedzący obok wójt lekko spłonął rumieńcem, ale nie odezwał się słowem. Jednakże mieszkańcy zapomnianego przez władzę Osiedla Leśnego w Borowcu nie doczekali się interwencji przyszłej kandydatki na wójta. Izy Dysiewicz nie było, kiedy przez tygodnie pozostali bez wody. Dlaczego? Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie.

Interweniowała natomiast liderka gminnych oszołomów – Agnieszka Adamów-Czaykowska. Oto jej publiczny głos w sprawie zaniedbań w Borowcu:

XXI wiek, środek cywilizowanej Europy. Cały świat od ponad roku zmaga się z pandemią. Pierwszymi zaleceniami rekomendowanymi przez Ministerstwo Zdrowia i medyków na początku tego trudnego czasu było zachowanie dystansu i częste MYCIE RĄK. Woda i mydło miały zminimalizować ryzyko zarażenia się. I ja w to oczywiście wierzę. I zapewne mieszkańcy Borowca również w to wierzą. Ale jak myć ręce, kiedy wody brak??? Jasne, można z bańki czy w misce. Ale w XXI wieku? W styczniu, przy ujemnych temperaturach? Art. 7 ust. 1 pkt 3 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym jasno stanowi, że zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy. W szczególności zadania własne obejmują sprawy wodociągów i zaopatrzenia w wodę. To obowiązek gminy wobec mieszkańców. Ba! Taki obowiązek wynika z art. 166 Konstytucji RP! W ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków znajdziemy definicję legalną zbiorowego zaopatrzenia w wodę. Wg ustawodawcy to działalność polegającą na ujmowaniu, uzdatnianiu i DOSTARCZANIU wody. No cóż… Nie od dziś wiadomo, że ustawy, ministerialne rozporządzenia i sądowe wyroki w tej gminie nie mają większego znaczenia. Tutaj przecież wójt stanowi prawo i wyznacza standardy. Szkoda tylko, że te standardy ciągle zaniża. A mieszkańcy z takimi problemami muszą borykać się sami…

Agnieszka Adamów-Czaykowska nie ograniczyła się do wyrażania krytycznej opinii. Wraz z tzw. oszołomami (tak nazywa wójt opozycję polityczną w gminie) przygotowała petycję wzywającą urząd gminy oraz Samorządowy Zakład Budżetowy do niezwłocznego przywrócenia dostaw wody. Tekst petycji został przygotowany przy wsparciu kancelarii prawnej. Nie był to świstek papieru w stylu „domagamy się” lecz profesjonalne pismo, w którym wskazano wszelkie podstawy prawne oraz sankcje, jakie grożą gminie za niewywiązanie się z ustawowego obowiązku jakim jest zapewnienie dostaw wody pitnej.

Wieść o petycji, którą przygotowały „oszołomy” lotem błyskawicy obiegła kręgi władzy w gminie. Wójt, który przez 3 tygodnie biernie przyglądał się jak „jego mieszkańcy” męczą się, zabrał się dziarsko do roboty. W Borowcu pojawiła się ekipa remontowa i zaczęła grzebać coś w ziemi. Pojawił się także dziennikarz z lokalnej gazety. Wieść o tym, że przyjechali przedstawiciele prasy dodatkowo zmobilizowała także borowiecką przedstawicielkę Siły Kontynuacji. Radna Pawlakowa – bo o niej mowa – przybiegła, by udzielić ludziom życiowej porady jak przetrwać bez wody w kranach. Czerpiąc z własnego doświadczenia Pawlakowa stwierdziła, że brak wody w kranach owszem uniemożliwia uruchomienie pralek automatycznych, ale to nie problem, bowiem prać można ręcznie. Szkoda, że Pawlaczka nie zademonstrowała tradycyjnej sztuki opierunku na miejscu. Redaktor gazety oraz zebrani mieszkańcy mogliby zapoznać się z zapomnianą wśród młodego pokolenia obsługą tary i kijanek. Okoliczności ku temu były sprzyjające. Po zimowych roztopach Osiedle Leśne w Borowcu tonęło w błocie i kałużach. Wody pośniegowej było pod dostatkiem.

Następne awarie niemodernizowanej sieci wodociągowej w Borowcu przed nami. Alan Drozdowski jest bezradny wobec zacofania infrastrukturalnego, które zastał po objęciu stanowiska kierownika SZB. Nie nadrobi w ciągu kilku miesięcy ćwierćwiecza nieudolnej polityki Strausa. Jedyne co może uczynić, to łagodzić skutki tychże awarii i starać się ulżyć w niedoli mieszkańcom. Do czego zachęcamy. Samych dekad zaniedbań nie nadrobi szybko. Tego nie możemy od niego wymagać ani tego odeń oczekiwać. Co możemy i co powinniśmy my zrobić, to rozliczyć wójta-nieudacznika. Straus miał prawie 25 lat na to, by zmodernizować sieć wodno-kanalizacyjną w gminie. Nie zrobił tego. Jego nieróbstwo mści się szczególnie w Borowcu – tu przez cztery lata nie robił nic. Wybory samorządowe już niedługo. Kiedy przyjdzie do Was Straus, Dysiewiczowa albo Pawlaczka i będą łasić się, przymilać i obiecywać cuda prosząc o głosy, zrewanżujcie się równie nieszczerymi uśmiechami i obietnicami.

Z jednej strony mamy radną z obozu wójta, która radzi mieszkańcom Borowca, żeby pranie robili w rękach. Z drugiej wójta, do którego informacja o braku wody w części gminy docierała kilka dni. Po co nam taki gospodarz i taka radna? Jeżeli problemy gminne przerastają naszego amerykańskiego speca od samorządu, niech zajmie się czymś mniej wymagającym. Jest dużo prac interwencyjnych, w których oprócz zdrowia nie są wymagane inne, wyższe kwalifikacje. Pawlakowa zaś, jeżeli chce prać w rękach, niech idzie nad Odrę. Niech tłucze gaciami i cyckonoszem o kamienie, niech wali kijanką tak, że wióry będą leciały. W XXI w. Siedlisko zasłużyło na to, żeby być Lepszą Gminą, a nie skansenem regionu, w którym nawet o podstawowe rzeczy, a taką jest czysta woda w kranie, trzeba toczyć boje przy zaangażowaniu kancelarii prawnych.

Drodzy Mieszkańcy, od dwóch lat informujemy o kulisach władzy nieudolnego wójta i jego Siły Kontynuacji. Wójt, by nas uciszyć, zatrudnił drogich prawników i urządził „oszołomom” proces za gminne pieniądze. Pretekstem jest obraza wójta oraz naruszenie dóbr osobistych gminy Siedlisko. Zastanówmy się – kto tu obraża gminę i jej mieszkańców? My, którzy walczymy o lepszą przyszłość dla Siedliska czy wójt, którego nieudolność i nieróbstwo doprowadziły do niemalże katastrofy humanitarnej w Borowcu? Jak się zapewne przekonaliście tzw. oszołomy nie boją się mściwego gospodarza. Będziemy dalej nagłaśniali problemy lokalnej społeczności i jeżeli zajdzie taka potrzeba, będziemy Wam pomagali je rozwiązać. I nieważne, czy jesteście mieszkańcami popegeerowskiego osiedla czy luksusowych domków – zmobilizujemy urzędników gminnych z wójtem na czele, żeby traktowali potrzeby wszystkich mieszkańców z należytą powagą i zaangażowaniem w równy sposób. Na „oszołomów” możecie zawsze liczyć.

Pozdrawiam
Paweł P.

6 Replies to “Po interwencji “oszołomów” wójt wziął się do roboty

  1. Należy współczuć mieszkańcom Borowca, że tak długo czekali na wodę, to jest skandal i wstyd, aby media opisywały tę sytuację. Wójt, przeszedł samego siebie, nie wie co się dzieje w gminie, którą reprezentuje i o którą powinien dbać. Woda, to wieloletni problem i nie chodzi tu tylko o stare rury, które przez 20 lat powinny być wymienione, ale może gospodarz Gminy, powinien zająć się studniami na “dołku”, które zostały zamienione w szamba, lecz tego nie zrobi bo naraziłby się połowie swojej rodziny i tym swoim sługusom. Dopóki nie będzie rozwiązany problem z rurami i szambami, nie pomogą filtry, woda będzie zanieczyszczona. Każde dziecko wie o obiegu wody w przyrodzie i skutkach tego procesu.

  2. Obraz Osiedla Leśnego na filmie redaktora Szczęcha, przywodzi na myśl film dokumentalny “ARIZONA”.
    Gwoli ścisłości, autor felietonu pomylił wybory w roku 2006 z rokiem 2012.

  3. pisanie petycji na bezczynność wójta i składanie ich do gminy nie ma sensu. Bronka Pawlakowa jest przewodniczącą komisji petycji i skarg. wszystkie do tej pory skargi na wójta były uwalane. Okazywały się być BEZZASADNE. skargę ludzi z bloków też prawdopodobnie by uznano za bezzasadą.

  4. Okropnie czyta się artykuly na temat wody w Siedlisku. To niekonczaca się opowieść. Sprawa dla Reportera ja wszystko archiwizuje dla takich programow. Covid a higiena, niestety nie dla mieszkancow Borowca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *