Jedno wielkie ALE

Drodzy Mieszkańcy, 

ponad dwa lata temu poruszyliśmy temat walących się schodów do budynku urzędu gminy w Siedlisku oraz braku podjazdu, który umożliwiłby osobom niepełnosprawnym, osobom starszym zniedołężniałym oraz rodzicom z wózkami dostęp do urzędu. W felietonie opublikowanym 1 sierpnia 2019 r., wytknęliśmy gminnym urzędasom nieróbstwo, które jest m.in. główną przyczyną zapaści infrastrukturalnej gminy oraz zaniedbań w zakresie dostępności do budynków użyteczności publicznej osobom z niepełnosprawnościami. Poganiając nieudolnego wójta do podjęcia skutecznych działań wskazaliśmy możliwe źródła finansowania realizacji tych inwestycji. Nie kto inny, ale to ci, wyklinani przez proboszcza felietoniarze, których wójt namiętnie ciąga po sądach, uświadomili nieudacznikowi Strausowi, że 23 kwietnia 2018 polski rząd uruchomił program Dostępność Plus, z którego należy pozyskać środki niezbędne do zlikwidowania barier architektonicznych nie tylko w urzędzie gminy, ale we wszystkich budynkach użyteczności publicznej na terenie gminy Siedlisko. Z tego programu dawno mogłaby zostać sfinansowana m.in. budowa windy zewnętrznej w budynku dawnej szkoły rolniczej. Przypomnijmy tylko, że to koszt budowy tejże windy odstraszył potencjalnych wykonawców przed podjęciem się realizacji budowy Klubu Seniora.

Jak zareagował wójt i orszak jego wiernych urzędników na naszą konstruktywną krytykę? Jak zwykle – Darek olał sprawę, a na pytania redaktorów regionalnych gazet, którzy podjęli temat barier architektonicznych w gminie, odpowiedział, że jak przyjdzie jakiś niepełnosprawny do urzędu, to on weźmie niezbędne pieczątki, druczki, a nawet laptopa i obsłuży petenta przed budynkiem, pod przysłowiową chmurką. Śmieszne? Nie, taki rozkoszny absurd może zrodzić się w jednym miejscu - między uszami naszego utalentowanego gospodarza Dariusza Strausa.


Poziom urzędniczej głupoty, nieudolności oraz krótkowzroczności, którą prezentuje wójt Darek, nie tylko dyskwalifikuje go jako skutecznego gospodarza, ale ośmiesza gminę Siedlisko. Każdą osobę z zewnątrz, polityka albo działacza samorządowego, każdego przedstawiciela Urzędu Wojewódzkiego, który odwiedza Strausa w jego gabinecie, widok walących się schodów oraz dziurawego parkingu musi zdziwić. Bo takie widoki w XXI w., w dobie finansowań unijnych są naprawdę rzadkie. Należy wykazać się szczególnego rodzaju nieudolnością oraz zwykłym, pospolitym nieróbstwem, by doprowadzić do takich zaniedbań infrastrukturalnych, jakie stały się codziennością w gminie. Mimo, że wiemy o tym wszyscy, to musiały minąć 23 lata, by wreszcie ktoś powiedział głośno Strausowi, że jest winny zapaści w jakiej znalazło się Siedlisko pod jego rządami. Spójrzmy prawdzie w oczy – nikt wcześniej nie powiedział głośno wójtowi, żeby naprawił schody i zadbał o niepełnosprawnych oraz seniorów z ułomnościami behawioralnymi. Nikt wcześniej nie wytknął Strausowi nepotyzmu i niegospodarności polegającej na sprzedawaniu działek gminnych według nieaktualnych wycen. Nikt głośno nie wytknął Strausowi polityki opartej na kolesiostwie. Czy były takie głosy wcześniej? Nie! Nawet w kampaniach przedwyborczych opozycja wolała koncentrować się na porządkowaniu terenów gminy niż na walce z nieudolnym wójtem, którego szkodliwe działania doprowadziły do marginalizacji gminy w regionie. 

O tym, że uważne przyglądanie się poczynaniom wójta i głośna krytyka jego nieudolności ma sens świadczą ostatnie wydarzenia. Dnia 16 sierpnia 2021 r. wójt wydał obwieszczenie, w którym informuje o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Inwestycją tą ma być modernizacja schodów prowadzących do budynku urzędu gminy wraz z budową platformy umożliwiającej dostęp osobom niepełnosprawnym. 


Przeszło dwa lata musieliśmy wtłaczać do urzędniczych łepetyn informację o tym, że schody do urzędu gminy walą się i wymagają remontu. 24 miesiące musieliśmy dopominać się o budowę ułatwień  architektonicznych umożliwiających swobodny dostęp do urzędu osobom niedołężnym i niepełnosprawnym. Musieliśmy być świadkami groteskowej komedii urzędniczej, w której główny bohater – czyli nieudolny wójcina – zapewniał, pękających ze śmiechu redaktorów zainteresowanych mediów, że zrujnowane schody, to żaden problem, bo on niepełnosprawnych będzie obsługiwał pod chmurką. Musieliśmy wreszcie stać się pośmiewiskiem w regionie, żeby podjęto próbę realizacji tej jakże ważnej inwestycji. Dlaczego jest ona taka istotna? Pisaliśmy już o tym – likwidacja barier architektonicznych jest obowiązującą normą w cywilizowanym świecie. Nasza gmina w nowoczesnym i prężnie rozwijającym się regionie nie może być dłużej zacofaną enklawą, zaściankowym skansenem, w którym brak tego typu infrastruktury. Tego nie chcemy. 

Wszyscy koledzy i przyjaciele wójta, oligarchowie oraz upchana na stołkach rodzinka w tym miejscu wzniosą radosny okrzyk: „A jednak coś robi!”. My, oszołomy, nie mamy jednak powodów do zadowolenia. Dlaczego? Po pierwsze – samo obwieszczenie o ustaleniu lokalizacji inwestycji nie musi wcale oznaczać, że zostanie ona zrealizowana. Wszyscy pamiętamy jak wójt umiejętnie potrafi realizować tak inwestycje, by ich nie zrealizowano. Przykładem jest organizacja Klubu Seniora. Ileż to obwieszczeń Dariusz wydał w tej sprawie? Ileż to przetargów nie ogłosił? Ileż to zgód podpisał? Ileż to pism podstemplował? Niby wszystko, co potrzeba, by taki Klub w gminie zorganizować, jest. Jest dotacja, są środki, jest budynek… ale. I właśnie chodzi o owo „ale”, ponieważ jak już  zauważyliście niemalże każda inwestycja w gminie ma jakieś „ale”. Nie wierzycie? Oto przykłady pierwsze z brzegu. Remont hydroforni pochłonął miliony „ale” woda z kranów leci syfiasta. Niedawno jedną z gminnych dróg wyremontowano przy pomocy gruzu „ale” taki sposób utylizacji odpadów budowlanych woła o pomstę do nieba, nie wspominając o  zagrożeniu jakie niesie z sobą użytkowanie tego typu nawierzchni. Wyskakujący spod koła kamień może nie tylko wybić szybę, ale zrobić krzywdę. Inny przykład, to betonowe schody, którymi chwalił się wójt kilka lat temu. Niby są, „ale” zrobiono je niechlujnie, bez projektu, bez barierek i bez ułatwień dla osób niepełnosprawnych. Skutek jest taki, że nikt ich nie używa. Ulica Akacjowa też jest ładna, równa i asfaltowa, taka amerykańska. Ślicznie prezentuje się na zdjęciach w folderach wyborczych urzędującego wójta. Ale – i tu znowu jest „ale” - zrobiono ją w formie nasypu i co gorsze bez instalacji burzowej. Skutkiem czego po każdym deszczu spływająca po niej deszczówka zalewa położone przy niej podwórka. Podsumowując – samo obwieszczenie o modernizacji schodów do urzędu przy Placu Zamkowym nie oznacza, że inwestycja ta zostanie zrealizowana. Zawsze może pojawić się jakieś „ale”. 

Innym ważniejszym powodem do niepokoju, który powinien dać wszystkim mieszkańcom gminy do myślenia – i nieważne czy uwielbiają i kochają Darka Strausa czy też są surowymi krytykami jego poczynań samorządowych – jest czas, a dokładniej ilość miesięcy, a następnie lat, które musiały upłynąć od momentu, kiedy poinformowaliśmy go o potrzebie realizacji tej inwestycji, a podjęciem przez niego oficjalnych urzędowych starań w tym zakresie. Ponad dwa lata trwał proces refleksji w urzędniczych główkach przy Placu Zamkowym, by wreszcie pojawiła się w nich myśl, że faktycznie, taka modernizacja schodów jest potrzebna. Ta dwuletnia zwłoka obrazuje skalę problemu, z którym musimy mierzyć się w starciu z urzędującym wójtem. Dariusz jest przekonany – czemu dał wyraz w sławnym wywiadzie w 2016 r. - że tylko on, jako gospodarz, ma licencję na posiadanie najlepszych pomysłów na rozwój gminy. Przypomnijmy – zapytany przez redaktora Michała Szczęcha o to, czy widzi w gminie jakiegoś kontrkandydata dla siebie, Darek Straus bez dłuższego namysłu odpowiedział „Nie widzę”. Jak widać w swym zadufaniu Daruś jest święcie przekonany, że tylko on wie, czego potrzebuje gmina, jakie nasza wspólnota ma potrzeby i jak je zabezpieczyć. W tym kontekście każdy obcy pomysł, a w szczególności ten, który został publicznie zgłoszony przez – jak ich określa – oszołomów – jest  z gruntu zły. Inną sprawą jest fakt, że gdyby Straus bez zbędnej zwłoki posłuchał porad oszołomów, dzisiaj dawno mielibyśmy w gminie i Klubu Seniora oraz zlikwidowane bariery architektoniczne we wszystkich budynkach użyteczności publicznej. Jednak czy wyobrażacie sobie, że wójt nagle zacznie wsłuchiwać się z uwagą w pomysły i rady tzw. oszołomów? Nigdy! Przecież on nie widzi dla siebie w gminie konkurenta. Jak zapewniał w 2016, w cytowanym już wywiadzie: „Szkoły na wójta nie ma, tu liczy się  doświadczenie a ja doświadczenie mam”. Zdaniem Strausa tylko on ma wystarczającą wiedzę i doświadczenie, by wymyślać pomysły i je realizować. Dzięki takiemu przeświadczeniu gospodarza, gmina Siedlisko utknęła w pułapce błędnego koła, w której oprócz gadaniny, urzędniczej blablaniny, setek pieczątek, podpisów i przerzucania stosów papierków, nic się dzieje. Niczym chomiczek w kołowrotku obracamy się w świecie, w którym wójt ma gminę, gmina ma wójta, a wójt ma doświadczenie; wójt ma gminę, gmina ma wójta, a wójt ma doświadczenie… i tak dalej, i tak dalej… 

A jak wyglądać powinna sytuacja normalna – czyli taka, która biegunowo odległa jest od tej, którą od 23 lat firmuje wójt gminy Siedlisko? Prosty przykład. W jednym z ostatnich felietonów pisaliśmy o szansie na rozwój gminy jaką niesie ze sobą budowa ścieżki rowerowej z Siedliska do Nowej Soli. Pomysł ten zgłoszony został oficjalnie przez oszołomów skupionych wokół Inicjatywy dla Gminy Siedlisko. 06. maja 2021 r. na oficjalnej stronie Stowarzyszenia pojawiła się informacja o tym, że w ramach Polskiego Ładu można starać się o sfinansowanie m.in. budowy takiej ścieżki. Darek Straus pomysł ten potraktował z właściwą sobie finezją – czyli sprawę olał. Ale inaczej podeszła doń pani Starościna nowosolska Iwona Brzozowska. Kilka miesięcy po tym jak gminne oszołomy zgłosiły formalnie tenże pomysł pani Brzozowska złożyła odpowiedni wniosek o przyznanie finansowania dla tejże inwestycji. Nikt nie czekał i nie zwlekał dwóch lat i tak to się powinno odbywać. Ponieważ dobre pomysły – niezależnie od tego, kto je wymyśla – powinny być wykorzystywane, o czym dobry samorządowiec, a takim jest bez wątpienia Starościna Iwona Brzozowska, wie. Jednakże pani Iwona nie ma tyle lat doświadczenia, co nasz błyskotliwy, amerykański wójcina i zapewne  nie skończyła też tylu uniwersytetów i kursów podyplomowych, co Darek Straus. Dzięki temu jako samorządowiec jest skuteczna w działaniu, co bez wątpienia odróżnia ją od naszego wójta.

Daruś Straus uwił sobie nowe gniazdko w Bytomiu Odrzańskim. Na nowej drodze życia, w nowym mieszkanku nie będzie martwił się dziurawymi drogami w Siedlisku ani skażoną gównem wodą w gminnych wodociągach. W nowym domku będzie miał czystą wodę, gaz i działającą kanalizację. Wychodząc na niedzielny spacer na zadbany rynek, nie będzie bał się, że złamie nogę w jakiejś dziurze. Spacerując z oficjalną zastępczynią małżonki i córeczką, będzie kontemplował widoki zadbanego Bytomia Odrzańskiego. Wskazując na widoczne z oddali, majestatycznie górujące nad linią lasu ruiny Zamku w Siedlisku będzie mówił – „Patrz córuś, tam tatuś pół wieku rządził”. Będzie to bez wątpienia powód do dumy, ale czy będzie się czym chwalić? Siedlisko widziane z oddali jest piękne. Ruiny malowniczego Zamku uwiecznione na zdjęciach zachęcają do odwiedzin. „Ale” jakie atrakcje czekają tu turystów, którzy do nas przyjadą? Jaką rzeczywistość zobaczą z bliska? Zamiast nowoczesnej gminy zobaczą jedno, wielkie „ALE”, bo gmina Siedlisko po 23 latach rządów Strausa jest ładna, ale...

Pozdrawiam
Paweł P.

12 Replies to “Jedno wielkie ALE

  1. I wymiękły Oliwia i Kamilka 🙂 a takie chciały być ważne dla babć i ekipy 😉 ale na zadane pytania potrafiły tylko papuchy roześmiać i sobie poserduszkować 🙂 cóż się dziwić toż to dzieci, gdzież im tam do konwersakcji z instrybutorem toż to oszołom jakich tu wielu rzekły se wciągając kaszkę z oreo na dobranoc 😉

  2. Zgadzam się z LEX, Straus powinien odejść i to szybko, ale tego nie zrobi, nie odpuści pensyjki i innych profitów, bo gdzie tyle zarobi za nieróbstwo i kto by zatrudnił takiego ignoranta? Więc siedzi na intratnym stołku, upaja się swoją doskonałością, w dodatku utwierdzają go w tym jego narcyźmie ślepi i głusi poplecznicy jak Kieczur, Chilicka, stare sołtyski i ci, którzy na coś liczą, albo się
    boją, bo mają jakieśtam powiązania. Honoru ten człowiek nie ma. Taki wójt to nieszczęście gminy, ale nadejdzie taki czas, że ten leń i jego świta odejdą w niebyt, ale pozostaną długi i zacofanie.

  3. Do renifera na saniach – czy taki grzeczny? O to nalezaloby zapytac ex kandydatki na radna, ktora w tajemnicy przed oficjalna malzonka adorowal Powiatowy Donżułan. W internecie śmigaja fotki z ich telefonów. Bardzo ciekawy materiał, w szczegolnosci dla dzieci z klasy 8 szkoly podstawowej, ktorzy na lekcjach bilogii ucza sie o rozmnazaniu człowieka.

    Polityk, który daje sie zlapać z rozpietym rozporkiem kończy zawsze tak samo. O tym przekonali sie prezydenci USA, politycy Samoobrony i Stefan Niesiolowski. Ludzie wybacza politykowi jazde po pijaku ale nie goscinnośc w kroku

    Swoja droga, ciekawe jak radna Renalda zareagowalaby na takie newsy z golizną? A czy ksiedzu wystarczyloby wody swieconej, by wygnac tego lubieznego demona z tego – jak piszesz – grzecznego prymusa 😉

    1. Do Mów do mnie Chuju. Proszę nie zaśmiecać tych komentarzy wulgaryzmami. Ludziom z Siedliska i okolicy nie jest do śmiechu pijąc wodę z bakteria coli. Chca zmian realnych dla lokalnej społeczności. Strona CPN poważnie wzięła się za te misję. Co nas łóżko i romanse obchodzą naszych lokalnych przedstawicieli. Chciałabym aby kobiety miały mokro widząc naszego nowego wójta, aby były zachwycone jego nowa odsłona samorządności. Mnie interesuje jego siła charakteru a nie sprawy łóżkowe, plany pomysly. Niestety większość z nas miała coś za skóra a to za nastolatka, przed, po ślubie, w trakcie związku. Nasza wolna wola. Problem polega na tym, że Pan Marcin nie nadaje się na to stanowisko. Lubi się każdemu przypodobać pokręcić i mało zrobić chodź uważam go za dżentelmena i poukładanego życiowo. Ciekawe czy masz tego wspomnianego chuja czy chujka a może zmień nazwę na pizdyryjka? Tych ostatnich nie trawie facet za dużo ich po naszej ojczyźnie chodzi. Reniferem jest niczym Jeleń :-p a tak na serio mamy problem z obstawą. A tak poza tym wiem co ci marzy ze mną nie uda ci się jestem nieugięta i nienormalna!

  4. Pan Fujt niejest gupi. Jest barco mondry gdysz ma wiele szkuł i kórusóf. rzondzi órzendem dobże i ludzie som zadowoleni. niema powodóf do krytkowania w wy ciongle to robicie. to coś z wami jest nietak

  5. Proponuję, żeby wójt spakował się i wyszedł, składając uprzednio rezygnację ze stanowiska. Oszczędzi sobie trudu wychodzenia do niepełnosprawnych i załatwiania spraw pod gołym niebem. Ale przede wszystkim odciąży gminę od własnej głupoty.

  6. Świetny felieton. Kolega przed 40 na wozku aby załatwić sprawę w urzędzie musiał najpierw zadzwonić do gminy i miał dwie opcje albo urzędnik do niego przyjechał do domu albo na parkingu pod gmina. To upokarzające dla takich ludzi. Oni też chcą zobaczyć gminę, za którą płacą podatki jak wygląda w środku, załatwić sprawę. Pan Wójt może się chwalić rodzinką na stołkach, żona w jednostce podległej gminie. mieszkańcy jesli chcą coś załatwić u lekarza, w gminie, kościele ( proboszcz kocha wójta, wójt proboszcza ) to musza najpierw z żoną się przywitać, z rodziną w urzędzie. Winni są mieszkańcy.

    1. Mieszkańcy nie ponoszą w żadnej mierze winy za skutki nieudolnych rządów wójta i jego ekipy. Gdyby wcześniej prowadzono rzetelną politykę informacyjną, gdyby opozycyjni liderzy nie bali się Strausa aż tak bardzo, ale potraktowali go jako normalnego polityka-samorządowca, którego należy rozliczać ze złożonych obietnic i zobowiązań wówczas w Siedlisku nie pojawiałaby się patologia władzy z jaką w tej chwili mamy do czynienia. W felietonie pojawia się passus o tym, że przez 23 lata wójt nie miał żadnej opozycji. Jest to prawda, bo trudno opozycją nazwać Łabiaka, który przed wyborami zaczął chodzić po domach, by zbierać głosy. Trudno też nazwać opozycją ostatnie wyczyny zarządu Fundacji Karolat – Marcin Kula jest tak zachowawczy, że chodząc ulicami zastawia się czy jego cień jest równie poprawny politycznie jak jego miałkie i nijakie poglądy. A Agnieszka może i by przywaliła wójtowi, ale niestety – zawsze z tyłu, za jej plecami stał Marcin, który skutecznie ją hamował, wciskając jej bajkę o tym, żeby się nie narażać wójtowi. Zresztą Marcin nawet, gdyby na chwilę zapomniał o poprawności politycznej własnego cienia, nie mógłby wejść w otwarty konflikt polityczny z wójtem, ponieważ siostra Marcina jest pracownicą urzędu gminy. Mówiąc wprost – Marcin Kula, doradca Agnieszki w wyborach – robił wszystko, żeby urzędujący wójt, z którym się mierzyła Agnieszka, miał się dobrze i żeby mu nie zaszkodzić. Robił wszystko, by mieszkańcy gminy nie byli świadkami sporu politycznego, w którym przedstawiono merytoryczne argumenty. Dlatego, że takie argumenty obnażają nieudolność wójta. Dokumenty jak protokoły RIO, NIK czy WIOŚ były znane od dawna. Są to obiektywne materiały, które jednoznacznie wskazują nieudolność i zaniedbania wójta i podległych mu urzędników. Jednakże Marcin Kula i Agnieszka nigdy z nich nie skorzystali w kampanii wyborczej. Nigdy nie zapoznali gminnych wyborców z tym, co stwierdzili niezależni kontrolerzy w gminie. Brak polityki informacyjnej mścił się. Wielu myślało, że jeżeli Straus tyle lat siedzi na stołku, to faktycznie musi być dobrym wójtem, a w Siedlisku jest tak a nie inaczej, bo inaczej się nie da. Gdyby się dało, to przecież Straus, jako doświadczony wójt, zrobiłby to, ale się nie da. I tak w koło Macieju. Straus nie ma szans w sporze na argumenty – zacofanie infrastrukturalne gminy jest faktem. Jedyne co może robić – i co robi – to zastraszać krytyków przy pomocy pism przedprocesowych lub wytaczać procesy o obrazę majestatu, co zresztą robi. Wójt bowiem nie zarzuca krytykom, że piszą nieprawdę, bo wnioski pokontrolne NIK czy RIO nie pozostawiają złudzeń, ale to że ujawniając fakty niegospodarności obrażają go jako wójta.

      Dlatego nie należy winić ludzi, za to że Straus przyrósł do krzesła w gabinecie wójta ale tych wszystkich, którzy kiedykolwiek uważali się za liderów lokalnej społeczności, tych, którzy mieli ambicje, a którym ostatecznie zabrakło determinacji, wiedzy i odwagi.

      1. W naszej Gminie potrzebujemy lidera prawdopodobnie nie urodzonego na terytorium Gminy Siedlisko. Mądrego człowieka, który spojrzy na nas inaczej niż rodowity mieszkaniec. Bez rodziny, układów koleżeńskich, pracowitego, otwartego na dialog z mieszkańcami, pozwolmy mu popełniać błedy. Przeciwieństwo naszego Wójta. Nie chcemy wody z bakteriami,niekończących się zadłużeń.

        1. Czekanie na księcia z bajki, który przyjdzie na białym koniu, żeby zbawić gminę, to utopia. Trudno będzie znaleźć specjalistę, który za 12 tys. miesięcznie będzie tyrał jak wół, żeby wyprowadzić gminę na prostą. Bo w gminie Siedlisko po dwóch dekadach rządów Strausa wszystko jest do zrobienia ewentualnie do poprawy. Dla przykładu – nowe drogi, które budował wójt trzeba będzie rozkopać, by ułożyć gazociąg oraz instalacje deszczowe. Oczywiście taniej by było to wszystko zburzyć, zaorać, wyrównać i zbudować od nowa. ale na to nie ma ani czasu ani środków.
          Osobiście nie wierzę, żeby zjawił się jakiś zdolny manager, który zacznie traktować gminę po gospodarsku a nie jak bankomat, z którego wypłaca pieniądze. Obawiam się najgorszego – Straus swoim nieudacznictwem i nieróbstwem trwającym dwie dekady, pokazał, że można utrzymywać się na stołku bez większych efektów pracy. Ten niebezpieczny precedens może zostać powielony przez jego następców – przez tych, którzy obserwowali jego działania z bliska. A kto był najbliżej? Koledzy, rodzinka … i niemrawa opozycja. Dlatego gdybym miał obstawiać, kto ujawni swoje ambicje w okresie przedwyborczym, to raczej bym obstawiał na ludzi z tych kręgów. A gdybym musiał obstawić konkretnego kandydata, to obstawiałbym Marcina Kulę. On pierwszy rzuci się na sukcesję po Strausie. Bo to, że Straus nie będzie kandydował jest niemalże przesądzone. Świadczy o tym eksodus rodzinki z urzędu. Oni wiedzą, że muszą sobie znaleźć inną posadkę, że będą pierwszymi, których zwolni nowy gospodarz. A dlaczego Kula będzie się pchał na stołek? Dlatego, że kariera Jacka Milewskiego w Nowej Soli dobiega końca. Marcin Kula, mimo że do rady powiatu dostał się dzięki wsparciu Wadima Tyszkiewicza, odciął się od senatora i został pieszczochem Jacka Milewskiego. Ale akcje obecnego prezydenta Nowej Soli są na giełdzie politycznej poniżej notowań. Marcin to widzi i dlatego będzie szukał dla siebie alternatywy. Należy pamiętać, że nowy prezydent wymiecie wszystko i wszystkich – stracą pracę dyrektorzy i prezesi. Dla Kuli przyszłość jest raczej jasna – albo będzie kandydował na wójta albo wróci do panitballa. Oczywiście Kula będzie opowiadał, że ma firmę i że nie musi być wójtem. Ale radzę zapoznać się z jego oświadczeniami majątkowymi, to szybko okaże się, że Marcin Kula był tak zaradnym biznesmenem, że fiu fiu. Wiedząc, że do Tyszkiewicza nie ma powrotu – bo przecież nie będzie opowiadał senatorowi bajek o tym, że on klaskał na rozkaz Milewskiego po to, żeby wkraść się w łaski prezydenta i poznać jego tajne plany a tak naprawdę, to on zawsze kochał wyłącznie senatora – i mając świadomość, że Milewskiemu będzie bardzo trudno wygrać wybory, Kula będzie pchał się na stołek w Siedlisku. Oczywiście będziemy świadkami kampanii, w której Marcin Kula napiętnuje felietoniarzy – bo ich wypada napiętnować, żeby przypodobać się księdzu i przyjaciołom wójta ale jednocześnie Kula będzie uśmiechał się do tzw. oszołomów, zapewniając, że zawsze był przeciwnikiem polityki Strausa. Ten festiwal obłudy poleje sosem upichconym z opowieść o znajomości ze Sługockim oraz o tym, jak to on drogi “załatwiał” dla gminy itp. Będziemy świadkami nowej groteski.

          1. Scenariusz jaki rysuje sie dla Gminy Siedlisko nie napawa optymizmem. Pan Marcin chodz jest milym czlowiekiem nie ma w sobie cech przywodcy. Dobrego zmyslu zarzadzania, nadaje sie na spokojnego kierownika, ksiegowego, pracownika sztabu wyborczego. Typowy spokojny mezczyzna skywajacy w sobie tajemnice o ktorych wie sam. Przypomina mi Pana Wojta. Mily spokojniutki, kolezenski, wchodzacy latwo w uklady. Rodzina Kula jest bardzo liczna w Siedlisku. Dolne Siedlisko, Gorne Siedlisko, bloki, Borowiec, Panstwo Nietopiele sa rodzina. Ten schemat cichego polityka juz Gmina przerabia okolo cwierc wieku. Nasz Radny Powiatowy jest w polityce od okolo 10 lat byl Radnym Rady Gminy Siedlisko, obecnie piastuje funkcje Radnego Powiatu Nowosolskiego. Gmina jak wyglada kazdy widzi. Kocha wytlumaczenia, bo to bo tamto a bo ja nic nie moge Wojt zly, ja sam za wiele nie moge. Grzeczny chlopiec z lawki szkolnej, ktory lubi sie fotografowac u boku znanych regionalnych osobistosci a dzialan zadnych.. Sympatyczny, spokojny, siostra urzedniczka Gminy Siedlisko. Uklad murowany, juz to widze jak rodzina zaprasza Pana Marcina na imprezy rodzinne a nowy Wojt pod presja zalatwia im posady u swoich znajomych lub jak nasz obecny w samym Urzedzie Gminy idac na calosc. WOJT NIE POWINIEN MIEC RODZINY W GMINIE SIEDLISKO NAJLEPIEJ JAKBY BYL OBCY I SPOJRZAL NA GMINE INNACZEJ niz ten nasz lokalny uklad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *