Nie ma takiej potrzeby Darku, żebyś dalej był wójtem

Drodzy Mieszkańcy,
w jednym z wcześniejszych felietonów przedstawiliśmy Wam, jako dowód wybitnej nieudolności wójciny, przypadek rozpadających się schodów do Urzędu Gminy i brak podjazdu dla osób niepełnosprawnych. W tymże felietonie przedstawiliśmy też gotowy przepis na rozwiązanie tego problemu. Nasi urzędnicy, wykazując odrobinę zaangażowania i chęci do pracy, mogliby postarać się o fundusze z rządowego programu „Dostępność Plus”. Rząd, w ramach polityki prosocjalnej, przeznaczył 23 miliardy złotych na likwidację barier architektonicznych uniemożliwiających bądź utrudniających osobom niepełnosprawnym swobodny dostęp do instytucji publicznych.
Walące się schody przy głównym wejściu do budynku Urzędu Gminy w Siedlisku. Darek, to bysiu w sile wieku. Pokonuje je jednym susem. Dla innych, w szczególności dla osób niepełnosprawnych, korzystanie z nich może wiązać się z pewnymi niedogodnościami.

W związku z tym, że budynek Urzędu Gminy nie jest prywatnym folwarkiem Strausa, ale obiektem publicznym, pieniądze z programu „Dostępność Plus” należą się nam jak psu buda. Wystarczy napisać wniosek z prośbą o finansowanie i sprawa załatwiona. Ale jak wiemy, z pozyskiwaniem funduszy zewnętrznych w gminie urzędasy mają spore problemy. Pamiętajmy – członkowie rodziny Strausa, obsadzeni na etatach w gminie przez wójta w ramach programu „Rodzina na Stołkach Plus”, mają tylko jeden obowiązek: dziękować za ciepłą posadkę i starać się, żeby szef wygrał następne wybory. Leży to w żywotnym interesie naszych urzędników. Gdy wójt poleci ze stołka, przyszłość zawodowa zatrudnionych przez niego kuzynów, kuzynek, cioć i innych pociotków, staje pod znakiem zapytania. Dlatego też najważniejszym służbowym obowiązkiem, zatrudnionych w gminie członków rodziny wójta, jest oddawanie czci boskiemu Dariuszowi oraz troska o następną kadencję. Nie muszą robić nic więcej, bo po co? Skoro szef także się za bardzo w pracy nie przemęcza. Jednak gdyby nasz, troszczący się o rodzinę, wójt wykazał się podobnym sprytem w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych jak przy obsadzaniu stołków pociotkami czy przy sprzedaży atrakcyjnych nieruchomości gminnych członkom rodziny, to dzisiaj oczy Polski zwrócone byłby nie na Nową Sól i Tyszkiewicza, ale na Siedlisko i Darka Strausa, który pławiłby się w sławie genialnego samorządowca.

Niestety, o nowoczesnej, dynamicznie rozwijającej się gminie, przyjaznej dla osób z niepełnosprawnościami możemy tylko pomarzyć. Dlatego nie łudźcie się tym, że któryś z urzędników gminnych złoży wniosek o wsparcie z funduszu „Dostępność Plus”, by uczynić urząd gminy dostępnym dla osób niepełnosprawnych. Warto zaznaczyć, że z tego funduszu moglibyśmy sfinansować montaż udogodnień architektonicznych np. w szkole i innych budynkach użyteczności publicznej, które takich usprawnień nie posiadają.

Na szczęście mamy w radzie gminy przedstawicieli, którym zależy na poprawie jakości życia mieszkańców. Jeden z radnych opozycyjnych złożył w omawianej sprawie interpelację. Zadał wójtowi proste pytanie: dlaczego nie ma podjazdu dla osób niepełnosprawnych w gminie? Wójt odpowiedział: „Mieszkańcy na dzień dzisiejszy nie zgłaszali potrzeby budowy podjazdu dla osób niepełnosprawnych przy budynku Urzędu Gminy”.

Odpowiedź na interpelację radnego, z której bezsprzecznie wynika jedno – wójt gminy Siedlisko bardzo lubi byki i powinien wrócić do tego, na czym się zna – zająć się rolnictwem i hodowlą bydła, a nie zarządzać gminą w XXI w.

Taka odpowiedź w XXI w., jeżeli nie jest skutkiem przejęzyczenia lub fatalnym błędem wynikającym z niedyspozycji intelektualnej po suto zakrapianej imprezie dnia poprzedniego, dyskwalifikuje każdego urzędnika państwowego. Twierdzenie, że nie wykonano podjazdu, bo nie było takiej potrzeby, nie tylko kompromituje wójta i obnaża jego nieudolność oraz krótkowzroczność, ale przede wszystkim dyskryminuje wszystkie osoby z niepełnosprawnościami, które żyją w naszej społeczności i nie tylko. Dzięki tego typu odpowiedziom, Straus jawi się jako nieczuły na krzywdę ludzką i pozbawiony wyobraźni urzędas, który owszem zamierza rozważyć wybudowanie podjazdu dla osób upośledzonych, ale dopiero wówczas, kiedy przed schodami urzędu pojawi się pierwsza osoba na wózku inwalidzkim. Podkreślić należy, że instalacje tego typu ułatwień architektonicznych dla osób niepełnosprawnych jest obowiązkiem konstytucyjnym. Wójt, jako przedstawiciel władzy, musi działać w oparciu o przepisy prawa w szczególności te, które zapisane są w Ustawie Zasadniczej. Gdyby Darek Straus poświęcił odrobinę tego czasu, który zmarnował na urzędnicze nieróbstwo i przeczytał Konstytucję RP dowiedziałby się, że artykuł 69 tejże stanowi: „Osobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczeniu egzystencji, przysposobieniu do pracy oraz komunikacji społecznej”. Zabezpieczenie komunikacji społecznej ma przeciwdziałać wykluczeniu osób z niepełnosprawnościami z życia społecznego, o czym wójt wydaje się nie wiedzieć. Zamiast wychodzić naprzeciwko oczekiwaniom społecznym, zamiast uprzedzać bieg zdarzeń, wójt rozsiadł się w fotelu i czeka na pierwszą osobę na wózku, która utknie przed stromymi, zaniedbanymi schodami budynku Urzędu Gminy. Jak myślicie, co zrobi Straus jak nadejdzie ta chwila? Zakasze rękawy i wyniesie przed budynek biurko z gabinetu wraz z fotelem, by przyjąć niepełnosprawnego petenta? A może poprosi bardziej krzepkie urzędniczki, by na rękach wniosły nieszczęśnika po stromych schodkach? A może wybierze najłatwiejsze rozwiązanie: wywiesi na drzwiach karteczkę „Urząd nieczynny do odwołania” i będzie udawał, że go nie ma, by zniechęcić kalekę?

Ten sposób myślenia, który zaprezentował Darek Straus w odpowiedzi na interpelację radnego dotyczy także innych dziedzin sfery publicznej. Znamy to od dwudziestu lat. Drogi gminne remontowane są, gdy korzystanie z nich zagraża życiu lub gdy zbliżają się wybory samorządowe. Trawniki gminne koszone są wówczas, kiedy mieszkańcy zaczynają pisać protesty i skargi. Oczyszczalnia ścieków modernizowana jest, gdy nie sposób już ukryć nieoczyszczonych ścieków wylewanych nielegalne do Odry. Wodociągi remontowane są, gdy woda nie nadaje się już do picia. Taka technika gospodarowania, w której planowanie, a zatem i troska o przyszłość gminy i jej mieszkańców, zastąpione zostało doraźnym rozwiązywaniem nagłaśnianych przez społeczność i media problemów, prowadzi donikąd. Ten sposób zarządzania jest główną bolączką naszych samorządowców. Wójt dawno powinien wyremontować schody do Urzędu Gminy i wykonać podjazd dla osób niepełnosprawnych. Dawno powinniśmy mieć działającą oczyszczalnię ścieków, gaz i czystą wodę w kranach. Drogi gminne dawno powinny zostać wyremontowane. Zamiast tego, na osłodę, wójcina proponuje mieszkańcom potańcówkę zakrapianą wódeczką lub świecącego reniferka przed Urzędem Gminy. Wszystko to w ramach zaspakajania oczekiwań lokalnej społeczności.

Wójt musi sobie uświadomić to, że na budowanie podjazdu dla inwalidów w chwili, gdy przed urzędem pojawi się pierwsza osoba na wózku inwalidzkim będzie za późno. Udawanie, że w gminie nie ma osób niepełnosprawnych i że „nie ma potrzeby” budowania ułatwień architektonicznych dla tych osób, jest przejawem skrajnej ignorancji wójta nieudacznika! Tym bardziej, że pracownicy gminni zdają sobie sprawę z rosnącej skali problemu. W ostatnim wydaniu miejscowej gazetki jedna z gminnych urzędniczek – Danuta Kaczanowska – potwierdziła to, o czym zdaje się nie wiedzieć wójt. A mianowicie, że wśród społeczności gminy Siedlisko nie tylko są osoby niepełnosprawne, ale co najważniejsze – takich osób przybywa każdego roku. Nie można dłużej nic nie robić, nie podejmować żadnych skutecznych działań w tej sprawie i udawać, że problemu nie ma albo twierdzić, że „nie ma takiej potrzeby”.

Innym, ważnym problemem w gminie jest kwestia zapewnienia dowozu i powrotu ze szkoły niepełnosprawnych dzieci. Rzeczpospolita Polska jest krajem, który zapewnia każdemu obywatelowi swobodny i równy dostęp m.in. do edukacji. Ustawowym obowiązkiem wójta jest zapewnienie upośledzonym dzieciaczkom transport do szkoły wraz z powrotem oraz wykwalifikowanego opiekuna, który będzie im towarzyszył. Jak to wyglądało do tej pory? Gmina ma busa, którym powoził, zanim nie przeszedł na emeryturę, mąż kuzynki wójta – Zdzisiu Śliwiński. Busem tym dowożono niepełnosprawne dzieci do szkół. Niby wszystko się zgadza, ale – po pierwsze: dzieci nie są odbierane z domów i do nich odwożone. Gmina zorganizowała im punkty zbiórki – jeden z nich znajduje się w rynku, przy sklepie Pani Danusi. Deszcz nie deszcz, śnieg nie śnieg, wichura czy nie – dzieci musiały dotrzeć do wyznaczonych miejsc i dopiero stamtąd zabierał je szkolny bus. Tak wygląda sytuacja w gminie Siedlisko. Jak to odbywa się w świecie cywilizowanym? W normalnej gminie przystosowany do przewozu osób z niepełnosprawnościami bus podjeżdża pod dom i odbiera dziecko. Na czas podróży dzieciom towarzyszy wykwalifikowany opiekun, którego zatrudnia gmina. Zatrudnienie takiego opiekuna, który troszczy się o dzieci w trakcie podróży jest niezwykle ważne i należy do obowiązków gminy. Niepełnosprawności są zwykle schorzeniami złożonymi. Upośledzeniu fizycznemu często towarzyszą inne dolegliwości i choroby. Przewożone dziecko może dostać np. ataku paniki albo epilepsji; może się przewrócić i stracić przytomność. W takich przypadkach wykwalifikowany opiekun, który ma ukończone specjalistyczne kursy, udzieli pomocy i fachowo zaopiekuje się dzieckiem do czasu przyjazdu karetki.

Jak się zapewne domyślacie wójtowi nie wystarczyło wyobraźni, by przewidzieć taki scenariusz wydarzeń. Kierując się logiką „bo nie było takiej potrzeby” – wszak do tej pory żadnemu dziecku w trakcie podróży gminnym busem nic się nie stało – nie zatrudnił wykwalifikowanego opiekuna dla dzieci niepełnosprawnych. Rodzice dzieci na własną rękę, w miarę możliwości i na zmianę, opiekowali się dziećmi w drodze. Ale teraz wójt ma problem, bo rodzice powiedzieli „Dość!”.

Wystosowali do niego formalne pismo z żądaniem, by zaczął przestrzegać prawa i zapewnił ich niepełnosprawnym pociechom fachową opiekę na czas podróży do szkoły i z powrotem:

Wniosek rodziców niepełnosprawnych dzieci do wójta gminy

Wójt bez zbędnej zwłoki powinien spełnić żądanie rodziców. Nie dlatego, że jest to kaprys grupy rodziców, ale dlatego, że zabezpieczenie niepełnosprawnym dzieciom podróży gminnym busem jest obowiązkiem wynikającym z przepisów prawa! Ze stanowiskiem wójta wiążą się nie tylko przywileje i suta pensyjka, ale przede wszystkim obowiązki – o czym wydaje się zapominać nasz pupil z wąsami. Opinia radcy prawnego, pani Anny Puszkarskiej w tej sprawie nie pozostawia miejsca do innych interpretacji. Cytujemy: „Zgodnie z art. 39 ust. 4 pkt 1 ustawy – Prawo oświatowe (dalej p.o.) do obowiązków gminy należy zapewnienie niepełnosprawnym uczniom, objętym kształceniem specjalnym (art. 127 p.o.), bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu do najbliższej szkoły podstawowej, a uczniom z niepełnosprawnością ruchową, w tym z afazją, z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym lub znacznym – także do najbliższej szkoły ponadpodstawowej. Transport i opiekę trzeba zapewnić do końca roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym uczeń kończy 21. rok życia. (…) Alternatywą dla zorganizowania dowożenia przez gminę jest zwrot kosztów przejazdu ucznia i jego opiekuna do szkoły lub ośrodka, na zasadach określonych w umowie zawartej między wójtem (burmistrzem, prezydentem miasta) a rodzicami dziecka, jeżeli dowożenie i opiekę zapewniają rodzice (art. 39 ust. 4 pkt 3 p.o.). Gmina musi realizować wskazane wyżej obowiązki bez względu na związane z tym trudności organizacyjne czy finansowe. ” (RP, 05.02.2019).

Opinia radcy prawnego rozwiewa wszelkie wątpliwości – wójt musi wywiązać się ustawowych obowiązków. Zorganizowanie dojazdu oraz opiekuna dla niepełnosprawnych dzieci jest jego psim obowiązkiem. Nie jest to kaprys grupki roszczeniowych rodziców ani widzimisię czy zachcianka kilku matek.

Realizacja obowiązku nałożonego przez ustawodawcę na gminę oznacza w praktyce stworzenie dodatkowego etatu dla wykwalifikowanego opiekuna lub zawarcie umowy z rodzicami i refundowanie kosztów dojazdu niepełnosprawnych dzieci. Jakby nie patrzeć w każdym przypadku „uboga, rolnicza, położona na uboczu gmina” będzie miała nowy wydatek. I tu zaczynają się schody, ponieważ jak wiemy z gospodarowaniem funduszami w gminie jest kiepściutko. Tylko w tym roku wójt zaciągnął ponad 2 mln złotych kredytu aby pokryć koszty bieżącej działalności gminy. Czy wójcina uwzględnił w tym koszty nowego etatu opiekuna osób niepełnosprawnych? Wątpliwe. Zgodnie z logiką „nie było takiej potrzeby” wójt prawdopodobnie nie przewidział takiego wydatku.

Jednak świadomość prawna obywateli w gminie Siedlisko zmienia się. Ludzie zaczynają rozliczać wójta z jego obowiązków jako organu władzy wykonawczej. Wójt nie zauważa tych zmian, póki co “nie ma takiej potrzeby”, bo do wyborów daleko. Stosuje stare, wypróbowane przez siebie metody rozwiązywania problemów mieszkańców. Skłóca ludzi. Na ostatniej sesji Darek stwierdził, że – i tu cytujemy „Mam problem z jedną panią, która być może liczy na to, że będę może odbierał jej dziecko spod domu tej pani. Ja powiem tak, mieliśmy przedtem 6, 7, 12 dzieci i z żadną osobą ani z żadnym dzieckiem nie miałem żadnego problemu. Kupiłem jeden samochód, drugi samochód, kupiłem mercedesa ze środków unijnych. Wożę te dzieci do Nowej Soli z żadnym rodzicem nie mam pretensji. (…) Ja zrobiłem spotkanie z tymi rodzicami, większość jest normalnie rozmawiamy tylko jedna pani nie chce się zgodzić”. (oryginalna wypowiedź wójta na sesji rady gminy)

Kim jest owa tajemnicza pani, która, jak twierdzi wójt przysparza mu kłopotów? To mieszkanka gminy Siedlisko Sylwia Pukacka, mama niepełnosprawnej Oli. Dlaczego nasz Daruś upatrzył sobie właśnie panią Sylwię i z niej zrobił krnąbrną, niepokorną matkę, sprawiającą problemy? Żeby zrozumieć genezę relacji wójt-mieszkanka gminy cofnijmy się do roku 2015. Pamiętacie może treść uchwały naszych genialnych rajców z dnia 05 lutego 2015 roku, którą własnoręcznym podpisem firmowała gminna nauczycielka i przewodnicząca rady gminy Gosia Chilicka? Przypomnijmy: punkt pierwszy tej uchwały brzmiał: „Zamierza się z dniem 31 sierpnia 2015 r. zlikwidować Przedszkole Publiczne w Siedlisku”. Czy ktoś wówczas zadał sobie pytanie – jak to jest możliwe, że Chilicka, z zawodu nauczycielka, zatrudniona w Szkole Publicznej, podpisała się pod projektem likwidacji gminnej placówki oświatowej? Nauczycielka, firmująca pomysł likwidacji przedszkola? Czy to możliwe? W całej Polsce nauczyciele protestują przeciwko próbie majstrowania przy pensum i redukcji etatów itp., a u nas w gminie nauczycielka popiera pomysł likwidacji przedszkola? Czyżby napiła się za dużo tej wody o dziwnym kolorze, która płynie w gminnych kranach? Nas to zastanawia i to bardzo. Dlatego w najbliższym czasie postaramy się Wam naświetlić kulisy sprawy związanej z próbą monopolizacji usług edukacyjnych w gminie na poziomie przedszkolnym. Póki co wróćmy do pani Sylwii.

Kiedy w gminie pojawili się zaalarmowani przez zaniepokojonych rodziców reporterzy Telewizji Polskiej, to właśnie Sylwia Pukacka zasłynęła wypowiedzią, po której wójt powinien spalić się ze wstydu. Na spotkaniu z radą gminy, przed obiektywami kamer powiedziała Strausowi: „Na dzieciach nie oszczędzamy”! Prostym, jednym zdaniem pani Sylwia rozmontowała wielki projekt oszczędnościowy przedsiębiorczego wójta, który zaplanował racjonalizację wydatków kosztem dzieci. A z historii wiemy, że nasz wójcina lubi oszczędzać na najmłodszych. Przypomnijmy sobie Jolę Pazdrowską, która wdrożyła w Szkole program oszczędnościowy, by wydobyć placówkę z długów poprzedniej dyrekcji. Po spłaceniu długów kazał Joli dalej oszczędzać i ciąć koszty gdzie to tylko możliwe. Jola nie zrobiła tego, bo to odbiłoby się na jakości kształcenia. Przeciwstawiając się mściwemu wójtowi przypieczętowała swój los. Jak się potoczyły dalej jej losy, wiemy.

Sylwia Pukacka nie jest urzędnikiem gminnym i nie musi obawiać się zemsty wójta i utraty pracy. Kierując się dobrem niepełnosprawnej córki, ale także działając w interesie innych upośledzonych dzieci, domaga się tego, żeby wójt zaczął respektować przepisy prawa. Niczego więcej nie żąda, nie chce nic dla siebie. Chodzi tylko o to, żeby wreszcie w gminie było przestrzegane prawo. Jednak Darek, który w technice przeoczeń prawa ma pewne doświadczenie, zamiast posłuchać dziewczyny postanowił zrobić to, co zawsze robił w takich sytuacjach. Za każdym razem, gdy w gminie pojawiała się zorganizowana grupa niezadowolonych z jego decyzji obywateli, rozbija ją. Starał się skłócić grupę z jej liderem. Tak robi też w tym przypadku. Pani Sylwia znana z tego, że nie peszy jej obiektyw kamery, ani dociekliwy redaktor i nie boi się publicznie wytykać zaniedbań wójtowi, została nieformalnym liderem grupy rodziców dzieci z niepełnosprawnościami. To ona udziela wywiadów w gazecie, to ona wyraża wprost i bez ogródek oczekiwania rodziców w stosunku do wójta. Straus zamiast potraktować poważanie słowa Sylwii jako reprezentantki rodziców zrobił rzecz naganną. Swoją wypowiedzią na sesji rady gminy wprost, bez żadnych ogródek, fałszywej dyplomacji i nawet się z tym nie kryjąc, przeciwstawił interes Sylwii Pukackiej i jej niepełnosprawnej Oli reszcie grupy rodziców dzieci z upośledzeniami. Przedstawił ją roszczeniową i problematyczną w przeciwieństwie do całej reszty, która się z nim zgadza. Po co to robi? Sprawa jest oczywista. W gminie Siedlisko od 20 lat tylko jedna osoba wie najlepiej kto ma jakie potrzeby. Na pewno nie jest to Sylwia Pukacka.

pozdrawiam

Paweł P.

12 Replies to “Nie ma takiej potrzeby Darku, żebyś dalej był wójtem

  1. Przecież wójt nie popełnia błędów, on jest nieomylny. No zdarzają mu się często uchybienia i przeoczenia. Swoich zwolenników ciągle zwodzi niespełnionymi obietnicami a na ludzi,którzy mają mu odwagę wytykać błędy i te wszechobecne przeoczenia, szuka za wszelką cenę sposobów zdyskredytowania lub mści się na różne sposoby.

  2. Felieton czytają wszyscy. To już stało się tradycją w wielu domach. Wazniejsze jest pojechac do cpn przy cmentarzu po gazetke ( bo może mi listonosz nie przyniesie) niz po ciepłe bulki na sniadanie. Czytają też zwolennicy Strausa. Nie komentują bo nie mają argumentów zaprzeczajacych faktom. Jedyny ich komentarz to: ‘nie mogą się pogodzić z przegranym wyborami’, ‘ felieton klamstw’, albo oderwany od rzeczywistosci pochodzący z izolatki Domu Dla Psychicznie i Nerwowo Chorych glos Moniki. Jest tez krzyk młodego pokolenia na Youtube. Sniffi vel Alan S. który sam siedział czesto pod lodami nie mogac sie doczekac od wojta oferty kulturalnej dla mlodziezy wziął los w swoje ręce i postanowił ratować dobre imię Strausa bo jak spiewa to jego rodzinia. Zaslugi Strausa w dwudziestoletniej pracy na stanowisku wojta zamknął w jednym zdaniu-refrenie ‘dzis przed domem asfalt kiedyś tylko piachy’…..brawo! Jesteśmy wdzięczni! Mamy asfalt w XXI wieku. Forma przesmiewcza felietonów drazni zwolennikow Strausa i nie rozumiem dlaczego skoro lubimy disco polo, dożynkowe-festynowe klimaty, kabarety i dowcipy. Taki styl felietonów przyciąga do czytania i DOBRZE O TYM WIECIE zwolennicy wójta :))) Wojt Straus ma wielką moc gdyż jednym poleceniem zamknął usta zabraniajac komentowania swoim pupilom ktorzy kiedyś toczyli pianę z ust. Dobrze zrobił bo bardziej jemu szkodzili niż pomagali. Czytajmy dalej i życzymy tworzącym to źródło dobrej informacjii zdrowia i niekończącej się weny 🙂

  3. jestem z Siedliska i jest mi wstyd za to co tu się wyprawia. W poniedziałki po felietonie jest u nas dyskusja. Aż się nie chce wierzyć, że to wszystko prawda co CPN pisze. czytam później w gazetach, że to prawda. co do schodów to pełnosprawni też mają problemy. schody są bardzo niebezpieczne. dlaczego wójt nie naprawi ich? zamiast się obrażać na to co jest pisane w felietonach niech weźmie do serca to i zacznie poprawiać te błędy i niedociągnięcia

  4. Trochę odgrzany kotlet o schodach juz pisano w felietonie kilka miesięcy temu. O Pani Sylwi w gazetach. Prywatyzacja przedszkola to dobry temat. Piszcie o nowych

    1. Ja uważam, że to bardzo dobrze, że ukazuje się dziadostwo w naszej wsi. Trzeba to ujawniać nawet 10 razy, może to wreszcie dotrze do wszystkich, że wójt jest do niczego, nie potrafi rządzić, nic nie robi o nic nie walczy. Nie umie nawet się wysłowić. Działania wójta są chaotyczne, bez namysłu co jest ważniejsze, schody, podjazd czy stodoła na boisku. Takich bezmyślnych działań jest wiele np renifer pod dębem.

  5. Dziękuję za ten felieton. Dużo przydatnych informacji się dowiedziałem. Rozumiem dlaczego wójt jest negatywną osobą. Życzę dobrych Świąt i nowych felietonów

  6. ciekawe że nie było wcześniej pretensji do pana wujta tylko teras tak sie awantórójecie. gminę wybódowano dawno i cza mieć pretensje do tyh co budowali anie do pana Dariusza. My wiemy kto wy jesteście i dlaczego tak to opisujecie szkodzonc gminie. to przez was cierpiom dzieci i ludzie bo pan wujt niemorze wprowadzać ulepszeń. na radzie wyszlo szydło z worka i wydało się rze to wy blokujecie prace wujta. niechce mi sie wieżyć w wasze słowa i dobże wujt powiedział że wszystkich wyciongnie tych co pisza ten biuletyn. A w gminie nie ma poczeb dla ludzi niepelnosprawnych. wszendzie jest blisko,. nie cza daleko jechac. jak komu gmine ałto nie odpowiada to nieh taryfe se wynajmie.

  7. Siedlisko jest Gminą Starzejącą się. Osoby starsze mają problem z poruszaniem się. Jak tu tlumaczyc się, że jest tylko kilka osób?

  8. Youtube’rze Alanie S. Wykonałeś kawał dobrej roboty! Dzieki Tobie sprawami gminy Siedlisko zaczęły się interesować kolejne nowe osoby. Popyt na felietony się zwiększył będzie coraz głośniej o naszym wojcie:))))) pracuj dalej i pomagaj rodzinie! .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *