Po co nam ten miś… płot?

Drodzy Mieszkańcy,
przez ostatnich kilkanaście miesięcy, raz w tygodniu wyjmujemy nowego trupka z urzędowej szafy. Smród niedociągnięć, uchybień i przeoczeń przepisów prawa rozniósł się po okolicy. Dzisiaj nawet ci, którzy jeszcze półtora roku temu, broniąc wójta, przekonywali jak dobrym, jak zaradnym jest gospodarzem, po ujawnieniu kulisów władzy w Siedlisku, wstydzą się i siedzą cicho. Ci zaś, którzy jeszcze nie tak dawno nie interesowali się lokalną polityką, czytając nasze felietony z niedowierzaniem kręcą głowami i zadają sobie pytanie – jak to możliwe, że takie rzeczy działy się u nas w Siedlisku?

W dzisiejszym felietonie przedstawimy wam matkę wszystkich afer. To przeoczonko, uchybieniątko, niedopatrzonko legło u podstaw późniejszej polityki uchybień i przeoczeń uprawianej w gminie przez nieudolnego wójta. Sytuacja, którą za chwile opiszemy, wydarzyła się dwadzieścia lat temu, dokładnie w 2000 r. Był to półmetek pierwszej kadencji Darka Strausa w fotelu wójta. W roku milenijnym gmina wykonała ogrodzenie boiska wiejskiego w Siedlisku. Setki metrów kwadratowych betonowego płotu ogrodziło hektar łąki, na której nasi dzielni sportowcy trenują strzelanie goli. Jednak czy nie jest zastanawiające to, że w gminie, w której do dnia dzisiejszego są dziurawe drogi i chodniki; w której płynie syfiasta woda w kranach; w której brak oświetlenia ulic, zainwestowano w setki metrów kwadratowych betonowego płotu, którym ogrodzono hektar trawnika? Sytuacja analogiczna do tej, którą przedstawił mistrz komedii absurdu Stanisław Bareja. Parafrazując:

– Powiedz mi, po co jest ten płot?

– Właśnie, po co?

– Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten płot? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa To jest płot na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym płotem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić (…)

– Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach.”

Jaki jest sens grodzenia wiejskiego boiska płotem betonowym? Boisko, to nie wybieg dla skazańców w zakładzie karnym w Krzywańcu. Boisko jest miejscem publicznym, do którego dzieci i młodzież powinny mieć swobodny dostęp. Poza tym, po co grodzić boisko w „małej, położonej na uboczu, biednej gminie”? Jaki był sens tej niewątpliwie kosztownej inwestycji? W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie po co nam ten miś… to znaczy: po co nam ten płot, wysłaliśmy do wójta kilka pytań . Pytaliśmy o to, od kogo gmina kupiła płot, kto go dostarczył do Siedliska, ile kosztowała nas ta przyjemność. Wójt odpisał, że wszystkie dokumenty dotyczące tej inwestycji, za zgodą Archiwum Państwowego, zostały zniszczone. Cóż. Trudno. Wszak nikt nie trzyma faktur zakupu przez dwadzieścia lat w oczekiwaniu na to, że jakiś wścibski oszołom się o nie upomni. My jednak węszyliśmy dalej.

Nie daliśmy za wygraną. Szukaliśmy dalej. Ktoś, jakiś urzędnik, musi znać odpowiedź na pytanie po co nam był ten miś.. płot? Drążąc temat dotarliśmy do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. I okazało się, że nasz płot był samowolą budowlaną. Został postawiony bez wymaganego zgłoszenia. Nadzór Budowlany z urzędu wszczął kontrolę, która zakończyła się decyzją nakazu wstrzymania dalszych prac budowlanych. Wójt się odwołał oczywiście i budowano dalej. Ostatecznie gmina oprócz kosztów zakupu ogrodzenia musiała zapłacić tak zwaną opłatę legalizacyjną w wysokości 7.500 zł. Tyle się dowiedzieliśmy od inspektora z nadzoru budowlanego.

W porównaniu z innymi aferami sprawa samowoli budowlanej uprawianej przez gminnego urzędnika wydaje się być błaha. Tak nie jest. Darek Straus wyciągnął z tego zdarzenia ważną dla siebie lekcję. Po pierwsze, zrozumiał, że jako wójt może wydać fortunę z kasy gminy na słomianą inwestycję, o której sens nie zapyta nikt. W 2000 r. nikt nie dostrzegł absurdu i głębokiej sprzeczności w tym, że w gminie, w której są zrujnowane drogi i chodniki, wydaje się kupę kasy na setki metrów kwadratowych betonowego płotu do ogrodzenia trawnika, na którym ćwiczą sportowcy. Po drugie, Darek uświadomił sobie także, że kontrolerzy i organy nadzoru mogą mu – mówiąc kolokwialnie – naskoczyć. Przyszedł taki inspektor nadzoru, stwierdził brak wymaganych zezwoleń i wydał nakaz wstrzymania prac. No i co? I nic. Zwykły człowiek by się przestraszył konsekwencji, które mogłyby wyniknąć z niedostosowania się do decyzji organu kontrolnego, ale nie nasz wójcina. Darek nakaz olał i szybko kończył budowę płotu. Tę samą technikę olewania nakazów zastosował kilkanaście miesięcy później później. Przypomnijmy, gdy Starosta Nowosolski dowiedział się o nielegalnym wydobywaniu piachu z wyrobiska obok szkoły, wydał zakaz dalszego wywożenia piachu. Wójt ten zakaz również olał. Nie przerwał nielegalnej działalności swojego kolegi, który dewastował gminną działkę. Po trzecie – wójt gminy Siedlisko nauczył się, że nałożone nań kary zapłaci nie z własnej kieszeni, ale z kasy gminy. Gdyby wtedy 7500 zł opłaty legalizacyjnej ściągnięto z jego osobistego rachunku bankowego, to na pewno następnym razem wójt, zanim zdecydowałby się na popełnienie „uchybienia” bądź „przeoczenia”, dłużej by się zastanawiał.

W całej tej aferce z samowolą budowlaną, najważniejszą nauką, którą wyciągnął z tego zdarzenia wójt, było to, że mimo pozorowanych inwestycji, mimo łamania przepisów prawa, mimo kontroli stwierdzających nieprawidłowości, mimo nakładanych na urząd gminy kar, ludzie dalej będą na niego głosować. To nic, że potykamy się o dziury w chodniku. To nic, że musimy kupować hurtowo wodę pitną w sklepach, bo gmina dostarcza niepijalną lurę, którą strach poić zwierzęta gospodarskie. To wszystko bez znaczenia. Pędząc ku przepaści, demokratyczna większość naszej społeczności w 2002 r. i później ślepo odda głos na nieudolnego wójta gminy Siedlisko – na Darka Strausa.

W tym momencie nasuwa się pytanie: dlaczego tak się stało? Dlaczego przez ponad dwie dekady wybieraliśmy w wolnych, demokratycznych głosowaniach takiego nieudolnego menadżera na gospodarza naszej gminy. Gmina Siedlisko jest nasza. Nie jest własnością Darka i jego kolesi. To my, jako społeczność decydujemy, kto ma dalej ma nam gospodarzyć. Odpowiedź jest jedna – my. My wszyscy jesteśmy temu winni – my jako opozycja polityczna, my jako mieszkańcy gminy.

Baliśmy się pytać. Baliśmy się krytykować. Baliśmy się mówić głośno o problemach. Tak bardzo uwierzyliśmy w omnipotencję urzędującego wójta, że nawet będąc w oficjalnej opozycji, zamiast podjąć rękawicę i stoczyć polityczny spór o przyszłość gminy, woleliśmy zamiatać liście na gminnych skwerkach. Wierzyliśmy, że pokazując Wam jak ładnie grabimy liście przekonamy Was, że będziemy lepszymi gospodarzami w gminie. W tym czasie, niekontrolowany przez nikogo wójt robił co chciał. Jaki był tego skutek? Przykład pierwszy z brzegu: działka sołecka w Siedlisku. Tak zwana działka koniarzy, która była własnością gminy, została pięknie urządzona przez pracowników SZB. Wszystko to za pieniądze gminne. Następnie działkę ową, opisaną jako „pastwisko trwałe bez dostępu do drogi publicznej” sprzedano rodzinie wójta. Gdybyśmy wtedy jako opozycja zaprotestowali tak, jak robimy to dzisiaj, pięknie urządzona gminnym sumptem nieruchomość zostałaby w majątku gminy. Mielibyśmy cenną parcelę rekreacyjną dostępną dla wszystkich mieszkańców, a nie tylko wybranej grupki gminnej elity.

Bierny opór zamiast konfrontacji miał być przepisem na lepszą gminę Siedlisko. Opozycja polityczna, która ukradkiem niemrawo pohukuje, bacząc na to, by nie rozsierdzić wójta i tylko w roku wyborczym, to prawdziwy skarb. W takich okolicznościach Darek Straus był niejako skazany na reelekcję.

Minęło dwadzieścia lat od dnia, kiedy gmina Siedlisko wydała kupę szmalu na sfinansowanie samowoli budowlanej. Kilka miesięcy temu, naprzeciwko urzędu gminy, w Parku Zamkowym, pojawił się nowy płotek. Sześć przęseł, osiem skosów, osiem słupków do tego napis SIEDLISKO.

Za to, z kasy gminy wójt zapłacił 14. 540 zł. Jeżeli uświadomimy sobie, że na popularnym serwisie aukcyjnym, gotowy, kuty listek dębowy kosztuje niecałe 5 zł a metr pręta o średnicy 12 mm drugie tyle, to musi pojawić się pytanie: za co zapłaciliśmy aż 14 tysięcy złotych. Radny opozycji, Stanisław Sawicz, korzystając ze sposobności jaka nadarzyła się przy okazji XIII sesji rady gminy, zapytał o to wójta. Ten mu odpowiedział, że zapłaciliśmy tyle ile zapłaciliśmy. Darek Straus zapomniał dodać, że to nie on zapłacił, ale zapłaciła gmina Siedlisko.

Drodzy Mieszkańcy, niegospodarność wójta jest wręcz nachalna. Wyłazi drzwiami i oknami. To dzięki jego nieudolności nasza piękna gmina stała się ubogim zaściankiem regionu. Podziękujmy mu. Niech realizuje się jako hodowca papug. W Siedlisku potrzebujemy takiego gospodarza, który potraktuje nasz region jak onegdaj Wadim Tyszkiewicz potraktował Nową Sól. Nie potrzebujemy w fotelu wójta nieudacznika na państwowym etacie. Gmina potrzebuje menagera, który pokierują nią jak firmą. Zacznijmy zarabiać na sprzedaży działek. Zacznijmy przeznaczać kredyty na inwestycje a nie konsumpcje. Niech gmina Siedlisko stanie się prężenie działającą firmą. Dariusz Straus od dwudziestu lat traktuje gminę jak państwowy PGR. Bierze z niej co chce i ile chce. A my potrzebujemy menagera, który przynoszące straty i jadące na kredytach Państwowe Gospodarstwo Rolne zmieni w prężnie działającą na wolnym rynku firmę przynoszącą zyski.

pozdrawiam

Paweł P.

17 Replies to “Po co nam ten miś… płot?

  1. Dlaczego wybrali wójta ? Bo ludzie mają syndrom bitej żony moim zdaniem, dlaczego wybrali wójta nieudacznika i prezydenta nieudacznika ? Może lubią być trzymani za mordę i kopani po dupach.

  2. Betonowy płot, którym grodzi się fermy hodujące zwierzęta, a także wspomniane w felietonie więzienie, przywiózł Adamczyk od producenta tych płyt, pociotka Fijoła z okolic Pajęczna, za wielkie pieniądze plus koszt transportu. Szczyt tej durnoty, to oprócz ogrodzenia boiska, ogrodzono przedszkole, wygląda to jak obóz. Wiadomo, że Straus jest zobowiązany wspomagać bliższą i dalszą rodzinę Fijoła i to od 20 lat. Niedługo nie będzie nic do upchnięcia. Drugim szczytem durnoty i bezguścia pomysłodawców, to drogie pseudo dekoracje przy parku Adelajdy. Kicz goni kicz.

    1. Ma pani na to dowody? Łatwo rzucać oskarżenia bez dowodów i później człowiek się musi tłumaczyć.

  3. Ogrodzenie powstało ze względów bezpieczeństwa. Boisko jest położone przy głównej często uczęszczanej ulicy.

  4. Cpn prawdę pisze. nie ma nadzieji dla Siedliska. Tu brat zdradza brata i siostra siostrę za kilka srebrników. ci co mieli dawać przykład innym okazali się krętaczami. Ludzie są tu sami sobie winni.

  5. wójt musi przestrzegać przepisów prawa i dawać przykład swoją postawą. Kto to widział, żeby samowole budowlane uprawiać! Traktuje gminę jak swoje podwórko i robi co mu się podoba. Paweł ma rację. Po co tyle pieniędzy wydał na grodzenie boiska? Komu to było potrzebne. brakuje jeszcze żeby UG ogrodził betonem. to by było na plus. by nie musiał oglądać co się dzieje w gminie.

  6. Do Pawła – z ogrodzeniem jest taka sprawa, że został kupiony od kogos z rodziny Buły. To jest prawdziwy powod tej inwestycji

  7. szkalójecie znuf wójta kturego ludzie wybrali. puot wam się niepodoba. wieló mieszkańcom się podba jak pan Łabiak z panem Wujtem pszystrojili park zamkowy. niekrytykujcie bespodstawnie!!!! wszczymajcie się z chejtowaniem ciongłym.

  8. Brak zgody Konserwatora Zabytków. Kolejna Samowola w Parku Krasnalu. Zauważyliśmy, nic się nie dzieje w Siedlisku od kąd Fundacji Karolat po wyborach zabraķło. Zarządzający gminą kiepską organizują cokolwiek. Największą porażką są dożynki. Brak atrakcji wymarłe święto. Potrzeba nowości na nich. To nie jest spęď ze skrzynką piwa !

    1. Fundacja Karolat też nie miała zgody konserwatora na robienie betonowych ścieżek na wgórzu adeljady. To też krytykuj jak krytykujesz wójta. Trochę obiektywizmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *