Siedlisko czy Dariuszowice?

Drodzy Mieszkańcy,

gmina Siedlisko ma tego pecha, że przez połowę czasu jej istnienia, zarządza nią ta sama ekipa z nieudolnym wójtem na czele. Brak rotacji na urzędzie wójta skutkował brakiem nowych pomysłów, inwencji i energii niezbędnej do skutecznego działania. Zamiast rozwijać się wraz z regionem, utknęliśmy w bagnie nieudolności i niemożności zgotowanym przez Siłę Kontynuacji ze Strausem u steru. Polityczny beton Siły Kontynuacji któremu przewodzi Darek doprowadził gminę do ruiny, którą dostrzegają goście odwiedzający naszą miejscowość. Widzieć to oraz mieć świadomość rozpaczliwego zacofania Siedliska musimy mieć także i my. Wielu z nas odwiedza sąsiednie miejscowości. Jakże nieporównywalnie pięknie jest w Nowej Soli czy w Otyniu. Okoliczni gospodarze wiedzieli jak wykorzystać okazje, w szczególności fundusze zewnętrzne, żeby uczynić swoje miejsce piękniejszym i bardziej przyjaznym mieszkańcom. Ta wiedza w urzędzie gminy w Siedlisku była i pozostaje rodzajem tabu – czymś, o czym się nie rozmawia i nie dyskutuje. Gdyby nie starania radnych opozycji o pozytywnych zmianach w Siedlisku moglibyśmy pomarzyć. To radny Sawicz wydeptał w Zarządzie Dróg remont niebezpiecznego odcinka jezdni zwanej „Zakrętem Ducha”. To determinacja radnej Anny Gajewskiej, która od prawie roku na każdej sesji dopytuje się o postępy w realizacji budowy Klubu Seniora w gminie, sprawiła, że taki klub powstanie. Przypomnijmy – wójt zorganizował pierwszy przetarg na budowę Klubu Seniora w taki sposób, żeby nie zgłosił się żaden wykonawca. Żadna firma nie wyrobiłaby się w wyznaczonym przez niego terminie. Radna Gajewska nie odpuściła sprawy. Dzięki jej staraniom oraz temu, że przyznaną z Ministerstwa dotację przedłużono na następny rok, wójt – chcąc nie chcąc – wybudować Klub Seniora musi.

Gdyby Siedlisko, przegrywając swoje historyczne szanse, było prowadzone przez charyzmatycznych liderów, wizjonerów, którzy rzucili epickie wyzwanie rzeczywistości, ale ich śmiały plan się nie powiódł, porażka byłaby zapewne mniej bolesna. Stało się inaczej. Gmina nie poległa w dramatycznym boju o podział funduszy ministerialnych czy dotacji europejskich. Siedlisko dogorywało pomału, systematycznie ukatrupiane nieudolnością jego gospodarzy. Nie charyzmatyczni przywódcy, ale wuefistka jako przewodnicząca rady gminy, która histerycznie reaguje na każdą próbę krytyki wójta oraz jej zastępca – wyłuszczacz nasion, który tuszował spowodowany przez siebie groźny wypadek drogowy, na spółkę z wójtem-nieudacznikiem doprowadzili gminę do upadku. Niekompetencja nauczycielki wychowania fizycznego, której lenistwo bądź ignorancja – bo inaczej nie można wytłumaczyć procedowania przez nią głosowań uchwał „z pominięciem podstawy prawnej” – oraz służalczość Kieczura dały Strausowi poczucie bezkarności i monopol na władzę w gminie. Ta dwójka: przewodnicząca rady gminy oraz jej zastępca dbają o to, by w trakcie obrad rady krytyka nieudolności Strausa była bezwzględnie tłumiona. Ten spektakl triumfu głupoty, nieudolności i politycznej buty trwa od dwóch dekad. I niestety, w obliczu braku alternatywy, która jednoznacznie odetnie się od politycznego bagna Siły Kontynuacji, nauczyliśmy się z tym żyć.

Doprowadziło to do sytuacji kuriozalnej. Gminą Siedlisko rządzi gospodarz, z którego głosem oraz inicjatywą (chociaż nigdy takowej nie wykazał) nie liczy się w regionie żaden z politycznych lub samorządowych liderów. Siedlisko rządzone przez Strausa jest po prostu ignorowane. Gmina straciła jakiekolwiek polityczne, gospodarcze czy kulturowe znaczenie. Ale paradoksalnie – ów nic nie znaczący w regionie wójt gminy Siedlisko w urzędzie na Placu Zamkowym jest królem. Jest carem, który nigdy nie krył się z tym, że bezwzględnie zniszczy każdego konkurenta do królewskiego tronu. Stosując prymitywną politykę zastraszania wzbudził w gminie postrach. Ludzie mawiają: „z wójtem lepiej nie zaczynać”. Większość z nas bała się kogoś, kto po przejechaniu granic administracyjnych Siedliska stawał się zwykłą, szarą, myszką. Wszechmocny car, który w gminie decyduje, kto dostanie lampę uliczną pod domem, a kto będzie musiał przesunąć o 50 cm ogrodzenie, poza swoim małym księstewkiem jest zwykłym, nic nieznaczącym człowieczkiem, z którego głosem nikt się nie liczy i którego zemsty nikt się także nie boi.

Żeby uświadomić sobie specyfikę i jednoczenie groteskowość tej sytuacji powróćmy na chwilę do wydarzeń, które miały miejsce podczas ostatnich wyborów samorządowych w gminie. Pokaz siły i demonstrację wszechmocy wójt pokazał w dniu drugiej tury wyborów samorządowych. W myśl zasady: „Ja tu mogę wszystko” Straus olał wszystkie możliwe zasady politycznej przyzwoitości i jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wyborów świętował zwycięstwo, robiąc z urzędu gminy i powagi instytucji wójta zwykłe pośmiewisko.

Cała okolica śmiała się z naszej gminy, gdy zdjęcie przedstawiające rozłożonych w gabinecie wójta jego wiernych kolesiów obżerających się pizzą obiegło media. Rozbawione towarzystwo świetnie się bawiło, wycierając w rękawy tłuszcz kapiący z roztopionego sera na serwowanej w trakcie rautu pizzy. Mlaskając, klepali się po brzuchach i plecach. Prześcigali się w gratulacjach, uściskach i w całusach. Nie zważając na powagę miejsca, w którym zorganizowali powyborczą bibę, pokazali czym naprawdę jest dla nich gmina. Żeby było jeszcze śmieszniej, ten sam wójt, który z rozbawionymi kolesiami pogrzebał autorytet gminy organizując prymitywną bibkę w swoim gabinecie, dwa lata później będzie oskarżał wydawcę felietonów o „naruszenie dóbr osobistych gminy Siedlisko”. Czy to nie zabawne? Jeszcze bardziej śmieszne jest to, że świadkami, którzy mają potwierdzić winę cepeeniarza będą między innymi spec od tuszowania wypadków Rysiu Kieczur oraz Gosia Chilicka, która wraz z mężusiem Juliuszem opychała się pizzą na pamiętnej imprezce. Co za ironia! Nieprawdaż?

Wójt z kumplami nieźle się bawili. A było co świętować – kolejna pięciolatka zaklepana. Betonowy układ Siły Kontynuacji został obroniony i w Siedlisku będzie jak było – nic się nie zmieni (to obiecywał wójt w kampanii wyborczej). Ta biesiadna imprezka w urzędzie gminy doskonale odzwierciedla stosunek Strausa i jego zaplecza do gminy i mieszkańców. Traktują Siedlisko jak miejsce, w którym można się nieźle zabawić i napchać brzuchy i jak pokazało doświadczenie – wzbogacić się kosztem. A cała reszta ma się temu w milczeniu przyglądać i podziwiać jak się siedliskowa szlachta bawi. Bo chyba ta myśl przyświecała twórcom zdjęć na którym jeden z lokalnych oligarchów czule obejmuje szczęśliwego wójta. Panowie świetnie się bawili. Mieli co świętować. Układ polityczny, dzięki któremu się dobrze w gminie ustawili został obroniony. Podajmy jeden mały przykład. Superobywatel Witek Rytwiński – ten, który tak wygodnie umościł się w fotelu wójta podczas powyborczej biby – kupił od gminy 160 metrowe mieszkanie w śmiesznej cenie niecałych 300 zł za jeden metr kwadratowy. Takich promocji, to nie ma nigdzie! W gminie jest na pewno wielu, którzy marzą o takiej promocyjnej cenie za mieszkanie. Ale my nie zaliczamy się do ścisłego kręgu kolesiów Darka. Przyznać jednak należy, że chłopcy zadbali o to, żeby ludzie w Siedlisku się nie bulwersowali skandaliczną transakcją. Na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał się poskarżyć na kolesiostwo w gminie, przygotowali alibi. Otóż ową nieruchomość, mieszkanie w dawnym posterunku policji, oficjalnie sprzedano w przetargu siostrze żony Witka Rytwińskiego, która na stałe mieszkała we Wrocławiu. Był to przykład klasycznej transakcji na tzw. słupa. Oficjalna właścicielka nieruchomości nigdy w Siedlisku nie zamieszkała. Od samego początku w tym mieszkaniu urzędował synek Rytwińskiego wraz z małżonką. Tak się bawią koledzy!

Ten przykład, to zaledwie czubek góry lodowej i mały pokaz tzw. zaradności wójta i jego ekipy. Ale przyznać należy, że chłopcy bawią się uczciwie. Nikt z towarzystwa wzajemnej adoracji w tej zabawie nie traci – każdy korzysta. Każdy oprócz gminy i tzw. interesu publicznego. Korzysta także nasz wójt Darek Straus. I wcale nie chodzi o jakieś tam śmieszne łapówki, bo słynący w okolicy z ortodoksyjnej uczciwości wójt gminy Siedlisko, sprzedający gminne nieruchomości wg nieaktualnych wycen i dając fundacji partyjnego kolesia kilkaset tysięcy złotych bezzwrotnej pożyczki sam w życiu nie przyjął grosza łapówki. Nie musi. Na rachunek bankowy wójta, każdego miesiąca wpływa kilkanaście tysięcy złotych. I za co? Za zupełnie legalnie popełniane „uchybienia, przeoczenia i błędne interpretacje przepisów prawa”. Robi to od lat i unika jakiejkolwiek odpowiedzialności. Nikt, nigdy Strausa z tego nie rozliczył. Jest w tym zakresie absolutnie bezkarny. Żaden z radnych, w szczególności przewodnicząca rady Chilicka ani jej zastępca Kieczur nie poprosili wójta o wyjaśnienie tych nieprawidłowości wskazanych w raportach pokontrolnych NIK czy RIO. Radna Bronisława Pawlak, ta sama, która kazała mieszkańcom wykluczonego Borowca prać brudne rzeczy w rękach, gdy w kranach wody zabraknie, jako przewodnicząca gminnej komisji Skarg i Petycji skutecznie oddalała wszystkie zażalenia składane przez tzw. oszołomów, wskazujących niegospodarność wójta. Była już radna – Ulka Hardy – przez dwie dekady była członkiem politycznego betonu Siły Kontynuacji przez lata przyglądała się biernie, jak Straus dewastował finanse publiczne, wpędzając gminę w spiralę zadłużenia. Nigdy nie zgłosiła sprzeciwu! Nigdy!

Polityczny beton Siły Kontynuacji nie tylko roztoczył parasol ochronny nad swoim liderem, ale zapewnił Strausowi finansowe bezpieczeństwo – prowójtowi radni przyklepali w tej kadencji wójtowi super podwyżkę. Na skutek tego dzisiaj Darek Straus jest wójtem, którego uposażenie miesięczne należy do jednych z najwyższych w regionie. Jak mogliśmy przeczytać w ostatnim wydaniu lokalnej gazety Straus w zeszłym roku zgarnął ponad 130.000 zł wynagrodzenia. I za co? Za wodę-kryształ w kolorze brązowym o zapachu chloru w naszych kranach. Za dziury w drogach. Za ścieki spuszczane z gminnej oczyszczalni do Odry. Za walające się śmieci, za zrujnowaną okolicę. Za to zgarnął sutą sumkę. Zapewne znajdzie się wielu w Siedlisku, którzy nie pogardziliby taką fuchą. Nie ma nic prostszego niż bycie nieudacznikiem, który niekompetencję tłumaczy uchybieniem, przeoczeniem bądź błędną interpretacją przepisów prawa. Zapewniamy – każdy z Was, każdy bez wyjątku – nieważne czy ukończyliście szkołę podstawową, uniwersytet czy jak wójt „uniwersiti” – każdy byłby równie dobrym wójtem, co Straus. Żeby wykazywać się taką nieudolnością i niezaradnością samorządową, nie potrzebujecie dwudziestu lat doświadczenia.

Ciepłą posadkę, na której jest bezpieczny i nierozliczany przez nikogo oraz sutą pensyjkę, która nijak ma się do wyników pracy wójt zawdzięcza politycznemu betonowi kontynuatorów i poparciu oligarchów. Traktują oni gminę jak prywatne państewko, w którym ogłosili się elitą. Jest to w dużej mierze nasza wina – wina nas wszystkich. Do tej pory przyglądaliśmy się biernie poczynaniom siedliskowej szlachty, a uwagi krytyczne wygłaszaliśmy tylko w zaufaniu, nigdy głośno. Bo ten, kto się naraził wójtowi, to… sami zresztą wiecie co. W chwili obecnej polityczna scena w Siedlisku, w szczególności stare układy się przewróciły. Dawni liderzy, którzy występując w roli autorytetów pouczali nas, wskazując jedynie słuszną interpretację jaką w ich przekonaniu miała być „miłość do wójta Darka” okazali się być zwykłymi obłudnikami. Wiemy, że ich poparcie polityczne dla Siły Kontynuacji wynikało z czystej chciwości – chcieli jeszcze więcej ugrać dla siebie. Opinia publiczna dzięki polityce informacyjnej, prowadzonej przez tzw. oszołomów, się o tym dowiedziała. Dlatego skompromitowanego wójta opuścili oligarchowie. Nie jest w ich interesie dalsze popieranie osoby, której nieudolność i niegospodarność ujrzała światło dzienne. Co więcej – zbytnia komitywa z nieudolnym wójtem może być szkodliwa dla ich interesów. A tego przecież by nie chcieli. Ich przyjaźń ze Strausem nie wynikała przecież z osobistej sympatii, ale z czystej interesowności. W zamian za polityczne poparcie wójt ich wynagradzał. Afera z próbą przejęcia, podziału i sprzedaży zrewitalizowanego Wzgórza Adelajdy jest dobrym przykładem, potwierdzającym patologiczny mezalians władzy i lokalnych oligarchów. Darek Straus tuż przed wyborami udał się do Starosty nowosolskiego. Poszedł po prośbie, by przejąć część zrewitalizowanego Wzgórza Adelajdy i sprzedać koleżkom. Przed radnymi, a także w mediach przyznał, że zrobił to na prośbę dwóch obywateli – Witka Rytwińskiego i Jasia Fijoła. Dzisiaj Straus nie powtórzyłby tego numeru i nie zabawiłby się w dewelopera. Także oligarchowie stracili impet do działania. Od kiedy tzw. oszołomy patrzą władzy na ręce, nie zaryzykują kolejny raz tak ryzykownego dealu, który naraziłby ich na ostracyzm ze strony naszej społeczności. Jednak wstyd i niesmak po tych wydarzeniach pozostał. Siedliskowi liderzy okazali się być zwykłymi geszefciarzami, drobnymi cwaniaczkami którzy za wszelką cenę, także kosztem interesu gminy i jej mieszkańców, będą chcieli „wyrwać” dla siebie więcej i więcej.

Minęły dwie dekady odkąd Darek z kolesiami urządził sobie w gminie przytulną piaskownicę, w której się wspólnie bawili na nasz koszt. Nikt by nic nie mówił, gdyby z tych zabaw korzystała także gmina. Tak nie było. Niekompetencja Strausa doprowadziła Siedlisko do zapaści. Prosty przykład, świadczący o urzędniczej nieudolności naszego gospodarza. Mamy w gminnie łącznie 121,22 km dróg. Z tego 34,1 km, to drogi wojewódzkie a 3,1 km, to drogi powiatowe. 84,05 km, to drogi, które są własnością gminy Siedlisko. I teraz uwaga – po 23 latach rządów politycznego betonu Siły Kontynuacji tylko 7 km dróg należących do gminy – nie siedemnaście czy siedemdziesiąt ale siedem! – posiada nawierzchnię asfaltową. 6 km utwardzono betonem. 8 km kostką, a 9 km tłuczniem. Większość dróg gminnych – bo aż 54 km – to w dalszym ciągu nieutwardzone drogi gruntowe, które rozmywają się po każdych deszczach. Gdybyśmy przeliczyli ilość dupogodzin, które nieudolny wójt wysiaduje w urzędzie, to wychodzi, że przez 20 lat Darek skasował łącznie około dwa miliony złotych wypłaty i utwardził rocznie (sic!) około jednego metra bieżącego drogi gminnej asfaltem. Mamy najdroższy asfalt w całej Polsce. Chyba nigdzie takim kosztem i w takim tempie nie budowano nawierzchni asfaltowych. Wójt potrzebował 23 lat, ponad 2 milionów wypłaty łącznie, by utwardzić asfaltem 7 km dróg gminnych. Sukces na miarę gospodarza XXI w.! Niech żyje przedsiębiorczy wójt! Niech żyje zaradny gospodarz! Niech żyje! Niech…

Trudno się dziwić, że w obliczu takiego zacofania, które zafundował gminie Straus i jego poplecznicy, Siedlisko wyludnia się. I tu pojawia się kolejny wymierny i bardzo niepokojący efekt urzędniczego nieudacznictwa siedliskowej elity władzy. Coraz więcej młodych ludzi decyduje się na wyjazd. Wyjeżdżają z różnych powodów, głównie zarobkowych. Większość nie widzi dla siebie i swoich rodzin żadnych perspektyw w gminie. Co może zaoferować wójt, który rozwój gminy upatruje w budowie marketów? Czy oprócz śmierdzącej i brudnej wody w kranach, nieoczyszczonych ścieków zrzucanych z oczyszczalni do wód gruntowych, toksycznych odpadów zwożonych przez jego koleżków do gminy Straus jest w stanie zaoferować coś nowym mieszkańcom? Nie. Młodzi mają tego świadomość, co potwierdzają statystyki. Te dane powinny dać wszystkim do myślenia. Fakty są następujące: jeszcze w 2018 r. gminę zamieszkiwało 3567 osób. Rok później – w 2019 gmina miała już tylko 3508 mieszkańców. Myślicie, że to mało? Przeciwnie. Okazuje się W ciągu jednego roku z mapy demograficznej gminy zniknęło niemalże tylu ludzi, ilu zamieszkuje osiedle Leśne w Borowcu lub w całym Radocinie. Wyludnianie się gminy nie pozostanie bez wpływu na jej kondycję finansową. Zmaleją dochody budżetowe. Odbije się to także na innych sferach życia oraz na interesach kolegów wójta. W jaki sposób? Proste. Jeżeli młodzi wyjadą, nie będzie miał kto posyłać dzieci do przedszkola. Zmniejszy się ilość dzieciaczków, zmniejszone zostaną także subwencje oświatowe. Nie będzie się już opłacało prowadzić prywatnego przedszkola na terenie gminy Siedlisko. Przypomnijmy słowa wójta, który stwierdził, że Fundacja Wzgórz Dalkowskich nie ukrywa tego, że zarabia na pozyskiwaniu środków. Tzw. misja, edukacja najmłodszych, niesienie w naród przysłowiowego kaganka oświaty jest tylko środkiem do tego celu. A cel jest prosty – prywatna fundacja, prowadząca działalność gospodarczą, jak każdy podmiot gospodarczy, nastawiona jest na osiąganie zysków. Najważniejszy jest pieniądz! Dlatego dla Wzgórz Dalkowskich, mówiąc brutalnie, liczy się tzw. sztuka. Ważna jest ilość dzieci w przedszkolu. Bo – i tu znowu nazwiemy rzecz po imieniu – płacone mają od tzw. sztuki. Im więcej dzieci, tym wyższa subwencja. Taka niestety jest prawda.

Smutna, drogowa rzeczywistość oraz fakt, że gmina przestała być atrakcyjnym miejscem dla młodych ludzi, to ułamek grozy, którą wyreżyserował dla nas Straus i jego drużyna. Słuchaliśmy różnych wymówek tego, dlaczego u innych można, a w Siedlisku się nie da. Słuchaliśmy tak długo, że większość z nas straciła nadzieję na lepszą gminę. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że rozwiązanie problemu mamy w zasięgu ręki. Wystarczyło w wyborach nie głosować na tych, którzy po dekadach trwania przy korycie zostawią po sobie zaledwie 7 km utwardzonych asfaltem dróg gminnych. Każdy inny, na miejscu Strausa będzie na pewno lepszym wójtem. Każdy! Gorszym, bardziej nieudolnym, bardziej niezaradnym i niegospodarnym być nie sposób.

Pozdrawiam

Paweł P.

7 Replies to “Siedlisko czy Dariuszowice?

  1. Ktoś tu się wybiera na rowerowy rajd święta
    bzów pt. Nadzieja zaklęta w niedzieli? Może byśmy się spotkali?Takie spotkanie czytelników poniedziałkowych felietonów przy kiełbasie na ognisku. Co o tym myślicie?

  2. Durnie Gminy, wybrali durnia, a ten otoczył się takimi samymi durniami, a cwaniacy tylko na to czkają i wykorzystują to. Największy cwaniak i krwiopijca gminy, tak się rozpędził w tej pazerności, że aż mu pompa wysiadła. Powoli, reszta chciwców będzie płacić za okradanie Gminy. Szanowni Radni, powinni zastanowić się nad swoją rolą w tym bagnie, wjakim znalazła się Gmina.

  3. pszestańcie wrezcie obrarzać fszystkih samyh dobryh lódzi!!!!! opamientajcie siem. Pan Piekasz tyle dobrego dau Siedlisku. bez nih niebyłoby hleba. na karzdy festyn daje hleb zadarmo!!!!! bendziecie mieli nowe sondy zato co opowiadacie. pszekonacie się!!!! pan Fujt niepopóści nikomó kto obrarza mieszkańcuf on to dla lódzi robi nie dla siębię

  4. to on sprofanował figurkę Matki Boskiej taśmą klejącą przyklejając ją do szyby auta strażackiego. za to będzie się smażył w piekle!!!! Niech swojej babie oklei łeb a nie świętej figurce

  5. Za pośrednictwem felietonu prosimy radnego Ryszarda Kieczura niech w sądzie mówi prawdę i tylko prawdę . Niech go do tego zoobliguje coniedzielne uczestnictwo w nabożeństwach, obraz Matki Boskiej który wystawił w oknie , flaga również z Jej wizerunkiem umieszczana na maszcie przed domem oraz mundur pracownika Lasów Państwowych. Panie radny pytania w sądzie mogą być niewygodne i bardzo trudne prosimy NIE KŁAM !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *