Wójt chroni gminę przed oszołomami

Drodzy Mieszkańcy,
w ostatnim felietonie pisaliśmy o tym, jak nasz superprzedsiębiorczy wójcina wynegocjował i podpisał nową umowę na obsługę prawną gminy Siedlisko. Na mocy porozumienia stron rozstał się z nowosolskimi prawnikami, którzy do tej pory za 2000 zł miesięcznie obsługiwali gminę i podpisał nową umowę z kancelarią z Wrocławia. Prawnicy z dużego miasta od września 2019 świadczą usługi prawne gminie nie za 2000 zł, ale za 6000 zł netto (7380 zł brutto) miesięcznie. Temat podjęła lokalna prasa i okazało się, że gmina Siedlisko ma nie tylko „najdroższego” wójta, ale także jedną z najdroższych firm dostarczających obsługę prawną w regionie.

W ciągu roku wójt-nieudacznik wyda prawie 90 tys. złotych na prawników z Wrocławia. Pieniędzy tych nie wyjmie z własnej kieszeni. Nie sprzeda kilku papug, by sfinansować swoją przygodę z mecenasami z dużego miasta. Jak myślicie, kto zapłaci? My wszyscy. Dokładnie: 1756 kobiet i 1752 mężczyzn – bo tylu nas mieszka w gminie Siedlisko. Czy się nam to podoba, czy nie, każdy dołoży się do wynagrodzenia mecenasów z Wrocławia. Około 26 zł – tyle mieszkaniec Siedliska dorzuci wójcinie, by mógł zapłacić prawnikom.

Darek Straus to samorządowiec od 20 lat, zatem wie, co robi. Znany w okolicy społecznik, zaradny menadżer, przedsiębiorczy gospodarz małej, ubogiej rolniczej gminy – prawdziwy mąż stanu. Dariusz, mimo że jest absolwentem wielu prestiżowych uczelni polskich, zagranicznych, a także gminnego kółka muzycznego, to przez wrodzoną skromność nie używa licznych tytułów zawodowych, które zgromadził w trakcie długiego procesu edukacji. Nie chce się chwalić, gdyż nie chce się wywyższać wśród mieszkańców małej, rolniczej gminy. Nie to co inni pracownicy. Na przykład taka sekretarz gminy, Pani Maria Miśkiewicz. Ona, w przeciwieństwie do naszego skromnego i wybitnie uzdolnionego Darka, obnosi się tytułami. Na każdej pieczątce ma przed nazwiskiem „mgr” oraz “inż.”. Mieszkańcom „małej, rolniczej, położonej na uboczu, biednej gminy” wyjaśniamy, że „mgr”, to skrót od słowa magister a “inż.”, to skrót słowa inżynier. To tytuły zawodowe, które uzyskuje się po ukończeniu studiów na uniwersytecie lub politechnice. Pani Miśkiewicz jest koleżanką ze studiów naszego Darka. Razem kończyli Akademię Rolniczą w Szczecinie. Teraz widzicie jak skromnym człowiekiem jest nasz wójt.

Mimo, że wójt gminy Siedlisko, to człowiek renesansu i absolwent amerykańskiego „uniwersiti”, to w umyśle prostego człowieka, a takim jest autor niniejszego felietonu, musi zrodzić się pytanie: dlaczego geniusz samorządu decyduje się na zakup tej samej usługi o 300% drożej niż dotychczas? Wyobraźmy sobie, że idziemy do sklepu. Chcemy kupić telewizor. W jednym sklepie kosztuje on 2000 zł w drugim 7380 zł? Który telewizor kupimy? Wiadomo – tańszy. W tym momencie ktoś mógłby powiedzieć, że telewizor telewizorowi nie jest równy i ten za 7380 zł ma więcej funkcji, większy ekran, jest bardziej nowoczesny. Sęk w tym, że w przypadku wójciny i gminnej umowy o świadczenie usług prawnych, którą zawarł, oferty kancelarii z Nowej Soli i z Wrocławia są, jeżeli chodzi o zakres świadczonych usług porównywalne. W paragrafie 1 Umowy z radcą Rafałem Jedyńskim i Mateuszem Kondrackim mecenasi zobowiązują się do: „bieżącego doradztwa prawnego; weryfikacji i opiniowania dokumentów pod względem ich zgodności z przepisami prawa powszechnie obowiązującego; sporządzania pisemnych opinii prawnych i informacji prawnych….”. Niemalże identyczne warunki współpracy ustalono z kancelarią mecenasa Tomasza Czapczyńskiego z Wrocławia. W paragrafie 1 czytamy: „Zakres usług Kancelarii obejmuje w szczególności: bieżące doradztwo prawne; wydawanie opinii prawnych we wszystkich sprawach związanych z działalnością Urzędu Gminy i pozostałych jednostek organizacyjnych gminy Siedlisko…

Innymi słowy, powracając do metafory o telewizorach – wójt za 7380 zł zafundował telewizor o podobnej funkcjonalności. Ma takie same przyciski, tak samo działa i ma taki sam duży ekran. Różni się tylko cena i nazwą producenta. Tak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Gdy przyjrzymy się dokładniej „Instrukcji Obsługi” naszych telewizorów, to okaże się, że gmina zrobiła kiepski interes wybierając droższy model.

Pobieżna analiza ustalonych warunków świadczenia usług jakie zawarły w umowach kancelarie z Nowej Soli i Wrocławia, dowodzi, że oferta mecenasów z Nowej Soli była bardziej korzystna dla gminy. W paragrafie 2 umowy z radcami Jedyńskim&Kondrackim czytamy: „Zleceniobiorca [czyli prawnicy – red.] jest zobowiązany pozostawać w codziennej (za wyjątkiem sobót, niedziel i dni uznanych za wolne od pracy) w stałej dyspozycji telefonicznej oraz do stawiennictwa w siedzibie Zleceniodawcy [tj. w urzędzie gminy – red.] , na żądanie Zleceniodawcy uzasadnione jego interesem, nie rzadziej jednak niż raz na dwa tygodnie”. Mecenas Czapczyński był bardziej oszczędny jeżeli chodzi o gospodarowanie czasem pracy. W warunkach określających zasady świadczenia usług pana Czapczyńskiego dla gminy Siedlisko czytamy: „Kancelaria zapewnia świadczenie usług przez 5 dni w tygodniu, z wyłączeniem soboty oraz dni ustawowo wolnych od pracy w godzinach 8.30 do 16.30. (…) w siedzibie Zleceniodawcy w formie dyżurów raz na dwa tygodnie w wymiarze do 4 godzin

Przekładając to język prostego człowieka, mecenasi z Nowej Soli byli dyspozycyjni dla gminy przez cały dzień i wszystkie dni robocze. Gotowi byli także się stawić na każde wezwanie wójta do urzędu, deklarując, że ich wizyty w Siedlisku będą nie rzadsze, niż raz na dwa tygodnie. Natomiast prawnicy z Wrocławia będą tylko w określonych godzinach, w dni robocze, dostępni dla wójta. Na dyżur do Siedliska wpadną raz na 2 tygodnie i tylko na cztery godzinki. Na czym polega różnica między zaproponowanymi warunkami umów? Tu metafora o telewizorach nie będzie potrzebna. Zapytajcie swoich żon, mężów, kochanek itp. Spróbujcie we własnych sypialniach, w intymnym zaciszu alkowy przekonać się na własnej skórze, na czym polega różnica między: „nie rzadziej niż raz na dwa tygodnie” a „raz na dwa tygodnie”.

Stawki za obsługi prawne, podobnie jak ceny telewizorów są różne. Jak podaje gazeta „Rzeczpospolita” wiele zależy od tego, kto świadczy pomoc prawną. Przykładowo w warszawskiej kancelarii Zimmerman i Wspólnicy za 60 minut pracy asystenta prawnego trzeba zapłacić 150 zł, młodszego prawnika – 300, prawnika – 400, starszego prawnika – 600. Praca adwokata lub radcy wyceniana jest na 800 zł, natomiast starszego wspólnika na 1000 zł. Być może jest tak, że decydując się na wybór trzy razy droższej kancelarii i na współpracę na mniej korzystnych warunkach, wójt zafundował gminie superprawników? Geniuszy, którzy podpowiedzą jak wybrnąć z tego katastrofalnego zacofania infrastrukturalnego, które jest pochodną zaniedbań i zaniechań ostatnich dwóch dekad. Czy są super? To się zapewne okaże. Ale już teraz, na przykładzie wezwań wysyłanych do lokalnego przedsiębiorcy, właściciela stacji CPN w Siedlisku, który wydaje felietony, widzimy, że przedsiębiorczy wójt nie jest w ciemię bity. Wybrał takich prawników, którzy w przedprocesowych żądaniach nie cackają się. O ile w podobnym wezwaniu sprzed roku, wysłanym przez mecenasa Rafała Jedyńskiego nie było mowy o odszkodowaniach, zadośćuczynieniach itp., tak mecenas Czapczyński z Wrocławia nie certoli się. Żąda od właściciela stacji wpłaty 10 tys. złotych na konto urzędu gminy oraz 10 tys. złotych na konto piłkarzy z Siedliska. Przypomnijmy, że w innym piśmie przedprocesowym wójt ustami swego wrocławskiego prawnika domaga się wpłat: 10 tys. na rachunek bankowy Kancelarii Czapczyńskiego i 20 tys. na gminny klub sportowy.

Jak widać podstawową jednostką rozliczeniową w wielkich miastach jest skromne 10.000 zł. Teraz widzimy jaki był zamysł przedsiębiorczego wójta, kiedy wybierał 3 x droższą kancelarię do obsługi gminy. Plan jest prosty jak budowa cepa. Jeżeli każdy „oszołom” przestraszony tzw. ostatecznym wezwaniem przedsądowym wpłaci do kasy gminy 10.000 zł, to za chwilę Siedlisko stanie się najbogatszą gminą w regionie. Przypomnijmy, w ostatnich wyborach samorządowych 728 mieszkańców nie uwierzyło w samorządowe talenty Darka Strausa i głosowało przeciwko niemu. Jeżeli udałoby się wytropić owych „oszołomów” – tak określa Darek tych niedowiarków – i wysłać im pisma przedprocesowe z żądaniem 10 tys. złotych, to rachunek będzie prosty. 7.280.000 zł – tyle udałoby się pozyskać dla kasy gminy. Dzięki tej nowatorskiej metodzie pozyskiwania funduszy „oszołomy” sfinansują w gminie nie tylko budowę autostrady, ale i lądowiska przed urzędem gminy, na którym w gotowości startowej będzie czuwał osobisty pilot wójta i służbowy helikopter. Tyle tych oszołomów w gminie przecież się znajdzie, nieprawdaż?

Pozdrawiam serdecznie

Paweł P.

12 Replies to “Wójt chroni gminę przed oszołomami

  1. dlaczego wójt odstąpił od umowy z kancelarią tańszych prawników? Czy zanim podpisał umowę z kancelarią Czapczyńskiego wysłał do niej zapytanie ofertowe? Czy zapytanie ofertowe wysłał także do innych kancelarii miedzy innymi do radców Jedyńskiego i Kondrackiego? Na jakiej zasadzie dokonał wyboru kancelarii? Czym się kierował w ocenie wyboru?

  2. Odpowiedź do Rowerowy Przyborów – pan Kieczur od lat wspiera wójta w jego działaniach. Ponosi w dużej mierze odpowiedzialność za stan gminy. Pan Kieczur nie tylko wspierał działania wójta. Brał czynny udział w wywieraniu nacisków na dyrektor przedszkola panią Pstruchę i na członków komisji rekrutacyjnej co było opisane we wcześniejszych felietonach. Jego negatywne działania zostały ujawnione w artykułach.

  3. Hola Hola czy ja dobrze przeczytałem, że Pan z CPN-u obraża Gminę????????? Drwina ja rozumiem wytykać błędu w posłudze Wójta ale nie całej Gminy! A to gnojki wytarli swoje umazane mordki Gminą.

  4. To dopiero ma się gest, za nie swoje pieniądze. Mnie nie obchodzą prywatne sprawy sądowe D.S., niech się sądzi z kim chce, ale niech płaci z własnej kieszeni, cwaniak. Możliwe, że po felietonie, zatrudni kancelarię prawną z Warszawy, skoro ma taki gest za cudze pieniądze. Będziemy obserwować.! To, że Straus beznadziejny gospodarz, to wszyscy wiedzą, w dodatku z wykształceniem na bakier. Takt, rozpocząl studia z przyjaciółką, obecną sekretarz, ale zakończył na I semestrze i niech nie przypisuje sobie tego, czego nie ma. Chwali się UJ, ale tam był ma kursie językowym przed wyjazdem do Ameryki i za pieniądze gminy. O studiach, to tem człowiek pojęcia nie ma, no i żadnego tytułu, a na swoich wystąpieniach z kartki czyta jakie ukończył szkoły, bo nie pamięta ile ich zaliczył.

    1. pan wujt jest nasz i ma siem bronić za nasze pieniondze. my go wybraliśmy bo taki był nasz wybur. niebyło lepszego kandydata a pani Agnieszka się tylko ośmieszała co hwile ze swoim przyjacielem. Tajne shacki urzondzali i ludzi napuszczali na siebie kłamstfami. pan wujt za to był i jest prwdomuwny. prawda dlatego zwycienrzy i pan z cepenu zapłaci za fszystkie kłamstfa i oszczerstfa. jusz siem skończy to wyśmiewanie uczciwie pracujoncych ludzi oraz to chejtowanie w internecie. weście sie wreszcie do pracy i sobom zajmijcie a nie gminom

  5. Przyborów też czyta felietony 🙂 Jesteśmy milośnikami wycieczek rowerowych i przyrody. Upraszamy Panią Kieczur (żonę radnego i lesniczego Kieczura) aby nie manifestowała tak ostentacyjnie swojej nienawiści do autora i wydawcy felietonów CPN, drąc je i wyrzucając na ulicę przed swoją posesję. Podarte gazety niezbyt ciekawie wyglądają na tle państwa domu przy którym na maszcie wieszacie flagi patriotyczne, maryjne i z napisem KIECZUROWO. No chyba, że państwa KIECZUROWY świat ma znamiona rozdwojenia jaźni. Felietony można spalić lub przekazać sąsiadom a podarte zaśmiecają przyrodę. Pani tesciowa nauczona porządku typowego dla starszych ludzi bardzo często zamiatała ulicę przed waszą posesją teraz widząc podarte papiery na ulicy pewnie jest zasmucona.

  6. Do Autora felietonów:
    Czy zechciałby Pan wystosować do UG zapytanie o podstawę prawną obsługi prywatnego procesu wójta przez prawników opłacanych przez gminę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *