Czy na nieudolności Strausa można zarobić? Owszem!

Drodzy Mieszkańcy,

nieudolność wójta gminy Siedlisko Dariusza Strausa jest faktem bezspornym. Dzisiaj każdy, kto próbuje dowieść, że jest on zaradnym i przedsiębiorczym gospodarzem naraża się na obciach i pośmiewisko. Nie oznacza to jednak, że na samorządowej głupocie Strausa, jego pokracznej nieudolności i bizantyjskiej wręcz niegospodarności nie można zarobić. Przeciwnie – ci, którzy świadomi są ograniczeń wójta – zbijają niezły kapitał zarówno w sensie ekonomicznym jak i politycznym.

Głównych beneficjentów nieudolności Dariusza Strausa można podzielić na dwie kategorie – na polityków-samorządowców i na biznesmenów. Jeżeli chodzi o polityków-samorządowców, to postacią, która od lat czerpie korzyści z nieudolności Strausa jest jego samorządowy kolega, Burmistrz sąsiadującego z Siedliskiem Bytomia Odrzańskiego – Jacek Sauter. Dlaczego właśnie on miałby czerpać profity z nieporadności samorządowej Strausa? Powód jest oczywisty. Gdyby Straus był bardziej aktywny w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych byłby istotnym konkurentem dla Jacka Sautera. Tak, rzecz jasna, nie jest. Leniwy i niegospodarny wójt nie zabiega aktywnie o fundusze zewnętrzne i nie korzysta z możliwości, które oferuje zarząd województwa, ministerstwo czy Unia Europejska. W związku z tym jego kolega z Bytomia Odrzańskiego nie musi się jakoś specjalnie wytężać, by z tego tortu różnych dotacji i dofinansowań uszczknąć jak najwięcej dla Bytomia Odrzańskiego. Straus daje mu to wszystko na tacy i mówi „Bierz Jacku. Mi nic nie potrzeba”. Przedstawiając to w sposób jeszcze bardziej obrazowy wyobraźmy sobie sytuację następującą: przychodzi minister i mówi „Mam tu 100.000 zł do podziału z przeznaczeniem na takie i takie inwestycje. Forsa jest dla waszego regionu – czyli dla was. Jest jeden warunek: musicie napisać wniosek, wypełnić odpowiednie rubryczki, dołączyć niezbędne załączniki itp. idt.. Nic nowego”. Co robi w takiej sytuacji Straus? Złoży wniosek? Nie! Zapytany w trakcie ostatniej sesji przez radnych opozycji dlaczego nie składa wniosków, wójt gminy Siedlisko z rozbrajającą szczerością odpowiedział: „Nie składam, bo mi się nie opłaca”. To, co wójtowi się nie opłaca, z tego korzysta skwapliwie Jacek Sauter. W obliczu bierności Strausa Burmistrz Bytomia Odrzańskiego ma nie tylko ma ułatwione zadanie, ale jest niejako skazany na sukces. Nie musi nawet specjalnie się starać – wystarczy, że wniosek o finansowanie złoży w terminie. Ministerstwo, Unia Europejska, Wojewoda i inni, nawet gdyby chcieli, to nie mogą pomóc naszej gminie, bo nieudolnemu wójtowi – jak sam twierdzi: „nie opłaca się składać wniosków”. Z tego powodu większość funduszy trafia do naszych sąsiadów, do Bytomia Odrzańskiego i okolicy.

Już teraz wiecie dlaczego w Bytomiu Odrzańskim jest pięknie. Jacek Sauter zgarnia większość funduszy, a w Siedlisku … cóż, jest tak, jak było dwadzieścia trzy lata temu, gdy Straus obejmował urząd. W tych okolicznościach trudno się dziwić, że gdy w ostatnich wyborach samorządowych Agnieszka Adamów-Czaykowska kandydując na wójta realnie zagroziła Strausowi-nieudacznikowi Jacek Sauter ruszył z pomocą Darkowi, udzielając mu poparcia politycznego. Sauter wiedział, że Agnieszka potrafi skutecznie pozyskiwać zewnętrzne fundusze i że bez wątpienia jako samorządowiec będzie dla niego konkurencją. Nie byłoby mu tak łatwo, jak ma z Darkiem. Z tego powodu aktywnie zaangażował się w popieranie kolegi. Sytuacja ta była o tyle niezwykła, że nigdy wcześniej samorządowcy z ościennych gmin nie mieszali się w sprawy wewnętrzne Siedliska.

Drugim politykiem-samorządowcem, który zbija kapitał polityczny na nieudolności wójta gminy Siedlisko jest baron lokalnych struktur PSL-u, wicemarszałek sejmiku wojewódzkiego Stanisław Tomczyszyn. Kiedyś Stasiu częściej odwiedzał gminę Siedlisko. Teraz jakby mniej. Czy to dlatego, że o jego partyjnym koledze i wójcie gminy Siedlisko zrobiło się głośno w regionie? Nieważne. Ale pytacie – jakie korzyści mógł czerpać Tomczyszyn z nieudolności Strausa? Odpowiedź jest oczywista – korzyści wyborcze w postaci głosów poparcia. Tomczyszyn doskonale zna Strausa i zdaje sobie sprawę z jego nieudolności. Widzi przecież w jakiej kondycji jest zarządzana przez niego od ponad dwóch dekad gmina. Doskonale zdaje sobie sprawę z zapaści gospodarczej, finansowej oraz infrastrukturalnej Siedliska. Ma porównanie, bo jako wicemarszałek często odwiedza inne miejsca w regionie. Wie dobrze, że każda, nawet najmniejsza inwestycja spotka się u nas z radością. Nie musi szukać milionów w wojewódzkim budżecie, by zdobyć sympatię mieszkańców naszej gminy. Wystarczy na przykład sfinansować siłownię pod chmurką i już mieszkańcy na stojąco będą bić owacje i skandować na jego cześć. Tak się też stało. 19.03. 2018 r., pół roku przed wyborami Tomczyszyn dał o sobie znać w Siedlisku. Na pół roku przed wyborami podpisał ze Strausem umowę na finansowanie siłowni pod chmurką: w Siedlisku, Pięknych Kątach, Bielawach oraz w Różanówce. Kwota dofinansowania, to 73 764 zł. Wiecie jakie było uzasadnienie tej inwestycji? W oficjalnym komunikacie wydanym przez Urząd Wojewódzki czytamy: „Celem przedsięwzięcia jest poprawa jakości życia mieszkańców Gminy Siedlisko poprzez budowę ogólnodostępnej niekomercyjnej infrastruktury rekreacyjnej”. Od inwestycji minęły już cztery lata. Czy żyje się nam lepiej? Poprawił się nasz komfort życia? Otóż guzik z pętelką. Sprzęty stoją nieużywane i płowieje na nich farba. Ale w 2018 r., dzielni samorządowcy z PSL-u mogli odtrąbić sukces! Siłownie! Pod chmurką! Super!! Ale powiedzmy sobie szczerze: jakim sukcesem może być siłownia pod chmurką na pustyni inwestycyjnej?

Brak wszystkiego w gminie – począwszy do czystej wody w kranach, a kończąc na dziurawych drogach – sprawił, że gdy Stasiu Tomczyszyn pojawiał się w Siedlisku, witany był gromkimi oklaskami. Wierzyliśmy – a przynajmniej chcieliśmy wierzyć – w to, że jak decydent z województwa sprawi to wydarzy się u nas cud inwestycyjny. Załatwił siedemdziesiąt tysięcy z ogonkiem na siłownie, to może załatwi 17 milionów na remont dróg i budowę chodników. Onegdaj widywaliśmy Stasia często na gminnych festynach. Razem z Darkiem pili i bawili się za nasze. Wielu myślało wtedy, że po imprezie coś drgnie u nas w gminie, coś się wreszcie wydarzy, jakaś inwestycja ruszy z kopyta i wyrwiemy się z marazmu. Nic takiego się do tej pory nie wydarzyło. Stasiu Tomczyszyn przyjeżdżał i odjeżdżał. Zaznaczał swoją obecność – pojadł, popił, uścisnął kilka dłoni i wracał do siebie. Oupsss…. Pardon, zapomnielibyśmy o rzeczy najważniejszej – Stasiu bardzo lubi też przecinać wstęgi w naszej gminie, zwłaszcza przed wyborami. Tak było 22. stycznia 2018. Tego dnia, pół roku przed wyborami samorządowymi, Stasiu Tomczyszyn pojawił się w Siedlisku. Pamiętacie jaki był cel jego wizyty? Razem z Darkiem przecinali wstęgę na otwarciu pracowni komputerowej Orange w Siedlisku. Dla wyjaśnienia dodajmy, że pracownie multimedialne Orange są elementem programu społecznego realizowanego przez Fundację Orange z siedzibą w Warszawie. Urząd Wojewódzki, a zatem Stasiu Tomczyszyn, nie ma z tym nic wspólnego. Oczywiście nie przeszkodziło to chłopcom z PSL-u pojawić się na uroczystości otwarcia, by wspólnie przeciąć wstęgę. Kolejna okazja, by zaświecić peeselowskim ryłem przed wyborcami, wygłosić mowę do ludu i przypomnieć się. A lud po raz kolejny patrzył na przaśne, chłopsko-robotnicze oblicza peeseluchów i wsłuchując się w peeselowskie kazania, podziwiał w milczeniu polityczne „znajomości” Darka Strausa – wójta gminy Siedlisko.

Zostawmy już tych polityków. Spróbujmy teraz odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób biznesmeni mogą żerować na nieudolności wójta gminy Siedlisko. Oto jeden, najnowszy przykład – bubel inwestycyjny związany z budową dróg gminnych na nowym osiedlu. Wszystko zaczęło się od zbudowania ulicy Akacjowej, którą wykonano w innowacyjnej i nieznanej nigdzie indziej formie nasypu kolejowego. W cywilizowanym świecie budowanie drogi zaczyna się od korytowania podłoża, w gminie Siedlisko zamiast koryta zrobiono pionierski nasyp, na który wylano asfalt. Skutek tego jest taki, że każda boczna uliczka, która będzie łączyć się z ul. Akacjową, będzie musiała równać do jej poziomu. O przykrych konsekwencjach tego stanu rzeczy dowiadują się mieszkańcy, którzy postanowili wybudować się na nowym osiedlu. W związku z różnicą poziomów między nasypem drogi, a niżej położoną działką większość z nich ma problem z dostaniem się na posesje, nie wspominając o tym, że na skutek braku instalacji burzowej woda opadowa zalewa ich domostwa. Sprawę zgłosił na ostatnim posiedzeniu rady gminy Sławek Pokusa. Co na to wójt? Straus odpowiedział, że drogi są tak budowane, jak na planach. Jeżeli ktoś nie może wjechać na posesje, to jest wina kierownika budowy, który nie potrafił odczytać poprawnie poziomów z planów. Przykład budowy dróg doskonale potwierdza tezę, że gmina Siedlisko byłaby w lepszej kondycji, gdyby Straus nic tu nie robił, bo czego się nie tknie, to spartoli. Jest niczym Midas nieudacznictwa z tą różnicą, że legendarny Midas dotykiem zmieniał wszystko w złoto a Straus czego się nie tknie, to psuje.

Ale zastanówmy się – dlaczego w Siedlisku drogi budowane są w formie nasypu? Dlaczego kupując działkę budowlaną przy tak zbudowanej drodze, od początku trzeba liczyć się z dużymi wydatkami na to, by nawieźć ziemię i wyrównać poziomy, a tym samym uniknąć zalewania wodami opadowymi i zapewnić swobodny dostęp do posesji? Nie mówimy tu o taczce, dwóch taczkach, ale o dziesiątkach jeżeli nie setkach ton ziemi. Każdy inwestor będzie musiał wyłożyć kilkanaście tysięcy na dowóz i rozplantowanie ziemi. To wiąże się z kosztami wynajęcia wywrotki, koparki itp. O jakich kwotach mowa niech uświadomi nam proste wyliczenie: Przyjmijmy, że nasza działka ma 10 arów i musimy podnieść jej poziom o pół metra, by zrównać ją z drogą gminną. Będziemy potrzebowali do tego 500 m3 ziemi. Przyjmując, że 1 m3 ziemi waży około 1,5 tony, aby podnieść poziom działki o 50 cm będziemy potrzebowali jakieś 750 ton ziemi – czyli około 32 duże wywrotki po 24 tony każda. Średnia cena 1 tony ziemi ogrodowej waha się między 30 a 40 zł +VAT. Daje nam to ładną sumkę między 22-30.000 zł netto. Ale przyjmijmy, że mieliśmy farta i wójt gminy Siedlisko dał nam ziemię za darmo. Pokazał dziurę tuż obok szkoły, którą kiedyś na spółkę z kolegą wykopał i powiedział: „Jestem dobry, bierzcie tyle, ile wam potrzeba”. Ale nawet jeżeli ziemię dostaniemy za darmo, to przecież nie przewieziemy tej ilości taczkami. Będziemy potrzebowali kogoś, kto dysponuje koparkami, wywrotkami. Za te usługi będziemy musieli zapłacić. Gdy znajdziemy biznesmena-filantropa, który przewiezie nam ziemie w cenie samego paliwa, nie zarabiając na tym nic, to i tak za jeden transport dużej wywrotki zapłacić będziemy musieli ok. 200 zł. Takich wywrotek będziemy potrzebowali 32 – a zatem w prostym rachunku żeby podnieść teren działki 10 arowej o 50 cm będziemy musieli wydać dodatkowo 6 400 zł na sam tylko transport.

Jeżeli uzmysłowimy sobie, że na nowym osiedlu ma zostać wybudowanych 100 nowych domów, okazuje się, że problem nie jest wymysłem – jak to wójt określa „garstki oszołomów”, ale dotyczy wielu mieszkańców. Nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, że budowa drogi o metr wyżej nad powierzchnią terenu wygeneruje tego rodzaju komplikacje i dodatkowe nakłady inwestycyjne, którymi obarczeni zostaną prywatni inwestorzy budujący się przy takiej drodze. Jednak mimo to ktoś taki projekt budowy dróg na osiedlu zatwierdził. Dlaczego? Skąd w ogóle wziął się taki pomysł, by zbudować drogę w formie nasypu?

Chcecie poznać sens tego inwestycyjnego absurdu? To odpowiedzcie sobie na pytanie: kto w Siedlisku na tym zarobi? Komu zapłacicie minimum 6 400 zł za sam transport ziemi na Wasze działki? Kto w Siedlisku ma niezbędny sprzęt, by wykonać tego typu usługę? Kto ma koparki i doświadczenie w wożeniu piachu? Kto może wam pomóc? Kto zarobi na załadowaniu piachu, na przywiezieniu go na Wasze posesje i na rozplantowaniu go? Komu, na skutek fatalnego zaprojektowania drogi, wszyscy mieszkańcy nowego osiedla nabiją kabzę? No komu? Już wiecie? Już teraz widzicie na czym polega szczególny rodzaj przedsiębiorczości wójta gminy Siedlisko Dariusza Strausa, na którego – jak się okazuje – nieudolności można zarobić całkiem niezłe „piniążki”

pozdrawiam

Paweł P.

2 Replies to “Czy na nieudolności Strausa można zarobić? Owszem!

  1. Jak to się mówi w kuluarach burmistrz bytomia ma “swoje sprawy w siedlisku” i nie chodzi tu o finanse……Dariusz ma coś tam Jacek ma coś tu 😊 Tomczyszyn latami wisiał na bramie boiska sportowego i kiedy było trzeba na bramie producenta krowich serów marketingowo nazywanych kozimi. W zamian za poparcie przed i w czasie ostatniej kampanii Dariusza i Tomczyszyna producent miał okazję być wciskany z produktami tu i tam tym samym budujac markę firmy Quzko (niestety kóz już nie ma a sery z kozami niewiele wspólnego). na podarowanej przez tatusia posiadłości w której mieszka ów producent tzw ” koziej” farmie w stodole zrobił piękne miejsce spotkań z barem, bilardem i kominkiem w którym dochodzi do ważnych spotkań z udziałem Darka, Stasia, rudej, Janka i wielu wielu wielu innych którzy mają wielu wielu wielu swoich znajomych i którzy wiele wiele wiele wiedzą i czasem mowią 😁

    1. Nowe Osiedle nie ma nawet tablicy informacyjnej. Kiedy woda ma bakterie to oni nie wiedzą. Współczuję budowa domu to potężna inwestycja jeszcze równanie ziemi. Co do Bytomia i Siedliska hm wladarze to dobzi znajomi biorą udział w wielu dzikich imprezach zakrapianych alkoholem i pannami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *