Dziecko w piaskownicy

Drodzy Mieszkańcy,

gdy wójt gminy Dariusz Straus ogłasza sukces inwestycyjny my drżymy z niepokoju. Zastanawiamy się, jakim to kolejnym bublem nieudolny wójcina znowu nas uszczęśliwił i ile nas to będzie kosztowało? Czy będzie to „woda kryształ” tryskająca z hydroforni, w której remont Straus wrzucił kilka dużych baniek? Czy może nowoczesne nawierzchnie drogowe wykonane z gruzu budowlanego?

O nowej inwestycji Darka Strausa w Siedlisku na nowym osiedlu domków jednorodzinnych krążą legendy. Droga wykonana w formie nasypu kolejowego jest absolutnym unikatem w skali regionu. Zaręczamy, że nigdzie takich dróg nie budują! Nigdzie! W tym zakresie gospodarz z Siedliska jest pionierem.

O tym jak nowa inwestycja wójta daje się lokalnej społeczności we znaki świadczy apel jednej z mieszkanek nowego osiedla, opublikowany w mediach społecznościowych. Cytujemy fragment: „Czy ma ktoś może jakiś pomysł, w jaki sposób zrobić tutaj wjazd na posesję? Ten słynny chodnik na działkach pod lasem. To, że trzeba nawieźć ziemi, to wiem. U sąsiada obok sami zrobili wjazd z kostki. Ale jak to zrobić przy tej zamontowanej studzience na środku wjazdu? Krawężniki zaokrąglone położone pod wjazd i takie dziadostwo w gratisie. (…)”. Do wpisu dołączone były zdjęcia.

Oglądając zdumiewające konstrukcje krawężnika, wystającą ponad metr nad poziom gruntu studzienkę kanalizacyjną i ponad półmetrowej wysokości nasyp można odnieść wrażenie, że mieszkanka osiedla pomyliła zdjęcia. Zamiast fotografii wjazdu na posesję opublikowała zdjęcie nowego skateparku zbudowanego za ponad pół miliona złotych, którego otwarciem chwali się wójt. A jednak. Te betonowe krawężniki i stercząca studzienka zdobią nie inwestycję rekreacyjną obok szkoły, ale jeden z wjazdów na posesję przy ul. Akacjowej.

Gdyby podsumować koszt zakupu działki budowlanej na tym osiedlu oraz wszystkie konieczne wydatki związane z doprowadzeniem jej do funkcjonalności, w szczególności wyrównanie poziomu przez nawiezienie dziesiątek ton ziemi, okazać się może, że taniej kosztowałaby nas budowa domu w okolicy, w której czysta woda pitna w instalacjach nie jest dobrem rzadkim, a połączenia autobusowe luksusem.

Problemy sygnalizowane przez mieszkańców osiedla nie są błahe. Wyobraźcie sobie, że nagle, niczym grzyb po deszczu, wyrasta przed domem, na środku wjazdu do posesji metrowej wysokości studzienka kanalizacyjna. Co robicie? Albo budzicie się, a tuż pod płotem budują drogę w formie nasypu kolejowego?

Jak się okazuje ulica Akacjowa nie jest jedynym, tego typu bublem inwestycyjnym, który zafundował nam wójt-nieudacznik. Technologię budowania dróg metodą nasypu Straus przećwiczył wcześniej, remontując ul. Cmentarną. Poziom tej drogi też został podniesiony względem gruntu i to o ponad metr. Skutek tego jest taki, że wszystkie przyległe posesje – nie tylko teren stacji paliw, ale również teren SZB po każdym deszczu jest regularnie zalewany.

Darek Straus ma jednak na to wszystko prostą wymówkę. Każdy głos krytyki ucisza bajeczką o projektancie, który tak a nie inaczej zaprojektował drogę i że to nie jest wójta wina. Nie wierzcie w te głupoty. Wójt jest gospodarzem gminy i jego psim obowiązkiem jest nadzorowanie inwestycji na każdym jej etapie. KAŻDYM! Nie płacimy Strausowi za to, żeby jeździł do Kożuchowa i grał w piłkę z Jagaskiem, albo żeby jadł pączki na imprezach u Jacka Sautera w Bytomiu Odrzańskim. Straus jest wójtem i ma się wywiązywać z obowiązków gospodarskich. I tu dochodzimy do sedna problemu. Pamiętacie jak w pierwszych felietonach nazwaliśmy Dariusza Strausa nieudacznikiem i nieudolnym wójtem? Jego kolesie – lokalni oligarchowie – kochanki i rodzina oburzyli się wtedy, a sam zainteresowany za te określenia pozwał wydawcę felietonów – właściciela stacji CPN w Siedlisku – do sądu. Dzisiaj wiemy ile prawdy było w tych słowach. Nazwanie wójta gminy nieudacznikem w kontekście wielkiego bubla, który zafundował mieszkańcom osiedla przy ul. Akacjowej, to eufemizm. Jakim partaczem trzeba być, by zafundować ludziom atrakcję w postaci wystającej ponad poziom gruntu studzienki na środku podjazdu? Czy nieudacznik zafundowałby mieszkańcom piętrowe chodniki? Nie, ale król nieudacznictwa i mistrz nieudolności owszem.

Nikt nie ma już złudzeń – Dariusz Straus jako wójt gminy jest wielką porażką Siedliska. Nie tylko uwstecznił gminę, wpędził w gigantyczne długi, ale zniszczył to, co pozornie wydawałaby się nie do zepsucia. Jakim trzeba być beztalenciem, by spartolić budowę prostej drogi biegnącej przez środek pola? Okazuje się, że nawet tak banalną inwestycję można zepsuć, a naprawą szkód obarczyć mieszkańców.

Co na to wójt? Dariusz Straus udaje jak zwykle, że wszystko jest ładnie i cacy, a problemy są fantasmagorią tzw. „oszołomów”. Poinformowany w trakcie ostatniej sesji rady gminy o problemach na ul. Akacjowej, Darek uśmiechnął się i odparł, że – i tu cytujemy z pamięci: „Jestem na tym osiedlu co drugi dzień i powiem tak, że tam problemów nie ma nikt poza może dwiema osobami, z którymi aczkolwiek rozmawiam”. Przewodnicząca rady Gosia Chilicka machnęła grzywką, Bronka Pawlaczka z Janką Gielcową westchnęły głośno, a radny Pabisz przechylił się na lewy pośladek. Żaden z radnych z obozu wójta nie śmiał zwątpić w wyjaśnienia wodza. Tym bardziej, że kilka chwil wcześniej przegłosowali dla Darka ponad dwadzieścia tysięcy złotych wyrównania, które wypłacone zostanie z budżetu gminy po to, żeby – i tu cytujemy: „wójt nie był stratny”.

O tym, ile my, jako społeczności, straciliśmy wybierając takiego nieudacznika jakim jest Dariusz Straus, doświadczamy każdego dnia. W urzędzie panuje imposybilizm – tego się nie da, tego nie można, na tamto trzeba poczekać. W trakcie obrad sesji rady gminy oglądamy żenujący spektakl, w którym główną rolę odgrywa nieudolny, ciamkający przez mikrofon wójt i posłuszni mu radni w roli maszynki do głosowania. Spektakle, w których głosuje się projekty uchwał, w których uzasadnieniach napisano nieprawdę są ponurą codziennością. Żeby było śmieszniej w tej tragifarsie w jednej z głównych ról obsadzono kierownika z Lasów Państwowych. Ubrany na zielono w resortowe wdzianko, niczym żabka, Rysiu Kieczur – bo o nim mowa – radośnie podskakuje na każde zawołanie wójta. Gminny gajowy podniesie rękę za każdą uchwałą zadłużającą gminę, za każdym nonsensem stworzonym przez wójta, byle tylko uszczęśliwić Strausa. Trudno się dziwić babciom-emerytkom w radzie gminy, że też podlizują się wójtowi. Widząc zaangażowanie i miłość do władzy Rysia, pragną go naśladować. Przecież Rysiu jest kierownikiem wyłuszczarni, nosi mundurek – chłop musi wiedzieć, co robi.

Jedyną inwestycja, której Darek Straus nie zepsuł i której nie trzeba poprawiać, to wyposażenie luksusowej działki rekreacyjnej, położonej w centrum Siedliska, zwanej „działką koniarzy”. Tam wszystkiego wójt dopilnował osobiście. Dlatego nie ma różnic poziomów między wybrukowanym równo kostką granitową placem z grillem a utwardzonym brukiem drewnianym miejscem zadaszonym wiatą, gdzie ustawiono ławy i stoły. W przypadku tej inwestycji zarówno na etapie przygotowania projektu, jego realizacji oraz odbiorze inwestorskim Dariusz Straus czuwał osobiście. Trudno się dziwić, wszak działka koniarzy miała chwilę później trafić w łapki rodzinki.

Wójt się obraża, gdy słyszy prawdę na temat własnego nieróbstwa, nieudolności i nieudacznictwa. W konfrontacji z faktami zwala winę na pracowników urzędu, na projektantów, na kierowników budowy i ostatecznie na mieszkańców. Jego teorie na temat „wody-kryształu”, która złośliwie jest przez mieszkańców „leżakowana” w instalacjach domowych po to, by sabotować pracę samorządową wójta są absolutnym kuriozum. Przyglądając się poczynaniom wójta Darka Strausa i obserwując jego pracę, trudno odnieść wrażenie, że patrzy się na dziecko, bawiące się łopatką w piaskownicy. Tu coś wykopie, tam coś zasypie, zbuduje babkę, to radośnie pogaworzy i czasami zapłacze. Matki wiedzą co robić, gdy dzidziuś płacze. Ale takiemu wójtowi jakiego mamy w Siedlisku, to nawet szkoda dawać jeść.

Na zakończenie informacja techniczna – 07. grudnia o godzinie 14.00 Darek Straus, wójt gminy Siedlisko, przegrał kolejny proces, który z powództwa prywatnego wytoczył właścicielowi stacji paliw w Siedlisku. Ponad 150 zarzutów, które zawierał akt oskarżenia skończyły w koszu Temidy. Tym oto sposobem Straus przegrał z tzw. Cepeeniarzem wszystkie procesy, które mu wytoczył. Oczywiście teraz wójt będzie musiał pokryć wszystkie koszty sądowe.

Pozdrawiam

Paweł P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *