Darek i jego ochroniarz w kiecce

Drodzy Mieszkańcy,
być może wiecie albo może nie wiecie, nasz arcynieudolny wójt, tym razem jednak bez przeoczeń i różnych uchybień, wypłacił sobie i podległym urzędnikom trzynastą pensję. A co! Należy się! Nieprawda? To nic, że gmina jest „mała, biedna, rolnicza i położona na uboczu”. Błahostką jest również to, że na sfinansowanie jej bieżącej działalności w ostatnich dwóch latach wójt zaciągnął prawie 5 milionów kredytów. Trzynastka się należy, bo się należy i basta.

Marnowanie środków na wypłacanie trzynastych pensji, sprzedawanie nieruchomości gminnych za psie pieniądze, udzielanie pożyczek z budżetu gminy, które następnie się umarza, to filar polityki samorządowej przedsiębiorczego Dariusza. Ale oprócz tych ewidentnych faktów potwierdzających jego niegospodarność oraz krótkowzroczność, nasz wójt i jego betonowe zaplecze polityczne cechuje się ślepotą. Nie widzą gminy Siedlisko takiej, jaka ona jest. Ich myślenie w tym zakresie ma charakter życzeniowy. Wójt chciałby, żeby woda w kranach miała czystość kryształu. Tymczasem codzienne doświadczenie uczy, że jest ona mętna i śmierdzi chlorem. Wiceprzewodniczący gajowy chciałby, żeby wójt wybrany w demokratycznych wyborach był przedsiębiorczy i zaradny. Tymczasem Straus jest zwykłym nieudacznikiem. Gosia Chilicka chciałaby, że dialog polityczny między władzą a opozycją w gminie miał charakter rodzinnej rozmowy przy niedzielnym obiadku. Tymczasem na posiedzeniach rady gminy wciela się w rolę agresywnego „uciszacza” wszelkich głosów krytycznych polityki wójta. Wszyscy zaś radni z betonu Siły Kontynuacji z Strausem, Chilicką i Kieczurem na czele chcieliby, żeby Siedlisko było piękne, ładne, zadbane. By to była kraina przyjazna dla mieszkańców, mlekiem i miodem płynąca. Tymczasem, rzeczywistość jest zgoła przeciwna.

W tym wszystkim zadziwiające jest to, że kiedy felietoniarze – czyli oszołomy gminne, jak nas określa pieszczotliwie wójt – publikują materiały, potwierdzające zapaść infrastrukturalną, gospodarczą i ekonomiczną gminy; gdy w lokalnej prasie ukazują się co chwilę ostrzeżenia o skażonej wodzie w gminie i gdy Telewizja Polska robi o tym reportaże; gdy zdjęcia dziur w drogach, potężnych kałuż, błota i śmieci zdobią artykuły prasowe poświęcone problemom naszej gminy; gdy na sesję rady gminy przychodzi gość – jedna z mieszkanek – i nie tylko głośno o tym zacofaniu mówi, ale też pokazuje zdjęcia to potwierdzające – beton Siły Kontynuacji niewzruszenie trwa w majakach myślenia życzeniowego, wierząc że wszystko jest w porządku, nie dzieje się nic niezwykłego, a oni – jako gospodarze – są super.

Pani Roksana Cios-Korotyszewska, bo to ona była tym gościem, który na ostatniej sesji rady gminy, pokazała radnym i wójtowi stosy zdjęć przedstawiających opłakany stan gminy Siedlisko, zanim dopuszczono ją do głosu stoczyć musiała słowną potyczkę z nadworną „uciszaczką” głosów opozycji. Gosia Chilicka w skandaliczny sposób chciała wyprowadzić Roksanę z równowagi, sugerując jej nerwowość i brak kultury. Zanim Roksana zabrała głos, wuefistka gminna zastrzegła, że może to uczynić pod warunkiem, że nie będzie obrażała wójta, rady ani gości zaproszonych na radę. Takie zastrzeżenie jest wręcz skandaliczne. Nikt nie wymaga od Gosi znajomości dobrych manier. Nikt nie broni jej fanatycznie wielbić Darka Strausa w roli wójta. Jednak po tylu latach kariery w radzie gminy w roli przewodniczącej, powinna wiedzieć, że każdemu rozmówcy należy się szacunek i każdego rozmówcę, gdy zaczyna przemowę, należy potraktować jeżeli nie z szacunkiem, to przynajmniej z życzliwą neutralnością. Tego wymaga podstawowa zasada dialogu. Nie można bowiem zakładać, że każdy mieszkaniec, który zechce zabrać głos w trakcie obrad sesji rady gminy, to – używając określenia wójta – oszołom, czyli osoba niespełna rozumu. Uprzedzenia tego typu świadczą, że Gosia Chilicka, jedna z liderek politycznego betonu Siły Kontynuacji, popadła w inną pułapkę myślenia, która jest o wiele gorsza niż wcześniej opisane myślenie życzeniowe. Zastrzeżenia typu: „można zabrać głos, pod warunkiem że nie będzie pani obrażała… itp.” są typowe dla myślenia paranoicznego. Przekonanie, że każdy rozmówca chce mnie skrzywdzić prowadzi w konsekwencji do uznania wszystkich obcych, każdego kogo nie znam, za wroga. I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno nasza dzielna Gosia w trakcie poprzednich obrad sesji rady, pouczała, że w ludziach należy dostrzegać dobro. To tyle, jeżeli chodzi o frazesy wygłaszane publicznie i bez wstydu przed kamerą przez jedną z najważniejszych osób w gminie. Swoją drogą, jak z takim podejściem do drugiego człowieka Małgorzata Chilicka może uczyć dzieci w szkole? Jeżeli tak samo zachowuje się w szkole w relacjach z młodzieżą i dziećmi jak trakcie obrad sesji, to chroń Boże nasze dzieci! Zastrzeżenie „można zabrać głos, pod warunkiem, że nie będzie pani obrażała”, na lekcji wuefu prawdopodobnie wyglądałoby tak: „możecie pograć w piłkę pod warunkiem, że będziecie ładnie strzelać gole, a nie tylko biegać i krzyczeć i kopać chaotycznie”.

Kiedy już Roksana uporała się z tymi żenującymi i niekulturalnymi zachowaniami przewodniczącej rady, rozpoczęła długie i merytoryczne wystąpienie. Mając świadomość, że gospodarze gminy Siedlisko utknęli w majakach myślenia życzeniowego, Roksana przyniosła zdjęcia, które w skrócie rzecz ujmując pokazują gminę taką, jaka ona jest, a nie taką, jaką chcieliby widzieć ją Straus i jego ekipa. Pani Roksana rozdała zdjęcia radnym. Wójt też obejrzał, pomlaskał, westchnął, a następnie podjął próbę polemiki z materiałem dowodowym oraz z Panią Roksaną. Oczywiście jak zwykle zaczęło się bełkotem. Darkowi nikt nie wytłumaczył jak poprawnie używać mikrofon. Przykłada go za blisko do ust i przez to jego odpowiedzi zmieniają się niezrozumiałą blablaninę. Po krótkiej przepychance słownej i pouczeniach, że nikt go nie rozumie, Darek wbrew zaleceniom sanitarnym w okresie pandemii, ściągnął maseczkę ochronną i rozpoczął wyjaśnienia.

Jeżeli któryś z naszych Czytelników lub Czytelniczek chciałby się zapoznać ze szczegółami odpowiedzi jakiej wójt udzielił Pani Roksanie, to odsyłamy do retransmisji z obrad sesji w serwisie internetowym lub do lektury weekendowego wydania gazety Regionalnej i obszernej w niej relacji redaktora Michała Szczęcha. Dla tych leniwych przygotowaliśmy krótkie streszczenie wypowiedzi Darka. Podsumowując: wójt robi jak najlepiej potrafi. Wypruwa z siebie flaki. Wszystkiego nie może zrobić naraz. Działać należy według planu, systematycznie.

Czy takie wyjaśnienie zacofania infrastrukturalnego gminy może kogoś zadowolić? Jak się okazuje może – cały beton Siły Kontynuacji przyklaskuje Darkowi. Bez względu na to, czy Borowiec ma wodę, czy nie, czy w drogach gminnych są dziury głębokości Rowu Mariańskiego i czy jakaś gminna nieruchomość nie trafi półdarmo do rączek rodziny wójta lub jego bliskich funfli, którzy mienili się być elitą i liderami naszej siedliskowej społeczności. Beton zawsze będzie betonem. Niewielu z betonowych radnych stać na taką refleksję, którą wykazała się była radna obozu prowójtowego Pani Urszula Hardy. Jej decyzja o rezygnacji była jedyną możliwą i racjonalną decyzją po tym, jak ujawniona została prawda o nieudolności i nieudacznictwie urzędującego wójta i jego ekipy. Pani Hardy ponad dwadzieścia lat popierała Darka. Ale kiedy zapoznała się z materiałami, z dokumentami i faktami, które publikowaliśmy, podjęła honorową decyzję – zrezygnowała. Zresztą jaki inny miała wybór? Firmować dalej swoim nazwiskiem i autorytetem politykę uchybień, przeoczeń i błędnej interpretacji przepisów prawa? Jak miała wytłumaczyć uświadomionym mieszkańcom brak inwestycji? Widziała, że obudzonej świadomości społecznej nie da się już zakneblować okrzykiem „ja tu decyduje, kto ma głos” ani też urzędniczą szykaną.

Pani Roksana Cios-Korotyszewska z wyjątkową cierpliwością wysłuchała standardowych usprawiedliwień wójta. Kiedy Straus skończył opowiadać o tym, ile on wniosków złożył o dofinansowania i ile inwestycji czeka w przyszłości, Roksana zrobiła jedną niezwykle istotną rzecz. Wyjęła przysłowiowy kalkulatorek i pokazała jak go używać. Uświadomiła wójtowi – ale nie tylko jemu – że jest gospodarzem gminy Siedlisko przez niemal połowę czasu jej istnienia. Gmina została utworzona w 1973 r., a Darek Straus jest jej wójtem od 1998 r. Rachunek jest prosty. Za dwa lata będziemy obchodzili 50 lecie istnienia gminy. Za dwa lata Straus będzie obchodził 25-lecie pracy zawodowej w fotelu wójta. Jaki z tego wniosek? Wójt rządzi gminą prawie połowę czasu jej istnienia. To nie 5 ani nawet 10 lat – ale połowa czasu istnienia gminy Siedlisko. Jak w takich okolicznościach uzasadnić domniemaną „systematyczność inwestycji”? W tym tempie realizacji prac polegających na modernizacji infrastruktury, Siedlisko dogoni sąsiednie gminy za dwa, a może trzy stulecia. Wierzymy Darkowi na słowo, wierzymy że daje z siebie wszystko i że całymi dniami urabia się po samorządowe pachy. Jednak efekty jego starań są marne. Nasza teza, którą przedstawiliśmy w jednym z pierwszych felietonów o tym, że wójt jest nieudolny, potwierdza się. Siedlisko jest zaściankiem regionu nie ze względu na swoje położenie czy rolniczy charakter, ale przez nieudolność gospodarza. Po prostu Straus się na wójta nigdy nie nadawał i nie nadaje – taka jest prawda, którą my wiemy i większość mieszkańców, a która nie dociera przez betonowe uszy betonowych radnych spod znaku betonowej Siły Kontynuacji.

Czy brutalna prawda, którą uświadomiła wójtowi i radnym w trakcie obrad sesji rady pani Roksana coś zmieniła w ich betonowym myśleniu o Siedlisku? Czy fakt, że Darek Straus rządzi gminą przez prawie połowę jej istnienia coś zmieni w tym ślepym fanatyzmie prowójtowych radnych? Nie ma szans. Beton zawsze będzie betonem. W historii doktryn politycznych roi się od politycznego betonu. Także w historii Polski mieliśmy wielokrotnie do czynienia z betonem partyjnym – z elitą polityczną niezdolną do jakiejkolwiek zmiany swoich działań i swojego myślenia o świecie zewnętrznym. Taki sam rodzaj betonu wytworzył się w naszej gminie przed prawie ćwierćwieczem. Dzisiaj odczuwamy tego skutki. Może ktoś myśli, że przesadzamy? Że owszem, gdzieś tam w Polsce, w aulach Pałacu Kultury i Nauki w czasach PRL-u gromadził się partyjny beton, ale w Siedlisku? Niemożliwe! Nic bardziej mylnego. Przykładem tzw. betonu politycznego jest postawa przewodniczącej rady gminy.

Jak ocenić skandaliczne zachowanie Małgorzaty Chilickiej jako przewodniczącej rady? Z pewnością nie licuje ono z etyką zawodu nauczyciela. W kontekście działań politycznych jest ono jednak normalne. Tego typu polityczne chamstwo, które zaprezentowała przewodnicząca, zresztą nie po raz pierwszy w trakcie obrad rady, jest codziennością polityczną. Czyż nie widzimy tego na co dzień w Sejmie? W telewizyjnych debatach politycznych? Powinniśmy się dawno przyzwyczaić do tego typu zachowań. Dlaczego posiedzenie rady gminy miałoby się różnić od obrad sejmowych? Tu i tu ścierają się te same interesy – władzy, która za wszelką cenę chce utrzymać się przy korycie i opozycji politycznej, która władzę chce przejąć. W kontekście ostatnich wydarzeń politycznych w naszym kraju, trudno się dziwić, że także w trakcie obrad rady gminy w Siedlisku dyskusja się radykalizuje, a miła, grzeczna i uśmiechnięta pani od wuefu (bo taką przecież wszyscy znamy Gosię) zmienia się w groźnego pitbulla, który gotów jest rzucić się na każdego, kto zagraża interesom grupy politycznej, do której należy i której interesów strzeże. Czy w tej polemice, czy w tego typu dyskusji jest jeszcze miejsce na coś, co określa się szumnie „interesem społecznym”? Nie. Małgorzata Chilicka wraz z wójtem walczą już tylko o przetrwanie. W tej chwili interes mieszkańców gminy się nie liczy. Ignorując fakty, unieważniając doświadczenia empiryczne oraz różne głosy dochodzące z zewnątrz – z różnych źródeł: od mieszkańców, dziennikarzy, oszołomów, felietoniarzy, niezawisłych Sądów itp. – będą niezmiennie utrwalać się w przekonaniu, że są najlepsi, najmądrzejsi i że wiedzą wszystko lepiej. I znowu nie powinniśmy czuć się zaskoczeni – takie zachowania znamy z zachowań naszych polityków w Sejmie.

W tej walce politycznej, która dzieje się na naszych oczach, Gosia Chilicka jest tylko narzędziem, które wykorzystuje Darek do tego, by zachować kontrolę nad tym, co dzieje się podczas obrad sesji i posiedzeń komisji. Zasłonił się nią i to Gosia robi za tego złego. To ona knebluje krytyków, to ona nerwowo reaguje na głosy przeciwne, to na nią spada fala krytyki. Wójt ukrył się za jej plecami. Czy to dziwne, że Darek tak przedmiotowo wykorzystuje przewodniczącą rady gminny? Czy kogoś dziwi, że naraża na szwank jej dobre imię i dobrą opinię, którą cieszy się w szkole? Na pewno nie. Wójt zawsze starał się za wszelką cenę uciszyć głos opinii publicznej. W tym zakresie jego działania pozbawione były kurtuazji i zbędnej finezji. Był bezwzględny. Niczym bokser wagi ciężkiej, wykorzystując swoją przewagę urzędniczą i pozycję w gminie bezwzględnie niszczył politycznych przeciwników. Pamiętamy jaki los spotkał wykluczony Borowiec i co zrobił z świetną dyrektorką szkoły Jolą Pazdrowską. Wiemy jak potraktował Monikę Klamkę – matkę samotnie wychowującą niepełnosprawną córeczkę. Pamiętamy jak szarpał się z byłym dyrektorem GOKiS-u Ryśkiem Łabiakiem i co z nim zrobił po wyborach. Mieszkańcy sami wielokrotnie powtarzali: „z wójtem lepiej nie zadzierać”.

Na tym kończymy dzisiejszy felieton. Wnioski wyciągnijcie sami z tej opowieści. Na zakończenie oprócz standardowych życzeń zdrowia i szczęścia chcielibyśmy życzyć wszystkim Paniom dużo cierpliwości i wyrozumiałości. Dzisiaj Panowie w towarzystwie innych Panów będą świętować Wasze Święto – Dzień Kobiet! Na zdrowie!

Pozdrawiam

8 Replies to “Darek i jego ochroniarz w kiecce

  1. Pani Przewodnicząca najwyraźniej poczuła się jak “trzeci organ w gminie”, którym nie jest i nigdy nie będzie.
    Zgodnie z art. 19 ust. 2 Ustawy o samorządzie gminnym, do obowiązków przewodniczącego rady gminy należy wyłącznie organizowanie prac rady i prowadzenie jej obrad.
    Wskazany przepis jednoznacznie kształtuje usługowy charakter funkcji przewodniczącego w stosunku do rady gminy.
    Użycie przez ustawodawcę słowa “WYŁĄCZNIE” ma na celu zapobieżenie ewentualnej ewolucji przewodniczącego rady w stronę pozycji “trzeciego organu gminy”, czy też organu o kierowniczych lub samodzielnych uprawnieniach w odniesieniu do rady gminy.
    Niestety, w Gminie Siedlisko taka ewolucja nastąpiła. Nie należy jednak tego tolerować.
    Zachowanie Pani Przewodniczącej podczas obrad rady gminy, jej buta i arogancja w odniesieniu do niektórych radnych, czy też gości są skandaliczne i dyskwalifikują ją nie tylko jako osobę pełniącą tę funkcję, ale również jako nauczyciela.
    Zawód nauczyciela postrzegany jest przez społeczeństwo jako zawód zaufania publicznego. Od osób wykonujących ten zawód, oczekuje się przestrzegania norm etycznych, moralnych i społecznych. Przestrzeganie tych norm odnosi się do postawy nauczyciela nie tylko w miejscu pracy, ale również poza nim.
    Warto, żeby Pani Przewodnicząca o tym pamiętała.

    1. Bardzo dobry komentarz i słuszna uwaga. Obawiam się jednak, że dla Chilickiej semantyka pojęcia “wyłącznie” ogranicza się do “wyłączania mikrofonu krytykom Darka”. Pomijam już fakt, że procedowanie uchwał z pominęciem ich podstawy prawnej, to legislacyjne kuriozum. Jak się jej nie chce czytać albo jak nie potrafi odcyfrować skrótów ustaw, to niech się za to po prostu nie bierze.
      Widać gołym okiem, że Gosia chce wyjść z cienia swoje starszej siostry, którą ludzie w gminie zapamiętali jako sprawną i skuteczną dyrektorkę szkoły. W związku z tym, że Gosia jako nauczycielka wuefu w hierarchii nauczycieli zajmuje naturalną dla wszystkich wuefistów ostatnią pozycję (w-f można olać ale matematyki już nie) dokarmia swoje ego właśnie w rolli przewodniczącej rady gminy. Duma ją rozpiera, gdy przybija pieczątkę na tekstach uchwał. Widzi swoje nazwisko “Małgorzata Chilicka” i za każdym razem się cieszy, nawet gdy jej nazwisko zdobi gnioty prawne, które przynoszą wstyd gminie Siedlisko i całej radzie. Z funkcji moderatora ewoluowała w 3 siłę – zamiast być organizatorem posiedzeń rady, stała się Panią Dyrektor. Nie udało się w szkole, bo nie mogła się równać z siostrą, to dyrektoruje w radzie gminy. Oczywiście Straus się z tego cieszy, bo Chilicka stała się jego narzędziem, do uciszania krytyki w radzie. Najśmieszniejsze jest to, że wójt na posiedzeniach rady jest zbędny. jeżeli nie chce odpowiadać na pytania lub zamierza odpowiadać na piśmie, niech Chilicka zbiera pytania od gości i radnych i na kolejnym posiedzeniu przekazuje odpowiedzi. Jeżeli Straus nie chce odpowiadać Chilicka powinna go uprzejmie pożegnać.

  2. ten beton jak piszcze cpn się rozpada. wreszcie gminie ulży i Siedlisko odetchnie. nie mogę już się doczekać końca tej ekipy. Muszą być nowe pomysły a nie wiecznie ta sama Chilicka, Straus, Kieczur i te same obiecanki, że pieniążków brak. niech idą gdzie indziej obiecywać i pitolić swoje kocopoły, nikt po nich płakał nie będzie. gdybym była mniej kulturalna pożegnałabym ich jak pani Lempart – głośnym W Y P I E R…..

  3. Spać nie mogę w głowę zachodzę jak będzie wyglądała fotka Rysie Kieczura w felietonie po tym jak znowu się odezwie w tonie podobnym do Chilickiej. Pamiętamy jak to obstawal za wójtem. Będzie w zielonym mundurze ? To może zakończyć się skandalem w jego pracy a do emerytury już tak blisko. Na ostatnim posiedzeniu rady nie był. Może zaczyna myśleć i opusci te żenujące przedstawienia. Z pewnością zyskałby blogi spokój.

  4. Regularnie śledzę retransmisje posiedzeń RG i nie widziałam, aby Chilicka była uśmiechięta, czy życzliwie nastawiona do gości, a nawet radnych, szczególnie tych z tzw opozycji. Cechuje ją arogancja, a nawet bezczelność i nerwowość w sposobie wypowiadania się i zachowania. No i ta marsowa mina. Współczuję jej uczniom.

  5. A może by tak uruchomić telefon lub skrzynkę zaufania do której rodzice mogliby anonimowo wrzucać informacje dotyczące relacji nauczyciel wf kontra podopieczni. Skoro Chilicka nie ma umiaru wobec dorosłych to na bank molestuje psychicznie dzieci.

    1. po co ? Chilicka zapowiedziała, że z problemami to do niej na dyżur można przyjść a ona wszystko rozważy i rozpatrzy i przekaże wyższym szczeblom. Taka druga Miśkiewiczowa się z niej zrobiła.

  6. Chlicka od początku tak negatywnie podchodzi do radnych opozycji. Na pierwszej sesji krzyczała na Huberta Patołę a teraz zagłusza Sławka Pokusę i kłóci sie z gośćmi na radzie. przede wszystkim źle traktuje Panią Danusię Wojciechowską. Żadnego szacunku dla osób starszych i gości. Przy Pani Danusi Gośka jest smarkulą i powinna się jej w pas kłaniać. Zamiast tego krzyczy i zakazuje głosu. To hańba dla Chilickiej wielka hańba i wstyd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *