Serial pt. Klub Seniora w gminie Siedlisko odcinek 398276498

Drodzy Mieszkańcy,

nieudolny wójt zafundował gminnym seniorom kolejny odcinek serialu pt. „ Czy będzie Klub Seniora w Siedlisku?”. Jak wiecie, ta brazylijska telenowela ciągnie się u nas już drugi rok. U sąsiadów dawno wykorzystane zostały środki z rządowego programu „Senior +”. W okolicy powstały już miejsca, w których ludzie starsi – a tych jest coraz więcej gdyż polskie społeczeństwo jest społeczeństwem starzejącym się – mogą się spotkać po to, żeby choćby porozmawiać, napić się kawy czy herbaty i przy okazji obrobić tyły sąsiadom. Oczywiście w Siedlisku jak to zwykle bywa – wszystko przebiega według własnej logiki i dynamiki, której zasady zdołał ogarnąć umysł jednej tylko osoby. Tym przenikliwym geniuszem, co pewnie nikogo nie zaskoczy, jest wójt Dariusz Straus.

To dzięki jego osobistemu zaangażowaniu, a w szczególności jego opieszałości i powiedzmy wprost – nieudolności – mimo przyznanych środków inwestycja w Klub Seniora idzie jak krew z nosa. Najpierw była wymówka, że lokalni społecznicy wraz z Wojewódzkim Konserwatorem Ochrony Zabytków pokrzyżowali plany inwestycyjne. Później były słynne ankiety uczestnictwa wysyłane do ludzi, w których seniorzy musieli zadeklarować, że Klub Seniora jest im rzeczywiście potrzebny i że przez cały tydzień i minimum cztery godziny dziennie będą siedzieć w Klubie z małą przerwą na siku czy papieroska. Superprzedsiębiorczy wójt i jego dzielna ekipa urzędasków chcieli się upewnić, czy na pewno w gminie – i tu słynny już cytat: „jest taka potrzeba”, by powstał w ogóle Klub Seniora. Po co wydawać ministerialne środki, jeżeli nikt nie skorzysta z inwestycji? Lepiej pieniądze zwrócić, Polska ma przecież ważniejsze problemy i te 300 tysięcy z ogonkiem dotacji na pewno przyda się gdzie indziej. Zapewne takim tokiem rozumowania kierowano się układając treść cyrografów, które przygotowano seniorom z Siedliska.

Radna Anna Gajewska, w odróżnieniu od politycznego betonu w radzie gminy, naprawdę starała się wymóc na wójcie jakiekolwiek działanie w zakresie realizacji programu Senior + w Siedlisku. Zmusić Darka Strausa do jakiejkolwiek produktywnej działalności urzędniczej jest trudno. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, gdy informowaliśmy prawie dwa lata temu o rządowym programie „Dostępność +”, z którego gmina mogła pozyskać fundusze na likwidacje barier architektonicznych w gminie. Wtedy urzędaski z wójtem na czele olali nasze sugestie. Dopiero, kiedy dwa lata później dostali odgórny nakaz z ministerstwa, wzięli się do roboty i nawet powołali rzecznika do spraw dostępności. Jak widać wójt potrzebuje urzędowego bata, by ruszyć tyłek z wygodnego fotela, w którym ponad dwadzieścia lat temu wygodnie się umościł. Wracając do radnej Gajewskiej – jej pytania dotyczące seniorów, które zadawała podczas obrad sesji rady, Daruś kwitował: „odpowiem na piśmie” lub zapraszał do siebie, do gabinetu, żeby pani radna mogła zapoznać się ze stosem papierków, pism, decyzji itp. dotyczących przedmiotowej inwestycji. Na tym zwykle interpelacje radnej się kończyły.

W tym momencie warto zadać pytanie: dlaczego sprawy oraz inwestycje, które bez większych przeszkód realizowane są w sąsiednich gminach, w Siedlisku urastają do rangi wręcz gigantycznych problemów, których rozwiązanie wymaga setek urzędniczych roboczogodzin i zaangażowania specjalistycznej wiedzy z zakresu ekonomii i zarządzania samego wójta? Dlaczego to, co w cywilizowanym świecie jest „oczywistą oczywistością”, w Siedlisku jest osiągnięciem porównywalnym do zdobycia szczytu Mount Everest zimą. Wszystko, dosłownie wszystko, począwszy od załatania dziury w chodniku i zorganizowania przejścia dla pieszych po utworzenie Klubu Seniora w gminie musi być i jest wydarzeniem epokowym, o które należy najpierw stoczyć bój z wójtem i urzędem gminy?

Nasi urzędnicy z wójtem na czele wydają się żyć w czasach, w których koło nie zostało jeszcze wynalezione, a ogień swoje źródło ma w uderzeniu pioruna. Jak inaczej wytłumaczyć przewlekłość wszystkich decyzji urzędniczych? Ślamazarność postępowań? Terminami ustawowymi? Pandemią koronawirusa? Zacofanie gminy nie spadło z nieba i nie jest skutkiem globalnej pandemii. To prosta nieudolność i niegospodarność są przyczynami zapaści gospodarczej, infrastrukturalnej, społecznej i kulturalnej gminy Siedlisko. Oto pierwszy lepszy przykład skrajnej wręcz niegospodarności politycznego betonu spod znaku Siły Kontynuacji, któremu od lat przewodzi wójt Darek Straus. Pamiętacie na pewno Zarządzenie wójta, w którym oddał koleżce ponad cztery hektary gminnej działki w dzierżawę w cenie 60 zł/ha rocznie. Wielokrotnie na łamach cotygodniowych felietonów piętnowaliśmy ową decyzję jako skrajnie niegospodarną. Skąd się wzięła tak niska cena dzierżawy? Otóż wójt nie wyciągnął jej z rękawa. Nasz supergospodarz, który przebył niezliczoną ilość kursów zarządzania, ekonomii, prawa, gospodarowania funduszami unijnymi, technik uprawy roli oraz gry na akordeonie wie, że jako wójt musi mieć zawsze jakąś podkładkę dla swoich urzędowych decyzji. W szczególności, gdy będzie to decyzja nieracjonalna i szkodliwa z punktu widzenia interesu gminy i jej mieszkańców, ale uszczęśliwiająca jednego z jego kolesi. Dla takich decyzji podkładka zawsze musi być. Brak takowej oznacza kłopoty. A co jest najlepszą podkładką, dającą swego rodzaju alibi niegospodarności wójta? Jest to oczywiście świstek papieru z pieczątką i podpisem przewodniczącej/przewodniczącego rady gminy zwany oficjalne: uchwałą rady gminy. W praktyce wygląda to następująco:

Oto uchwała rady gminy Siedlisko z 2011 r. ustalająca stawki dzierżawy nieruchomości gminnych. Niby nic nadzwyczajnego, kolejny produkt urzędniczo-samorządowej machiny. Nic bardziej mylnego – prawdziwe kwiatki kryją się w załączniku do tejże uchwały. Okazuje się, że np. cena dzierżawy jednego hektara gruntów rolnych ustalona została na poziomie 60 zł rocznie, a na przykład dzierżawa 1 m2 placu od gminy z przeznaczeniem na prowadzenie działalności gospodarczej wyceniono na spektakularną kwotę 70 groszy za 1 m2 miesięcznie brutto! Brutto! Każdy, kto podpisał się pod tym dokumentem – a podpisał się niezastąpiony betonowy radny Rysiu Kieczur – powinien spłonąć ze wstydu. Takie stawki nawet dziesięć lat temu były skrajnym przykładem niegospodarności. Ciekawe, czy Rysiu Kieczur w tej samej cenie wynająłby swoje podwórko prywatnej firemce do prowadzenia działalności komercyjnej? Nigdy w życiu. No, ale w myśl starej socjalistycznej zasady to, co gminne, to wspólne a jak wspólne, to niczyje, gminnym majątkiem można dysponować dowolnie. Żaden Kowalski czy Iksiński na tak skandalicznie niskich wycenach nie tracił, a jedynie mógł zyskać. Tak było też w tym przypadku – na absurdalnie niskiej cenie dzierżawy ustalonej w 2011 zyskał koleżka wójta. Stracił budżet gminy, ale jak wynika ze starej socjalistycznej zasady: to, co wspólne jest niczyje. Nie ma się czym martwić. Nieprawda?

Załóżmy jednak, że dziesięć lat temu ustalona cena dzierżawy 60 zł/ha rocznie być może miała jakieś uzasadnienie ekonomiczne. Ale czy tak jest dzisiaj? Spójrzmy na następujące porównanie: w 2011r. za jeden bochenek chleba zwykłego musieliśmy zapłacić ok. 2.80 zł. Dzisiaj prawie 3.30 zł. Natomiast worek kartofli w markecie (2,5 kg.) dziesięć lat temu kosztował ok. 5 zł a w 2020 r. ponad 8 zł. Różnicę też widać porównując wysokość średniego wynagrodzenia w gospodarce, które w 2011 r. wynosiło 3399,52 zł a w 2020 r. 5167,47 zł. (dane wg GUS). W kontekście twardych danych makroekonomicznych oddawanie w dzierżawę majątku gminnego po cenach ustalonych w 2011 r. jest po skrajnym przykładem głupoty i zwykłej niegospodarności. Tę ekonomiczną niedorzeczność moglibyśmy jeszcze jakoś usprawiedliwić tym, że utrzymując niskie stawki dzierżawy nieruchomości gminnych chcemy uczynić Siedlisko atrakcyjne dla inwestorów z zewnątrz. Pytanie do wszystkich fanów Darka – ilu to inwestorów w ciągu prawie 25 lat rządów ściągnął do gminy? No ilu? Osobne pytanie, które należy w tym kontekście zadać wójtowi, przewodniczącej wuefistce, jej zastępcy-wyłuszczaczowi oraz wszystkim radnym z politycznego zaplecza betonu Siły Kontynuacji brzmi: dlaczego tak ochoczo podnosiliście łapki, przegłosowując podwyżkę wynagrodzenia dla Strausa, a nie potraficie urealnić stawek dzierżawy majątku gminnego? Jeżeli radni z wójtem gospodarują gminnym majątkiem wg stawek ustalonych w 2011 r., niech biorą także wynagrodzenie i diety na tym poziomie, na jakim były w 2011. Jako radni zadajcie prywatne pytanie naszemu wybitnemu wiejskiemu ekonomiście – czy swoje chabety albo papugi też sprzedałby po cenie sprzed 10 lat?

I teraz widzicie sami jak to działa – jeżeli chodzi o prywatny interes, Darek Straus wie co i jak zrobić, żeby się opłacało. Zadbał o wysokość własnej pensyjki na początku tej kadencji. To była jedna z pierwszych uchwał, którą podsunął radnym. Kiedy radni opozycyjni protestowali, wuefistka Gosia histerycznym krzykiem tłumiła głosy krytyki, a jej zastępca gajowy wyłuszczył nową zasadę demokracji, w myśl której Darkowi się należy podwyżka, bo ludzie go wybrali. Sam Darek zaś cieszył się i niewiele robił sobie z pohukiwań tzw. oszołomów. Jak zapewniał się po wygranych wyborach samorządowych, większość w radzie zagwarantuje mu sprawne rządzenie. I tak jest. Podwyżkę wynagrodzenia przegłosowano. Wójt gminy Siedlisko zarabia teraz prawie tyle, co prezydent Warszawy. Wstyd!

Ale to nie radni sami z siebie wymyślili projekt uchwały, podnoszącej uposażenie wójta. Zrobił to Daruś osobiście. Przypominamy – do ustawowych zadań i obowiązków wójta należy przygotowywanie projektów uchwał, nad którymi głosuje później rada. Nie kto inny, ale Darek przygotował na początku 2019 uchwałę podnoszącą własne uposażenie. Jak widać wójt potrafi zadbać o własną kieszeń, jednak jeżeli chodzi o interes gminy jego troska o finanse jest jakby mniejsza. Nie kwapi się jakoś z nowym projektem stawek dzierżawy. Bo po co? To, co gminne, jest wspólne, to co wspólne jest niczyje… Nie ma się czym przejmować. Nieprawdaż?

Wróćmy do gminnej telenoweli brazylijskiej z Klubem Seniora w tle. Pierwszy przetarg ogłoszony przez wójta na utworzenie Klubu Seniora nie wypalił. Nie zgłosił się nikt, gdyż termin realizacji inwestycji określony w dokumentach przetargowych był po prostu nie realny. Wszystko byłoby w porządku. Gmina obeszła by się smakiem. Seniorzy trochę pobuczeli, słychać było jakieś medialne pohukiwania. I na tym sprawa by się zakończyła, gdyby nie odgórna decyzja, na mocy której dofinansowanie zostało przesunięte na rok 2021. Pieniądze zostały przyznane i ktoś rozliczy ich wydanie prędzej czy później. Niestety, na przekór opieszałościom i różnym wymówkom ten Klub Seniora trzeba jednak gdzieś zrobić. Tłumaczenie się zewnętrznym kontrolerom, że dofinansowanie nie zostało wydane, bo jacyś tam społecznicy zgłosili sprawę do Konserwatora Zabytków nie przejdzie. Żaden kontroler nie uwierzy w bajeczkę o „uchybieniu” spowodowanym oczekiwaniem na decyzję od Konserwatora, ponieważ wszystkie decyzje zostały dawno wydane. Trzeba tylko wziąć się do roboty.

Wójt ogłosił zatem nowy przetarg. Zgłosiły się dwie firmy. Jedna produkująca krzesła i meble biurowe i druga, firma remontowo-budowlana. Pierwsza zaproponowała 1 mln 300 tys. złotych. Druga niecałe 450.000 zł. Wójt na realizację inwestycji przeznaczył jednak tylko 395 tys. zł z ogonkiem. Skąd weźmie dodatkowych 50.000 zł?

Czy gmina zaciągnie nowy kredyt? Wiemy jednak, że nie musiałaby. Po co gmina przeznaczyła 50.000 zł dotacji na upowszechnianie kultury fizycznej i sportu w czasie pandemii? Gminny Klub Sportowy, jak co roku, zgarnął sutą dotację od wójta, ale po co? Żeby kopać się z koronawirusem? Żeby grać w piłkę przy pustych trybunach? A propos Klubu – jak wiecie zarząd klubu opanowany jest przez znaną ze społecznikowskiego zacięcia i bezgranicznego wręcz poświęcenia dla dobra ogółu rodzinę Fijołów. Pan Jan, który jak nikt w gminie potrafi przytulić i poklepać po plecach wójta Darka, osobiście nadzoruje racjonalności wydatków gminnych dotacji. Pomaga mu w tym synek przy wsparciu szanownego zięciunia, szczęśliwego nabywcy budynku po Top Farms. Chłopcy tak dbają o rozwój kultury fizycznej i sportu, że wójt regularnie, od kilku lat pompuje w GKS jakieś 50.000 zł dotacji. (Czasami jest to 40.000 zł). Oczywiście rzecz dzieje się w majestacie prawa – najpierw ogłoszony jest konkurs na upowszechnianie kultury fizycznej i sportu. Do konkursu przystępuje zwykle jeden oferent, którym jest zupełnie przypadkowo Gminny Klub Sportowy. Po ogłoszeniu wyników, następuje uroczyste wręczenie dotacji. Panowie z Zarządu Klubu za każdym razem, kiedy otrzymują dotację z gminy, nie potrafią ukryć zaskoczenia oraz łez wzruszenia. Rytuał ten powtarza się od dobrych paru lat, a efekty są. Pan Jan swoją umięśnioną i wysportowaną sylwetką oraz zdrowym stylem życia, inspiruje kolejne pokolenie młodzików marzących o powtórzeniu sukcesu Roberta Lewandowskiego. Jesteśmy pewni, że w przerwach między dryblingiem a strzelaniem goli uczy także młodzież technik bratania się z siedliskowymi szczeblami władzy. Nie kto inny, ale to właśnie pan Jan, lider lokalnej społeczności przez dekady pouczał nas wszystkich, że wójta kochać należy, bowiem jak uczy doświadczenie, kochanie wójta się po prostu opłaca. Czy jednak opłaca się gminie Siedlisko dotowanie GKS Siedlisko? Wyniki klubowych piłkarzy nie pozostawiają złudzeń. W rozegranym w marcu br. meczu z Promieniem Żary przegraliśmy tylko 7 : 1. A mogło być przecież dużo gorzej.

Zamiast marnować setki tysięcy na piłkarzy, którzy nawet bez tych dotacji wójtowych z takim samym zaangażowaniem i na tym samym poziomie będą kopać piłkę, gmina mogłaby oszczędzone dzięki temu fundusze przeznaczyć na poważne inwestycje. Pytanie pozostaje otwarte: czy firma pana Henryka Jadłosia obniży cenę? Czy może wójt dorzuci brakujących 50 tyś. złotych i w gminie powstanie wreszcie Klub Seniora, to się jeszcze okaże. Gdyby jednak doszło do realizacji, to bez wątpienia Pan Jadłoś będzie musiał się zmierzyć z kolejnym nonsensem. Montując windę na odnowionej elewacji budynku dawnej szkoły rolniczej, będzie musiał wybić dziurę w ścianie, którą przed chwilą osobiście pieczołowicie remontował. Bo to firma pana Jadłosia jeszcze nie tak dawno remontowała fasadę i dach budynku. Wartość tej inwestycji wynosiła prawie 900.000 zł. Teraz będzie musiała część swojej pracy po prostu zniszczyć, by zamontować szyb windy, która jest przewidziana w planach. Czy to nie absurd? Najpierw gmina zapłaciła za tynki, farby i roboczogodziny firmy remontowej za odnowienie elewacji i teraz znowu zapłaci, ale za to, żeby w nowo odremontowanej, otynkowanej i pomalowanej ścianie wyrąbać wielką dziurę. Gratulujemy panie wójcie. Pańska przedsiębiorczość stała się już legendarna w regionie.

Coś nam mówi, że to nie ostatni odcinek serialu „Czy będzie Klub Seniora w Siedlisku”. Czy może główny reżyser tego spektaklu zaplanował jakiś gwałtowny zwrot akcji? Pamiętajmy – lwią część budynku dawnej szkoły używa za darmo prywatna firma zarządzana przez partyjnego kolegę nieudolnego wójta. Czy wystarczy tam miejsca dla gminnych dziadków? Czy może przedsiębiorczy wójt z kolesiem zaplanowali jakieś inne zakończenie dla tego żenującego już serialu? O tym przekonamy się już niedługo.

Pozdrawiam

Paweł P.

9 Replies to “Serial pt. Klub Seniora w gminie Siedlisko odcinek 398276498

  1. Mądry wójt i jego oddana świta, nie mają wyobraźni, skoro za grosze wyprzedali mienie gminy, to niech teraz wybudują obiekt, w którym znaleźliby miejsce dla siebie seniorzy. Miejsce, w którym ujrzałałaby światło dzienne biblioteka, bo wstyd dla gminy, że miejsce kultury znajduje się w piwnicy szkoły i dostęp do niej jest trudny, szczególnie dla starszych. Biblioteka w piwnicy świadczy o poziomie intelektualnym władz gminy na czele z wójtem!!! Niszczyć nową elewację szkoły, to kolejne bezmyślnie działanie, gdyby nie przedszkole koleżki wòjta, to parter szkoły mógłby służyć seniorom bez niszczenia architektury budynku.

  2. Po odejściu Pani Hardy jest wakat na stanowisku przewodniczącego komisji rewizyjnej w radzie. Idealną kandydatką na to stanowisko jest nowa radna Pani Małgorzata Oryszewska z wykształcenia księgowa z długoletnią praktyką w zawodzie i znająca się na liczbach. Nie trzeba byc geniuszem aby przewidzieć scenariusz wyboru nowego przewodniczącego. Pani Gosia jest z opozycji więc Wójt ze swoją świtą staną na rzęsach i wybiorą swojego i nawet wiemy kogo 😉 pewne jest że Pani Gosia jakby się dobrała do rozliczeń to nie byliby wesoło 😉

  3. Do Łukasza. Chłopie jesteś oderwany(a) od rzeczywistości. Zasięgnij wiedzy w fundacji na pewno mają dokumenty korespondencji z ARiMR i odszukaj felieton w którym dokładnie opisano całą drogę starania się o obiekt. I tu nie chodzi o zazdrość bo nie ma czego zazdrościć lecz o niesmak. Guldzinski też kiedyś będzie seniorem i ok może nie będzie potrzebował takiego miejsca jak dom seniora ale nie on sam żyje na tym świecie. A tak na marginesie wczoraj w katastrofie zginął najbogatszy Czech miliarder
    i majątek mu niestety nie pomógł dożyć starości 😉

  4. Mnie dziwi jedna sprawa – jak to możliwe, że ani przewodnicząca rady gminy, ani jej zastępca ani żaden z radnych nie sprawdził podstawy prawnej, na którą powołuje się wójt oddając mienie gminne w dzierżawę. Autor felietonu pisze, że oddawanie majątku gminnego w dzierżawę po cenach ustalonych w 2011 roku jest niegospodarnością. Owszem, to prawda. Ale ślepotą i naiwnością jest postawa radnych gminnych. Wszystkich bez wyjątku. W tym momencie zwracam się do radnych opozycji – na pewno z pewnym wyprzedzeniem otrzymujecie projekty uchwał, które mają być procedowane w trakcie obrad sesji. Przeczytajcie je dokładnie. Sprawdźcie w szczególności podstawy prawne, które się w nich przywołuje. Małgorzata Chilicka przez długi czas pomijała ich odczytywanie w trakcie obrad nad ich uchwalaniem. Teraz już widzicie dlaczego. Wystarczy, że ktoś w gminie powie „Sprawdzam” i okazuje się, że wójt jest nagi. Gdyby któryś z radnych opozycji sprawdził uchwałę z 2011 r. i załącznik do niej, czy pozwoliłby na taką niegospodarność wójtowi?
    Osobną kwestią, którą należy rozstrzygnąć jest ważność uchwał, które przed głosowaniem odczytywano ze sławnym „pominięciem podstawy prawnej”. Pani Chilicka jako przewodnicząca rady gminy ma obowiązek dbać o prawidłowy przebieg obrad. Procedowanie uchwał jest integralnym elementem obrad sesji rady gminy. Jeżeli jednak uchwały były przegłosowywane bez podania podstawy prawnej (bez odczytania z zastrzeżeniem, że „podstawa prawna jest pominięta”), to prawnicy powinni wypowiedzieć się na temat formalnego statusu tych uchwał a Chilicka powinna ponieść konsekwencje swoich zaniedbań jakim bez wątpienia było rażące niedopełnienie obowiązków jej jako przewodniczącej rady gminy.

  5. Do Łukasz. Piszesz że nikt nie chciał stołówki więc się nie orientujesz bo albo nie czytasz ( był felieton poświęcony staraniu się o ten budynek przez Fundację Karolat) albo jesteś bardzo naiwny. Wójt podkladal nogi i robił wszystko aby Fundacja go nie dostała bo chrapkę miał na niego od dawna Fijoł tylko było za drogo i trzeba było zbijac cenę co wymagało czasu. To ze Guldzinski włożyl kase to jego sprawa bo robił remont nie dla społeczności lecz dla swojego zysku więc ten argument również jest słaby. Odnośnie piłkarzy uważam, że piłka jest potrzebna bo obecnie w Siedlisku nie ma innych wydarzeń sportowych. Pytanie tylko czy w dobie kryzysu powinna byc tak wysoko dotowana. Druzyna jest na przedostatnim miejscu w tabeli czyli w strefie spadkowej do B klasy. Piłkarze konsumują dotacje a efektow ich gry nie ma. Może wstrzymać im pieniądze niech wezmą się do gry a pieniędzy poszukają od sponsorów z zewnątrz( w drużynie gra sporo osób spoza gminy Siedlisko). Warto też aby ktoś przeswietlił jak zostaly wykorzystsne dotacje w ubieglych latach.

    1. Nie zgodzę się z Tobą. Stołówka długo stała pusta. Gdyby Fundacja Karolat chciała coś zrobić by zrobiła. Na wzgórzu Adelajdy dało się to i przy stołówce też. Takie wymówki po tym jak Darek Guldziński kupił że tu miała być jakaś świetlica są dziecinne. Kto zabraniał uprzątnąć podwórko i wyremontować? Można było wysłać zgłoszenie do właściciela stołówki że chce się zrobić remont i wynająć. Na pewno by pozwolono i by tam działała fundacja. Darek a nie Pan Fijoł wydał swoje prywatne pieniądze na remont i chce na budynku zarabiać. Nie ma co mu zazdrościć. Łatwo tak zazdrościć komuś sukcesu łatwiej współczuć porażek.

      1. Panie Łukaszu. Czy fundacja Karolat starała się o ten pustostan? Jakie były ekonomiczne i merytoryczne podstawy oddania budynku Panu Darkowi?
        Rozmawiajmy o faktach a nie o dywagacjach.

  6. Pan Jan Fijoł dużo zrobił dla gminy. Jako radny gminny i radny powiatu. Ciągłe wypominanie, że jego zięć kupił budynek po top farms jest niesprawiedliwe. Wszyscy widzieli, że to był pustostan stał i niszczał. Nikt się nim nie zajmował. Tylko czekać aż zmieniłby się w ruinę jak lodziarnia w parku. Darek Guldziński włożył w niego nie małe pieniądze i wyremontował. Każdy mógł kupić ale nikt nie chciał. Trzeba było się zainteresować nim. Wypominanie że komuś się w życiu powiodło jest po prostu słabe i nie jest merytoryczną krytyką.

  7. Buła jest okej. Czasem rzuci pizzerki na zgrupowanie jak ma zwroty albo nie zejdą na piekarni. trochę twarde i podsuszone ale jak się do mikroflai wrzuci to ujdą. na festyny też ciastka da jak nie zejdą na sklepie. dobry chłop. dobra dusza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *