Syf, kiła i mogiła

Drodzy Mieszkańcy, 


na pewno zauważyliście, że przy trasie łączącej Nową Sól z Przyborowem, na jednym z bilbordów reklamowych zaczęła pojawiać się facjata wójta gminy Siedlisko. Na ostatnim, który możemy podziwiać od zeszłej środy, widzimy zadowolonego z siebie Darka na tle jednej z jego kluczowych inwestycji w gminie. Mowa o opisywanej już w felietonie sławnej drodze hybrydowej. Dla przypomnienia: utalentowany i doświadczony 23 letnim stażem gospodarz wyremontował w ten sposób drogę, że uzbierawszy dwie przyczepki gruzu wysypał go w dziury i ubił nóżką obutą w gumiaka o solidnej podeszwie. W ten sposób powstała unikalna w skali cywilizowanego świata droga o nawierzchni hybrydowej, łącząca w sobie elementy drogi betonowej z drogą polną. Plotka głosi, że gminni urzędnicy wysłali zgłoszenie do Urzędu Patentowego, by zastrzec nowatorski rodzaj nawierzchni oraz technikę jej budowy, którą, jak głosi inna plotka, nasz wójt nazwał po amerykańsku „Foot press engineering”. W wolnym przekładzie brzmi ona następująco: „Inżynieria udeptywania nóżką”.



Jest wielkim nieszczęściem gminy Siedlisko, że nasi urzędnicy nie widzą problemu w wyrzucaniu gruzu do lasów; że nie widzą niczego niepokojącego w zakopywaniu szlamu z niewydolnej oczyszczalni w ziemi; że przymykają oczy na spuszczenia nieoczyszczonych ścieków wprost do Odry; że nie reagują, gdy kolesie wójta zwożą do gminy setki ton toksycznych odpadów itp. Czy pani Maria Miśkiewicz, sekretarz gminy, sra do wiadra i wylewa za dom, do własnego ogródka? Gdzie robi kupę Janina Budzan? Albo czy Darek i jego 200 papug wypróżniali się pod drzwiami własnego domu? Na pewno nie. Pani Miśkiewicz, pani Budzan, a nawet nieudolny wójt wiedzą, że standardy kultury obowiązują i należy dbać o czystość. Że kupę robi się w toalecie i że tyłek każdorazowo należy podetrzeć papierkiem, a po wszystkim wodę trzeba spuścić i jeżeli zachodzi taka potrzeba, użyć szczotki, by osoba, które po nich skorzysta zrobi to z przyjemnością, a nie obrzydzeniem. Tak robimy wszyscy i tego też uczymy nasze dzieci. Dlaczego zatem ci sami urzędnicy, którzy pracują od godziny 7-15.00 w budynku przy Placu Zamkowym; ci sami, którzy utrzymują własne, prywatne kibelki i posesje w należytym porządku, nie potrafią zadbać o czystość w naszej gminie? Jak bardzo odpornym na wiedzę trzeba być, żeby przez 23 lata nie zrozumieć jednej, prostej rzeczy – do podstawowych obowiązków każdego gospodarza należy troska i dbałość o powierzone mu mienie.

W gminie Siedlisko obowiązki gospodarskie od 23 lat powierzamy jednej i tej samej osobie. Jakim cudem chłopak, który odwiedził tyle uniwersytetów i amerykańskich „uniwersiti” (o amerykańskim „uniwersiti” możesz przeczytać w ulotkach wyborczych wójta) może być aż takim… no właśnie? I u mamy problem z określeniem. Nie można naszego wójta nazwać niechlujem i brudasem, bo skala syfu, smrodu i zaniedbań, które ściągnęła na gminę jego nieudolność i krótkowzroczność przekracza to, co rozumiemy pod tymi pojęciami. Brudasem może być pan Zdzisiu, który założył po raz 15 tę samą, przepoconą koszulę i ustawił się się przed nami w kolejce do kasy. Ale jak nazwać wójta, który pozwala koleżce zwozić nam pod nos, tuż pod samo ujęcie wody dla gminy wielką hałdę toksycznych odpadów? Jak określić urzędnika z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem, który przejeżdżając codziennie obok Wzgórza Adelajdy nie widzi porozrzucanych śmieci i walącego się budynku po byłej lodziarni? Czy to problemy z percepcją, lub mówiąc wprost: głupota? A może kurza ślepota, którą mógł zarazić się Darek od którejś z jego 200 papug?  

Na te pytanie nie tylko autorzy felietonu szukają odpowiedzi. Ostatnio w kwestii zaśmieconego Wzgórza Adelajdy, które jest jednym z historycznych miejsc odwiedzanych przez turystów, wypowiedziała się prezes Fundacji Karolat – Agnieszka Adamów-Czaykowska. Oto jej głos w tej sprawie:

“Szanowni Mieszkańcy, chylę czoła przed wszystkimi, którzy mają odwagę i upubliczniają wszelką patologię, nieudolność i zaniedbania na terenie naszej gminy. Od sobotniego popołudnia śledzę wpis Pani Danuta Siniecka Wojciechowska na Forum Siedlisko bez cenzury.

Wzgórze Adelajdy należy do zasobów Skarbu Państwa w zarządzie Starostwa Powiatowego w Nowej Soli. Pomysł zagospodarowania tego miejsca zrodził się w głowach wolontariuszy Fundacji Karolat jeszcze przed rokiem 2012. Zawsze głośno mówiliśmy o potencjale Gminy Siedlisko, o jej walorach turystycznych i możliwościach ich realnego wykorzystania – stąd reaktywacja przedwojennego Święta Bzów, rewitalizacja wspomnianego Wzgórza, jedyna tak obszerna publikacja pt. „Siedlisko poprzez wieki – z dziejów Zamku Karolat”, czy wszelkie inne projekty nawiązujące do spuścizny historycznej miejsca, które przyszło nam zamieszkiwać.

W 2014 roku zrealizowaliśmy pierwszy projekt na Wzgórzu Adelajdy. Doprecyzuję – zrealizowaliśmy projekt, którego głównym beneficjentem i realizatorem była młodzież! My, jako Fundacja wystaraliśmy się o środki i wszelkie niezbędne pozwolenia. W WIELKIM zrywie społecznym przy pracach porządkowych uczestniczyło ponad 100 osób. Była młodzież, dzieci, dorośli, radni i strażacy ochotnicy z Siedliska i Bielaw. W czerwcu 2014 r. nastąpiło oficjalne otwarcie Wzgórza, na którym był Wójt, radni oraz przedstawiciele nadleśnictwa (którzy ufundowali i posadzili tam Dęba Nadziei). Od czasów zakończenia II wojny światowej była to pierwsza akcja porządkowania tego miejsca. Efekt i zaangażowanie mieszkańców dały tak dużo satysfakcji i nadziei, że wystaraliśmy się w Starostwie o potrzebne pozwolenia i ponownie złożyliśmy wniosek – tym razem o fundusze na utworzenie tam infrastruktury parkowej. Udało się. Po raz kolejny przy rewitalizacji tego miejsca wzięli udział mieszkańcy, radni, dyrektor szkoły, ówczesny Starosta Pan Wrześniak oraz wójt Gminy Siedlisko (którzy pomagali w sadzeniu roślin). Pieniędzy nie było zbyt wiele, nikt z pracujących tam nie otrzymał wynagrodzenia za wykonane prace. Więcej, były osoby, które poświęciły swoje fundusze aby pomóc w dokończeniu dzieła. Udało się.

Wzgórze to pomysł i przedsięwzięcie Fundacji Karolat, która na terenie gminy stara się dbać o dziedzictwo kulturowe. Są jednak osoby, które piszą, że to historia poniemiecka, że Niemcy byli źli, że nie należy poświęcać tyle czasu i uwagi tamtym czasom. Nasi dziadkowie pozostawili swój dorobek życia za Bugiem. Chcielibyśmy aby obecni mieszkańcy z szacunkiem i należytą dbałością opiekowali tamtymi terenami – przecież Trembowla, Śniatyń, Kołomyja czy Młyniska należały kiedyś do Polski. W Fundacja nigdy nie zastanawialiśmy się czy tu mieszkali Niemcy, Żydzi, Eskimosi lub Marsjanie, bo FK powstała między innymi po to, aby zadbać i uratować spuściznę oraz przekazać ją pokoleniom. FK nie odtworzyła Wzgórza dla siebie lecz dla wszystkich mieszkańców i turystów z zewnątrz. Bez komentarza pozostawię fakt, że musieliśmy o to miejsce stoczyć w 2018 roku mała wojenkę aby Wzgórze nie stało się nagle własnością prywatną “znajomych królika”.

Nie pozwolimy również na stwierdzenia, że to młodzież zanieczyszcza Wzgórze! Młodzież nigdy nie odmówiła nam pomocy!!! Powiedzcie mi, gdzie ci młodzi ludzie maja się podziać?! Gdzie spotkać?! To młodzież niejednokrotnie zawstydzała nas, dorosłych (pisaliśmy o tym) i sprzątała to miejsce! Gdzie mają zostawić śmieci, skoro kosze są pełne??

Przykre jest to, że władze gminy Siedlisko, a w szczególności radni którzy brali udział w stworzeniu tego pięknego miejsca, nie potrafią stanąć na wysokości zadania. Wychodzi na to, że skoro FK postarała się aby to miejsce powstało, to niech teraz sama o to dba. Przez długi czas członkowie FK w czynie społecznym systematycznie sprzątali śmieci, nie bacząc kto je tam przyniósł (bo gdy sprzątamy swój dom nie myślimy kto gubi włosy, kto przynosi trociny na ubraniu, kto kurzy najbardziej lecz sprzątamy, bo to jest nasz wspólny dom), nie oczekując braw, pochwały, uznania lub wynagrodzenia. Dbają dlatego, bo szkoda im pracy, jaka tu została włożona, bo czują się w obowiązku o to nasze wspólne dobro zadbać. Są jednak dni gdy też jesteśmy zmęczeni, potrzebujemy wyjechać na wakacje i od wszystkiego odpocząć. Czujemy się odpowiedzialni za to miejsce, jednak jesteśmy tylko wolontariuszami, nie mamy w obowiązku i kompetencjach zastępować naszych władz. Wtedy jak widać w Gminie brakuje gospodarza.

Z poważaniem Agnieszka Adamów-Czaykowska wraz z wolontariuszami Fundacji Karolat

Czy tylko na Wzgórzu Adelajdy widać brak gospodarza, o którym pisze Agnieszka? Nie. Rozejrzyjcie się. Zobaczcie jak wyglądają przestrzenie gminne. Gmina wygląda jak bezpańska i opuszczona. Po co nam taki wójt? Po co gospodarz, który chwali się modernizacją hydroforni i wymachuje papierkami, mającymi potwierdzać kryształową czystość gminnej kranówki, gdy w tym samym czasie z naszych kranów sączy się trujący syf? Jeżeli mamy ustawiać się w kolejce po wodę w marketach, to może warto rozważyć likwidacje urzędu gminy, a pieniądze przeznaczone na wynagrodzenie urzędników wydać na zakup wody butelkowanej. Jeżeli Straus przez 23 lata nie uporał się z problemem wody pitnej, to już się nie upora. On w tej kwestii zrobił – i tu cytujemy: „jak najlepiej umiał”. Mieszkańcy gminy ze skutkami i efektami tych „jak najlepszych” starań wójta muszą borykać się na co dzień. Najśmieszniejsze jest to, że w tej sprawie interweniowała ogólnokrajowa telewizja POLSAT, rozpisywały się regionalne media, nawet my wałkujemy temat higieny w gminie już któryś raz, jednak z urzędniczy beton przy Placu Zamkowym, okopawszy się w twierdzy, do której dostępu broni dziurawy parking i walące się schody, milczy jak zaklęty. Nie ma się czemu dziwić  - Darek Straus i jego rodzinka upchana na stołkach przywykli do obcowania z bakteriami kałowymi coli i walającymi się śmieciami, brudem i syfem. Brud i bałagan okazują się być naturalnym tłem codziennej pracy wójta. Skąd to wiemy? Oto relacja redaktora Michała Szczęcha z pobytu w gabinecie naszego utalentowanego włodarza: „(...)pojechałem do Siedliska, by przeprowadzić z wójtem rozmowę do gazety o sprawach bieżących w gminie, o czym wójt doskonale wiedział. Do rozmowy nikt go nie zmuszał. Czekałem 50 minut na krześle obok biurka sekretarki aż ustały głośne śmiechy w gabinecie wójta i mnie przyjął. Posadził przy brudnym stole, pełnym talerzy z okruchami, nadgryzionymi pączkami i brudnymi filiżankami po kawie. Nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie, rozmawiałem w dużo gorszych warunkach jeśli temat tego wymagał. Myślę jednak, że takim stołem wójt wystawił niekoniecznie dobrą wizytówkę gminie (...)

Przez dwie dekady brud wylewał się z gabinetu wójta i stał się codziennością w gminie. Zaniechania infrastrukturalne, walające się śmieci i gminna woda skażona gównem, to dziedzictwo, które pozostawi po sobie Dariusz Straus? Niewątpliwie tak, ale jego spuścizna, którą przekaże następcom będzie bardziej problematyczna niż tony toksycznych odpadów czy skażona woda. Przez 23 lata trwania na urzędzie władza w Siedlisku, dając zły przykład, zdążyła zdemoralizować znaczną część naszej społeczności. Mieszkańcy naszej gminy widząc jak urzędnicy w biały dzień spuszczają ścieki do Odry; jak wywożą gruz do lasu albo w jaki sposób gospodarują odpadami, zaczęli ich naśladować. Trudno się dziwić. W myśl zasady: „jeżeli władza tak robi, to ja też tak będę robił”, niektórzy zaczęli wypompowywać szamba na łąki, ogrody i wywozić gruz do okolicznych lasów. Przykład szedł z góry. Wójt srał do wody, to i ludzie zaczęli srać. Problem nie tylko w tym, że do rzeki srać nie wypada, ale w tym, że z tej rzece myjemy wszyscy ręce i bierzemy z niej wodę do picia. 

Drodzy Mieszkańcy, jeszcze dwa lata musimy męczyć się z betonową ekipą kontynuatorów nieudacznictwa, brudu oraz nieudolności. W tym czasie wiele szans zostanie zmarnowanych. Będziemy z zazdrością obserwowali rozwój okolicy i ustawiali w tych samych kolejkach w sklepach po wodę do picia, potykali się o te same walające się śmieci. W tym czasie Darek i jego ekipa będą kasowali miesięczne wynagrodzenia i opowiadali bajeczki o :” małej, biednej, rolniczej gminie, w której chciałoby się zrobić więcej ale pieniążków brak”.

pozdrawiam
Paweł P.

4 Replies to “Syf, kiła i mogiła

  1. Zbliżają się dożynki, a więc zaczynają się prace porządkowe, wykoszone są gdzieniegdzie pobocza drogi, przycięty żywopłot na zakrętach przy urzędzie, wprawdzie daleko do ideału, ale przycięty. Gdyby tak dożynki były 4 razy do roku, byłby w Siedlisku jaki taki ład i porządek.

  2. niepotraficie ószanofać godnoźci osobistej i pryfatności PANA FUJTA!!!! Sato pujdziecie tesz podsont. pużniej bendziecie siem wypuakiwać rze jesteście psześladowani pszes prafnikuf PANA FUJTA. Ato wasza wina! Poniesiecie odpowiedzialność za te czyny!!!!

  3. Lubię Fundację lecz z tego co mi wiadomo ona się zadeklarowała dbac o Wzgórze Adelajdy. Dbanie o sadzonki kosze na śmiecie oraz cała estetykę należy do Fundacji, podpisali dokumenty w tej sprawie. Nie jestem zdziwiony ich postawą. Siedliskowi degustatorzy mocnych trunków przenieśli się na wzgórze. Wcześniej ta wataha lubowała sie pod lodziarnia. Te śmieci są mieszkańców Górnego Siedliska a dokładnie Kasztanowej. Trzynastoletni chłopiec zrobił kilka zdjęć z libacji alkoholowych z dnia 28 lipca. Widać na nich jak piją tyskie a puszkę wyrzucają. Ksiądz proboszcz przechodzi tamtędy. Powinien być monitoring ale nie stać nas na luksus. Życie w Siedlisku jest porażką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *