Polityczny beton niegospodarności

Drodzy Mieszkańcy,

właśnie ogłoszono wyniki pozytywnie rozpatrzonych wniosków w ramach naboru na środki dla gmin, z przeznaczeniem na inwestycje i zakupy inwestycyjne realizowane w miejscowościach, w których funkcjonowały zlikwidowane państwowe przedsiębiorstwa gospodarki rolnej. Jak myślicie ile nasz zaradny i doświadczony, wyuczony w USA oraz w kółku muzycznym samorządowiec oraz jego ekipa betonowych kontynuatorów pozyskali dla gminy środków z tego projektu? Ile milionów? Jak myślicie? Od lat słyszymy od Strausa tę samą bajeczkę, że Siedlisko „jest małą, ubogą, rolniczą gminą”. Powinniśmy być liderami tego projektu i zgarnąć przynajmniej milion lub dwa na inwestycje w gminie. Spełniamy wszystkie możliwe kryteria – wszak jesteśmy „biedną, rolniczą gminą”, działał u nas PGR. Forsa z tego funduszu należy się nam jak psu kiełbasa i powinna płynąć do Siedliska szeroką strugą. Nieprawdaż? Jest jednak inaczej – czyli tak, jak zwykle.

W wynikach naboru trudno szukać naszej gminy. Strausowi i jego pociotkom, których pozatrudniał w gminie znowu nie udało się zdobyć funduszy. Kolejny raz szansa na modernizację przynajmniej części gminnej infrastruktury przepadła. Czy taka sytuacja może jeszcze kogoś dziwić? Po 23 latach rządów nieudacznika marnowanie takich okazji zdobycia funduszy zewnętrznych w Siedlisku chyba nikogo już nie zaskakuje. A powinno. Przede wszystkim to właśnie radni, z Gosią Chilicką na czele, powinni rozliczyć wójta z tej nieudolności. Po to ich wybraliśmy. Rolą rady gminy nie jest poklepywanie wójta po plecach, ale kontrola jego poczynań. Tymczasem większość radnych śpi. Wyjątkiem są tu przedstawiciele opozycji politycznej. Sławek Pokusa, Stasiu Sawicz, Ania Gajewska i Gosia Oryszewska – to właśnie ta czwórka radnych prawie na każdej sesji wzywa wójta do aktywności, której celem będzie realizacja nowych inwestycji, a nie opychanie się ciasteczkami w trakcie kurtuazyjnych wizyt w różnych urzędach. Wójt ignoruje merytoryczną krytykę. Ma „demokratyczną” większość w radzie i traktuje bardzo niezobowiązująco wszelkie uwagi pod jego adresem. Większość zastrzeżeń czy zapytań ze strony tzw. „oszołomów” kwituje sztampowymi wymówkami, które powtarza niczym paciorki różańca: „staram się jak najlepiej”, „zastanowimy się razem z radnymi”, „będziemy się zastanawiać”. O tym jak bardzo Straus lekceważy merytoryczną krytykę świadczy jego reakcja na wystąpienie wspomnianej już Małgorzaty Oryszewskiej.

Uwaga dla tych, którzy nie poznali jeszcze nowej radnej – Gosia Oryszewska jest specjalistką od zarządzania pieniędzmi. Zawodowo zajmuje się księgowością. Potrafi nie tylko obsługiwać kalkulator, co w urzędzie gminy Siedlisko jest techniką z pogranicza nauk hermeneutycznych, ale również umie poprawnie analizować obiektywne dane i założenia budżetowe. Gosia Oryszewska jako radna została wybrana na członka gminnej Komisji Rewizyjnej – czyli organu odpowiedzialnego za kontrolę wydatków. Po tym jak zapoznała się z urzędowymi dokumentami, jak przebrnęła przez stosy faktur, rachunków itp., uświadomiła sobie beznadzieję sytuacji ekonomicznej naszej gminy. Jako radna i jako członek Komisji Rewizyjnej przedstawiła pozostałym członkom rady oraz wójtowi analizę, którą sporządziła na podstawie dostarczonych jej danych.

Po wysłuchaniu wystąpienia Gosi Oryszewskiej Darek się tylko uśmiechnął. Mając większość w radzie jest bezpieczny. Zadbał również o to, by po odejściu jego pupilki Urszuli Hardy ze stanowiska Przewodniczącej Komisji Rewizyjnej w gminie, jej następczyni była z jego obozu betonowych i odpornych na jakiekolwiek rzeczowe argumenty kontynuatorów.

Nową przewodniczącą została Justyna Bereś. Zrobiło się o niej głośno prawie rok temu, kiedy to brylowała przed obiektywami aparatów fotograficznych z flaszeczką w dłoni. Zasłynęła unikalną techniką polewania soku z gumijagód na zorganizowanej przez wójta zabawie podożynkowej. Przypomnijmy – impreza podożynkowa, w odróżnieniu od gminnych dożynek, na których bawią się wszyscy, jest imprezą zamkniętą, przeznaczona tylko dla najbardziej zaufanych obywateli. W trakcie zamkniętej biby leje się trochę lepsza wóda i wszyscy goście co trzeci toast wznoszą za kolejnych 25 lat rządów Strausa. Na ostatniej tego typu imprezie nasza młoda radna, z uśmiechniętą minką, z rozmachem i gestem prawie że gospodarskim, obficie napełniała szklanice ku uciesze zebranej przy jej stoliku gawiedzi. Uśmiechom i mlaskaniom nie było końca. Wszak wiadomo, że najlepiej je się i pije na rachunek cudzy – w tym przypadku płaciła gmina, zatem zabawa była przednia. To właśnie specjalistka od polewania Justysia Bereś została „demokratycznie” wybrana na zastępczynie Ulki Hardy. Jest przewodniczącą gminnej Komisji Rewizyjnej.

Oprócz Justynki w komisji mamy młodego strażaka – Mateusza Brodzika. Jego pamiętamy z powyborczego rautu, który Darek Straus urządził w gabinecie wójta w budynku urzędu gminy. Na raucie byli starzy przyjaciele – piekarz i Wituś Rytwiński oraz nowi przyjaciele – państwo Chiliccy, czyli Gosia z mężem. Oprócz starych i młodych przyjaciół byli także ci, którzy chcieli się wkupić w łaski rządzącej ekipy. Jednym z nich był Mateusz Brodzik. Wpadł nie tylko po to, by najeść się za darmo pizzy, która walała się na konferencyjnym stole. Przybył, żeby nauczyć się trudnej techniki poklepywania po plecach od najzacniejszego, najdostojniejszego z obywateli – od piekarza Jana Fijoła.

Jeżeli już poruszamy temat konsumpcji urzędowej pizzy, to w Komisji Rewizyjnej oprócz Brodzika, Beresiowej zasiada inny fan drożdżowego podpłomyka z serem polanego keczupem. To Marcin Swobodzian. Pan Swobodzian pracuje jako kierowca w bielawskiej piekarni. W życiu zawodowym jest łącznikiem między kierownicą i pedałami gazu, hamulca oraz sprzęgła. Pan Marcin, oprócz kolekcjonowania starych ciągników marki URSUS, po sesji rady gminy wraz z wuefistką Gosią, wójtem Darkiem lubi wyskoczyć na pizzę. Wylizując talerze zapewne lepiej dyskutuje się nad niuansami siedliskowej polityki, w szczególności gdy sprawa dotyczy zbliżających się wyborów uzupełniających w Bielawach (o tym napiszemy w następnym felietonie). Kto wie, może przewodnicząca rady gminy jak się solidnie naje, staje się mniej agresywna? Może pan wójt po tym, jak napełni brzuszek, bywa mniej despotyczny i bardziej otwarty na rzeczowe argumenty? Kto wie…

I teraz wyobraźcie sobie, że ta ekipa politycznego betonu, który zdominował gminną Komisję Rewizyjną, czyli: przewodnicząca-polewaczka i bielawski kierowca-pizzojadek i strażak-poklepywacz przeważają nad głosem specjalistki od finansów. Gosia Oryszewska nie ma żadnych szans w starciu z politycznym betonem, który na rozkaz Strausa staje na baczność i strzela obcasami, wykonując dowolny jego rozkaz. Owszem, przedstawiła Swobodzianowi, Beresiowej i Brodzikowi twarde, obiektywne dane ekonomiczne, cyfry i liczby. Udowodniła czarno na białym w jakiej zapaści ekonomicznej się znaleźliśmy jako gmina. Co więcej – swoje analizy ujęła w takiej formie, by były zrozumiałe nawet dla kierowcy dostawczaka. Wszystko na darmo. Justyna Bereś, jako przewodnicząca Komisji Rewizyjnej, odczytała „demokratycznie” podjętą decyzję Komisji Rewizyjnej, pozytywnie opiniującą udzielenie absolutorium wójtowi Darkowi Strausowi. Głos Gosi Oryszewskiej pozostał tylko i wyłącznie głosem odrębnym. Jako członkini Komisji Rewizyjnej zgłosiła votum separatum nie zgadzając się z decyzją Komisji.

Tak właśnie działa „demokracja” w gminie Siedlisko. Wspomagana tanią wódką na podożynkowych imprezach, urzędową pizzą lub obiadkami w lubieńcinskim „Młynie”. Czy w oparach wódki i zapachu pizzy jest jeszcze miejsce dla zdrowego rozsądku i interesu społecznego? Praktyka pokazuje, że nie. Parafrazując słowa klasyka: demokracja demokracją, ale moje zawsze musi być na wierzchu. Z taką sytuacją zmagamy się w gminie od 23 lat. Zresztą sam wójt o demokracji mówi tak: „Demokracja jest bardzo fajna. Nie każdy rozumie demokrację. Ja ją rozumiem inaczej, państwo rozumiecie inaczej.” I jak tu dyskutować? Dialog z koniem miałby więcej sensu niż z wójtem, który wszystko „rozumie inaczej”.

Na zakończenie wróćmy na chwilę do wspomnianego programu ekonomicznego wspierania gmin popegeerowskich. Gmina Szczaniec pozyskała dla malutkiego Smardzewa 400.000 złotych na budowę drogi do osiedla mieszkaniowego po zlikwidowanym PGR. W jeszcze mniejszym Drzecinie, zamieszkałym przez niespełna 300 mieszkańców za 200.000 zł uzyskanych z tego funduszu wykonają około 6000 m2 powierzchni bitumicznej drogi. Przypominamy – gmina Siedlisko zarządzana przez wójta Darka Strausa i jego ekipę z tego programu nie pozyskała ani grosza – ani jednej złotówki. A przecież osiedle Leśne w Borowcu aż się prosi o nową infrastrukturę. Ludzie po deszczach brodzą tam po kolana w błocie. Gdzie są radni? Czy Gosia Chilicka i reszta politycznego betonu wspierającego w radzie wójta bardziej troszczą się trawieniem urzędowej pizzy niż interesem mieszkańców?

Obserwując działania radnych gminnych da się zauważyć wyraźny podział na tych, którzy starają się uczynić naszą gminę lepszą oraz tych, którzy kandydowali do rady, by dorobić do wypłaty. Darek Straus swoje zaplecze polityczne traktuje bardzo instrumentalnie. Radnych z siły kontynuacji wykorzystuje tylko do tego, by przegłosowywali projekty uchwał, które im podrzuca. Demokratyczna większość w radzie służy nie tylko jako maszynka do głosowania. Prowójtowi radni swoimi decyzjami zapewniają Strausowi alibi dla jego szkodliwej i nieracjonalnej polityki finansowej. Przypomnijmy, że to radni gminni wyrazili zgodę na umorzenie gigantycznej pożyczki, którą gmina udzieliła firmie zarządzanej przez partyjnego kolesia wójta. Darek był tylko wykonawcą woli rady. W tym mechanizmie funkcjonowania radnych widać istotę tego rodzaju demokracji, która powstała w umyśle naszego nieudolnego samorządowca.

Nie jesteśmy skazani na pogrążanie się w coraz większej zapaści. Nasza przyszłość nie zależy od Strausa, jego pociotków, krótkowzrocznych radnych, rozmiłowanych w pizzy i podożynkowych imprezach. Postawy Gosi Oryszewskiej, Sławka Pokusy, Stasia Sawicza czy Ani Gajewskiej dostarczają niezbitego dowodu, że nad urnami wyborczymi, w wyborach powinniśmy kierować się przede wszystkim względami merytorycznymi. Wybierzmy wreszcie tych, którzy mają wiedzę i pomysł na gminę. Pożegnajmy Strausa i jego Kontynuatorów, którzy zatruwali gminę Siedlisko bajkami o „biednej, małej, rolniczej gminie”

Pozdrawiam

Paweł P.

4 Replies to “Polityczny beton niegospodarności

  1. No aż trudno uwierzyć, że są jeszcze tacy radni, i że jest jeszcze taki wójt. Toż za nieświętej pamięci PRLu takich by na taczkach wywieźli.
    Ale jak już tu kiedyś napisałem – chcącemu nie dzieje się krzywda. I nie mówcie że nie wiedzieliście, że pomyłka. Pomylić można się raz, no może i dwa, ale Wy tego człowieka wybieracie już chyba sześć razy z rzędu! No to macie to czego chyba chcieliście.
    Nieśmiertelny Molier miał rację: Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało.

  2. Nic dodać, ani ująć, felieton dokładnie obrazuje działalność naszej gminy, czyli nieróbstwo Strausa i jego poddanych. Czy ci młodzi radni, są tak samo krótkowzroczni, jak te emerytki, wieczne radne, które nie potrafią czytać a tym samym ocenić co jest dobre, a co złe? Jaką przyszłość ci młodzi ludzie szykują swoim dzieciom, czy zastanowili się nad tym? Co im D.Straus obiecuje, albo daje, że zatracili jasność myślenia? Żyją w dziadostwie, a ich dzieci będą miały jeszcze gorzej. Jak można zaprzepaścić szansę poprawy bytu mieszkańców Borowca, Dębianki, Radocina? Pieniądze czekały na nich i co, nic!!! Radne z Borowca i Różanówki, co wy na to? Czy te parę groszy- dieta, a może obiecanki wójta odebrały wam jasność myślenia i godność.? A może czas odejść, jak się nic nie robi dla gminy. Wójt nie jest wieczny, a wy tutaj będziecie i będą was oceniać, co już ma miejsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *