149 zarzutów – felietoniarze znowu przed sądem

Drodzy Mieszkańcy,
w zeszłym tygodniu odbyła się kolejna rozprawa sądowa z powództwa wójta. Jak wiecie nasz nieudolny wójt ma problem nie tylko z organizacją budowy przejścia dla pieszych w okolicy przedszkola publicznego w Siedlisku, ale także z poprawnym postrzeganiem rzeczywistości. Zgodnie z klasyczną definicją prawdy – prawda jest zgodnością myśli z rzeczywistością – nie powinniśmy mieć problemu z poprawną i prawdziwą oceną siedliskowej rzeczywistości. O tym jak jest poucza doświadczenie. Widzimy dziurawe chodniki, walające się śmieci i zrujnowane schody do urzędu gminy. Widzimy mętną wodę w szklankach dostarczaną do naszych domów gminnym wodociągiem. Ba! Piszą o tym w lokalnej prasie. W telewizji ogólnopolskiej pojawiają się reportaże o śmierdzącej wodzie z Siedliska. Jednak z wójtem dzieje się coś dziwnego. Bo w tym czasie, kiedy my obserwujemy wytrącający się osad z gminnej kranówki, Darek podziwia ocynkowane rurki instalacji hydroforni i mówi, że są ładne. To prawda, błyszczące rurki mogą budzić entuzjazm estetyczny na pewnym poziomie rozwoju umysłowości, jednak widok ten nie może przysłonić prawdy, potwierdzanej przez fakty, że w Siedlisku problem z czystością wody przez dwadzieścia lat nie doczekał się rozwiązania.

Piętnowana w felietonach nieudolność i niegospodarność wójta wywołała reakcję odwetową. Darek Straus jak przekonywał wielokrotnie, ma swoją, jedynie słuszną wizję świata i kierunków rozwoju gminy. Przykład? Na jednej z ostatnich sesji rady gminy Jola Mokwińska przekazała radnym wyroki sądów dwóch instancji potwierdzające nieudolność i ignorancję wójta. Jaka była reakcja wójta? Zamiast przeprosić panią Mokwińską stwierdził „być może sąd to widzi inaczej, ale ja prawa nie złamałem”. Taka wymówka, to stara i sprawdzona technika, doskonale zobrazowana w klasycznej już pozycji polskiej kinematografii. W filmie Młode Wilki z 1995 w reżyserii Jarosława Żamojdy, jeden z głównych bohaterów filmu poucza młodego adepta sztuki gangsterskiej następującymi słowami: „Nigdy do niczego się nie przyznawaj, złapią cię pijanego w samochodzie, to mów, że nie piłeś, znajdą ci dolary w kieszeni, to mów, że to pożyczone spodnie, a jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. Nigdy się nie przyznawaj”. Taką samą metodę wydaje się stosować Darek. On też w obliczu faktów, wyroków sądów, wniosków pokontrolnych niezależnych służb, które piętnują, potwierdzają jego niegospodarność i nieudolność, stwierdza, że on nie ma sobie nic do zarzucenia, a wszelka krytyka jest nieuzasadnionym nękaniem i obrazą jego majestatu. Obrażony wójt podał felietoniarzy do sądu.

Pierwszy pozew z prywatnego aktu oskarżenia – prywatnego, ponieważ prowadząca dochodzenie policja i prokuratura nie dopatrzyła się w naszym działaniu znamion przestępstwa – wpłynął do Sądu Rejonowego w Nowej Soli w dniu 27.06.2019. Akt oskarżenia sporządziła kancelaria mec. Mateusza Kondrackiego. Wydawcy felietonów postawiono łącznie 13 zarzutów. Drugi punkt aktu oskarżenia dotyczy tego, że: „w dniu 4 grudnia 2018 roku w nieustalonym miejscu, ale skutek w postaci powzięcia informacji o zniesławieniu i zniewadze nastąpił w Siedlisku, publicznie przez portal społecznościowy Facebook tj. środek masowej komunikacji, poprzez określenie „Witold Rytwiński oraz lokalny przedsiębiorca, piekarza Jan Fijoł, postanowili wyhodować sobie wójta. Wybór padł, co oczywiste, na najmłodszego, nieopierzonego politycznie i najmniej doświadczonego, a co za tym idzie na najbardziej podatnego na sugestie radnego – młodzika ledwo po trzydziestce – Darka Strausa”. Tak było w czerwcu 2019 r.

W międzyczasie, z nieznanych nam powodów, Darek Straus zerwał współpracę z kancelarią mec. Kondrackiego, której gmina płaciła ok. 2 tys. złotych miesięcznie za obsługę prawną i zatrudnił trzy razy droższą kancelarię prawną z Wrocławia. Wydaje się, że nasz wójt nie przejmuje się tym, że koszty obsługi prawnej gminy wzrosną o 300%. W końcu płaci nie on z własnej kieszeni, ale kasa idzie z budżetu gminy. Jeżeli zabraknie – cóż, będzie trzeba pójść po nowy kredyt do banku, by sfinansować tak zwaną „bieżącą działalność gminy”. Ale jak wiemy dla superprzedsiębiorczego wójta zadłużanie gminy Siedlisko to nie pierwszyzna.

Jakimi kryteriami kierował się Darek Straus wybierając nową kancelarię do obsługi gminy? Dlaczego wybrał prawników akurat z Wrocławia i dlaczego tę, a nie inną kancelarię? Dlaczego nie wysłał zapytań ofertowych do innych kancelarii prawnych z prośbą o przedstawienie warunków współpracy i wycenę. Rozsądek i racjonalność działań, a także przepisy ustawy o zamówieniach publicznych nakazują wybieranie najbardziej korzystnych ofert. Jak stwierdzić, że oferta prawników z Wrocławia była najbardziej korzystna, gdy nie można jej porównać z innymi?

Nieudolny wójt dał wielokrotnie dowód, że racjonalność jego działania na urzędzie ma charakter drugorzędny, gdy w grę wchodzi interes prywatny rodziny lub jego przyjaciół. Pamiętacie jak osobiście udał się do Starosty Nowosolskiego, by przejąć część zrewitalizowanego Wzgórza Adelajdy i sprzedać kolegom? Albo jak zataił informację o przetargu ANR na budynek dawnej stołówki PGR. Mimo, że szefowa Agencji Nieruchomości Rolnych wysłała do naszego wójta pismo z prośbą o wywieszenie informacji o przetargu na tablicy ogłoszeń, i mimo że ta prośba była wytłuszczona tłustym drukiem i na dodatek podkreślona grubą kreską, Darek ją olał. Dlaczego? Wiemy – na budynek stołówki miał chrapkę zięć wieloletniego przyjaciela wójta. I to on budynek dawnej stołówki kupił za grosze od ANR. Pomyśleć, że mogliśmy jako gmina przejąć dawną stołówkę za darmo i urządzić w niej Dom Seniora. Mogliśmy lecz co z tego? Interes prywatny wziął górę nad publicznym. Czy to kogoś dziwi? Chyba nie powinno dziwić, zwłaszcza po tym jak pięknie urządzoną za gminne pieniądze działkę koniarzy wójt sprzedał synkowi kuzyna za 16 tys. z postąpieniem. Oczywiście Darek Straus i podlegli mu urzędnicy zapewniają, że wszystko odbyło się legalnie i zgodnie z obowiązującymi przepisami. Zapewniają, że ogłoszono przetarg, że informację o sprzedaży podano do wiadomości publicznej itp. A to, że działeczkę akurat kupił syn kuzyna wójta za cenę wywołania z jednym postąpieniem? – Cóż, nie ma takiego przepisu, który zabraniałby sprzedawać nieruchomości gminne rodzinie. To wszystko prawda. Jest jedno małe „ale”. Między wyceną działki, w której opisano ją jako pastwisko bez dostępu do drogi publicznej a jej sprzedażą, na parceli wybudowano luksusową infrastrukturę o charakterze rekreacyjnym. Wiaty, padok dla koni, grill, utwardzone starobrukiem i brukiem dębowym place itp. O tym nie ma mowy w operacie szacunkowym, na podstawie którego sporządzono wycenę. Spójrzcie na zdjęcia, za które chcielibyśmy w tym miejscu serdecznie podziękować Panu Dyrektorowi szkoły w Siedlisku, Tomaszowi Chwałkowi. Pan Chwałek uwiecznił na przedstawionych fotografiach działkę koniarzy na niespełna pięć tygodni przed wystawieniem jej na sprzedaż. Okazją ku temu była impreza z dziećmi, którą odbyła się na jeszcze wówczas należącej do gminy działce koniarzy.

Jak udokumentowano na zdjęciach, oprócz uśmiechniętych dzieci widzimy także pełną infrastrukturę, w jaką wyposażono nieruchomość gminną przed sprzedażą. I teraz uwaga: zdjęcia wykonano we wrześniu 2017, a przetarg na sprzedaż tej działki odbył się 27 października 2017r. o godz. 10 30 w Urzędzie Gminy w Siedlisku, na Placu Zamkowym nr 6, w pokoju nr 1. Działkę sprzedano jako pastwisko bez dostępu do drogi publicznej. Jednakże zgodnie z art. 156 ust. 3 i art. 154 ust. 1 ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami Sprzedający, w tym wypadku Gmina Siedlisko, zobowiązana była do zlecenia przeprowadzenia nowej wyceny nieruchomości, ponieważ w okresie między jej wyceną a sprzedażą zaszły istotne zmiany – czyli zbudowano infrastrukturę rekreacyjną – zwiększające bez wątpienia wartość tej nieruchomości. Tego nie uczyniono. No, ale przecież nic takiego się nie stało. Nieruchomość kupił syn kuzyna i teraz familijne zamiłowanie do koni Strausa seniora i juniora doczekało się miejsca godnego prestiżu wójta. Jak to mówią – co w rodzinie, to nie zginie. Szkoda tylko, że ucierpiała na tym gmina. Gdyby działkę ponownie wyceniono zgodnie ze stanem faktycznym sprzedalibyśmy ją na pewno za dużo większą kwotę niż marne 16 tysięcy z postąpieniem. Gwoli wyjaśnienia – nie mamy pretensji o to, że wójt sprzedaje rodzinie gminne nieruchomości. Niech sprzedaje po rzeczywistych cenach, ale niech czyni to bez popełniania przeoczeń i uchybień, gdyż przekłada się to na kondycję finansową budżetu gminy.

Wróćmy do drugiego procesu o zniesławienie, które wytoczył nam nieudolny wójt. Nowa kancelaria, którą zatrudnił Darek, przedstawiła autorom felietonów 149 zarzutów. To, że określamy działania wójta nieudolnymi i samego wójta nieudacznikiem, to oczywiście obraża wójta najbardziej. Tak przynajmniej wynika z aktu oskarżenia, które sporządzili prawnicy z Wrocławia. Okazuje się, że Darek Straus obraża się także, kiedy w jego działaniach w roli wójta doszukiwaliśmy się znamion „tytana intelektu”, bądź kiedy dostrzegliśmy w jego samorządowej postawie „wybitnego męża stanu”. Ponadto Darek Straus obraził się, na satyryczne obrazki, którymi ilustrujemy felietony, a także na te zdjęcia, na których przedstawiamy sprawy poważne, zgodne ze stanem faktycznym. Na przykład zarzut numer 73 dotyczy zdjęcia nieślubnego dziecka, które wójt zmajstrował pracownicy jednej z podległej mu placówek. Pamiętacie na pewno felieton, w którym obnażyliśmy politykę kłamstw i przeinaczania faktów stosowaną przez wójta w celu utrzymania władzy. Opublikowaliśmy w nim zdjęcie nieślubnej córki Darka. Wrocławski prawnik pisze: „Oskarżony nie tylko rozpowszechnił informację o tym, że mój Mandant [czyli: Darek Straus – przyp. aut.] posiada nieślubne dziecko, ale wykorzystał fotografię dziecka mojego Mandanta”. Darek o to też się pogniewał. Chociaż ludzie, mieszkańcy gminy mają prawo wiedzieć, że człowiek, piastujący jeden z najwyższych urzędów w gminie; ten, który zasiada w pierwszych ławach w kościele; ten, który paraduje w stroju mędrca w orszakach Trzech Króli i który wygłasza płomienne mowy do seniorów z okazji złotych godów na temat „statków miłości” i „oceanów wzburzoności”, jest zwykłym obłudnikiem i schizofrenikiem moralnym. Mówi jedno, a robi drugie. Darek Straus jest osobą publiczną i decydując się na kandydowanie w wyborach podjął to ryzyko, że każda dziedzina jego życia będzie przedmiotem zainteresowania publicznego. W szczególności zaś te fakty z życia, dzięki którym społeczność będzie mogła wyrobić sobie opinie na temat jego postawy i dokonać oceny jego działań.

Ale nie tylko satyrycznym obrazkom dostało się felietoniarzom w nowym pozwie. Oberwało się też poezji. Tak, to nie przejęzyczenie – nieudolny wójt obraził się także na jedną z najstarszych sztuk, na poezję. Czytelnicy internetowego wydania felietonów wiedzą, że niemalże od początku każdy felieton opatrzony jest poetycką ekspresją. Wierszem, który powstał na skutek inspiracji felietonem. Wójt poczuł się obrażony kilkoma wierszami. Jednym z nich jest wierszyk pani Janiny z Bielaw, który jak zapewnia poetka, napisany został jako piosenka do linii melodycznej z Zakazanych Piosenek.

Jak widać spektrum wrażliwości urzędniczego ego wójta gminy Siedlisko Darka Strausa jest szerokie. Obraża się nie tylko na felietony, na satyryczne obrazki, ale także na poezję ludową. No, ale kto mu zabroni? Przecież spektakl z obrazą przed wymiarem sprawiedliwości Darek finansuje z budżetu gminy. O tym rzecz jasna nie wspomina w swoim sprawozdaniu z działalności międzysesyjnej, które składa na posiedzeniach rady gminy. Wójt, co wydaje się dziwne, nie informuje radnych ani mieszkańców o tym, ile czasu spędza w sądzie, na policji czy prokuraturze. Ciekawe dlaczego?

Na zakończenie wróćmy na chwilę do nowego aktu oskarżenia, które przygotowali prawnicy z Wrocławia. Pamiętacie, że mec. Kondracki oskarżył nas o to, że przedstawiliśmy w taki, a nie inny sposób kryteria wyboru nieopierzonego i niedoświadczonego młokosa na wójta w 1998 r. przez starych wyjadaczy w radzie gminy. O to samo oskarżają nas prawnicy z Wrocławia. W nowym akcie oskarżenia, w punkcie drugim czytamy: „w felietonie cotygodniowym….użył sformułowań ‘wybór padł, co oczywiste, na najmłodszego, nieopierzonego politycznie i najmniej doświadczonego, a co za tym idzie najbardziej podatnego na sugestie radnego – młodzika ledwo co po trzydziestce – Darka Strausa’”.

Wychodzi na to, że Darek poczuł się podwójnie obrażony tym samym stwierdzeniem. Pytanie jak potraktuje ten fakt Sąd. W nauce i tradycji prawa istnieje ważna reguła ne bis in idem. Jest zasada, wywodząca się jeszcze z prawa rzymskiego, według której nikt nie może być karany w procesie karnym dwa razy za to samo. Wytaczając autorom felietonów drugi proces karny za to samo, nasz nieudolny wójt wydaje się ignorować podstawowe zasady nauki prawa. No, ale przykład Joli Mokwińskiej i jej perypetii z wójtem uczy, że Darek, wbrew wyrokom niezawisłych sądów, jest niezmiennie przekonany o słuszności swoich racji. Parafrazując wójta, można skomentować ową groteskową sytuację następująco: „Co tam jakaś nauka prawa. Ja mam zawszę rację”. Z niecierpliwością zatem czekamy na kolejnych piętnaście, szesnaście a może i trzydzieści albo pięćdziesiąt pozwów z prywatnego aktu oskarżenia. Przecież małą, biedną, położoną na uboczu rolniczą gminę stać na takie ekstrawagancje. Nieprawdaż? Chociaż zauważyć należy pewną niebezpieczną tendencję. W tym tempie uwrażliwiania urzędniczego ego za gminne pieniądze, spodziewać się należy, że nieodległej przyszłości samo użycie słowa “Straus” będzie wymagało urzędowej autoryzacji, poprzedzonej złożeniem odpowiedniego wniosku oraz uiszczeniem opłaty skarbowej.

O dalszym ciągu naszych przygód sądowych z “Sami Wiecie Kim” (uprzedzamy kolejne zarzuty) będziemy Was informować.

Z poważaniem.

Paweł P.

9 Replies to “149 zarzutów – felietoniarze znowu przed sądem

  1. Odpowiedzi jakich udzielono Stowarzyszeniu Inicjatywa dla Gminy Siedlisko, na pytania dotyczące obsługi prawnej, to kolejny przykład urzędniczej głupoty i ignorancji.
    Wszyscy czytelnicy felietonów wiedzą, że koszty obsługi prawnej w urzędzie wzrosły o 300%. Stało się to za sprawą kancelarii z Wrocławia. Wybór kancelarii nie został poprzedzony żadną procedurą. Było to po prostu widzimisię wójta.
    Z perspektywy „gminnych mędrców” wszystko odbyło się jednak zgodnie z literą prawa i tak oto czytamy: „Wybór Kancelarii Radcy Prawnego Tomasza Czapczyńskiego został dokonany w trybie poza ustawą prawo zamówień publicznych, z uwagi na zwolnienia przewidziane w ww ustawie tj, m.in. przepisy art. 4 pkt 3 lit. ea i art. 4 pkt 8, jak również w oparciu o zasady wykonywania wydatków budżetowych określone w art. 44 ustawy o finansach publicznych i przepisy Kodeksu Cywilnego.”
    Absurdalność tej odpowiedzi polega na tym, że art. 44 Ustawy o finansach publicznych mówi: Wydatki publiczne powinny być dokonywane w sposób CELOWY i OSZCZĘDNY.
    Mamy wzrost kosztów, a „gminni eksperci” uważają, że dokonali oszczędności.
    Kuriozum, prawda?
    Kolejne potwierdzenie urzędniczej głupoty, to powoływanie się na art. 4 pkt 8 ustawy Prawo zamówień publicznych. Wymieniony artykuł informuje o tym, kiedy nie stosuje się ustawy P.z.p. Nie oznacza to jednak dowolności czy nicnierobienia. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych przygotował wzór regulaminu udzielania zamówień publicznych o wartości nieprzekraczającej kwoty wskazanej w art. 4 pkt 8 ustawy Prawo zamówień publicznych.
    Regulamin określa m.in. zasady ogólne, ustalenie wartości szacunkowej zamówienia, wszczęcie procedury, wybór wykonawcy, np. poprzez zamieszczenie zapytania ofertowego na stronie internetowej zamawiającego, udzielenie zamówienia oraz zasady dokumentacji.
    Wszystkie czynności dotyczące zamówienia powinny być udokumentowane w sposób pozwalający na ich weryfikację pod kątem zachowania zasad uczciwej konkurencji, równego traktowania wykonawców, proporcjonalności, przejrzystości oraz racjonalnego gospodarowania środkami publicznymi.

    Podsumowując:
    Gminni urzędnicy nie znają przepisów i nie stosują przepisów, mimo iż twierdzą, że jest inaczej.

  2. Niestety tak działa demokracja – wójt oraz radni mają mandat potrzebny do sprawowania władzy. Jak powiedzieć radnemu i wójtowi, że robią źle skoro od lat są wybierani? Radna Urszula Hardy jest dłużej radną niż Straus jest wójtem. Jak powiedzieć jej, że jej działalność nic nie wniosła do rozwoju gminy. Przeciwnie, że była raczej hamulcową. Będąc przewodniczącą komisji rewizyjnej mogła powstrzymać pogrążanie gminy w spirali zadłużenia. nie robiła tego. Jest przecież członkiem ekipy, która szła do wyborów pod szyldem “siły kontynuacji”. Zadłużanie jest jednym z elementów polityki “kontynuacji”. Gdyby Urszula Hardy sprzeciwiła się zadłużeniu gminy, gdyby którykolwiek z prowójtowych radnych zagłosował przeciwko nowemu kredytowi na 2mln 250 tys., który przeznaczono na bieżącą działalność, to nie mógłby liczyć w przyszłych wyborach na miejsce na liście ekipy spod znaku Siła Kontynuacji.
    Z tego powodu wójt praktycznie może robić co chce, bo jak stwierdził także wieloletni radny z jego obozu Ryszard Kieczur – ludzie go wybrali zatem niech robi po swojemu. W tym stwierdzeniu Kieczur obnażył jedną z bolączek niekontrolowanej władzy w ustroju demokratycznym. Do czasu kiedy nie pojawiły się felietony, w których przedstawiano i komentowano wszystkie negatywne aspekty demokratycznie wybranej władzy w Siedlisku, lokalna społeczność nie miała wiedzy na temat specyfiki i kulisów rządów wójta. Felietony stały się medium informacyjnym. Na ich łamach publikowane są nie tylko komentarze autorskie ale pisma urzędowe, które potwierdzają prawdziwość komentarzy. Jeżeli autorzy felietonów piszą o nieudolności wójta i publikują uchwały rady gminy, w których zaciągane są gigantyczne pożyczki , to nie pozostawiają zbyt dużo pola do interpretacji. Jak polemizować z faktami? Z dokumentami? Do tej pory gminna społeczność przekonywana była prezentacją multimendialną wyświetlaną z wójtowego laptopa na spotkaniach wiejskich przed wyborami. Wójt pokazywał ile zrobił. Teraz mieszkańcy maja drugie medium, w którym czarno na białym pokazywane są kilkudziesięcioletnie zaniechania, zaniedbania, przeoczenia oraz ile szans straciła gmina rządzona przez ekipę spod szyldu “Siła Kontynuacji”. Nadchodzące wybory będą okazją do oceny działalności wójta oraz radnych. Należy zaufać ludziom i wierzyć w siłę zdrowego rozsądku. Poczekamy zobaczymy

  3. W akcie oskarżenia prawnicy zmusili się do szczegółowej analizy wszystkich dotychczas wydanych felietonów,na polecenie Strausa- jako osoby prywatnej ( prywatny akt oskarżenia) a motywują poniżeniem w opinii publicznej wójta, utratą zaufania do stanowiska jakie sprawuje. Jakoś brakuje w tym logiki i konsekwencji. Jak przystało na tak drogą kancelarię prawną , należało by wymagać od nich więcej rzeczowości w akcie oskarżenia, gdzie przytaczane są obszerne fragmenty, w których użyto określeń rzekomo znieważających wójta.Każda osoba publiczna musi się liczyć z zachwytami zwolenników i ostrą krytyką przeciwników a nie być taką wrażliwą mimozą . Prawnicy nie powinni się martwić o utratę zaufania wójta- on już jej dawno nie ma, nawet wśród swojej rodziny i usłużnej świty.

  4. Nieudacznik wójt, nieszczęście gminy, niech się weźmie za robotę, a nie lata po sądach. Niech udowodni, że zrobił coś pożytecznego dla gminy, np poprawi jakość wody, bo dalej leci syf. Dbał i dba o swoich, a podatki płacimy wszyscy, umarza bogaczom, a zwykły człowiek nie ma szans na łaskę pana. Nie życzę sobie, aby mój podatek szedł na fanaberie tego lenia, niech się rozliczy przed społeczeństwem i okaże kto płaci prawnikom. Tymi kosztami powinna zainteresować się Rada G., a nie bezmyślnie przyklaskiwać i popierać wydatki z budżetu gminy.

  5. Jak to jest, że Dariusz Straus składa pozew z powództwa cywilnego i podaje adres Urzędu Gminy czyli Plac Zamkowy 6? Czy tak można w prywatnym pozwie? Czy może boi się, że w domu pani małżonka przechwyci korespondencję ?

  6. upszedzałam rze bendziecie fszycy mieć po procesie od pana wujta. czebabyło nieobrarzać go pszed gminom i lućmi. teras sami widzicie rze to fszystko doprowadziło tylko do sondu. wienc nie narzekajcie. Wujt Strałs wygra s kaszdym bo ma argumęty i durzo tó zrobił dobrego co wieló śfiadkuf potfierdzi.

  7. wójt płaci za swoje procesy z cepenem z naszych podatków. czemu sam nie płaci tym drogim mecenasom? wybrał drogich niech płaci. czemu gmina musi mu pokrywać jego pieniactwo sądowe? wszyscy na wsi wiedzą jaki on jest. kogo chce jeszcze przekonać że jest dobrze w gminie? no kogo?

  8. Dlaczego nie publikuje się na BIP gminy wyroków sądów w których wójt wypada mocno niekorzystnie? Czyżby znów celowo pomijał informacje,które powinny być publiczne? Ile ta farsa będzie jeszcze trwać? Jak długo ten człowiek będzie przekonany,że on swoje wie…a prawo i sądy się mylą? Odejdź Straus. Wstydu oszczędź!

Skomentuj robercik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *