Herezje w Siedlisku

Drodzy Mieszkańcy,
dochodziło południe pewnego marcowego dnia roku Pańskiego 1614, gdy z prasy drukarskiej znanego krakowskiego drukarza, Szymona Kempiniego, zaczęły schodzić pierwsze egzemplarze polskiego wydania Malleus Maleficarum. „Młot na czarownice”, bo tak brzmi polski tytuł tego dzieła, napisany został przez dwóch mnichów z zakonu dominikanów – Jakuba Sprengera i Henryka Kraemera. Duchowni ci wyspecjalizowali się w tropieniu i wyłapywaniu heretyków, odszczepieńców oraz ludzi opętanych przez diabła. Swoimi doświadczeniami w tej materii postanowili podzielić się z ówczesnym światem. Oprócz opisów działania sił nieczystych, w księdze znajdziemy również skuteczne metody przepędzania złych duchów i tępienia herezji. Wśród bogatego repertuaru tortur dominują pieszczoty cęgami kowalskimi, przypalanie rozgrzanym żelazem, łamanie kołem, odcinanie członków, palenie żywcem na stosie, topienie itp.

406 lat po polskiej premierze owego dzieła, w „małej, ubogiej, położonej na uboczu, rolniczej gminie”, w Siedlisku, ksiądz proboszcz Andrzej Palewski odprawił mszę w intencji heretyków i odszczepieńców. Czyżby mimo upływu czterech wieków i ponad 100 wznowień wydawniczych, jakich w Europie doczekał się Młot na czarownice kilku heretykom i odszczepieńcom udało się przetrwać? Uchować w bezpiecznym schronieniu murów Zamku rodu Schoeneich-Carolath? Jeżeli tak, to jak odróżnić heretyka od szczerze wierzącego w Siedlisku? Jak rozpoznać odszczepieńców gminnych? No i najważniejsze pytanie: jak już ich zidentyfikujemy, to co z nimi zrobić? Postąpić zgodnie z naukami imć panów Sprengera i Kraemera”? Łamać. Palić? Topić?

A propos topienia. Tortura tak zwanego „spławiania” polegała na wrzucaniu skrępowanego grubym sznurem heretyka do głębokiej wody. Jeżeli nieszczęśnik, związany i umęczony wielogodzinnym „badaniem” (tak eufemistycznie określano tortury) jakimś cudem wypłynął na powierzchnię miał pecha. Zebrany na brzegu tłum gapiów z kamieniami w dłoniach tylko czekał, by wziąć udział w krwawym spektaklu. Odszczepieńca kamieniowano. Biedaczek żałował, że nie poszedł od razu na dno.

Ostatnią spławioną w Polsce heretyczką była Krystyna Hallmann z domu Galoja – pokojówka w majątku Ceynowa. Wydarzenie to miało miejsce w Chałupach, dawnej wiosce rybackiej, rozsławionej przez Zbigniewa Wodeckiego – letniej stolicy golasów. Proces domniemanej wiedźmy odbył się w 1836 r. czyli nie tak dawno temu. Opis tego wydarzenia, inspirowanego przez przywódców lokalnej społeczności – ówczesnego lekarza (medicus), sołtysa i członków rady gminy (tzw. przysiężników) znajdujemy w jednej z powieści patrona Szkoły Podstawowej u naszych sąsiadów w Otyniu – Stefana Żeromskiego. Przytoczmy ten fragment: „Po wyczerpaniu wszelkich medycyny arkanów i sposobów medicus Kamiński zalecał dobrze rozejrzeć się we wsi, kto by to mógł być taki, który nieszczęśliwego urzekł, ponieważ można by takowego złośnika do wypędzenia czarta przymusić. W Chałupach od dawna panowało domniemanie, wielokroć w zupełną przechodzące pewność, iż wdowa Krystyna Ceynowa, matka dwu dorosłych córek, oraz trojga dzieci nieletnich, zajmująca się wiązaniem sieci rybackich, jest czarownicą złośliwą. Zdarzyło się też wielokroć we wsi, że bydło niespodzianie i bez przyczyny chorzało i zdychało(…) ogólne było żądanie skończenia już raz z czarownicą. Toteż dnia trzeciego sierpnia tego właśnie (1836) roku rybacy Jakub Ciskowski z Gniezdowa, Piotr Budzisz i Piotr Kąkol, przysiężnicy z Chałup, zeszli się w szynkowni, a wypiwszy coś niecoś (…) przysięgły Kąkol wezwał sołtysa, ażeby niezwłocznie zwołać mieszkańców całego osiedla Ceynowy, gdyż uczony Kamiński chce wskazać ludziom czarownicę, która wśród ogółu złe szerzy. Sołtys sam wierzył w czarownice. Wkrótce na sołectwie, w mieszkaniu Jakuba Freudela, zgromadzili się wszyscy mieszkańcy wioski, mężczyźni i kobiety. Kamiński wyszedł również na podwórze i zaczął z miejsca bić Ceynowinę po głowie pięściami. Wtedy Kamiński podejmował z ziemi co grubsze kamienie i walił nimi w występną, gdy ją do chorego prowadzono. Sołtys i wszyscy inni opuścili mieszkanie Jana Kąkola. Tymczasem następnego ranka chory Jan Kąkol wcale nie wyzdrowiał. Toteż biegły w tych sprawach Kamiński zarządził, ażeby ją zawieźć na morze. Tam na strądzie mocno jej ręce związano postronkami, wepchnięto w łódź i wywieziono na głębinę. Rybacy przywiązali skazanej linę do pasa, a samą ująwszy rzucili w wodę. Widzieli wszyscy stojący na brzegu, którzy wśród wrzasku wielkiego na dzieło patrzyli, i widzieli wiosłujący na łodzi, iż się czarownica przez kilka chwil na wodzie trzymała, nim spódnice jej wodą nasiąkły. Stał i czekał w tłumie innych rybacki syn z Kusfeldu, wsi o milę od Chałup odległej, Marcin Budzisz, człowiek czterdziestoletni, bezżenny, zajmujący się wiązaniem sieci. Ten to Marcin Budzisz był sam jeden w gromadzie innego zdania niż wszyscy obecni. Tłum na brzegu zawył, żeby czarownicę wrzucić w wodę co prędzej. Tak się też stało.”

Krwawy rytuał „spławiania” przetrwał do dnia dzisiejszego jako relikt językowy. Czasami jeszcze w niektórych sytuacjach, zwracając się do kogoś, używamy obraźliwego powiedzenia: „Spływaj” lub mówimy o kimś: „Spławiłem go / ją”. W gminie Siedlisko tropienie heretyków, odszczepieńców i oszołomów jak wiemy ma się całkiem dobrze. Nie tylko na płaszczyźnie językowej. Na szczęście – mimo bliskiego sąsiedztwa Odry – nie ma mowy o ich spławianiu w sensie dosłownym. Proceder tropienia herezji ma w gminie charakter czysto polityczny. Celem tych zabiegów, w których aktywnie uczestniczy ksiądz proboszcz Andrzej Palewski na spółkę z wójtem Darkiem Strausem, jest pogłębienie wewnętrznego podziału wspólnoty. Rozbijanie i skłócenie rodzin oraz sąsiadów, to robił Straus jako wójt od dwudziestu lat. Teraz dołączył do niego nowy proboszcz, wprowadzając głęboki podział w obszarze duchowym społeczności gminy.

Przypomnijmy to, jak pan wójt tropił w gminie heretyków i odszczepieńców przed kilkoma laty. W 2016 r., czyli długo przed tym zanim ksiądz Andrzej Palewski zaczął tępić w gminie herezje, nieudolny menadżer podzielił mieszkańców gminy na tych dobrych oraz na oszołomów. Oszołomami są wszyscy ci, którzy wierzą, że gminę Siedlisko stać na lepszą przyszłość. Dobrzy są ci, którzy uwierzyli w bajeczkę wójta, o tym, że Siedlisko jest „małą, biedną, rolniczą gminą…” itp. itd. Walka z oszołomami, niewiernymi którzy ośmielają się głosić herezje o lepszej gminie idzie nieudolnemu wójcinie jak po grudzie. Marzenie Darka Strausa o tym, żeby „oszołomów wyłapać i wywieźć do sąsiedniej gminy” jak wiemy nie spełniło się. Opozycja nie tylko ma się dobrze, ale rośnie w siłę i może – w przeciwieństwie do niego – pochwalić się realnymi sukcesami. Bowiem nie kto inny, ale właśnie przedstawiciel opozycji politycznej w radzie gminy, Stanisław Sawicz postarał się o remont niebezpiecznego odcinka drogi wjazdowej do Siedliska zwanej „Zakrętem Duchów”. Dzięki staraniom tegoż radnego doczekaliśmy się przejścia dla pieszych w okolicy przedszkola. Straus w tej kwestii przez 20 lat nie zrobił nic, co mu inny radny – Sławek Pokusa – raczył przypomnieć, licząc na to, że wytykając nieróbstwo, zawstydzi wójta. Przeliczył się. Nieudolny wójcina, jak pokazały ostatnie wydarzenia związane z pandemią wirusa, na gospodarza i lidera naszej społeczności się nie nadaje. I tu znowu nie kto inny, ale oszołomy udowodnili, że w trudnych czasach można na nich polegać. Paweł Pazdrowski, prezes Stowarzyszenia Inicjatywa dla Gminy Siedlisko, przygotował projekt uchwały, w którym zaproponował ulgi i zwolnienia podatkowe dla mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców. Projekt „Tarczy” trafił do rąk radnych. Dzięki oszołomom seniorzy otrzymali maseczki za darmo. W Otyniu i Kożuchowie burmistrzowie zadbali o to, by mieszkańcy otrzymali maseczki. W Siedlisku wójt dba tylko o siebie i rodzinę. Potrafi kuzynkowi sprzedać za półdarmo doskonale wyposażoną działkę koniarzy i wie jak zrobić „przeoczenie” dla kolesia. Ale gdy trzeba zadbać o lokalną społeczność w czasie pandemii, to jego przedsiębiorczość nabiera wyrazu raczej metafizycznego niż realnego. Z tego powodu mieszkańcy Siedliska muszą być ludźmi wiary i wierzyć w to, że po dwudziestu latach starań Darkowi się coś wreszcie uda. W innych kwestiach musimy raczej liczyć na samych siebie.

Gminna społeczność jak pokazały ostatnie wybory wierzy. Demokratyczna większość uwierzyła w program wyborczy Dariusza Strausa. Teraz na własnej skórze wszyscy doświadczamy efektów działania „siły kontynuacji” (oficjalne hasło wyborcze Strausa), „siły doświadczenia” (to także) oraz „siły przetrwania” (a to nieoficjalne hasło wyborcze) Darka na stołku wójta. Te trzy rodzaje sił łączy wspólny mianownik pod tytułem „Byle do wypłaty”. W tej kadencji, chyba jak w żadnej poprzedniej, widać rzeczywisty stosunek Strausa do pełnionej funkcji. Wójt traktuje urząd gminy jak bankomat, do którego chodzi wypłacać co miesiąc określoną sumkę. Robi tak od dwudziestu lat, ale dopiero w tej kadencji oszołomy z opozycji – czyli ci, którzy nie uwierzyli w jego talenty, doświadczenie samorządowe oraz bajeczki o „małej, rolniczej i ubogiej gminie” – prowadzą solidną kampanię informacyjną. Dokładnie patrzą mu na ręce i co najgorsze – opisują co widzą w cotygodniowych felietonach.

Skutecznie uświadamiamy wójta, że nie ma do czynienia z społecznością ciemniaków, których może karmić bajeczkami o tym, że „się nie da”, lub że „pinionżków nima”. Przez dwadzieścia lat powtarzał te banialuki. Lecz w tej kadencji oszołomy czarno na białym pokazują możliwości, które gmina Siedlisko straciła przez urzędowe nieróbstwo i nieudolność wójta. Dla przykładu: drogi w gminie Siedlisko nie zostaną wyremontowane nie dlatego, że „pinionżków nima”, ale dlatego, że nasi urzędnicy nie potrafili złożyć poprawnie wniosku o dofinansowanie od wojewody. Kilkanaście kilometrów od Siedliska jest ktoś, kto potrafi skutecznie pozyskać fundusze na inwestycje. Spójrzmy na Otyń i Kożuchów. Tam prace remontowe idą pełną parą. W tej samej chwili, gdy nasz wójcina chowa się przed wirusem, Burmistrz Paweł Jagasek oraz Barbara Wróblewska właśnie wydają duże miliony, które pozyskali od Wojewody na remonty dróg i infrastruktury. Drogi rozgrzebane, przejechać nie można. Ha tfu! Chciałoby się splunąć na takich gospodarzy, którzy utrudniają życie. Na panią Burmistrz w Otyniu ani na Jagaska w Kożuchowie nikt jednak nie psioczy, ani nie utyskuje. Ludzie za chwilę będą mieli podłączoną kanalizację i nowiutkie drogi. Cierpliwie znoszą niedogodności koniecznych robót.

Dariusz Straus jako wójt ma dwa wyjścia. By uratować swój urzędniczy tyłek może zwolnić niekompetentnych urzędników i zatrudnić specjalistów od pozyskiwania funduszy. Dzięki temu w gminie ruszyłyby inwestycje, co na pewno zostałoby docenione przez mieszkańców. Tak jednak nie może postąpić, ponieważ musiał by zwolnić pociotków, poupychanych na gminnych etatach. Oni i ich rodziny, to trzon żelaznego elektoratu, który oddaje na niego niezmiennie swój głos w wyborach. Żyją w symbiozie. On daje im pracę oni nań głosują. Dlatego wójt wybrał drugie wyjście. Sposób ów sprawdził wielokrotnie w praktyce i przekonał się, że w pewnych okolicznościach jest to metoda skuteczna. Będzie próbował rozbić opozycję. Ale jak tego dokonać? Jak wprowadzić rozłam w obozie oszołomów, których nie tak dawno osobiście wrzucił do jednego wora? Sam tego zrobić nie może. Gdyby zaczął przymilać się do osób, które go krytykowały nie zyskałby przychylności oszołomów, a na pewno straciłby wiarygodność w oczach żelaznego elektoratu, który go do tej pory utrzymywał na urzędzie. Dlatego wciągnął do swojej polityki księdza.

We wrześniu 2019 wójt i rada przekazały księdzu proboszczowi 20.000 zł. na: „prace konserwatorskie polegające na mechanicznym usunięciu nawarstwień elewacji”. Ksiądz Andrzej w podzięce za datek potępił oszołomów – czarne owce, krytykujących niegospodarność wójciny. Ale jak wiemy klątwa rzucona z ambony kościelnej w XXI w. nie przestraszyła mieszkańców „małej, rolniczej, ubogiej gminy”. Odszczepieńcy mają się całkiem dobrze. Wójcina sporządził w związku z tym kolejny projekt uchwały. Za kilka dni radni ją przegłosują. Nie będzie to projekt Tarczy dla gminy Siedlisko, która ochroni mieszkańców i lokalne firmy przed kryzysem. Tym razem Darek Straus w przysłowiowej beretce przyniesie wielebnemu 30.000 zł. Forsę wyjmie nie z własnego konta, ale z kasy gminy. „Pinionżki” będą pochodziły z tych dwóch milionów złotych kredytu, które nieudacznik wójt zaciągnął na tzw. „bieżące wydatki”. Rzecz jasna te 30 tysięcy nie będzie na tępienie w gminie herezji i ratowanie pozycji wójta. Oficjalnie szmal ma być przeznaczony na „zaizolowanie fundamentów gliną, naprawę nadproży i prace tynkarskie”. Zaraz, zaraz – trzydzieści tysięcy na kilka ton gliny, piasku, wapna i wody z kranu potrzebnej do sporządzenia zaprawy? Fiu, fiu! To się nazywa zrobić dobry biznes z wójtem. Następna usługa „mszy w intencji heretyków i odszczepieńców” będzie gratis. Czy tym razem zamiast ustępów z Dzienniczka świętej Siostry Faustyny Kowalskiej proboszcz w Siedlisku zacznie przytaczać ustępy z Młota na czarownice? – O tym przekonamy się niedługo.

Próba wprowadzenia podziału duchowej wspólnoty wiernych nie powiodła się. Na proboszcza spłynęła fala krytyki. Parafianie nie są ciemnym ludem, który kupi każdą bajeczkę. O tym przekonał się wójt. W tej chwili dowiaduje się o tym proboszcz. Datki na świątynie spływają jak krew z nosa, a na plebanii zawitała bieda. Romans kościoła i polityki w Siedlisku nie wypalił, a nasz ksiądz stał się jeszcze jedną ofiarą brudnej polityki nieudolnego wójta. Zamiast być tym, który odbuduje wspólnotę wiernych, przez osobiste zaangażowanie w obronę wójta, ks. Andrzej Palewski, stracił autorytet wśród większości parafian. Zamiast zachowawszy życzliwą neutralność podjąć próbę zjednoczenia podzielonej wspólnoty stanął po stronie wójta. Stał się kolejnym pionkiem, którego wójt Drek Straus ustawił na swojej szachownicy w grze o utrzymanie władzy.

Jak w takiej sytuacji zaufać wielebnemu, który otwarcie popiera nieudacznika wójta? Czy robi to w zamian za dotacje? Czy z przekonania? Jak zaufać księdzu, który stanął po stronie „uchybień” i „przeoczeń”? Jak uwierzyć w nauki proboszcza, który ze spokojem ducha ogląda spektakl, w którym kuzyn wójciny, pedofil skazany za brutalny gwałt na dziewięcioletniej dziewczynce obsadzony został w roli „męża zaufania” w wyborach samorządowych? Czy papugowo-konikowa republika kolesiów, układów, pociotków na urzędach, kraina uchybień, kłamstw, pedofilów i niszczenia przeciwników politycznych, to ma być ten lepszy świat, do którego chce nasz pasterz zaprowadzić trzódkę wiernych? Czy naprawdę wierzy ksiądz, że ktoś w Siedlisku zapisze się na taką wycieczkę? Za każdym razem, kiedy wójt przyniesie proboszczowi następną darowiznę, należy mieć na uwadze, że Straus nie daje księdzu z własnej kasy. To gminne środki. Ksiądz dostanie, ale coś w gminie nie zostanie zrobione. Na coś zabraknie funduszy. Tak działa ekonomia.

W tym czasie, gdy ksiądz Andrzej Palewski wraz z wójtem Darkiem Strausem tropią w gminie heretyków, odszczepieńców i oszołomów, dzięki staraniom opozycji politycznej skupionej przy Inicjatywie dla Gminy Siedlisko znalazły się fundusze na remont niektórych dróg w gminie. Mieszkańców ul. Długiej i Leśnej w Siedlisku oraz Różanówki przepraszamy z góry za utrudnienia związane z planowanym prowadzeniem prac remontowych. Mamy dla Was dobrą wiadomość! Dzięki m.in. staraniom Inicjatywy dla Gminy Siedlisko otrzymaliśmy 80% dofinansowanie z Funduszu Dróg Samorządowych. Inicjatywa dla Gminy Siedlisko, wespół z przedstawicielami powiatu stara się wydobyć gminę Siedlisko z zacofania infrastrukturalnego. Oszołomy robią to, co powinien robić wójt.

Na zakończenie mała uwaga: gdybyśmy wszystkie dotacje – czyli 50.000 zł (łącznie do tej pory) które wójt udzielił parafii na domniemane „prace konserwatorskie” przeznaczyli jako wkład własny lub na opracowanie dokumentacji technicznej remontu dróg, to zgadnijcie – w jakiej wysokości dofinansowanie moglibyśmy uzyskać zakładając, że jego wysokość wynosi 80%? Matematyka jest bezwzględne – otrzymalibyśmy 200.000 zł. Za 250 tys. łącznie jakaś ulica w gminie na pewno doczekałaby się solidnej nawierzchni z prawdziwego zdarzenia.

Co się tyczy świątyni w Siedlisku – w gminie znajdzie się kilku starych, doświadczonych budowlańców, którzy nie zapomnieli jak z wapna, wody i piasku sporządzić tradycyjną zaprawę wapienną. Na pewno znajdzie się także ktoś, kto potrafi ręcznie narzucić i zatrzeć tynk wapienny. Pani Konserwator Zabytków nie pogniewałaby się, gdyby zobaczyła na ścianach naszego kościoła takie tynki, jakimi go pierwotnie otynkowano. Nie potrzeba drogich „prac konserwatorskich”, by wymieszać zlasowane wapno z piaskiem i wodą. Wody u księdza pod dostatkiem. Ma nieopomiarowane przyłącze. Wapno kosztuje po 10 zł / worek. Co się zaś tyczy piasku, to w gminie też go pełno. Ale gdyby ktoś zapomniał, to nasz nieudolny wójcina będzie wiedział, gdzie jego koleżka Adamczyk nielegalnie kopał piasek i wywoził na budowę S3. Jedna wywrotka w tę czy w tamtą – co za różnica?

Pozdrawiam serdecznie

Paweł P.

14 Replies to “Herezje w Siedlisku

  1. Proponuję szanownemu autorowi uzupełnić swoją wiedzę. Otóż pisze, że na początku XIXw spławiano w Polsce kobietę o niemiecko brzmiącym nazwisku!!!
    Panie autorze abstrahując od ogólnego sensu artykułu spieszę Panu donieść, że w owym okresie Polski nie było na mapie Europy. Co najwyżej można pisać, że to działo się na dzisiejszym terenie Polski, który wówczas był Prusami pod niemiecką jurysdykcją i panowaniem. Podobnie należy zwalczać kłamliwe określenia ,,Polskie obozy śmierci,,. Absolutnie nie wchodzę w meritum artykułu, który jest jego prywatną koncepcją.

  2. Ksiądz w niedzielę złamał wszelkie zasady. 50 osób ponad. Brak dezynfekcji konfesjonału po każdym spowiadającym się a o komunii do ust nie wspomnę. Czas by sanepid zajrzał na kolejne mszę. A te 30tys to może na rozrywki księdza. Dość kosztowne rozrywki.

    1. Tu ,anonimowo się oburzasz, wzywasz sanepid.Powiedz dlaczego zabrakło ci odwagi parafianinie , jak byłeś na tej mszy- nielegalnym zgromadzeniu- nie wezwałeś policji, sanepidu i kogo tam jeszcze chcesz??? Obawiałeś się , że też zaliczy się księżulo do heretyków i oszołomów ? W tej chwili to już nie jest obelga, to komplement z ust wójciny i zaślepionego datkami księżula.

  3. Po dwóch miesiącach ujawnił się jaśnie wójt ze swoją świtą, nawet wydał pakiet pomocowy dla przedsiębiorców, długo nad tym myślał, choć Pazdrowski dał mu gotowca i to na początku pandemii. Tylko jak tu się przyznać, że ktoś jest mądrzejszy i bystrzejszy. Jednak ściąga się przydała i po co było zwlekać z korzystaniem z dobrych rad? Może coś jeszcze z niej skorzysta? a warto dla dobra gminy.

  4. D.S. narobił tyle szkód i tak pokłócił ludzi i proboszcz o tym wie. Dlaczego opowiada się z wójtem wiadomo. Darowizny płyną z gminy. Wstyd że za takie grosze poboszcz popiera wójta i atakuje opozycjonistów. Jednak to prawda, że za pieniądze ksiądz się modli. Za dwa lata będą wybory w gminie i wójt przegra. Ksiądz przyjdzie do opozycjonistów po darowiznę i będzie potępiał wójta. Zobaczycie!!!
    Wczoraj leciała z kranów woda kryształowa. zdjęcia są na fb na forum siedlisko bez cenzury. proszę zobaczyć. taki kryształ jest w gminnych kranach. to osiągnął wójt!

  5. Wójt w komitywie z plebanem to klasyka polskiego zaścianka. Wszystkie grzechy wójta dopuszczone i darowizna na kościół przyjęta. Amen.

  6. kościół wyremontować trzeba i księdzu proboszczowi należy pomóc. lecz nie w ten sposób. to, co w tej chwili się dzieje między proboszczem a wójtem to korupcja polityczna. Wójtowi nic już nie zaszkodzi. Opinia o nim jest znana nie tylko w Siedlisku. Proboszczowi przyjmowanie tych datków i odwzajemnianie się poparciem wójta i tępieniem opozycji zaszkodzi bardzo. Straci ksiądz dobrą opinię. dobry duchowny nie dzieli ale służy radą, pomocą oraz mądrością. do którego konfesjonału mają udać się teraz potępieni oszołomy?

    1. Brawo dla autora. To prawda, ze potencjal Siedliska został zmarnowany. Jak się patrzy na Zatonie i tamte ruiny zamku to wiemy ile wójt zmarnował. Wszędzie robią drogi i ścieżki rowerowe ale nie w Siedlisku. A taka piękna jest gmina i tak można by było tyle dobrego w niej zrobić. Wójcie, już czas przekazać władze komuś z pomysłami

  7. Już dzisiaj ludzie przejrzeli na oczy. Ci co popierali księdza co zbierali podpisy wielu z nich żałuje. To nie jest pierwsza intryga D.S., którą uknuł aby tylko skrócić ludzi we wsi. Proboszcza nie żal. Od początku był jakiś dziwny. Na plebanię nie wpuszczał przez uchylone drzwi załatwił interesantów. Słaby miał kontakt z ludźmi.

  8. nawet jak człowiek chce coś zrobić w gminie, to go zaraz gnoją bo mówi się, że chce być konkurentem dla wójta. cpn pisze felietony i dostarcza do skrzynek to ukarać trzeba. przekląć. lepiej żyć w niewiedzy. Paweł Pazdrowski stara się o ochronę dla gminy przed kryzysem – też niedobrze. Po co wyręcza wójta? Lepiej niech nic nie robi. Nie trza się wychylać! Jola Mokwińska z Danusią Wojciechowską rozdają maski? Po co to w ogóle robią. Lepiej nie wychodzić z domu. Bez masek się obejdzie. Jak wójt nie dał, to nie potrzebne znaczy się są. W Siedlisku lepiej nic nie robić. Nie wychylać się żeby nie zostać nazwanym oszołomem.

  9. No i proszę, Pazdrowski wychodził w Zarządzie Dróg remont ulic. Gdzie był wójt w tym czasie? W Bytomiu siedział czy w urzędzie? Czemu nie zabiega o remonty dla nas?

  10. wieś stoji za ksiendzem Andżejem i panem wujtem. modlimy się za ksiendza. ten artykół jest kuamliwy. proszę żetelnie informować co sie dzieje w gminie.

  11. Pierwsza sesja od początku epidemii w gminie. Zamiast tarczy uchwała o darowiźnie na remont kościoła. To nie stawia w dobrym świetle księdza. W czasach kryzysu liczy się każdy grosz. Ale co ja tam wiem. Jestem tylko oszołomem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *