Drodzy Mieszkańcy,
w dzisiejszym felietonie przedstawimy Wam bardzo prosty mechanizm popełniania „uchybień” przez gminnych, niezwykle doświadczonych urzędników. Będziecie mogli zobaczyć jak w Siedlisku, na najwyższych szczeblach struktur urzędniczo-administracyjnych, rodzi się poważne „uchybienie” określane w dokumentach także jako „przeoczenie”. Z tymi pojęciami nasi czytelnicy na pewno są obeznani i poniekąd zaprzyjaźnieni. Wszak towarzyszą one rządom wójta nieudacznika od początku jego kariery samorządowej – czyli od ponad dwudziestu lat.
Klasyczny dramat pt. „Zróbmy sobie małe uchybienie”, w którym zachowana jest antyczna zasada jedności miejsca, czasu i akcji, rozgrywa się w czterech aktach. W rolach czarnych charakterów występują: mędrzec z lasu i specjalista od łuskania szyszek Ryszard Kieczur; wójt z Ameryki Darek Straus – czyli ten, który będzie za chwilę zastraszał i groźnie pohukiwał oraz dyrektorka przedszkola Lidia Pstrucha, którą panowie Straus z Kieczurem wmanewrowali w „uchybienie” . Pozytywnymi bohaterkami przedstawienia będą nauczycielki z gminnego przedszkola – członkinie Komisji Rekrutacyjnej w latach 2014/2015: Kamila Krzywniak oraz Gabriela Sekular. Nie zabraknie też rycerza na białym koniu, który stoczy bój z czarnymi charakterami. W tej roli wystąpi przedstawiciel Rady Rodziców – Marek Bal. Wszystkie dialogi oraz osoby występujące w tym teatrzyku są prawdziwe.
Akcja rozgrywa się 25 kwietnia 2014 w budynku przedszkola publicznego w Siedlisku. Nauczyciele, rodzice i dzieci dawno dowiedzieli się, że placówka ma zostać zlikwidowana. Jakoś się tym specjalnie nie przejęli i pracowali dalej jak gdyby nigdy nic. Zgodnie z procedurami powołana została Komisja Rekrutacyjna, której celem było przeprowadzenie procesu przyjęć nowych przedszkolaków na rok 2014/2015. Rekrutację przeprowadzono. Przyjęto 93 dzieci. Nastąpiło podpisanie protokołów oraz zaczęło się rozpatrzenie odwołań. W tym celu członkowie Komisji Rekrutacyjnej: Kamila Krzywniak, Marek Bal, Gabriela Sekular i Dorota Ruszczak spotkali się na oficjalnym i protokołowanym zebraniu, w którym uczestniczyła pani dyrektor Lidia Pstrucha. Ku zdziwieniu członków Komisji na posiedzenie, w charakterze obserwatorów, przybywają znamienite osobistości Siedliska: przedstawiciel Urzędu Gminy pan wójt we własnej osobie oraz przedstawiciel Rady Gminy, ówczesny przewodniczący rady – gajowy i wyłuskiwacz nasion – Rysiu Kieczur. Wszyscy aktorzy naszego przedstawienia na scenie! Możemy zaczynać widowisko.
Akt pierwszy. Atmosfera jest odrobinę napięta. Członkowie Komisji Rekrutacyjnej nie spodziewali się, że w spotkaniu będą uczestniczyły takie gwiazdy gminne jak Dariusz Straus w asyście Ryszarda Kieczura. Chyba nigdy w historii gminnego przedszkola, w posiedzeniach Komisji Rekrutacyjnych nie uczestniczyły persony tego formatu. Próbując ukryć zdziwienie, członkowie Komisji jakby nigdy nic przystępują do procedowania. Scenę otwiera przemówienie dyrektorki przedszkola:
Lidia Pstrucha – Spotkaliśmy się dzisiaj po raz drugi w sprawie rekrutacji dzieci do przedszkola. Rekrutacja odbyła się w tej właśnie komisji, ale ja nie wyraziłam zgody na wywieszenie listy kandydatów, gdyż [miało być] nie więcej niż 75 dzieci a komisja przyjęła 90…?? ile?
Kamila Krzywniak – 91
Lidia Pstrucha – Ja wytłumaczyłam, że nie może być dzieci więcej niż 3 grupy. Wg uchwały Rady Gminy, na której to jest przyznany nam budżet, który określa tylko na tę ilość dzieci 75 i na taką ilość pracowników co mamy.
Marek Bal – W budżecie na ile dzieci jest przyznane?
Ryszard Kieczur – W budżecie nie pisze ile dzieci jest…
Marek Bal – Więc właśnie, to [uchwała budżetowa] nie jest dokumentem dla komisji. To nie jest dokument dla komisji.
Ryszard Kieczur– Wie pan co, mi się wydaje, że tutaj…yyy…. Zadam panu takie pytanie, czy w domu pana na wszystko stać co by pan sobie życzył
Marek Bal – Nie.
Ryszard Kieczur – Tak samo i tu jest
Marek Bal – A pana stać na wszystko w domu?
Ryszard Kieczur – Oczywiście, że nie.
Marek Bal – A stać pana na wydawanie cudzych pieniędzy?
[chwila ciszy]
Ryszard Kieczur – Ja cudzych pieniędzy nie wydaje
Marek Bal– Jak nie? Przecież pan żyje z pieniędzy ludzi w gminie. Z czego pan żyje?
Ryszard Kieczur – Ja żyje?… Z pracy zawodowej.
Marek Bal – W gminie, mówię, w gminie. Nie mówię co prywatnie w domu
Ryszard Kieczur – To, co w gminie, to…
Marek Bal – Więc komisja nie jest od tego, by ustalać ile pieniędzy wystarczy na dzieci a ile nie.
Ryszard Kieczur– Ale komisja nie ma ustalać…
Marek Bal – Więc my się spotkaliśmy, komisja się spotkała. Ma dokument [Statut Przedszkola], w którym jest jasno napisane, że ma czterooddziałowe [przedszkole], jest [miejsc dla] 93 dzieci. To jest dokument dla komisji.
Ryszard Kieczur – Ja panu powiem….
Marek Bal– Rok czasu [temu], panie Rysiu, rozmawialiśmy. Spotkaliśmy się w tamtym roku. Jesteśmy dokładnie rok po tamtych rozmowach. Ale jesteśmy w tym samym miejscu.
Ryszard Kieczur – Niech pan posłucha co mam jeszcze do powiedzenia w tej sprawie. To, że w Statucie [Przedszkola] pisze, że tyle dzieci może być w przedszkolu, to wynika jak gdyby z możliwości lokalowych tego obiektu. Natomiast zmiana tego w Statucie byłaby zbyteczna, dlatego, że tak, w tym roku jest tyle pieniędzy, bo tak, to gmina ma obowiązek zgodnie z ustawą zapewnić opiekę dla dzieci 5 i 6 letnich. I to musi zrobić po prostu. Jeżeli na więcej stać, to może to być, ale to wszystko jest właśnie związane z ilością kasy gminnej. I teraz jest tyle pieniędzy ile jest i to dyrektor decyduje o tym, że możemy teraz przyjąć tyle dzieci, nie więcej.
W tym miejscu kończy się akt pierwszy przedstawienia pt. „Zróbmy sobie małe uchybienie”. Jak widać z dynamiki rozmowy atmosfera spotkania jest bardzo nerwowa. Jeden z członków Komisji Rekrutacyjnej Marek Bal informuje, że komisja działa w oparciu o przepisy prawa oraz dokumenty – w tym przypadku jest to Statut Przedszkola – w którym jest określony limit przyjęć. Nie może działać samowolnie, ale w oparciu o czytelne zasady formalne. Ryszard Kieczur, nie znając ustawy o szkolnictwie ani procedur związanych z naborem dzieci do przedszkoli publicznych, na oficjalnym, protokołowanym spotkaniu ingeruje w ustalenia Komisji Rekrutacyjnej. Gajowy wymyślił własny sposób rekrutowania przedszkolaków. Ogłosił, że przyjąć należy tyle, ile możemy. Jak możemy więcej, to więcej, a jak nie możemy, to mniej. Ingerowanie w ustalenia pracy Komisji Rekrutacyjnej jest złamaniem prawa. Tak właśnie narodziło się pierwsze „uchybienie”. Wynika ono z – i tu pojawia się kolejne popularne w urzędniczych kręgach gminy Siedlisko kategoria: „nieznajomości przepisów prawa”. Komisja Rekrutacyjna jest świętością! Ingerowanie w jej prace, zastraszanie jej członków, modyfikacja protokołów przyjęć to zachowania absolutnie niedopuszczalne i obnażające ignorancję na najwyższych szczeblach władzy samorządowej w naszej gminie. Łatwo jest przewidzieć fatalne konsekwencje jakie niesie za sobą nonsens stworzony przez gminnego gajowego, specjalisty od demokracji. Mędrzec od wyłuszczania nasion chciał stworzyć niebezpieczny precedens, dzięki któremu możliwe by było wygaszenie działalność przedszkola gminnego. Łatwo sobie wyobrazić, że któregoś dnia „w małej, biednej, rolniczej, położonej na uboczu gminie” jakiś urzędnik oświadczyłby, że gminy nie stać w ogóle na przyjęcie dzieci do przedszkola. „No i co nam zrobicie?” – zapytałaby w takiej sytuacji klasyk. Tak wyglądałaby w praktyce realizacja pomysłu, wyprodukowanego przez galopujący po meandrach nonsensu umysł błyskotliwego Ryszarda w zielonym sweterku z napisem: „Pracownik Lasów Państwowych”. Przejdźmy teraz do aktu drugiego.
Rozpoczyna się akt drugi gminnego teatrzyku. Rysiu Kieczur przedstawił pomysł na „przeoczenie”. Jak zareaguje Komisja Rekrutacyjna? Co zrobi rycerz na białym koniu? Czy Marek Bal skapituluje przed nonsensownym pomysłem gminnego mędrca z lasu?
Marek Bal – Dobrze, ja jestem tylko członkiem komisji. Komisja podejmie decyzje ile dzieci ma przyjąć a ile nie…
Ryszard Kieczur – Nie, to dyrektor podejmie decyzje…
Marek Bal – Dobrze, dobrze. Panie Rysiu, dyrektor zawsze może się odwołać od tej decyzji. Organ prowadzący [tj. gmina] może. Będzie rozstrzygał kto inny, ale nie komisja.
Ryszard Kieczur – Dyrektor nie będzie się odwoływał od tej decyzji komisji, bo komisja jest tylko organem opiniodawczym
Marek Bal – Nie, nie, nie, nie. I tu się pan myli…
Ryszard Kieczur– Nie mylę się.
Marek Bal – Myli się pan.
Ryszard Kieczur – Nie mylę się.
Marek Bal – Tu się pan myli. Nie zna pan ustawy w takim razie o Systemie Oświaty. I tyle.
Lidia Pstrucha – Dzwoniłam do Kuratorium…
Marek Bal– ….bo ja nie mam dzisiaj za wiele czasu. Komisja ma do rozstrzygnięcia 4 osoby, dokończyć robotę z tamtego tygodnia i w zasadzie komisja na tym kończy. Co wy zrobicie, to wasza sprawa
Gabriela Sekular – Przewodnicząca, może tobie oddam głos
Kamila Krzywniak – Nie mamy innego dokumentu, który mówi ile ma być dzieci, jedynym dokumentem jest Statut…
Lidia Pstrucha – Statut, który na dzień dzisiejszy opiewa na taką ilość dzieci a nie może być zmiana…
Kamila Krzywniak – Może być zmiana….
Lidia Pstrucha – Nie może…
Kamila Krzywniak – Może być zmiana. My też dzwoniliśmy do Kuratorium. Może być zmiana, jeżeli na przykład my przyjmujemy na podstawie Arkusza Organizacyjnego do liczby maksimum, chyba że liczba dzieci jest mniejsza, wtedy przyjmujemy mniej dzieci czyli jest uzasadnienie. [W chwili obecnej] nie mamy takiego uzasadnienia.
Marek Bal – Nie ma takiego dokumentu. Panowie, ja powtarzam jeszcze raz, przez rok czasu była bumelka. Nie przygotowaliście się do tego. My byliśmy świadomi, że przyjmujemy 75 dzieci i ok. Od tamtego roku było już to mówione ale dokumenty za tym nie poszły. Nie poszły. Niestety.
Ryszard Kieczur– Z tego co ja wiem, to po prostu nie ma potrzeby co roku zmieniać ustawy
Marek Bal – A tu się pan myli. Jeżeli ma pan inne zdanie…
Ryszard Kieczur -Ja po prostu bazuję na tym co myślę, ja nie jestem ekspertem w tej sprawie…
Marek Bal – Ja też nie… W takim razie będą to eksperci w tym roku rozstrzygać. Będzie Wojewoda to robił, Sąd Administracyjny, nie wiem…
W tym miejscu kończy się akt drugi. Gminny gajowy gubi się we własnych interpretacjach. Uznaje Komisję Rekrutacyjną za ciało doradcze, bez wpływu na to, ile dzieci oraz które zostaną przyjęte do przedszkola. Uważa, że to dyrektor przyjmuje dzieci, a nie jakaś tam Komisja. Kiedy rycerz na białym koniu – Marek Bal – wytyka gajowemu nieznajomość przepisów prawa, Rysiu odwołuje się do tego, co mu podszeptuje jego własny rozum. Z doświadczenia wiemy, że kto jak kto, ale gminny gajowy nie powinien zbyt długo wsłuchiwać się w to, co mu podpowiada rozum. Skutki tego mogą być różne. To wiemy z jego autorskich interpretacji zasad działania ustrojów demokratycznych, które od czasu do czasu bez zażenowania wygłasza na sesjach rady gminy. Ostatecznie jednak przyznaje, że nie zna się, bo nie jest ekspertem. Jeżeli nie jest ekspertem, to po co w ogóle wprowadza zamieszanie i chaos w prace Komisji? Tego się możemy domyślać. Wróćmy jednak do naszego przedstawienia. W ostatnich słowach padły słowa „Sąd Administracyjny” oraz „Wojewoda”. Czarne charaktery widzą, że to już nie przelewki. Jak zareagują? Wycofają się z pomysłu zrobienia kolejnego „przeoczenia”?
Akt trzeci rozpoczyna się charakterystycznym rechotem wójta. Deklaracja Marka Bala, że: „eksperci w tym roku rozstrzygać. Będzie Wojewoda to robił, Sąd Administracyjny” rozbawiła gminnego specjalistę od przeoczeń. Darek Straus zabiera głos:
(che, che, che, che – śmiech)
Darek Straus – Wszędzie, wszędzie pan przegra. Na każdym etapie…
Marek Bal– Dobrze. W tamtym roku też mi pan mówił, że pan ma rację, „…bo mój prawnik tak twierdzi” i też musiał pan swoje zarządzenie cofnąć
Darek Straus – Nie. W tamtym pan przewodniczący powiedział: pójdźmy na ustępstwa…
Marek Bal – Nie, nie, nie, nie. Niech pan nie kłamie…
Darek Straus – Każdy ma swoje zdanie..
Marek Bal – Pomylił się pan…
Darek Straus – Proszę mi nie przerywać…
Marek Bal – Pomylił się pan…
Darek Straus – Nie pomyliłem…
Marek Bal – Złamał pan prawo…
Darek Straus -Nie.
Marek Bal – Złamał pan prawo i koniec. I niech pan nie mówi, że poszedł pan na ustępstwa, bo złamał pan prawo i koniec. Wojewoda kazał uchylić panu to zarządzenie i niech pan mi tu bzdur nie wciska. Taka jest prawda. To nie były żadne ustępstwa z pana strony.
Darek Straus – Dobrze, to w tym roku nie pójdę na żadne ustępstwa jeżeli tak pan twierdzi…
Marek Bal – Dobrze.
Darek Straus – Na żadne.
Marek Bal – Dobrze, niech pan nie idzie na żadne ustępstwo
Darek Straus – Powiem panu, że z panem nie można rozmawiać
Marek Bal – Z panem też nie, bo pan kłamie.
Darek Straus – Jeżeli panu uważa, że ja kłamię, to proszę to potwierdzić.
Marek Bal – Tak. Normalnie okłamał nas pan teraz wszystkich. Przez trzy tygodnie pod rząd mi pan wciskał, że pan prawa nie złamał, po czym wojewoda do pana osobiście dzwonił, żeby cofnął pan swoje zarządzenie…
Darek Straus – Wcale do mnie nie dzwonił
Marek Bal – Dzwonił
Darek Straus – Nie dzwonił
Marek Bal – Dzwonił
Darek Straus – Pani dyrektor, ja myślę, że ja rozwiążę ten problem całkiem inaczej. Ich [rady rodziców oraz związków zawodowych w przedszkolu gminnym] skończy się raz na 15 lat. Proszę mi wierzyć… Ja to załatwię…
Marek Bal – Niech pan załatwia…
Darek Straus – Myślę, że załatwię. I dla rodziców będzie lepiej, i dla przedszkola będzie lepiej i dla rady też…
Marek Bal – Niech pan załatwia
Darek Straus – Ja takich problemów nie potrzebuję wysłuchać, bo to są małe rzeczy…
Marek Bal – Ale co to jest za problem?
Darek Strus – Z którego robimy nic… To znaczy z niewielkich rzeczy robimy takie problemy, które nie są potrzebne.
Marek Bal – Właśnie, to nie jest żaden problem
Lidia Pstrucha – Dlaczego to nie jest problem?
Marek Bal – No, nie jest problem. Przyjmujemy dzieci do przedszkola tak, jak jest w zapisie i do widzenia.
Lidia Pstrucha – Tak, w miarę możliwości w ramach środków przyznanych przez radę gminy
Ryszard Kieczur – W ramach przyznanych funduszy
Marek Bal – Jeszcze raz tłumaczę, ja nie jestem od tego, żeby obliczać ile jest potrzebne na przedszkole. To jest raz….
Darek Straus – Jak pan nie umie liczyć, niech się pan nie wtrąca…
Marek Bal – A komisja nie jest od tego, żeby patrzeć czy one starczą czy nie.
Darek Straus – Jak pani dyrektor nie starczy pieniędzy, to pierwsze co jest jest, to dyscyplina budżetowa.
Lidia Pstrucha – Tak.
Marek Bal – My mamy dokumenty, na których się opieramy i koniec. Przyjmujemy dzieci. Pan może zrobić co chce. Pani dyrektor może zrobić co chce.
Darek Straus – Ja już wiem co zrobię. Naprawdę.
Marek Bal – Niech pan robi.
Darek Straus – Nie będziemy rozmawiać.
Marek Bal – Ok.
Darek Straus – Nawet nie będziemy rozmawiać.
Marek Bal – Dziękuję, to wszystko z mojej strony
Darek Straus – Szkoda tylko mojego czasu i waszego też.
Marek Bal – Mojego też.
Ryszard Kieczur – To… to, to tak jak na początku zadałem panu pytanie, że po prostu wszędzie tak jest, że można sobie pozwolić tylko na tyle, na ile starczy tej kasy…
Marek Bal – Panie Rysiu, mamy się kłócić dalej?
Ryszard Kieczur – Ale ja się nie chcę w ogóle kłócić…
Marek Bal – To po co mi pan mówi takie głupoty….
Lidia Pstrucha – Wracając do dzieci, ja nie planowałam większego zatrudnienia. Tym bardziej, że pani …….. poszła na zwolnienie. Zaplanowałam sobie na 3 grupy, żeby zwiększyć bezpieczeństwo dzieci. A tak naprawdę przeliczając wszystkie pomieszczenia w przedszkolu, to miejsca jest tylko na 72 dzieci w przedszkolu. Bo 2,4 m2 na dziecko. A że były takie możliwości i były potrzeby…
Kamila Krzywniak – Potrzeby są nadal…
Ryszard Kieczur – Potrzeby są, tylko…
Lidia Pstrucha – Chodziło o to, że dzieci ze szkoły podstawowej nie miały miejsca i dlatego tu była zerówka u nas dla dzieci, które miały obowiązek uczęszczać do przedszkola.
Akt trzeci kończy się. Groźnie i złowieszczo pohukujący wójt-nieudacznik obiecuje, że „problem rozwiąże”. Jak rozwiązał? Wiemy. Skrócił godziny pracy przedszkola publicznego z 8 do 5 godzin dziennie. To miało zniechęcić rodziców do oddawania dzieci pod opiekę do gminnej placówki i w efekcie wykończyć gminne przedszkole. Który rodzic, pracujący średnio 8 godzin dziennie odda dziecko do placówki, w której opieka zapewniona jest tylko na 5 h? Wróćmy jednak do naszego wesołego przedstawienia pt. „Zróbmy sobie małe uchybienie”.
Akt czwarty. Czarne charaktery widzą, że ich próby ingerencji w prace Komisji Rekrutacyjnej spłonęły na panewce. Dobry rycerz walczy zaciekle, dzielnie opierając się przed atakami absurdalnych argumentów gajowego Kieczura. Nie robią na nim większego wrażenia pogróżki wąsatego wójta pączkojada. A i Lidce dyrektorce przeszła ochota do walki. Scena rozpoczyna się monologiem wójciny:
Darek Straus– To znaczy pani dyrektor, ja rozumiem każdy kompromis pani ale przy takim podejściu, to naprawdę nie mamy o czym rozmawiać. Ja rozumiem, że wiele możemy zrobić z naszej strony, od tej strony, porozmawiać z panem dyrektorem ………… czy dzieci pójdą do szkoły. Może być może jakiś dokument nie został przygotowany. Tylko powiem panu, że nikt nie jest idealny i… i któregoś dokumentu nie dopasowuje do ludzi tylko… bo czasami zdarzają się błędy ale to nie znaczy, że przez następne lata przedszkole ma nie funkcjonować, czy coś ma tam nie być. Naprawdę. To nie o to chodzi. Bo… nawet jak są błędy, to staramy się wyprostować i naprawić, żeby wszystko było naprawione. A tutaj, w tym kierunku co idzie, to pozamykajmy wszystkie jednostki, bo ma funkcjonować tylko przedszkole. Nie.
Ryszard Kieczur – Dokładnie. Na tyle ile możemy… Budżet jest taki, jaki jest. Tak jak pani dyrektor powiedziała, że nie tylko u nas jest tak, że nie przyjmujemy wszystkich dzieci, które by chciały skorzystać z przedszkola. My byśmy chcieli. Każdemu zależy na tym, żeby to przedszkole..niech jest. Zamknąć nie chcemy, ale z kolei nie możemy wziąć tyle dzieci, na ile nie mamy pieniędzy. Przyjmiemy i co? Przez dwa miesiące wydamy tą kasę, co została przyznana na cały ten okres? No, nie można tak.
Kamila Krzywniak – Tylko rozumie pan, że dyrektor przedszkola powołuje komisję, która ma przeprowadzić rekrutację w oparciu o nowe przepisy, które teraz weszły. I teraz, żebyśmy mogli przeprowadzić komisję musimy mieć dokument, który nam mówi o liczbie dzieci, które możemy przyjąć. Komisja musi pracować na bazie dokumentu. Jedynym dokumentem, który mieliśmy na dzień rekrutacji był Regulamin Rekrutacji, który nie mówił o liczbie dzieci i Statut Przedszkola, który mówił, że jest miejsc 93.
Lidia Pstrucha – Ale na dzień dzisiejszy będę musiała połowę wyrzucić.
Kamila Krzywniak – Ale nie można taak sobie wyrzucić. To trzeba uzasadnić. A co tu jest uzasadnieniem? Tutaj takiego uzasadnienia nie ma.
Lidia Pstrucha – A budżet? Budżet! Obowiązuje mnie budżet.
Kamila Krzywniak – To dlaczego nie mamy takiego pisma, że pracujemy na bazie budżetu i że budżet jest przewidziany na…
Gabriela Sekular – My musimy mieć dokument, gdzie jest ta liczba dzieci. Ktoś musi stwierdzić, podpisać żebyśmy my mieli na czym bazować. My będziemy odpowiadać za to.
Gabriela Sekular – Jeżeli będziemy mieli dokument, że na rok szkolny 2014/2015 jest przewidzianych 75 miejsc w przedszkolu, my będziemy przyjmowali 75 dzieci.
Ryszard Kieczur – Nie, nie, źle Kamila mówisz…yyy…. Gabrysiu. To nie jest tak, że jest przewidziane tylko 75 dzieci, tylko możemy przyjąć w tym okresie…
Gabriela Sekular – Ale nie mamy tego dokumentu
Kamila Krzywniak – Nie mamy dokumentu.
Gabriela Sekular – Niech ktoś wypisze taki dokument. Podpisze go. I ta osoba będzie odpowiadała.
Szwarccharaktery ingerując w ustalenia Komisji Rekrutacyjnej próbują wymóc korekty Protokołów Przyjęć. Żaden z nich nie kwapi się do sporządzenia dokumentu, o jaki prosi Komisja. Wójt nieudacznik przyznaje: „może być może jakiś dokument nie został przygotowany”. Dobre sobie! Jakiś dokument!? Podejście wójta gminy do urzędowych dokumentów powinno dać nam wszystkim do myślenia. Wróćmy do naszego spektaklu. Czarne charaktery nie chcą się podłożyć i namawiają członków Komisji do zmiany decyzji. Takie działanie jest nie tylko naganne, ale przede wszystkim bezprawne. Przedstawiciele Urzędu Gminy oraz Rady Gminy w obradach Komisji Rekrutacyjnej mają status obserwatorów. Nie mają prawa głosu w obradach Komisji i zgodnie z prawem nie mogą wpływać na decyzje prac Komisji Rekrutacyjnej. Jak się skończy gminny teatrzyk pt. „Zróbmy sobie małe uchybienie”? Jak w każdej klasycznej sztuce teatralnej tak i tu nie mogło zabraknąć Epilogu. Głos zabiera gminny specjalista od wyłuskiwania nasion z szyszek:
Ryszard Kieczur – Myśmy powiedzieli, co mieliśmy do powiedzenia w tej sprawie
Lidia Pstrucha – Wy przyjmujecie 93 dzieci tak?
Kamila Krzywniak z Gabrielą Sekular razem – Tak 93
Ryszard Kieczur (zwracając się do dyrektorki przedszkola) – To ty decydujesz ile dzieci przyjmujesz a nie komisja. Jeszcze raz to powtarzam, i….
Gabriela Sekular – No to my sporządzimy dokument. Ktoś podpisze, że jest tylko 75, my rozpatrzyliśmy na 93.
Ryszard Kieczur -Wy możecie nawet 150 przyjąć…
Gabriela Sekular – My jako Komisja stwierdzamy, że jest tak do 93 miejsca. Że jest tak i tak, no… Według dokumentu [Statutu Przedszkola]. A jak zostaną przyjęte, to my w tym momencie już nie odpowiadamy. My zakwalifikowaliśmy tyle…
Ryszard Kieczur – Ja to rozumiem. Każdy by chciał, żeby tak było ale możliwości są, jakie są. I jak ktoś tego nie rozumie, to mi jest bardzo przykro z tego powodu
Kamila Krzywniak – Nie chodzi o to, czy ktoś rozumie panie Rysiu, czy nie rozumie. Tylko niech się pan postawi w naszej sytuacji. My nie mamy dokumentu, na którym możemy bazować. Jedynym dokumentem, tłumaczę panu, jedynym dokumentem na dzień, w którym odbyła się Komisja był Statut Przedszkola i Regulamin. Żaden… My nie mamy innego dokumentu.
Darek Straus – Pani Dyrektor, proszę napisać, że budżet więcej nie pozwala. Wszystko. Nic więcej nie potrzeba.
Tak się skończył spektakl pt. „Zróbmy sobie małe uchybienie”. Pierwsze „uchybienie” polegało na ingerowaniu obserwatorów z UG i Rady Gminy w wynik prac Komisji Rekrutacyjnej. Drugie „uchybienie” dotyczyło próby ingerowania wójta w wewnętrzne rozporządzenia przedszkola (chodziło o próbę zmiany ilości dzieci zapisanych w Statucie Przedszkola). Trzecie „uchybienie” dotyczyło ewidentnego zastraszania członków Komisji przez wójta. Słowa: „rozwiążę ten problem całkiem inaczej. Ja to załatwię” były zwykłą pogróżką kierowaną w stronę pracowników gminnej placówki. Jak się skończył spektakl ? O tym informowały lokalne media w tamtym okresie. Lidia Pstrucha olała prace i protokoły Komisji Rekrutacyjnej. Wykonała polecenie wójta. Zerwała listy wywieszone przez Komisję i wywiesiła własne. Zabrakło na nich miejsca dla 18 dzieciaczków. Komisja zaskarżyła decyzje dyrektorki do Wojewody. Wojewoda uznał nabór za wadliwy. Czy w stosunku do Lidki zostały wyciągnięte z tego powodu jakieś konsekwencje służbowe ze strony organu kontrolującego – czyli wójta? A jak myślicie?
pozdrawiam
Paweł P.
Leśniczy nie rozpędzaj się tak z wydawaniem poleceń- widać,że umiesz pisać- więc bierz się do roboty i pisz sam do nadleśniczego, do prokuratora i jeszcze gdzie tam chcesz. Drogę znasz to i pismo doniesiesz i sprawę załatwisz.
Tak łatwo wydawać polecenia a tak trudno samemu zrobić cokolwiek ???Ta opozycja nie zrobi za was wszystkiego- do roboty!!!
Kieczur nie ma fb lecz jest na bieżąco bo jego emerytowana małżonka Jadwiga siedzi cały czas w domu czyta i zdaje relację wie Rysiu zatem, że o nim tu piszą. Dziwię się, że trzyma nadal ze Strausem i Chilicką. Kieczur dostał porzadne wychowanie od rodzicow i wychował swoje dzieci na bardzo porządnych obywateli -córka jest lekarzem we Wrocławiu a syn znanym pilotem myśliwca f16 o którym ostatnio rozpisywał się fb. Syn Wojtek niestety na fb występuje jako ‘ramrod z borówca’ czyżby się wstydził nazwiska po tym co jego tatuś wyprawia w gminie ? Rodzice Kieczura przyjechali ze wschodu dbali o więzy rodzinne i byli bardzo szanowni w Siedlisku i gminie niestety ich syn Ryszard poświęcił te wszystkie wartości dla współpracy ze Strausem i Chilicką. Stoi teraz w kościele ze spuszczoną głową i wiem, ze żaluje a przepis na spokój i odzyskanie szacunku jest przecież w zasięgu ręki. Jeśli nie wiesz Rysiu to podpowiemy ‘przestań słuchać swojej małżonki Jagody, zostaw politykę, zostaw Strausa i Chilicką a na pewno poczujesz się lepiej’ 😉
to przechodzi ludzkie pojęcie co wyprwia Kieczur z wójtem. Szkoda, że nie wiedziałam o tym przed wyborami. Niech ktoś w końcu zrobi z tymi układami porządek. Ile tak można żyć ? Wszędzie w okolicy coś się buduje jakieś drogi i ścieżki dla rowerów tylko nie w Siedlisku. Ile tak można chodzić po tym błocie? Po ostatnich deszczach to przez drogę przejść nie można. Niech Kieczur jak taki mądry był z wójtem teraz biorą wiadra i wodę wybierają z kałuż żeby ludzie mogli normalnie chodzić.
Do Oburzonej- skoro tak cię oburza postępowanie Kieczura, wójta i tego całego ich układu i brudnych zagrywek to im o tym powiedz na najbliższej sesji , napisz do nich pismo- zrób coś z tym swoim oburzeniem oprócz wyrażenia go tutaj. Może tobie się uda zrobić porządek z tymi układami-na co czekasz?
Pani dyrektor przedszkola to się dziwię.Czy ona musiała być taka ślepa ,że stawała w obronie swojego pracodawcy?.Powinna dziękować tym rodzicom ,którzy stanęli w obronie przedszkola ,bo dzięki im ma dzisiaj jeszcze pracę.Nie wyobrażam sobie jak można być dyrektorem takiej placówki i nie stawać po stronie dzieci.,,Takie będą Rzeczypospolite ,jakie ich młodzieży chowanie,, Pamiętam jak rodzice każdych roczników pracowali społeczni na rzecz przedszkola, każdy pomagał jak mógł.A pani dyrektor chciała razem z Kieczurem i Strausem to wszystko zniweczyć.Przykro jest to wszystko czytać.
co się dziwisz? jak Straus zastraszał wszystkich to co mieli zrobić. Lidka wiedziała co Straus zrobił z Pazdrowską. Podłożyła się bo chce doczekać w spokoju do emerytury. Nie ma się jej co dziwić. tu trzeba jej współczuć tylko. Wsiadło na nią dwóch ogrów i wymusili na niej decyzje. Nie ją trzeba rozliczyć ale Strausa i Kieczura. Tego drugiego w szczególności. Kieczur mówił Lidce, że to ona decyduje. To Kieczur wprowadzał w błąd. Przyznał, że nie zna ustawy jak go Marek wyśmiał. Nie znał ale znał się lepiej niż członkowie komisji. to dobry materiał dla prokuratora. felietoniarz powinien to zgłosić do prokuratury. zobaczymy jak się Rysiowi będą portki częsły na zeznaniach. Trzeba też napisać informacje dla nadleśniczego, że Kieczur tak wymusza na Lidce i na komisji. Niech się też tym zajmie. Zobaczymy czy doczeka emerytury.
odpowiedź do Leśniczego – tyle lat nie potrafiliśmy nic zrobić żeby zapobiec takim działaniom które opisuje Paweł P. Ludzie bali się głośno odezwać bo jak doszło do wójta to wiadomo było, że się zemści. Niejeden słyszał od wójta, że go zniszczy. W gminie się go bali bo wiadomo było że jak się coś będzie chciało załatwić w gminie, to będą przeszkody i nic się nie załatwi. Tak było i każdy to potwierdzi. Kto jest pozatrudniny w gminie? Rodzina wójta. O cokolwiek idziesz zapytać to cię odsyłają do wójta. Nawet jak idziesz na dyżur do przewodniczącej rady i składasz pismo to odpowiedź otrzymujesz od wójta a nie przewodniczącej. tyle czasu tak było i dalej jest. ludzie się przyzwyczaili. myślą że tak ma być.
Radni są od pobierania coraz wyższych diet i głosowania tak jak wójt im powie. To tragedia,że dorośli ludzie tak dają sobą manipulować. Jakim ograniczonym człowiekiem trzeba być by nie mieć własnego zdania ???
Najpierw pomyślcie jak zaskarżyć uchwałę RG o upoważnieniu wójta do sprzedaży mienia gminy bez potrzeby uzyskania zgody RG. Bo może się okazać że wójt widząc przegraną w kolejnych wyborach sprzeda Wam gminę.
Ratunkiem dla gminy jest Pani Dyrektor Jolanta Pazdrowska. Kto wie pamięta jak uratowała zadłużoną szkołę. Pani Dyrektorka ma u nas szerokie poparcie bo każdy ją lubi i szanuje. Ma wiedze i znajomości w okolicy. Uda się wydostać Siedlisko z bagna i z długów. Pani Jola na wójta!!
Popieram całym sercem! Wszyscy wiemy ile pani dyrektor zrobiła dla Siedliska. bez niej nie mieli byśmy szkoły. Jest zaradna i pracowita. Nie pozwoliłaby napewno na to co się teraz w gminie dzieje. Straus to porażka.
Niech idzie dyrektorka na wójta. Nasza młodzież to jak wójt. Jak robili kampanię to człowiek nie wiedział o co chodzi. dyrektorka z mężem walą prosto z mostu. Piszą prawdę i wkońcu wiadomo jak jest naprawdę. Ludzie to widzą. Nikt złego o nich słowa u nas nie powie. Będziemy głosować na dyrektorkę i Pawła.
za szybko na wybory na wójta. najpierw trzeba zrobić porządek z przekrętami i kolesiostwem. każdego, kto maczał palce w układach rozliczyć. w felietonie jest białe na czarnym opisany nacisk najwyższych władz z gminy na nauczycieli. są też groźby. nad tym nie można przejśc do porządku dziennego. niech Kieczur ze Strausem odpowiedzą przed sądem za te zastraszania i naciski. to trzeba zgłosić do sądu.
Niech pani kandyduje na wojta i zrobi u nas porządek. Pani będzie najlepszym dla Siedliska wójtem
Bez przesady… 😑
Pamiętam panią Jolę ze szkoły. Zawsze była sprawiedliwa. Bym na nią zagłosowała na wójta jakby wystartowała
Też popieram panią Jolantę P.
W gminie trzeba dobrej miotły by zrobić porządek. Dyrektorka na pewno doprowadziłaby Siedlisko do ładu. Pozdrawiam Pawła P.
Jolka Pazdrowska na wójtową. Będzie lepsza niż Adamów-Kula i Dysiewicz. JOLKA DZIALAJ
zgadzam się. gdy Jolanta zostanie wójtem wróci do gminy porządek i będziemy mieli w końcu lepiej. dogonimy nową sól! Jolanta na wójta! Startuj kobieto, nie daj się prosić. Za długo siedziałaś w swoich serach. Zrób porządek wreszcie u nas!
Też tak uważam. Pani dyrektor jest bardzo energiczna i stanowcza. Potrafi skutecznie coś robić. A nie jak wójt który za nic bierze kasę. Jak Pani Pazdrowska była w szkole wszystko było dobrze. Zrobiło się źle gdy odeszła. Powinna zająć się gminnymi sprawami i tym co się w urzędzie wyprawia. Ona by szybko zrobiła w gminie porządek. Wszystko działało by jak w zegarku. Pani Jola Pazdrowska dyrektorka szkoły na wójta!
Dramat. Co to za belkot w wykonaniu Strausa? Czyż nie mozna prosto, zrozumiale, zgodnie z prawem? Nie, po co? Lepiej zamydlic, pogmatwac, przeoczyć, postraszyć. Tak, żeby inni się pogubili i nie połapali w tym całym galimatiasie. A jeszcze obstawic się szanowaną w gminie osoba typu Rysiu, Małgosia. I zamydlone. Tylko, ze prawda wyglada juz zgoła inaczej. Strausa juz nie ma. Maly skompromitowany czlowiek. Obstawa, tez już mocno nadwątlona.
Pozostaje tylko pytanie, co dalej? Kto jest w stanie podnieść nasza gminę z tego bagna?
Cała ta zagrywka o Przedszkole, była po to, aby przekazać przedszkole Fundacji Porozumienia Wzgórz Dalkowskich i zrobić tam przedszkole prywatne. Straus i ruda Maria, dogadali się po cichu z prezesem fundacji, że on przejmie to przedszkole i przekształci je w prywatne, a zarządzać będzie mąż Rudej i kolega Strausa. To był pomysł Rudej, a wykonawcą Straus z Kieczurem. A było o co walczyć placówka dostosowana pod każdym względem dla dzieci i duży plac zabaw. Nie udało się, Rodzice okazali się czujni i waleczni, nie pozwolili, zlikwidować przedszkola publicznego. Wszyscy wiedzą, że w gminie rządzi Ruda, wredne i podłe babsko, wszyscy się jej boją, jest mściwa i wulgarna, a od czasu jak popadła w niełaskę u Strausa jest jeszcze gorzej. Ja pamiętam przedszkole, kiedy było PGRu, było czynne 9 godz, było przyjazne rodzicom i nie była to przechowalnia dzieci, tam obok opieki dzieci uczyły się i poziom był wysoki nie to co teraz.
Aż dziw, że jeszcze nie powstał felieton o fenomenie rudej pani trzymającej władzę w gminie 😋 Niestety, ale to co Pani pisze jest prawdą.. To, jak traktowani są pracownicy urzędu przez tą osobę wiedzą tylko oni. W dzisiejszych czasach jest to nie do pomyślenia!!
Jak traktowani są pracownicy w urzędzie nie trudno się domyślić. Od samych drzwi wejściowych czuć podłą atmosferę, wszystkie panienki nabzdyczone jak indory- tylko nie wiadomo na co? Na siebie czy na petenta przychodzącego i zakłócającego spokój , zapominając o tym,że to właśnie ten petent im płaci!!! Jeśli Ruda stosuje mobbing i reszta na to pozwala, to nie ma kogo żałować- niech cierpią jak męczennice.
Radni z opozycji muszą zgłosić to do prokuratury! To jawne łamanie prawa! Ciekawe jak będzie zachowywał się Kieczur jak mu postawią zarzuty za to. co zrobi Straus!? Ten felieton jest przerażający. Jak tak się w gminie traktuje przepisy to tragedia! gdzie są radni?
Kiedy będzie o ZPO w Siedlisku i o zarządzającym?
To jest chore, w cywilizowanym świecie za każdego Przedszkolaka bierze się dotacja a w Siedlisku nie przyjmuje się ich. Brawo pokazali klase. Szkoda ze do szamba dzieci nie splukaliscie problem sam by się rozwiązal! Moje ostatnie zdanie jest reflleksją ujętą metaforycznie.
takiego lekceważenia przepisów prawa nie widziałam. żeby Rysiek tak robił? to się w głowie nie mieści. Jego ojciec znany był w gminie z wielkiej uczciwości. Ludzie mu zaufali a on co?
Niestety dosyć często się zdarza, że prawi ludzie nie wydają na świat prawych dzieci…
Super artykuł.Proszę takich więcej.Trzeba te brudy zacząć wyciągać.Niech ludzie w końcu poznają prawdę , którą przez tyle lat zamiatało się pod dywan.A po co Kieczur wrócił do gminy ? , żeby tuszować właśnie takie niedociągnięcia, przeoczenia i wcisnąć ludziom farmazon,bo sam siedzi w tym po uszy i jeszcze broni tego miernego wójta.
Monika weź nie pierdoool proszę Cię, byłam tam kiedy to się działo więc swoje uwagi z bykami wsadź sobie w ZAD.
No muszę przyznać, że czyta się te felietony jak najlepsze kryminały.
Wynika z nich że jest w gminie trochę rozsądnych ludzi.
A z komentarzy, że są również tacy co odwracają się od wójta.
Wyrazy szacunku dla Pana z CPNu.
Prawo, ustawy się nie liczą. W Siedlisku liczy się ręcznie sterowanie.
Kierownik twierdzisz,że w gminie liczy się ręczne sterowanie .To co można myśleć o wyborach, które się odbyły???
Coraz kolejne posty porażają mnie tym, jak to wszystko wygląda. I teraz jak czują się rodzice tych dzieci, które nie zostały przyjęte?
Odnoszę wrażenie, że cała obsada rządząca od wójta do radnego nie ma bladego pojęcia jak działają niektóre instytucje…że istnieje coś takiego jak ustawa, którą należy przestrzegać a PRL dawno się zakończył i kolesiostwem i zwykłym ‘Załatwię to’ nic się nie wskura.
Wstyd.
Tyle lat informacje te były nieznane i dopiero musiał cepeeniarz się zjawić żeby prawda wyszła na jaw. Wstyd mi że głosowałem na Darka. Człowiek faktycznie jak go słuchał myślał że chce dobrze. A tu patrzcie, taka afera o 18 miejsc w przedszkolu dla dzieci. tyle zachodu żeby utrącić 18 miejsc. Od dzisiaj Rysiek jest dla mnie człowiekiem któremu się ręki nie podaje. Straus jest skompromitowany. Nie wiem czy ktoś na niego odda głos wogóle. Z tego co ludzie mówią to nie ma po co startować w wyborach
To nie chodzi o 18 miejsc tylko o formę jaka zastosował wójt wobec nauczycieli w celu osiągnięcia swej korzyści. To jest problem. Tu nie były wazne dzieci, ale ważne było to by ukarać znów tych co raczyli powiedzieć ba nawet pomyśleć inaczej niż szanowny wójt małej ubogiej gminy. Czas to skończyć. Ogromna szkoda że Agnieszka nie wygrala wyborow bo ten powiew świeżości bijący z jej pomysłów chociaż trochę na początek pokolorowalby ten smutny obraz gminy. Szkoda, że nikt nie słucha Łukasza, który ma ogrom wiedzy nt dotacji i etc. … Taki był wybór większości i oby więcej takich było ci w końcu otworzą oczy.
Gdzie byli radni wtedy? Pytam się gdzie byli? Ta rozmowa nadaje się do prokuratora. Dlaczego tego nikt nie zgłosił? Gdzie rada, która ma kontrolować wójta? Jak ta gmina ma się dobrze rozwijać? Jak ma być dobrze w Siedlisku? Wszyscy pozamykali gęby na kłódkę! Siedzą cicho bo się boją? Czego się boją radni? Czego się bali? Mieli swoje za skórą? Na wszystkich wójt ma haki że tak się wszyscy boją? To skandal żeby Rysiek z Darkiem w ten sposób zastraszali nauczycieli!!! Skandal!
do Zawiedzionego- zadajesz dużo bardzo dobrych i wciąż aktualnych pytań. Pytasz o czas 2014-2015 r., a jak jest teraz? Teraz też mamy tak samo ubezwłasnowolnionych 11 radnych, których wójt dobrał sobie w/g własnego klucza- mierny, bierny ale wierny jak pies!. Ci bezradni wywodzą się z naszego środowiska- to źle o nas samych świadczy,że głosowaliśmy na jeszcze większe miernoty , kolejny raz oddając władzę i możliwość decydowania o gminie takim “niemotom.”
to tesz som wasze kłamstfa pszecifko panó wujtowi i panu radnemó i pani dyrektor. fszycy wiedzom rze pani Lidka jest śfientom kobietom i niejednemó bardzo pomogła w rzyciu. pani Lidka óczy teraz dzieci sfoich ócznióf i chce tylko dla nih samego dobra. wy jom obrażacie zamiast napisać naprawdę co było. pan Kieczór tesz pomaga karzedmu co potszebuje. jak się do niego idzie zawsze pomoże. nie chcecie z gminą wspułpracować i jesteście zazdrośni o gmine rze siem tak rozwinęła. bo nie potrafili byście gminy zbódować niż radni z wujtem Darkiem. zostawcie ten chejt! zacznijcie robić dobro nie zło!!!
Hejt??? Prawda Was w oczy kole… Musicie udawać analfabetów by być bardziej wiarygodnymi ?? Przecież ludzie ze wsi nie są wykształceni tak myślicie. Dajcie spokój już. Nic Wam to nie da. I do Waszych drzwi zapukają odpowiednie służby 🙂
Monisia idź się lecz na nogi , bo na główkę już za późno !