ustaliliśmy już, że Dariusz Straus jako samorządowiec zamiast wdrażać w gminie standardy świata zachodniego powiela schematy władzy znane z okresu późnego socjalizmu. Ale czy wiecie jak specjaliści od ekonomii marksistowskiej definiowali kryzysy gospodarcze?
Współczesna nauka ekonomii potrafi dość precyzyjnie zdefiniować pojęcie kryzysu gospodarczego, jednakże jeszcze kilkadziesiąt lat temu specjaliści od marksizmu-leninizmu uczyli, że kryzys w gospodarce pojawia się na skutek nadwyżek dóbr na rynku. W przełożeniu na język normalnych ludzi: im więcej towaru jest na sklepowych półkach, im jest lepiej w ogóle, im ludzie są bogatsi, im lepiej się żyje – tym jest gorzej. Tak to sobie kiedyś mądrzy ludzie wymyślili. Dlatego też inni ówcześni specjaliści od centralnego planowania, dbali o to, żeby na rynku nie pojawiały się nadwyżki dóbr. Żeby nie było za dużo par butów w sklepach, żeby telewizory były na zapisy, wódka na kartki, a encyklopedie w księgarniach na tzw. subskrypcje ( kto dziś wie co to takiego subskrypcja?). Innymi słowy – im mniej, im było gorzej, tym lepiej dla władzy i planistów.
Dlaczego przypominamy ten ponury okres w dziejach polskiej gospodarki? Powód jest jeden. Otóż od 20 lat wójt gminy Siedlisko – Dariusz Straus – przekonuje nas mieszkańców, że jest trudno, że mamy kryzys, że jesteśmy biedni, że gmina ma mało pieniędzy, że budżet się nie bilansuje, że generalnie skazani jesteśmy na trwanie w nicości gospodarczej, niebycie kulturalnym i ekonomicznej czarnej dziurze i że takie są po prostu realia za naszą lokalną, siedliskową Żelazną Kurtyną. W wywiadzie z 2010 r. przekonywał: „Siedlisko to jedna z najmniejszych i najbiedniejszych gmin w województwie lubuskim, która ma niewiele dochodów własnych.”
Dzisiaj wiemy, że jest inaczej. Wiemy, że np. budżet gminy Siedlisko jest w przeliczeniu na mieszkańca o ok. 235 zł wyższy niż budżet Bytomia Odrzańskiego. Ale dlaczego jest tak, że sąsiednie gminy się rozwijają i tam zmiany widać gołym okiem, a na naszym podwórku dynamika postępu cywilizacyjnego porównywalna jest z ruchem lądolodu plejstoceńskiego? Na to pytanie odpowiada nasz specjalista od socjalizmu w Siedlisku – Dariusz Straus. W wywiadzie z 2017 r. będzie po raz kolejny powielał mit kryzysu finansowego i niedoboru dóbr. Cytujemy: „Fajnie się pracuje w gminach, gdzie są pieniądze, bo można zrobić wszystko, co się chce. A taka gmina biedna jak my, też daje sobie radę. Z tym, że to nie jest moja zasługa, a nas wszystkich. Kiedyś było ciężko, teraz też jest, ale po tylu latach mam do was pełne zaufanie. Chciałoby się więcej, ale możliwości finansowe mamy skromne”
Pozwólcie, że przetłumaczymy urzędniczą nowomowę naszego naczelnika na język bardziej zrozumiały dla mieszkańców:
„Fajnie się pracuje w gminach, gdzie są pieniądze, bo można zrobić
wszystko, co się chce” – w wolnym tłumaczeniu: „W USA jest fajnie. Byłem
tam, a wy nie byliście”.
„A taka gmina biedna jak my, też daje sobie radę.” – w tłumaczeniu: „U nas jest źle”
„Z tym, że to nie jest moja zasługa, a nas wszystkich.” – w tłumaczeniu: „U nas będzie źle”
„Kiedyś było ciężko, teraz też jest, ale po tylu latach mam do was
pełne zaufanie.” – w tłumaczeniu: „U nas było źle, jest źle i miejmy
nadzieję, że będzie źle. Bo im jest gorzej, tym lepiej dla nas
urzędników”
„Chciałoby się więcej, ale możliwości finansowe mamy skromne” – w tłumaczeniu: „Nigdy i nigdzie nie będziecie mieli lepiej”
Opowiadając mit o biednej gminie wójt konstruuje jednocześnie inną
bajkę – a mianowicie bajkę o idealnym zarządcy, o doskonałym włodarzu,
który jako jedyny może wydobyć Siedlisko z ekonomicznej zapaści. Kim
jest ów zarządca doskonały? Zgadnijcie.
Oto on – cały na biało,
Dariusz Straus na białym rumaku ratuje gminę. Deprecjonuje, co oczywiste
(przecież jest zarządcą idealnym) całą opozycję polityczną w naszej
gminie. On, Dariusz Straus, jest najmądrzejszym politykiem, idealnym
włodarzem i zarządcą gminy. Swój stosunek do wszystkich tych, którzy
ośmieliliby się zakłócić błogą bajeczkę wójta o tym jak to on, na białym
rumaku ratuje Siedlisko przed demonem permanentnej biedy, Dariusz
Straus przedstawił w wywiadzie z 2016 r. Zapytany przez dziennikarza o
ewentualnych kontrkandydatów w wyborach odparł: „Pewnie kilku oszołomów
się znajdzie. Ale niekiedy się śmieję, że gdybym ich wszystkich wyłapał
na wiosnę i wywiózł do innej gminy, to rzeczywiście nie miałbym tu ani
jednego rywala.”. Wójt Dariusz Straus niczym św. Juda Tadeusz jawi się
jako jedyny specjalista od beznadziejnych sytuacji, który wyciągnie
gminę Siedlisko z domniemanego kryzysu ekonomicznego, ze stanu
permanentnej biedy. Oczywiście im większy ten kryzys, im większa bieda –
tym bardziej niezbędny jest Straus. Przynajmniej tak to jest
przedstawiane.
Wszystko byłoby jak najbardziej w porządku gdyby nie to, że wyciąganie gminy Siedlisko z biedy i zacofania infrastrukturalnego trwa już dwadzieścia lat. Najbliższych pięć lat Dariusz Straus będzie w dalszym ciągu uprawiał swój radosny socjalizm w naszej gminie. Wszystko na nasz koszt. Po jego szóstej kadencji będziemy mieli ćwierć wieku cywilizacyjnego zacofania do nadrobienia. Ale przed tym, zanim weźmiemy się do pracy, będziemy musieli wypłacić Dariuszowi Strausowi wynagrodzenie za jubileusz pracy – po dwudziestu pięciu latach pracy Straus dostanie dodatkowo jednorazowo, na odchodne 100% wynagrodzenia miesięcznego.
To prawda, u nas jest jak za komuny. Wchodze do ug i się o coś pytam, to nikt nic nie wie. Odsyłają wszyscy do wójta, bo podobno wójt chce o wszystkim wiedzieć. Ostatnio byłam w sprawie wody i ścieków w szb. Również odesłano mnie do Strausa. Zadzwoniłam do gminy, Strausa nie ma, wyjechał. Kiedy będzie pytam, to nikt nie wie. Za komuny naczelnik zawsze był w gminie a urzednik wiedział co ma robić