Drodzy Mieszkańcy,
wygląda na to, że rok 2022 będzie rokiem cudów w naszej gminie. Po ostatnich, jakże nadzwyczajnych wydarzeniach, kiedy to prowójtowi radni z Komisji Rewizyjnej zapowiedzieli złożenie doniesienia do prokuratora na swojego wodza i politycznego lidera Darka Strausa, teraz inna jego wierna przyboczna – Janina Gielec, na posiedzeniu Komisji Gospodarczej ochrzaniła Strausa za jego ewidentne nieróbstwo i nieudolność.
Wydarzenie owo było na tyle zaskakujące i w swej istocie przełomowe jeżeli chodzi o ciągłość trwania nieudolnej władzy politycznych kontynuatorów w gminie Siedlisko, że nawet reporterzy lokalnej gazety opisujący ów temat, pogrążeni w największym zdumieniu i nieskrywanym zaskoczeniu zadali pytanie: „Co wstąpiło w radną Gielec”. Co się stało, jakie wydarzenie musiało mieć miejsce, że najwierniejsza z wiernych, najbardziej oddana z oddanych popleczniczka Darka Strausa nagle uderzyła ręką w stół i powiedziała dość tego nieróbstwa! Oczywiście nie wyraziła tego wprost, ale taki był sens jej oralnej tyrady, które wygłaszała podniesionym tonem w trakcie posiedzenia sesji.
Przypomnijmy, Janina Gielec jest najsłynniejszą „ręcistką” (tak pisze o sobie w rubryczce „wykonywany zawód” w oświadczeniu majątkowym pani radna) z obozu politycznego wójta. 19 lat pełni fuchę sołtysa w Różanówce, Radocinie i Dębiance i 19 lat przyglądała się do tej pory biernie wójtowemu nieudacznictwu. Oprócz fuchy sołtysowej, Janina zasiada również w radzie gminy i przewodniczy Komisji Gospodarczej. Oczywiście nie robi i nie robiła tego społecznie. Za te fuchy kasuje jakieś 11.000 zł rocznie. Niezła sumka jak na „małą, ubogą i położoną na uboczu rolniczą gminę”
Polityczna miłość Janki do Darka była tak namiętna i tak silna, że w trakcie ostatniej kampanii samorządowej Gielcowa zrywała plakaty wyborcze konkurentki wójta – Agnieszki Adamów-Czaykowskiej. Nie kryła się z tym specjalnie. Nie baczyła na to, czy ją ktoś przyłapie, czy nie. Jak to mówią w młodzieżowym slangu: szła na rympał. Czy zaślepiona polityczną miłością do wąsatego idola nie zdawała sobie sprawy, że za tego typu działalność grożą poważne kary finansowe a w skrajnym przypadku odsiadka w pierdlu? Czy też może świadoma konsekwencji czynu była gotowa zaryzykować więzienie, aby tylko Darek Straus wygrał wybory i został wójtem na kolejną kadencję? O to należałoby zapytać Jankę. W każdym razie Darek wybory wygrał, a ona została radną, sołtyską i oraz przewodniczącą Komisji Gospodarczej przy radzie gminy Siedlisko. Sukces pełną gębą, co nie?
Nieudolny wójcina nie krył radości z faktu, że zdobył większość w radzie gminy i że najważniejsze stanowiska poobsadzał pupilami, którzy nie kryli się swoimi politycznymi wąsami – czyli sympatią i służalczą niemal podległością wobec woli Strausa. Nie ukrywajmy – dotychczasowa postawa Janiny Gielec, Bronki Pawlakowej, wuefistki Chilickiej, gajowego-wyłuszczacza Kieczura i reszty politycznego betonu Siły Kontynuacji była całkowicie bezkrytyczna wobec niegospodarności Strausa i jego oczywistej nieudolności. Prosty przykład – Sanepid, Gazety, Telewizja, felietoniarze, fora internetowe, mieszkańcy – wszyscy krzyczą, że woda z gminnych wodociągów nie nadaje się do picia. A co na to wójt? Dariusz Straus odpowiada – i tu cytujemy najnowszą głupotkę, która wylęgłszy się w umyśle doświadczonego samorządowca, bezwstydnie opuściła jego owłosiony aparat gębowy: „Jeżeli chodzi o wodę, każdy ma swoje zdanie. Woda u nas jest lepsza niż w innych gminach. (…) Jeżeli chodzi o jakość wody, to zdarzają się tylko małe zanieczyszczenia, tak jak wszędzie. Hydrofornię mamy w aluminium, pompy w automatyce. Wszystko jest tak, jak należy” (cytat z gazety regionalnej z dnia 05.02.2022). W tym miejscu złośliwa autorka felietonu w następujący sposób chciałaby skomentować bzdurę, którą publicznie wygłosił wójt gminy Siedlisko. Otóż można mieć fiuta ze szczerego złota, a jaja ze stu-karatowych diamentów. Ale co z tego jeżeli delikwent jest impotentem i mu nie staje? Co z tego, że w gminnej hydroforni aluminiowe rurki błyszczą i świecą, jeżeli woda jest regularnie skażona, a jej picie grozi poważnymi konsekwencjami gastrycznymi. Jeżeli wójt i jego drużyna lubią spędzać życie na kiblu walcząc z rozwolnieniem – ich sprawa. Mieszkańcy mają prawo do czystej wody w kranach!
Oczywiście w kwestii skażonej wody ani przewodnicząca rady gminy wuefistka Chilicka ani jej zastępca Rysiuniusiuniu, ani Pawlaczka, ani do tej pory Gielcowa nie wykrztusili z siebie żadnego słowa krytyki nieudolności wójta. Zresztą co mieliby powiedzieć? Dzisiaj, po dekadach obserwowania i współdziałania w budowaniu tej zapaści, w którą Straus wpędził naszą piękną gminę, nie mają wyjścia – muszą solidarnie rżnąć głupa i udawać, że wszystko jest cacy i że problem syfiastej wody nie istnieje. Gdyby nagle zaczęli domagać się od Strausa podjęcia efektywnych działań wyszyliby na durni. Po dekadach popierania nieudolnego wójciny, gdyby nagle zaczęli publicznie piętnować jego nieróbstwo, które legło u podstaw gigantycznych zaniechań i zaniedbań w obszarze infrastruktury krytycznej – a do takiej należy sieć wodociągowa – po prostu ośmieszyliby się. Bo gdzie byli do tej pory? Byli ślepi i nie czytali raportów sanepidu? Głusi na prośby mieszkańców? A wiecie, co jest szczytem absurdu, co jest Mount Everestem wójtowego lenistwa, nieróbstwa i nieudacznictwa? To fakt, że po prawie ćwierćwieczu wysiadywania przez niego dupogodzin na urzędzie, w gminie Siedlisko nie powstały żadne kompletne mapy sieci wodociągowej. Na dobrą sprawę nie wiadomo gdzie i jak przebiegają rury gminnych wodociągów, a nasi urzędnicy błądzili, błądzą i długo będą jeszcze błądzić w tej materii niczym karawana ślepców z obrazu Breugla, prowadzona przez głupca.
W ostatnim felietonie napisaliśmy, że na żelbetonie politycznego zaplecza wójtowej Siły Kontynuacji pojawiła się gruba rysa. Pęknięcie, które może stać się przyczyną upadku Strausa. Radni Komisji Rewizyjnej zapowiedzieli założenie zawiadomienia do prokuratury dotyczące podejrzenia przywłaszczenia przez wójta środków publicznych w celu osiągnięcia osobistych korzyści. Jest to bardzo poważne oskarżenie i mamy nadzieję, że Straus będzie musiał się z niego spowiadać zarówno przed prokuratorem jak i przed Rzecznikiem Dyscypliny Finansowej. Ale, jak się okazało, to nie koniec rozpadu politycznego zaplecza, które do tej pory murem stało i legitymizowało nieudolność Strausa. Oto nagle i zupełnie niespodziewanie radna Janina Gielec zaczęła dopominać się o jakość wody w naszych kranach, o to, że dzieciom w bielawskiej szkole zimno, bo budynek i hala sportowa są niedogrzane, zaczęła dopytywać się o oświetlenie przy cmentarzu oraz półkę dla zużytych zniczy, które mogłyby być ponownie wykorzystane. Wójtowi z wraażenia szczęka opadła wraz z wąsem. Nam także. Bo oto wydarzył się cud – jedna z najbardziej wiernych, najbardziej posłusznych i najbardziej oddanych radnych-kontynuatorek zaczęła go publicznie ochrzaniać za nieróbstwo.
Dlaczego akurat teraz? Co zbudziło radną Gielec z długiego letargu? W bajce o Śpiącej królewnie, księżniczkę, która ukuła się wrzecionem i zasnęła na dziesięciolecia zbudził pocałunek pięknego księcia na białym koniu. W Siedlisku nikt nie zauważył księcia, chociaż wójt w oświadczeniu majątkowym ujawnił posiadanie trzech chabet. Rycerza możemy zatem wykluczyć. Jaki zatem niezwykły bodziec zadziałał, że Janina Gielec ocknęła się i postanowiła zgolić politycznego wąsa, tak charakterystycznego dla betonowych kontynuatorów w radzie gminy? Dlaczego nagle walnęła pięścią w stół, mówiąc „Dość tego!”
Odpowiedzi są przynajmniej dwie – pierwsza z nich, ma związek z ostracyzmem społecznym. Janka zorientowała się, że ludzie w gminie nie są durniami lub zacofanymi ciemniakami, którym można wiecznie wciskać bajeczkę o „małej, biednej, gminie, w której chciałoby się więcej ale piniążków brak”. W przeważającej większości mieszkańcy mają dość nieudolności wójta. Nie wierzą już w bajki o tym, że gmina jest „biedna, mała, uboga”. Regularnie ujawniamy kulisy niegospodarności oraz niewykorzystane przez gminnych urzędników szanse na rozwój. Chociażby ostatnio pisaliśmy o tym, że gmina wolała zwrócić dotację, niż wykorzystać ją, by wesprzeć osoby niepełnosprawne. Jako radna Gielcowa zorientowała się, że nie można dłużej udawać, że wójt jest super, że jest zaradny i tylko oszołomy się czepiają. Druga odpowiedź – i ta wydaje się najbardziej prawdopodobna – brzmi następująco: wójt za chwilę zakończy kadencję. W atmosferze skandalu dotrwa do jej końca. Następnie skasuje sutą odprawę i wyprowadzi się do ciepłego gniazdka, które uwił z oficjalną zastępczynią żony w Bytomiu Odrzańskim. Straus zniknie, a Janina Gielec zostanie sama w Siedlisku. To m.in. na nią spadnie odium smrodku, które pozostawi po sobie w spadku nieudolny wójt. Brzemię i skutki nieudolności Strausa, jego niegospodarności i braku kompetencji obciążą nie tylko wójta osobiście, ale tych wszystkich, którzy brali czynny udział w procederze pogrążania gminy w długach i zapaści infrastrukturalnej. Czy Gielcowej uda się ostatecznie uwolnić od tych politycznych wąsów, którymi obnosi się polityczne zaplecze popierające wójta-nieudacznika? Czy wreszcie zrozumie, że interes gminy i nas – mieszkańców – jest ważniejszy niż chciejstwo i dobry humorek Darka Strausa?
Wybory już niedługo. Czas biegnie nieubłaganie. W tej chwili jest już za późno, by wyrwać gminę z zapaści, ze spirali długów. Jedyne, co pozostało politycznym kontynuatorom nieudacznictwa, to odejście ze wstydem. Idźcie, nie wracajcie. Nikt po was płakał nie będzie. Straus wyniesie się do nowego mieszkanka w Bytomiu, Wy będziecie żyli wśród nas. Waszą karą i pokutą za bezkrytyczne i ślepe posłuszeństwo wobec nieudolnego wójta, będzie świadomość, że te dziury w ulicach, walące się chodniki, syfiasta woda w kranie – jest waszą spuścizną, którą odziedziczy po was Siedlisko. Za każdym razem, gdy spojrzycie na dziurawe ulice, chodniki, walające się śmieci, walące się rudery – pomyślcie „To moja zasługa!”. Niech to będzie waszą nagrodą za zniszczenie gminy, za zaprzepaszczanie szans, za niewykorzystywanie okazji.
pozdrawiam
Paweł P.
Straus odejdzie, długi zostaną, radni betonowi też zostaną i smród będzie się za nimi ciągnął i to długo, bo odczują wnuki. Ciekawe jak wytłumaczą im takie doradzanie wójtowi, że gmina jest tak zadłużona i zacofana, a wystarczyło pomyśleć głową i nie podnosić łapy i na wszystko ślepo się zgadzać, nie lizać tyłka nieudacznika i nie utwierdzać miernotę w swojej doskonałości, a tak jest.
Pani Gielec przejrzała w końcu na oczy. Zaprzepaściła wiele stojąc po stronie betonowej siły Dariusza Strausa. Szacunek wśród swojego sołectwa, rodziny, wyborców całej Gminy. Problem polega, na tym że sala w Pięknych Katach nie powstanie a mieszkańcy zostali oszukani. Tyle się wydarzyło w ciągu ostatnich trzech miesięcy w naszej Gminie. Niestety złego
A wcześniej wydarzyło się coś dobrego?