Drodzy Mieszkańcy,
mija kolejny tydzień bez wody na Osiedlu Leśnym w Borowcu. Brak wody w kranach nie jest jednak największym problemem. Wody brakuje także w instalacjach centralnego ogrzewania i ludzie marzną. Można problem skwitować kultowymi już tekstami z naszej narodowej popkultury – „Jest zima, więc musi być zimno” lub „Sorry, taki mamy klimat”. Jednak w Borowcu ludziom naprawdę nie jest do śmiechu.
Zaniedbania infrastrukturalne w Borowcu nie pojawiły się nagle. Są skutkiem wieloletnich zaniedbań i pochodną zwykłego urzędniczego nieróbstwa. Przypomnijmy – nie kto inny, ale nasz nieudolny wójt „ukarał” Borowiec za niesubordynację w wyborach samorządowych, skazując Borowiec na czteroletnią banicję. W pamiętnym wywiadzie z 2016 r., z rozbrajającą szczerością opowiedział nie tylko o tym, jak pozbywał się politycznych przeciwników oraz o tym, że wyłapałby oszołomów i wywiózł poza granicę gminy. Rozmawiając z redaktorem Michałem Szczęchem, Darek Straus opowiedział też o tym, w jaki sposób „ukarał” mieszkańców Borowca, którzy zmobilizowali się i wszyscy zagłosowali na jego kontrkandydata, którym był Paweł P…azdrowski. Jak? Oddajmy głos uzdolnionemu Dariuszowi, gdyż tylko on potrafi z taką lekkością i finezją opowiadać o repertuarze urzędniczych tortur, które wymyśla w zaciszu gabinetu dla przeciwników politycznych:
Jesteśmy społecznością ludzi związanych z naturą, przyrodą i ziemią. Wiemy, co się stanie, gdy pozostawimy nasze ogrody bez opieki na cztery długie lata. Gdy przez cztery sezony nie będziemy przycinać drzew owocowych – zdziczeją. Nie wierzycie? Zapytajcie wójta, co się stanie, gdy przez cztery lata nie wyczyści gnoju w klatkach swoich dwustu papug albo gdy przez cztery lata nie podkuje ulubionego konika? Dzisiaj mieszkańcy Borowca odczuwają skutki zemsty rozsierdzonego ich politycznym nieposłuszeństwem wójta. Cztery lata banicji, cztery lata urzędniczego nieróbstwa mści się na naszych oczach. Cierpią za to mieszkańcy Osiedla Leśnego. To oni, zbiorowo, odczuwają na własnej skórze wymierne efekty zemsty nieudolnego urzędnika. Czy mieszkańcy Osiedla Leśnego mogą liczyć na szybką i zdecydowaną reakcję ze strony Strausa i niezwłoczne usunięcie awarii? Nie. Z perspektywy kogoś, kogo interesuje trwanie u władzy w Siedlisku, mieszkańcy Borowca nie mają żadnego politycznego znaczenia. To nie oligarchowie czy prominentne rody, powiązane rodzinnymi koneksjami. To zwykli mieszkańcy, pracownicy dawnego PGR-u, którzy – o czym przekonał się Straus w wyborach w 2006 r. – nawet jak się zmobilizują i zagłosują przeciwko niemu, to i tak wygra.
Skoro już jesteśmy przy wyborach i stosunku wójta do mieszkańców gminy, to istotę specyfiki tejże relacji widać na przykładzie wyborów uzupełniających do rady gminy w Siedlisku. Jak wiecie Urszula Hardy, jedna z najwierniejszych liderek Siły Kontynuacji, po tym jak ujawniliśmy w felietonach kulisy niegospodarności w gminie, opuściła grono wiernych radnych obozu wójta. Po tym jak złożyła mandat w gminie ogłoszono wybory uzupełniające do rady. Kandydatów na radnych mogą zgłaszać tylko oficjalnie zarejestrowane, w ustawowym terminie, Komitety Wyborcze. Został zarejestrowany tylko jeden. Tylko Agnieszka Adamów-Czaykowska wykazała zainteresowanie interesem wyborców, których opuściła była radna Ula Hardy.
Ani Straus ani Izabela Dysiewicz, która jeszcze nie tak dawno ubiegała się o fotel wójta w Siedlisku, nie zarejestrowali komitetu wyborczego, by zgłosić swojego kandydata do rady gminy. Dlaczego? W przypadku Izy Dysiewicz odpowiedź jest prosta – dla niej w wyborach najważniejszy był stołek wójta. Gdyby sprawy i problemy wyborców były dla niej równie ważne bez wątpienia z takim samym zaangażowaniem jak w 2018 r. potraktowałaby też wybory uzupełniające. Jeżeli chodzi o wójta tu odpowiedź jest trochę bardziej złożona.
Darek Straus nie musi rejestrować żadnego komitetu wyborczego. Jeden radny mniej czy więcej z jego perspektywy nic nie zmienia. Dlaczego? Ponieważ bez względu na to, kogo wybiorą ludzie on i tak będzie miał WIĘKSZOŚĆ w radzie gminy.
Arytmetyka wyborcza – czyli przewaga wiernych i posłusznych wójtowi radnych – jest taka a nie inna. Oszołomy – czyli opozycja polityczna Strausa – nawet gdyby zgłosili do rady gminy takiego geniusza samorządu jakim jest Wadim Tyszkiewicz, to i tak nie byliby w stanie nic zmienić. Wójt ma polityczną przewagę w radzie i to wykorzystuje. Jego przewaga jest tak duża, że jeden radny mniej czy więcej nic nie zmieni.
Drugim powodem, dla którego urzędujący wójt nie zgłosił żadnego kandydata do rady w wyborach uzupełniających jest prawdopodobnie to, że nie znalazł chętnych do współpracy. Po tym jak znana z roztropności Ula Hardy, w połowie kadencji zrezygnowała wycofując tym samym poparcie dla urzędującego wójta oraz jego polityki uchybień i niegospodarności, kto by chciał ze Strausem współpracować? Dlatego wysoce prawdopodobne jest to, że w chwili obecnej trudno wójtowi znaleźć ochotników, którzy bezkrytycznie i bezrefleksyjnie będą przegłosowywali projekty uchwał, które podsunie. Żeby głosować za przyznaniem i umorzeniem setek tysięcy pożyczek prywatnej fundacji, trzeba być najwierniejszym z wiernych wyznawców Dariusza. A grono tychże znacznie się zmniejszyło. Skoro najwierniejsza radna, która od początku rządów, czyli od ponad dwudziestu lat, wiernie trwała u boku Darka, złożyła rezygnację, to trudno się dziwić, że wyborcy, którzy do tej pory karnie głosowali na jedynie słusznego wójta, także nabrali uzasadnionego sceptycyzmu.
Trzecim i naszym zdaniem najważniejszym powodem, dla którego Darek Straus nie wyraził zainteresowania wyborami uzupełniającymi, jest konfrontacja z oszołomami. Wystawiony przez niego kandydat bądź kandydatka musiałaby ogłosić jakiś program wyborczy. Wyborców nawet w „małej, ubogiej, rolniczej gminie” (określenie wójta) należy potraktować z należytym szacunkiem i powagą. Wójt proponując kogoś na miejsce pani Hardy musiałby ten wybór jakoś uzasadnić. Ale co takiego mógłby obiecać kandydat zgłoszony przez wójta? Że nie będzie już setek tysięcy umarzanych pożyczek z naszego wspólnego budżetu dla prywatnych firm? Że powstanie Klub Seniora? Że nie będzie nonsensownych dotacji na kopanie piłki w Siedlisku w trudnym okresie pandemii? Że fikcja, którą ogłosił Darek Straus pod nazwą „Tarcza dla Gminy Siedlisko” stanie się realną pomocą dla lokalnych przedsiębiorców w okresie pandemii? Że zamiast budować latarnie po lasach zacznie oświetlać te miejsca, w których mieszkają ludzie? Że mieszkańcy Osiedla Leśnego w Borowcu przestaną marznąć i będą mieli wodę w kranach? Że w ogóle problem z wodą pitną w gminie doczeka się rozwiązania?
Oczywiście w kampanii wyborczej obiecać można wszystko. Ale czy znajdzie się w naszej społeczności ktoś, kto uwierzy jeszcze wójtowi lub jego zapleczu politycznemu w jakąś obietnicę? Nie ma szans. I właśnie z tego powodu dzień wyborów uzupełniających byłby dla urzędującego wójta przysłowiowym Dniem Sądu. Dlaczego? Dlatego, że byłby zapowiedzią nieuchronnej porażki. W 2023 r. Darka czeka walka o samorządowe być albo nie być. Nie będzie łatwo. Ujawniliśmy interesy lokalnych oligarchów, którzy pretendowali do bycia liderami naszej społeczności. W rzeczywistości chodziło im tylko o dobro własne i wymierne korzyści jakie osiągali w zamian za poparcie wójta, a nie o interes społeczny. Czy teraz im uwierzymy jak będą zapewniali, że Dariusz Straus jest najlepszym wyborem dla Siedliska? Nigdy. Także sama rodzina wójta jest zbyt mała, żeby zapewnić mu zwycięstwo. A zwyciężyć musi. Od tego zależy nie tylko jego polityczny byt. Do osiągnięcia wieku emerytalnego Darek ma jeszcze 12 lat. Żeby utrzymać się na stołku i aby zabezpieczyć etaty poupychanej w urzędach rodzince, będzie musiał wystartować w wyborach. Nie ma wyjścia. Nawet gdyby chciał zrezygnować, to nie może. Trudno byłoby mu znaleźć inną, równie intratną posadkę – pracę, w której mógłby mścić się na podległych pracownikach i na krnąbrnych mieszkańcach. Gdzie znalazłby taką fuchę, w której mimo uchybień, przeoczeń i nieznajomości przepisów prawa, pobierałby ponad dwanaście tysiączków miesięcznie? Nigdzie. I teraz uwaga: gdyby wybory uzupełniające wygrał kandydat zgłoszony przez oszołomów – czyli jego przeciwników politycznych – a nie ten, którego zgłosił wójt, Darek musiałby zawiesić samorządową pelerynkę na przysłowiowym kołku i zapisać się w kolejce w Urzędzie Pracy. Dlaczego? Dlatego, że wyborcy daliby wyraźny sygnał, że mają dość tej niekończącej się polityki nieudolności i nieudacznictwa. Zastępca przewodniczącej rady gminy – kontynuator Rysiu Kieczur – nie mógłby wyłuszczać kolejnych lekcji siedliskowej demokracji. Jego opowieści o tym, że wójt jest super, bo większość go wybrała, mógłby opowiadać prywatnie, przy stole, w trakcie niedzielnych obiadków, a nie podczas obrad sesji rady gminy. Wszak Suweren – czyli mieszkańcy gminy – wybierając radnego, zgłoszonego przez tzw. oszołomów, opowiedzieliby się jednoznacznie nie za siłą kontynuacji kolesiostwa, nepotyzmu, przeoczeń, uchybień i nieudolności, ale za Lepszą Gminą Siedlisko.
W przewidzianym przez ustawodawcę terminie zgłosił się tylko jeden komitet wyborczy: KWW Lepsza Gmina Siedlisko Agnieszki Adamów-Czaykowskiej. Tylko jedna osoba z kręgu lokalnej, siedliskowej polityki, potraktowała potrzeby i problemy mieszkańców Siedliska poważnie. Jednakże same wybory uzupełniające się nie odbędą. Zostaniemy w domach. Nie będziemy musieli iść głosować. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, w wyborach samorządowych obowiązują okręgi jednomandatowe. Na jeden etat radnego, jeden komitet wyborczy może zgłosić tylko jednego kandydata lub kandydatkę. W związku z tym, że nie zostały zarejestrowane inne komitety wyborcze niż KWW Lepsza Gmina Siedlisko, osoba zgłoszona przez ten komitet wejdzie bez konieczności organizacji wyborów na, wakujące po pani Hardy, miejsce do rady gminy Siedlisko. Takie są przepisy.
Darkowi to obojętne – on i tak będzie miał tzw. demokratyczną większość w radzie. Przecież Rysiu Kieczur, Gosia Chilicka i inni jego wierni i posłuszni radni będą zawsze karnie głosowali za projektami uchwał, które przygotuje. Nikt i nic mu nie przeszkodzi w tej kadencji.
Drodzy Mieszkańcy, radni gminni nie spadli z nieba. Nie zostali także przywiezieni w teczkach ani odgórnie narzuceni przez jakiś zewnętrzny reżim. Sami ich wybraliśmy. To, jaka jest rada gminy, jest wypadkową oczekiwań naszej społeczności. Wybraliśmy radnych i wójta w wolnych demokratycznych wyborach. Podejmują oni strategicznie ważne dla nas i naszych dzieci decyzje. Projekty uchwał, które przegłosowują, dotyczą naszej małej ojczyzny bezpośrednio. Teraz już wiecie, że to, jak wygląda gmina Siedlisko zależy od nas samych. Zapaść infrastrukturalna gminy nie jest winą nieudolnego wójta, który mamił nas fałszywymi obietnicami. Zacofanie kulturowe i cywilizacyjne nie jest też winą rady gminy. To my i tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to, że Siedlisko jest jakie jest. Nie kto inny, ale my, własnymi rękami stawiamy krzyżyk przy danym nazwisku na karcie wyborczej i wrzucamy do urny. Nikt nam pistoletu do głowy nie przystawiał. Nikt nie groził. Nikt nie szantażował. Dlaczego wybieraliśmy nieudaczników, którzy potrafili tylko paradować na konikach i obiecywać gruszki na wierzbach? Dlaczego tyle czasu męczyliśmy się z nieudolnym wójtem? Najwyższy czas, żeby każdy z nas spróbował we własnym sumieniu znaleźć odpowiedź na to pytanie. Przyszła pora, żeby „małą, rolniczą, ubogą i położoną na uboczu gminę Siedlisko” obudzić z letargu. Po dwóch dekadach marazmu i zacofania zasłużyliśmy na wielki skok cywilizacyjny – na Lepszą Gminę Siedlisko.
Pozdrawiam
Paweł P.
Anonimowa – gminie jest potrzebny mądry i zaradny wójt, ktoś kto m charyzmę i chęć działania, pokonywania trudności, a nie nierób, leń i nieudacznik razem ze swoimi pociotkami i lizusami. Czy widział go ktoś, aby przeszedł się ulicami i rozmawiał z mieszkańcami, mógłby się wiele dowiedzieć i wyciągnąć wnioski. Jest tak zadufany w sobie, że sam uwierzył w swoją doskonałość. Wydaje mu się, że gmina jest jego własnością, a mieszkańcy poddanymi, których można ukarać, albo sowicie nagradzać. Przez 20 lat mógł się wiele nauczyć. Powinien być liderem w powiecie, a jest w ogonie i jest nikim.
Do anonimowa. Strauss jest wójtem bardzo długo. Przed wyborami potrafił się chwalić ile zrobił jednak felietony ukazały całą prawdę. Co jakiś czas ktoś tu sugeruje że trzeba wójtowi pomagać. Problem jest w tym że STRAUS nie lubi jak ktoś robi coś czego on nie wymyślił, nie dopuszcza ludzi z inicjatywą. Wy byście chcieli żeby ludzie robili za niego a on będzie brał kasę i bawił się w gabinecie lub młynie z kolegami przy pączkach i pizzy. Podaj przykład kiedy Straus cokolwiek poddał społecznej konsultacji ? Mieszkańcy dowiadują się jak już coś jest robione według jego wizji. Tak się nie da ludzie głupi nie są. Ankiety typu czy potrzebny jest dom seniora lub podjazd do gminy tylko go ośmieszają. Zbliżają się wybory uzupełniające ciekawe co Strauss zrobi jak Czajkowska wystawi kandydata na radnego który jeździ na wózku inwalidzkim lub chodzi o kulach? Strauss deklaruje że jest gotowy wychodzić do takich interesantów czyli w tym przypadku wniesie tą osobę na rękach na salę obrad? A może mieszkańcy mają zrobić sami z własnych pieniędzy taki podjazd bo przecież Dariusza krytykować nie wolno ?
dlaczego nie postaracie się dostrzec dobra w człowieku a tylko złe strony? Awarię się zdarzają wszędzie. Pan Wójt nie może zapobiec takim zdarzeniom. Nawet gdyby chciał. Krytykowanie go to szukanie problemu na siłę. Krytyka nie zmieni sytuacji w Borowcu ale wspólna praca. Współpracą więcej dobra można zrobić dla ludzi i gminy niż krytykowaniem. W gminie potrzebna jest zgoda i porozumienie
Anonimowa – gminie jest potrzebny mądry i zaradny wójt, ktoś kto m charyzmę i chęć działania, pokonywania trudności, a nie nierób, leń i nieudacznik razem ze swoimi pociotkami i lizusami. Czy widział go ktoś, aby przeszedł się ulicami i rozmawiał z mieszkańcami, mógłby się wiele dowiedzieć i wyciągnąć wnioski. Jest tak zadufany w sobie, że sam uwierzył w swoją doskonałość. Wydaje mu się, że gmina jest jego własnością, a mieszkańcy poddanymi, których można ukarać, albo sowicie nagradzać. Przez 20 lat mógł się wiele nauczyć. Powinien być liderem w powiecie, a jest w ogonie i jest nikim.
„dostrzec dobra w człowieku” Hmm…
Niestety trudno to dostrzec.
W przytoczonym fragmencie wywiadu, ten człowiek jawi się jako nadęty buc. Każdy inny wywiad tylko to potwierdza. Dodatkowo wypowiedź na temat mieszkańców Borowca ukazuje jak bardzo jest on mściwy i małostkowy. A jak wiadomo nie tylko oni doświadczyli zemsty.
Przykłady można mnożyć.