Drodzy Mieszkańcy,
w dzisiejszym felietonie przedstawimy początki rozpadu legendarnej tzw. Siły Kontynuacji. Rzecz będzie o początkach rozpadu zaplecza politycznego nieudolnego wójta, które bezpośrednio i wprost odpowiedzialne jest za taką, a nie inną kondycję gminy Siedlisko. Zapewne pamiętacie nieodległe przecież wybory samorządowe. Darek Straus oraz jego kandydaci na radnych startowali pod hasłem „Siła Kontynuacji – doświadczenie i rozsądek”. Pierwsze miejsca na listach wyborczych Strausa zajęli ci, na których lojalność wójt zawsze mógł liczyć.
Numer jeden, to sam Marcin Nietopiel. Przypomnijmy, po tym, jak zaczęły ukazywać się krytyczne wobec polityki przeoczeń i uchybień w gminie Siedlisko felietony, to właśnie nie kto inny ale Marcin Nietopiel, jako pierwszy groził wydawcy procesami sądowymi. Niestety prowójtowego zaangażowania Marcina nie docenili mieszkańcy gminy. Były radny, starający się o reelekcję nie uzyskał wystarczającej liczby głosów poparcia. Swoją drogą porażka Nietopiela, który był tzw. „jedynką” na liście wyborczej wójta, powinna dać zwolennikom Strausa do myślenia. Jest to zaskakujące. Przecież nasz Marcinek udziela się aktywnie w gminnym klubie sportowym. Tenże klub piłkarzy, o czym na pewno wiecie, jest wręcz ostoją Siły Kontynuacji. W Zarządzie klubu gminnych piłkarzy znajdziemy wielkich przyjaciół wójta. Występują tu takie gwiazdy jak: wiceprezes Dariusz Guldziński – prywatnie zięć superobywatela-piekarza i nowy właściciel dawnej stołówki PGR. Jest też synek piekarza – Tomasz Fijoł. Oprócz lokalnych celebrytów w Zarządzie klubu na stanowisku prezesa zasiada Wiesław Babij. Żona pana prezesa, pani Babijowa sprząta w urzędzie gminy. Spodziewać się należy, że prezes chcąc czy nie będzie popierał pana wójta. Wszyscy wiedzą jak kończą ci, którzy sprzeciwiają się woli nieudolnego Dariusza. Przekonał się o tym Rysiu Łabiak i Jola Pazdrowska. Pan prezes Babij nie będzie ryzykował posady małżonki. Co w tym zacnym gronie robi nasz Marcinek? Otóż Pan Nietopiel razem z panem Janem Fijołem, bo przecież nie mogło zabraknąć pana Jana w tak zacnym gronie, oraz Adrianem Łuczakiem jest członkiem Komisji Rewizyjnej w tymże klubie. Komisja odpowiedzialna jest m.in. za kontrolę wydatków i finansów Zarządu. Jeżeli uświadomimy sobie fakt, że że Marcin wraz z piekarzem Janem sprawują nadzór nad rodzinką piekarza, to niewykluczone, że niektórzy z nas mogą odczuć dyskomfort poznawczy. Sami przyznacie, że Marcinkowi w Zarządzie trafiła się fucha życia. Fiu, fiu. Jednak, jak pokazuje wynik ostatnich wyborów, mimo takich koneksji i zaangażowania we wspieranie działań Siły Kontynuacji, coś nie zadziałało. Na numer jeden z listy Strausa, na Marcina Nietopiela, zagłosowały tylko 23 osoby. Po odliczeniu szanownej małżonki i najbliższej rodziny, okaże się, że ludzi, którzy mu zaufali można policzyć na palcach jednej ręki. Ciekawe dlaczego?
Na drugim miejscu listy wyborczych Darka jest niezawodny Ryszard Kieczur. To z nim Straus na spółkę w 2015 wywierał naciski na dyrektorkę przedszkola gminnego Lidkę Pstruchę, by ta złamała postanowienie Komisji Rekrutacyjnej. Przez to Wojewoda uznał nabór za wadliwy a kilkoro dzieci z naszej gminy nie znalazło miejsca w gminnym przedszkolu, mimo że zostały zakwalifikowane przez komisję rekrutacyjną. Dzisiaj wiemy, że celem tego sabotażu gminnego przedszkola nie były oszczędności budżetowe, ale interes prywatnej fundacji, która zamierzała przejąć przedszkole gminne. Rysiu Kieczur dowodził politycznej lojalności i wierności Sile Kontynuacji, gdy chodziło o zabezpieczenie ekonomicznych interesów wójta. Na jednej z pierwszych obrad sesji rady gminy, tuż po wyborach, kiedy radni opozycji zgłosili obniżkę uposażenia wójta, nie kto inny ale właśnie gminny gajowy wyłuszczył kuriozalną zasadę demokracji. Stwierdził, że wójta wybrali ludzie i obniżka pensji byłaby karą, a przecież nie można Darka karać za to, że został wybrany. Takie rozumienie funkcjonowania władzy w społeczeństwie demokratycznym mogło powstać tylko po spożyciu nadmiernej ilości nieprzegotowanej gminnej kranówki, która, jak zapewnia wójt, ma czystość kryształu. Rysiek Kieczur jako jeden z filarów Siły Kontynuacji potrafi także skutecznie uciszać głos rozsądku, który pojawia się w trakcie obrad rady gminy. Przykład? Proszę bardzo.
Na ostatniej sesji rady gminy głosowano projekt współpracy z organizacjami pozarządowymi. Na ten cel w budżecie gminy zagospodarowano sporą jak na warunki siedliskowe sumę – nie mniej niż 310 tys. złotych.
W zapisach uchwały znajdujemy zapisy o tym, że wójt powołuje komisję konkursową, która ma oceniać wnioski organizacji, które będą starały się o pomoc gminną. Ba! Ustalono nawet zasady działania komisji konkursowych. Jednak okazuje się, że wszystkie te zasady i komisje są zbędne. Jest to, kolokwialnie rzecz ujmując: pic na wodę fotomontaż. Dlaczego? Otóż ostatni zapis tejże uchwały brzmi: „Ostatecznego wyboru najkorzystniejszych ofert wraz z decyzją o wysokości przyznanej dotacji dokonuje Wójt”.
Innymi słowy – komisje w Siedlisku mogą sobie robić co chcą, mogą wybierać kogo chcą i pisać opinie jakie im się podoba. To nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ w ustawie napisano wprost, że ostatecznego wyboru dokona wójt. To Darek wie najlepiej komu i ile da. Jawny absurd, nie sądzicie? Trudno się w związku z tym dziwić, że przeciwko takim antydemokratycznym zapisom sprzeciwili się radni opozycji. Rozpoczęła się dyskusja, którą szybko uciszył nie kto inny ale wiceprzewodniczący Rysiu Kieczur. Wstał i powiedział, że on sobie nie wyobraża, żeby wójt nie brał pod uwagę opinii komisji konkursowych i że on właśnie tak to rozumie.
Jak widzicie na podanym przykładzie, granice rozumienia przez Rysia zapisów projektów uchwał być może nie korespondują z tym, co napisano czarno na białym ale na pewno zgodne są z wolą urzędującego wójta. Jest to dziwne, ponieważ umiejętność czytania ze zrozumieniem zwykle opanowują dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Czego gminny gajowy nie zrozumiał w kontrowersyjnym zapisie uchwały o finansowaniu organizacji pozarządowych? Czy jego bezkrytyczne poparcie dla Strausa przesłoniło zdolność rozumienia stosunkowo prostych zapisów, których intencje nie pozostawiają złudzeń? Czy być może przed sesją pan Kieczur spożył zbyt dużo gminnej kranówki o czystości kryształu? Na przykładzie aktywności Kieczura w radzie gminy widać jak na dłoni inny efekt działania Siły Kontynuacji. Usprawiedliwiając się demokratyczną wolą lokalnej społeczności z czarnego robi się białe i na odwrót. Wszystko w myśl zasady, że ciemny lud i tak to kupi. Wszak nie kto inny, ale to prawnicy gminni zatrudnieni przez Darka przedstawiają naszych seniorów jako osoby z problemami percepcji, którzy nie odróżniają cotygodniowych felietonów od ukazującej się kilka razy w roku gminnej gazetki.
Numer trzy na liście kontynuatorów polityki marazmu i zacofania znalazł Grzesiu Adamczyk, mąż córki kuzynki wójta. Szwagierka Grzesia pracuje w urzędzie gminy. Gminna plotka głosi, że jak pan Grzegorz idzie coś załatwić do urzędu, to tak jakby szedł na spotkanie rodzinne. Ale niestety, mimo bliskich rodzinnych koneksji z ośrodkiem władzy Grzesiu nie uzyskał wystarczającej liczby głosów poparcia. Gminna społeczność ma żywo w pamięci wyczyny tatusia pana Grzegorza. Biznesmena, po którym gmina odziedziczyła wielką dziurę w ziemi tuż obok szkoły. Nauczeni nieodległymi przecież wydarzeniami historii najnowszej Siedliska, potrafiliśmy poprawnie ocenić intencje następnego pokolenia Adamczyków. Grzesiu nie dostał się do rady chociaż bez wątpienia byłby cennym radnym obozu Siły Kontynuacji. Wójt wraz z mężem córki kuzynki mogliby przedyskutować ważne problemy gminne przy okazji spotkań rodzinnych. To skróciłoby zapewne niektóre procedury decyzyjne. Wszak wiadomo, że nie ma to jak pogawędki w rodzinie. Nieprawdaż? Nie bez znaczenia dla skuteczności i efektywności działania Siły Kontynuacji jest to, że Grzesiu Adamczyk zasiada w zarządzie Stowarzyszenia Miłośników i Hodowców Koni w Siedlisku. Urzęduje tam na spółkę z Remigiuszem Przemysławem Strausem, synkiem naszego wójta oraz z jego ex sekretarką Eweliną Justyną Górną. Gminni koniarze mają szczęście, że nasz wójt najwidoczniej bardziej lubi konie niż gminnych seniorów. Na utworzenie Klub Seniora zabrakło mu sił i energii. Inaczej rzecz miała się z działką koniarzy. Jak wiemy tuż przed wyborami, za gminne pieniądze i przy udziale pracowników SZB wójt pięknie urządził działkę dla koniarzy. Zbudowano miejsce na grilla, padok, wiaty itp. Następnie tak uposażoną działkę wystawiono na przetarg z opisem, że to pastwisko trwałe bez dostępu do drogi publicznej. Nieruchomość kupił inny kontynuator – syn kuzyna wójta – za śmiesznie niską kwotę 16 tysięcy z postąpieniem. Obecnie działkę urzędują właśnie gminni kontynuatorzy…tfu, pardon – chodziło oczywiście o koniarzy.
Poza pierwszą trójką, na liście wyborczej Siły Kontynuacji uplasowała się radna o najdłuższym stażu w radzie gminy. Urszula Hardy, bo o niej mowa, swoją przygodę z samorządem zaczynała jeszcze za kadencji śp. Stanisława Batora. Przesiaduje w radzie gminy przynajmniej od dwóch dekad. Przez cały ten czas pani Hardy była jednym z głównych filarów i sił napędowych Siły Kontynuacji. Nie będziemy oceniać jej pracy jako radnej. Pani Hardy zrobiła to sama. W obliczu uchybień i przeoczeń, które ujawniliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat naszej działalności informacyjnej radna Urszula Hardy złożyła mandat radnej. Po ponad dwóch dekadach wspierania wójta pani Hardy zrezygnowała, wycofując swoje poparcie dla destruktywnych działań wójtowej Siły Kontynuacji. Wycofała się w trakcie trwania kadencji.
Jest to wydarzenie bez precedensu – jedna z najważniejszych radnych obozu urzędującego wójta zrezygnowała z funkcji. Pani Hardy nie była zwykłym, szeregowym radnym, który służył tylko za maszynkę do głosowania nad projektami podsuwanymi przez wójcinę. Pamiętać należy, że Urszula była przewodniczącą najważniejszej w gminie komisji odpowiedzialnej za nadzór nad finansami publicznymi – Komisji Rewizyjnej. Po tym jak ujawniliśmy oczywiste niegospodarności urzędującego wójta, pani Hardy miała dwa wyjścia – rżnąć przysłowiowego „głupa” i udawać, że nic złego się nie dzieje i – jak to przedstawia gajowy Rysiu – twierdzić, że wójt ma rację, bo ludzie go wybrali. Mogła też wybrać wyjście honorowe i podać się do dymisji, co też uczyniła.
Decyzję o rezygnacji Ulki Hardy należy odczytać jako formę protestu i sprzeciwu wobec polityki Strausa. Szkoda, że radna tak późno dostrzegła jak szkodliwe dla interesu gminy były rządy Siły Kontynuacji. Prawdopodobnie pani Hardy zdała sobie sprawę z ważnej rzeczy – z tego, że demokracja nie zwalnia z odpowiedzialności. Każdy z radnych, w oparciu o legitymację demokratyczną uzyskaną w wolnych i demokratycznych wyborach podejmuje ważne decyzje. Przegłosowywane uchwały mają służyć tylko i wyłącznie dobru gminy, a nie zwiększać i poszerzać kompetencje wójta, który niejednokrotnie dowiódł swojej nieudolności i niegospodarności. Każdy z radnych, który uczestniczy w kontynuowaniu polityki impotencji i marazmu będzie musiał zmierzyć się z głosem i osądem opinii publicznej. Mieszkańcy gminy Siedlisko wbrew temu, jaki obraz części z nich kreowany jest przez prawników wójta, nie są osobami ociężałymi umysłowo, które nie potrafią odróżnić czarnego od białego. Autorzy felietonów przedstawiają twarde fakty, dowody nieudolności i kolesiostwa, wobec których Siła Kontynuacji traci swój impet. Dobrze wiemy, że gminie Siedlisko nie potrzeba Siły Kontynuacji ale Lepszej Przyszłości.
Niedługo weźmiemy udział w wyborach uzupełniających do rady gminy. Pani Hardy, kierując się rozsądkiem i honorem, zrezygnowała z funkcji radnej. Nie chciała dłużej własnym nazwiskiem firmować skutków działań polityki nieudolności. My, wyborcy w gminie Siedlisko, będziemy mieli prosty wybór. Będziemy głosowali albo za trwaniem Siły Kontynuacji, albo wybierzemy kandydata wskazanego przez opozycję, który będzie gwarantem zmian i postępu. Oczywiście jeden radny niczego nie zmieni. Wójt póki co ma przewagę w radzie. Ale nie możemy pozwolić, żeby bajka o małej, ubogiej, rolniczej gminie stała się rzeczywistością, w której dorosną nasze dzieci. Mamy dwa wyjścia: kontynuacja marazmu i zacofania albo lepsza gmina Siedlisko. Nie ma trzeciej drogi – bo albo zostaniemy małą, położoną na uboczu gminą kolesiów, w której marnuje się szanse albo wejdziemy na tę samą drogę rozwoju, którą podążają nasi sąsiedzi w regionie. Jaką przyszłość dla gminy wybierzecie – jesteśmy pewni, że lepszą. Urszula Hardy już zdecydowała. Wybierzcie i Wy dobrze.
pozdrawiam
Paweł P.
To u Was mają kręcić kontynuację ,, Rancza ” ???!!!😝
To, że Radne Pawlak i Gielec tempe, to nie ma się co dziwić wiekowe i pamięć nie ta, ze szkołami też cienko, ale że Kieczur tak nisko upadł to nie do wiary, a wsyscy myśleli, że to taki prawy człowiek, a to zwyczajny lizus, na temat aroganckiej Chilickiej szkoda słów, ponieważ to widać i słychać. Reszta radnych, oprócz opozycji to nieszczęśliwi ludzie ślepi, głusi i niemówiący.
Radna Hardy w porę się opamiętała choć o dekadę za późno.
Do Wandy -Radna Hardy nie opamiętała się w porę, tylko zorientowała się jaka odpowiedzialność na niej ciąży i ratując swój tyłek , zwyczajnie stchórzyła. Oprócz radnego Sawicza i Pokusy, no troszeczkę jeszcze aktywna jest radna Gajewska. Niestety pozostali albo są ślepi i głusi albo rzeczywiście nic nie rozumieją z tego o czym się mówi na sesjach i komisjach.
Chcecie żeby w urzędzie gminie było rodzinnie. Nie zazdroszczę tych długów gminnych.
W obozie politycznym Siły Kontynuacji nastąpił poważny wyłom. Zrezygnował jeden z ważnych jego członków – Urszula Hardy. W ciągu 3 miesięcy powinny zostać rozpisane wybory uzupełniające, w których obóz polityczny wójta wystawi nowego kandydata (w końcu, to osoba, która dostała się z listy obozu wójta odeszła z rady). Ciekawe ilu chętnych się zgłosi. Czy znajdzie się ktoś, kto po tych wszystkich informacjach, które zostały upublicznione zgodzi się popierać w radzie Darka Strausa.
Obserwując sesje rady i to jak zachowują się radni z obozu prowójtowego, w szczególności na desperackie reakcje przewodniczącej Chilickiej, która za wszelką cenę nie chce dopuścić do głosu mieszkańców, którzy uczestniczą w sesjach w charakterze obserwatorów; albo wysłuchując skrajnie naiwnych, żeby nie powiedzieć: zwyczajnie głupich interpretacji głosowanych uchwał, które wygłasza zastępca przewodniczącej Rysiek Kieczur, przychodzi na myśl klasyka flamandzkiego malarstwa z początku 17 wieku. W szczególności chodzi o obraz Breugla „Ślepcy prowadzą ślepców”. Trudno się dziwić, że w zarządzana w taki sposób gmina Siedlisko utknęła w labiryncie uchybień i przeoczeń.
Pani Urszula Hardy zrezygnowała z funkcji radnej. Lepiej późno, niż wcale.
Kto następny z SIŁY DEWASTACJI?
Nie wiem czemu ciągle ten Kieczur jest opisywany przecież to jest porządny facet. To że nic dla ludzi nie zrobił że poświęcił wartości rodzinne dla służby obcemu człowiekowi że jedyne co mu wychodzi to chodzenie do kościoła i paradowanie w przebraniu króla albo udział w festynach na placu koniarzy, że nie jest lubiany wśród pracowników swojej firmy że ma przydomek kapusia to przecież są pierdoły. Chyba mu ludzie zazdroszczą że tak źle o nim piszą. Każdą głową kręci szyja a tą głową kręci jego żona. Jak Jadwiga Kieczur odchodziła z pracy to się cieszyli bo to zły człowiek jest mówili. Szkoda tego Kieczura boi się żony już dawno powinien pójść po rozum do głowy rzucić politykę i poświęcić się innym wartościom. Służy Strausowi a jego dni są policzone i wtedy Kieczur zostanie sam z problemami na które sobie zasłużył. Pani Hardy dobrze zrobila i za to jej podziękować trzeba. Teraz ma przynajmniej spokój. Marcin Nietopiel schował się gdzieś bo przecież pamiętamy jak użyczał swojego nazwiska i profilu i wypisywał slodkosci na temat wojta. Mieszka na końcu ulicy która ostatnio słynie z konfliktu drobiowego ludzie są wkurzeni jeden o drugim gada opowiadają jak to u Marcina wieczorne schadzki przedwyborcze były i kto na nich bywał a Marcin głupi dawał swoje konto. Grzesiu Adamczyk też fajny i serdeczny chłopak ale jeśli ktoś by chciał się zabawić i sprawdzić to przez całą kadencję radnego był może na dwoch- trzech posiedzeniach rady. Zawsze mówił że nie ma czasu bo więcej zarobi w polu za te godziny niż za dietę a radnym jest bo go Darek prosił. Po co zatem taki radny statysta ? Trudno przewidzieć jak potoczą się losy radnych prowójtowych ale jest dobra rada. Jesli ktos ma troche oleju w glowie to już powinien szukać sposobu ucieczki póki nie jest za późno.
Pewnie wybiora kogos od swojego obozu
Jak zazdrościsz to sam się zgłoś