Drodzy Mieszkańcy,
dzisiaj oddajemy Wam do lektury wyjątkowy, bo 101 numer felietonu cotygodniowego. Okazja do świętowania jest przynajmniej podwójna – bo jest to wydanie świąteczne, to po pierwsze. A po drugie – jest to ostatni numer… w tym roku kalendarzowym. 101 razy, na łamach felietonów spotykaliśmy się z Wami po to, by przedstawić problemy i bolączki naszej pięknej lecz niestety zaniedbanej gminy. Niewiarygodne. Przecież Siedlisko, zgodnie z oficjalną interpretacją naszego wójta, jest „małą, biedną, rolniczą, położoną na uboczu gminą”. Tu z pozoru nic się nie dzieje i nie ma o czym pisać. Nieprawdaż? Jest jednak inaczej. Jak się przekonaliście i Wy i my także, kontrowersyjnych tematów dotyczących gminy przez ostatnich dwadzieścia lat nazbierało się całkiem sporo. Kiedy zaczynaliśmy pisać felietony, by przedstawić Wam prawdę o stanie gminy zarządzanej przez ekipę spod znaku „siły kontynuacji”, której przewodzi Darek Straus, nie spodziewaliśmy się, że będziemy mieli aż tyle tematów i tyle problemów gminnych do opisania. Życzliwi doradzali, żeby nie wydawać felietonów co tydzień, bo za chwilę nie będziemy mieli o czym pisać. Jak widać zakres problemów okołogminnych dotyczących Siedliska jest bardzo bogata, a służby kontroli jak NIK i RIO w swoich protokołach pokontrolnych dostarczają nam nieskończenie dużo problemów i tematów, z którymi na pewno naszych Czytelników zapoznamy.
Dzisiaj moglibyśmy napisać Wam o kontrowersjach związanych z ostatnim posiedzeniem gminnej komisji Skarg i Wniosków, której przewodniczy radna Pawlakowa. Jednym z wniosków, nad którym komisja debatowała była skarga na złośliwe działanie wójta, który, jak wiemy z doświadczenia, potrafi być równie mściwy jak nieudolny. Przełożymy jednakże ten temat na nowy rok. Dzisiaj, korzystając z przedświątecznej atmosfery, chcielibyśmy podzielić się z Wami kilkoma ogólnymi refleksjami. Będzie trochę strasznie, trochę refleksyjnie i trochę bajkowo. Zaparzcie więc dobrą herbatę, przygotujcie świątecznego grzańca z cynamonem i goździkami, rozsiądźcie się wygodnie w fotelach. Zaczynamy…
W 1843 roku, 19 dnia grudnia miała premiera książki Charlesa Dickensa pt. Opowieść Wigilijna. Na pewno wiecie o czym traktuje owa książka, gdyż jest to popularna powieść. Pozycja ta doczekała się wielu wydań i tłumaczeń na języki narodowe, a także była wielokrotnie przelewana na ekrany. Niemniej przypomnijmy w ogólnym zarysie jej główny motyw. Głównym bohaterem powieści jest niejaki Ebenezer Scrooge – wielki i majętny przedsiębiorca, znany ze swej chciwości i skąpstwa. W wigilię Świąt Bożego Narodzenia, gdy Ebenezer śpi, odwiedza go duch Jakuba Marleya. Marley był wspólnikiem biznesowym Ebenezera. Zachorzał i umarł zbyt wcześnie, a jego śmierć spowodowana była bezmiarem win i grzechów, których dopuścił się by pomnożyć fortunę. Wigilijnego wieczoru duch Jakuba odwiedza Scrooge’a, by go przestrzec przed popełnieniem tych błędów, które jego samego doprowadziły do śmierci. Zapowiedział, że odwiedzą go trzy duchy – duch Przeszłych Świąt, Duch Obecnych Świąt i Duch Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. Dalszy ciąg powieści jest znany. Po zobaczeniu błędów przeszłości i teraźniejszości oraz przerażony wizją przyszłości Ebenezer Scrooge nawraca się. Uświadamia sobie, że pieniądze w życiu nie są najważniejsze i staje się dobrym człowiekiem.
Dlaczego przypominamy dzisiaj tę historię opowiedzianą prawie dwa stulecia temu? Korzystając z okazji i atmosfery Świąt Bożego Narodzenia, która zwykle sprzyja refleksji, wybierzmy się na chwilę w przeszłość. Wróćmy do roku 1998. Przenieśmy się do dnia, kiedy miało miejsce ostatnie posiedzenie rady gminy, która wybierała wójta. Wyobraźmy sobie, że ówczesny radny Jan Fijoł nie zdradził obozu Przyjaciół dla Siedliska i nie podniósł ręki, głosując na Darka Strausa.
Wygrałaby Mirka Maciejewska, dyrektorka przedszkola. Mirka miała doświadczenie w zarządzaniu jednostkami budżetowymi. Nie musiałaby się uczyć jak posługiwać się pieczątkami, jak wypełniać druki urzędowe i do kogo zwracać się o środki pozabudżetowe. Stało się inaczej. Jeden gest ręki, akt woli piekarza, sprawił, że wójtem został chłopak bez żadnego doświadczenia i przygotowania. Darek Straus, bo o nim mowa, długo musiał się uczyć jak być gospodarzem gminy i, czego dzisiaj doświadczamy na własnej skórze, drogo nas ta lekcja kosztowała. Korzystając ze świątecznej aury cudów, załóżmy jednak, że piekarz nie zdradził wtedy Przyjaciół dla Siedliska.
Mirka Maciejewska została wójtem. Szybko zabiera się do pracy. Współpracowała przez lata ze Stasiem Batorem. Znają się bardzo dobrze i Stasiu na pewno nie odmówiłby jej pomocy oraz porady w razie potrzeby. Pamiętajmy – to Stasiu Bator wraz z siedliskowymi społecznikami i Jolą Pazdrowską wybudowali nowoczesną szkołę w Siedlisku. Żadna inna inwestycja Darka Strausa, którą przeprowadził w przeciągu ostatnich dwóch dekad, nie może się równać z tym osiągnięciem. To świętej pamięci Stasiu Bator, oskarżony przez obecnego wójta o złodziejstwo, dokonał rzeczy, która jeszcze dzisiaj wydaje się być niemożliwa do zrealizowania. Ale wróćmy do końca lat 90. Mirka Maciejewska rządzi gminą, korzysta z rad i kontaktów Stasia Batora. Czy to źle? Przeciwnie. Zna się na zarządzaniu, zna przepisy prawa, a Stasiu wydeptał tyle ścieżek w różnych ministerstwach, że grzechem byłoby nie skorzystać. Mirka wie co może, ile może i co najważniejsze – nie będzie bawiła się w „uchybienia”, „niedopatrzenia” czy „przeoczenia”. Nie będzie, bo jej mąż pracuje w Policji i Mirka nie będzie ryzykowała konfliktów z prawem. Zresztą uczciwie o tym poinformowała radnych tuż przed głosowaniem na wójta. Gmina rządzona przez panią Maciejewską się rozwija. Oczywiście starzy wyjadacze, siedliskowi oligarchowie nie mają tak dobrze, bo Mirka jest doświadczonym zarządcą. Nie da się wodzić za nos. Nigdy nie sprzedałaby Zamku. Na pewno. Wiecie dlaczego? Dlatego, że Stasiu Bator by jej to odradził. Stasiu był na tyle doświadczony by widzieć przyszłość w perspektywie dalszej niż jeden rok. To on jako wójt postarał się o dotację z ministerstwa w wysokości 100.000.000 starych złotych. Przed denominacją, w połowie lat 90 XX w., kiedy średnia pensja wynosiła 5.328.000 zł, była to kolosalna kwota.
Mirka nigdy nie pozwoliłaby też Adamczykowi splądrować gminnej działki. Kopanie i wywożenie żwiru z nieruchomości położonej w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły byłoby dla niej skrajną nieodpowiedzialnością. Jak można wykopać taką dziurę w ziemi, która zagraża dzieciom? I na dodatek za wiedzą i pozwoleniem władz gminy. Nigdy w życiu by nie wyraziła zgody na taką dewastację, która trwale niszczy własność gminną oraz stanowi bezpośrednie niebezpieczeństwo dla młodzieży szkolnej. Gdyby jednak dopadłaby ją jakaś zaćma umysłowa, gdyby przeoczyła te tiry wywożące setki ton piachu z wyrobiska, to na pewno zareagowałaby poprawnie na wezwanie nowosolskiego Starosty. Przypomnijmy, Starosta Nowosolski, pan Wrześniak, kiedy dowiedział się o nielegalnym wyrobisku, zabronił dalszego wydobywania piasku. Co zrobił obecny wójt? Zakaz starosty olał. Jego przyjaciel Adamczyk dalej rył obok szkoły, mając w pogardzie bezpieczeństwo dzieci i przepisy prawa. Potwierdzili to kontrolerzy z NIK
Czy wójtowanie Mirki Maciejewskiej byłoby takie złe? Nie. Na pewno byłoby lepsze i bardziej efektywne niż niedoświadczonego młodzika. Po wykonaniu założonego planu Pani Maciejewska nie miałaby problemu, by podzielić się władzą. Jest doświadczonym samorządowcem i wie, że żaden etat nie jest dany na zawsze. Nie miałaby problemu, by oddać fotel wójta młodszym, którzy lepiej rozumieją rzeczywistość. Mirka Maciejewska oraz Stasiu Bator świetnie spisali się w najtrudniejszym okresie, w czasach transformacji ustrojowej. W nowym milenium, w czasach dotacji unijnych potrzeba nowego gospodarza. Tylko głupiec trzymałby się stołka, nie rozumiejąc zmieniających się okoliczności makroekonomicznych.
Mirka odchodzi. Wygrywa wybory Paweł Pazdrowski. Mówili nam, że to poznaniak, że będzie się czepiał, że będzie pilnował kto i gdzie wywozi szamba. To prawda. Paweł się czepia. Jest wymagający, chce uporządkować wszystkie sprawy gminy. Każdy, kto nie jest podłączony do gminnej kanalizacji musi okazać stosowne rachunki. Ale czy to źle? Pomyślmy chwilę. Zamiast wylewać nieczystości nocą na pola czy na trawniki za domem, jesteśmy podłączeni do gminnej kanalizacji. Nieczystości zamiast do wód gruntowych trafiają do oczyszczalni. Oczywiście musimy za to zapłacić. Owszem. Dzisiaj też płacimy za wodę w naszych kranach, która jest często skażona bakteriami kałowymi. Czy na śmierdzącą wodę chcemy wydawać nasze ciężko zarobione pieniądze?
Paweł, którego dobrze znamy, potrafi nam wytłumaczyć zależność między wylewaniem ścieków do przydomowych rowów, a utylizowaniem w gminnej oczyszczalni. Co najważniejsze, Paweł stara się o dotacje unijne na poprawę gospodarki wodno-ściekowej. W gminie przeprowadzona jest duża inwestycja związana z wykonaniem nowego wodociągu i oczyszczalni. Każdy dom jest podłączony. W naszych kranach nigdy więcej nie popłynie brudna, śmierdząca woda. Nikt nam nie będzie wmawiał, że to wina przestarzałych instalacji w naszych domach. Nikt nie będzie wymachiwał świstkami papieru, przekonując nas, że to, co leci z kranów ma czystość górskiej krystalicznie czystej wody.
Jest dobrze, Siedlisko jest w dobrej kondycji. Paweł odchodzi. Wójtem zostaje Rysiek Łabiak. Znamy go, to społecznik, gorliwy katolik, człowiek, który nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Innymi słowy – człowiek dusza, na którego zawsze można liczyć. Kiedy Monika Klamka wpada w życiowe tarapaty, Rysiek nie nasyła na nią komorników. Pomaga. Jako wójt i gorliwy katolik nigdy nie zastraszałaby matki samotnie wychowującej niepełnosprawne dziecko. Zresztą wie ile pracy oraz cierpliwości wymaga opieka nad upośledzonym dzieckiem. Poza tym zastraszanie mieszkańców nie leży w naturze pana Łabiaka. Na to nie pozwoliłby mu jego kodeks moralny i katechizm Kościoła Katolickiego, w który wierzy. Rysiek, jako gospodarz gminy, nigdy nie ściągnąłby do Siedliska koleżki z PSL-u, by sprywatyzować usługi przedszkolne. Pan Łabiak jest z natury społecznikiem i wie, że albo się prowadzi biznes na zasadach rynkowych albo działalność publiczną opartą w większej części na środkach budżetowych. Biznes i społecznikostwo się niejako wykluczają. A koledzy partyjni jak chcą się dorabiać, niech to robią na własny rachunek a nie kosztem dzieci. Na dzieciach się nie zarabia. Dlatego Ryszard nigdy nie oddałby przedszkola w prywatne ręce. Co więcej – kilkaset tysięcy, które przekazano prywatnej fundacji i następnie umorzono, Ryszard Łabiak jako wójt zainwestowałby w poprawę infrastruktury gminnego przedszkola. Czy potraficie sobie wyobrazić jak wyglądałoby nasze przedszkole po takim zastrzyku finansowym? Jak wypiękniałoby? Jak wzrosłaby jego atrakcyjność i konkurencyjność? Pożyczka, którą gmina udzieliła prywatnemu przedsiębiorcy rozeszła się. Czy któryś z radnych gminnych zobaczył rozliczenie? Wie na co zostały wydane środki? Wątpliwe. Radni dostali od wójta gotową uchwałę dotyczącą jej umorzenia. Za przyjęciem uchwały czyli za umorzeniem głosowali wszyscy prowójtowi radni z obozu „siły kontynuacji”, w tym m.in. specjalistka Urszula Hardy, ekspert Ryszard Kieczur i ekspertka Małgorzata Chilicka.
Mirka Maciejewska, Paweł Pazdrowski i Ryszard Łabiak ustawili wysoko poprzeczkę następcom. Do wyborów na wójta staje Agnieszka Adamów-Czaykowska i je wygrywa. Znamy ją od dziecka. Pamiętamy jak w dużych okularach biegała z innymi dzieciakami po wsi. Ta okularnica wyrosła na świadomą i pewną siebie kobietę, która ma sporo sukcesów na koncie. Nie jest człowiekiem znikąd. Nie przyleciała rejsowym samolotem LOT-u z Nowego Jorku. Jest jedną z nas i co więcej – w wieku niespełna 40 lat zdążyła nawiązać naprawdę dobre relacje z większością regionalnych decydentów i polityków z regionu. Jako gospodyni Święta Bzów, które organizowała przed pandemią, osobiście witała wojewodów, marszałków, posłów i okolicznych samorządowców, którzy przybywali do Siedliska, by wziąć udział w corocznej imprezie. Iza Dysiewicz, Darek Straus i inni mogą się tylko od niej uczyć. Zanim Iza Dysiewicz – mówiąc kolokwialnie „wydepcze” taką ścieżkę, jaką Agnieszka wydeptała do gabinetów lubuskich prominentów, miną lata. Agnieszka doskonale zna się także na pozyskiwaniu funduszy i ma doskonałe relacje z przedstawicielami lokalnej i krajowej polityki. Jest miła, jest kontaktowa, przyjacielska. Trudno jej nie lubić. Czy jej kuzynka Iza może się z nią równać? Oczywiście, ale tyko w jednej dziedzinie – w sztuce kulinarnej. W każdej innej Agnieszka ma o wiele większe doświadczenie. Trudno się zatem dziwić, że deklasuje również obecnie urzędującego wójta. Przecież nie ulega wątpliwości, że Agnieszka organizując Święto Bzów udowodniła, że potrafi zrobić więcej dla gminy niż Darek i stado podległych mu urzędników. Ba! Nawet nasz radny powiatowy Marcin Kula, pozostałby nieznany szerzej gdyby nie działalność Agnieszki w Fundacji Karolat. Nie kto inny, ale Agnieszka Adamów-Czaykowska swoją ciężką pracą wypromowała nasz region w powiecie i Marcina Kulę.
Wyobraźcie sobie, że Agnieszka jest wójtem. Na pewno postarałaby się, żeby środki z programu „Odra dla turystów” przeznaczone zostały na odbudowę Wieży Adelajdy, a nie na budowę wieży widokowej w Bobrownikach. Zamek Carolath – przypomnijmy – jest własnością gminną. Dzięki współpracy z miastem Nowa Sól udałoby się pozyskać fundusze na utworzenie w Siedlisku tzw. trwałej ruiny. Odbudowa Zamku jest utopią. Inwestycja tej skali wymagałaby nakładów dziesiątków milionów złotych. Można jednak o wiele mniejszym kosztem zabezpieczyć mury Zamku i udostępnić go dla turystów. Tak zrobiono w Zatoniu i to się świetnie sprawdza w praktyce. Wiecie ilu turystów przyjeżdżałoby do nas w każdy weekend i święta? Zamek byłby zapchany żądnymi historycznych sensacji gośćmi. Nie wierzycie? Jedźcie do zrewitalizowanych ruin Zamku w Zatoniu. Dzięki pracy Mirki, Pawła, Ryśka i Agnieszki stalibyśmy się wizytówką historyczną regionu. Nigdzie Odra nie wygląda tak ładnie jak u nas. Napływ turystów sprawiłby, że ludzie chcieliby się u nas osiedlać. Mielibyśmy więcej mieszkańców, powstałby biznes okołoturystyczny, a ceny działek budowlanych wzrosłyby radykalnie.
Niestety, nawet najlepsza opowieść i najpiękniejszy sen nie trwają wiecznie. Wróćmy więc do rzeczywistości „małej, biednej, położonej na uboczu, rolniczej gminy, w której chciałoby się więcej ale, wiadomo, pieniążków brak”. Tu od 22 lat rządzi Darek Straus. Był w Ameryce, uczęszczał do kółka muzycznego, ukończył kilkanaście szkół, w tym kilka uczelni wyższych, ma trzy szafy pełne dyplomów, dostał medal od Prezydenta, wygrał kilka konkursów organizowanych przez gazetę. W gminie zatrudnił rodzinę i pociotków, do rady wprowadził ekspertów i specjalistów spod znaku „siły kontynuacji”. A co z gminą? W Siedlisku jest po staremu i jak zapewnia Darek, dopóki on rządzi, nic się nie zmieni. Słowa, o czym przekonujemy się każdego dnia, dotrzymuje. Niestety.
Na zakończenie życzymy Wam i sobie zdrowych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia i do siego roku!
Paweł P.
Hardy zrezygnowała z radnej. Wójt ma jednego żołnierza w radzie mniej . opozycja górą!
Czyżby szczury uciekały z tonącego okrętu ?
Co by było gdyby….. na pewno byłoby lepiej, mienie Gminy służyłoby rozwojowi całej Gminy, a nie zdrajcom, oszustom i krętaczom i ich rodzinom. Zawsze ktoś wypomni w jaki sposób się wzbogacili i ustawili swoje dzieci, których jest niemało. Ci “zacni” ojcowie zhańbili swoje nazwiska, Honor i dobre imię przepadły i smród będzie się ciągnął, oj będzie. Wszystkim spokojnych Świąt.
Rzeczywiście pora taka że najwłaściwsze jest złożenie świątecznych życzeń.
Autorowi felietonów życzę wytrwałości i zdrowia by miał siłę do dalszej wali o lepszą gminę.
Gminie natomiast życzę by z większą rozwagą wybierała sobie gospodarza.
Radzie gminy opamiętania i przypomnienia komu ślubowali służyć.
Natomiast wójtowi życzę by przestał męczyć siebie i gminę własną nieudolnością.
hcem powiedzieć rze za te fotografje tesz bendziecie mnieli procesy od fujta. dlaczego nie leganie ujawniacie dokónetacje gminnom? to nie jest wasza ale fujta. niemieszajcie sie do tego. lódzie nie kcom wiedzieć tyh spraf. majom sfoje na głowah a wy im jeszcze problemy dajecie.
Monika Twoje spamowe konto pokazuje inteligencję wyborców wójta. Procesy za podatki mieszkańców Gminy. Lepiej śmieci ogarnia w Siedlisku