na pewno przypominacie sobie jak po opublikowaniu pierwszych krytycznych wobec wójta felietonów, jego wierni fani grozili nam procesami sądowymi i wyrokami dożywocia. Jakoś udało nam się wówczas uciec spod katowskiego miecza. Drugi raz kara śmierci groziła nam za domniemaną obrazę majestatu Jego Wysokości. Wójt Darek Straus, przechodząc do kontrofensywy, zaprzągł organy ścigania, gdyż poczuł się obrażony sugestią jakoby oszukiwał w konkursie audiotele na wójta roku, który zorganizowała lokalna gazetka. Węsząc wiejsko-gminny spisek domagał się ujawnienia wszystkich numerów IP komputerów w gminie, sugerując że felietony pisane są przez tajną, zorganizowaną grupę wywrotowców. Po wyjaśnieniach złożonych na komendzie policji i konfrontacji z wójtem wyjaśniliśmy, że w gminie nie działa żadna tajna komórka masonerii i że w gazetowym konkursie na Strausa mogły SMS-y poparcia wysyłać nawet jego papugi i konie. Nic nam do tego. Także i tym razem szczęśliwie uniknęliśmy wyroku 25 lat pozbawiania wolności w celi dla niebezpiecznych przestępców, w izolatce w twierdzy w Sztumie lub 100 zł grzywny. Ufff… blisko było.
Jak się zapewne domyślacie nasz nieudacznik wójt, który podstawy nauki języka angielskiego zdobywał 30 lat temu na kursie w USA ufundowanym przez miejscowe Kółko Rolnicze nie poddaje się. Tym razem za pośrednictwem prawnika wysłał do nas list miłosny, wezwanie do – i tu prosimy o uwagę – cytujemy: „niezwłocznego zaprzestania wszelkich naruszeń dóbr osobistych Gminy Siedlisko”. Czyż to nie groteskowe, że właśnie od nas, zaangażowanych społecznie autorów pracujących pro bono dla dobra gminy i jej mieszkańców, wymaga się zaprzestania naruszeń dóbr osobistych gminy? Piętnując nieróbstwo wójciny, który będąc dwie dekady na stołku, mając do dyspozycji fundusze unijne, nie potrafił wprowadzić Siedliska w XXI wiek, nie naruszamy dóbr osobistych gminy. Przeciwnie. Pisząc o szemranych interesach w zakresie handlu nieruchomościami gminnymi, o cennych działkach dzierżawionych kolesiom, którzy następnie je plądrują lub też o majątku gminnym sprzedawanym z naruszeniem procedur przetargowych wg nieaktualnych wycen – także działamy w interesie gminy i jej mieszkańców. Kiedy opisywaliśmy ilu członków najbliższej rodziny i na jakich stanowiskach zatrudnił wójt Dariusz Straus w gminie robiliśmy to, aby napiętnować nepotyzm władzy na poziomie samorządowym, a nie po to, żeby naruszać dobre osobiste gminy Siedlisko.
O co zatem chodzi w tym wezwaniu? Czyżby wszystkie nieprawidłowości, które nawarstwiły się w gminie w ciągu ostatnich dwóch dekad były naszym wymysłem? Czy dziurawy parking przed gminą, rozpadające się schody bez podjazdu dla inwalidów, chodniki, które przypominają tor przeszkód, brudna woda w kranach, brak oświetlenia ulic, zaśmiecone parki upiększone w pośpiechu betonowymi fontannami posadowionymi w ramach inwestycji przedwyborczych przez wójta, to czysta iluzja? Fantasmagoria wyprodukowana przez nasze umysły? Może ponura rzeczywistość zacofanego infrastrukturalnie Siedliska nie istnieje. Może wszystko jest tak piękne i ładne jak to przedstawiają członkowie najbliższej rodziny Strausa oraz jego najwięksi fani? Zatem o naruszaniu jakich dóbr gminnych mowa w wezwaniu?
Nie będziemy trzymać Was dłużej w napięciu. Cytujemy gminnego prawnika: „wzywam Pana do niezwłocznego zaprzestania wszelkich naruszeń dóbr osobistych Gminy Siedlisko, w szczególności polegających na bezprawnym, bowiem bez wymagania zezwolenia Wójta Gminy Siedlisko, używania logotypu herbu gminy Siedlisko w publikowanym przez Pana „Felietonie Cotygodniowym” (…) które to materiały są następnie rozpowszechniane na obszarze Gminy Siedlisko. Jednocześnie, wzywam Pana do wycofania z obiegu wszelkich materiałów, w tym publikacji opatrzonych herbem gminy Siedlisko” (pisownia oryginalna).
Zanim przejdziemy do analizy cytowanego fragmentu wezwania powiemy w czym rzecz. Otóż kilka lat temu, 29 września 2011 r. Rada Gminy w Siedlisku podjęła uchwałę, że wójt jednoosobowo decyduje, kto może używać herbu gminy, a kto nie. Innymi słowy wójt ma pełną swobodę w tym zakresie. Podobną swobodę decyzyjną zagwarantował sobie nasz amerykański mistrz samorządności w ostatniej uchwale, kiedy to radni gminni przyklepali, że wójt może samodzielnie, bez zgody rady decydować o sprzedaży i zadłużaniu gminnych nieruchomości. O tym pisaliśmy w ostatnim felietonie. Wracając jednak do rzeczy. To prawda, że w drukowanej wersji felietonów w nagłówku jest umieszczony logotyp herbu gminy. Wynika to z tego, że tematyka naszych felietonów dotyczy problemów gminy Siedlisko. Gdybyśmy na przykład pisali o sprawach i problemach miasta Nowa Sól zamiast logotypu zamku byłby logotyp łódki i orła piastowskiego w szacie graficznej felietonu. Logiczne. Prawdą jest również to, że felietony rozchodzą się w gminie szybciej niż ciepłe bułeczki z lokalnej piekarenki. Kto je czyta? Oprócz hobbystów-kolekcjonerów, gustujących w regionalnych kuriozach, na pewno ci, którzy są na bakier z obsługą komputera i korzystaniem z mediów społecznościowych. To głównie dla tych czytelników adresowane są wersje papierowe naszych felietonów. Wydajemy je własnym sumptem, bez korzystania z gminnych dotacji i robimy to – co ważne – dla dobra gminy i jej mieszkańców. Udostępniamy je wszystkim zainteresowanym za darmo. Możemy Wam zdradzić, że nawet wójt Darek Straus zgromadził ich już całkiem spory plik.
Co się tyczy pisma od prawnika i samego wezwania do: „wycofania z obiegu wszystkich materiałów, w tym publikacji opatrzonych herbem gminy Siedlisko” – to wydaje się ono być raczej niefortunnym sformułowaniem niż możliwą do spełnienia prośbą. Nie jest możliwe wycofanie z obiegu „wszystkich materiałów” opatrzonym logotypem herbu gminy. Oczywiście moglibyśmy wystąpić z zapytaniem do Urzędu Gminy, czy gmina publikowała w ostatnim czasie ulotki reklamowe lub inne druki z logotypem gminy i prosić o ich wydanie w celu utylizacji. Moglibyśmy także wysłać pracowników z firmy, by usunęli znaki z logotypem herbu gminy przy wjeździe do miejscowości Siedlisko. Ale nie jesteśmy pewni jak redaktorzy Wikipedii potraktują nasze żądanie usunięcia ze swoich baz danych przedmiotowego logotypu. Podejrzewamy, że takie wezwanie pozostałoby bez odpowiedzi. Innymi słowy: nie mamy wpływu na: „obieg wszelkich materiałów, w tym publikacji opatrzonych herbem Gminy Siedlisko”.
Dlatego na przyszłość, aby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień i nudnych dyskusji w zakresie semantyki, w trakcie których będziemy wyjaśniali sobie różnice między kwantyfikatorami ogólnymi, a kwantyfikatorami egzystencjalnymi, uprzejmie prosimy wszystkie kancelarie prawne reprezentujące wójta Darka Strausa ażeby bardziej rozważnie formułowały prośby oraz wezwania. Wszak wraz z precyzją wypowiedzi podąża precyzja myślenia oraz interpretacji o charakterze formalno-prawnym. Jeden źle postawiony przecinek potrafi radykalnie zmienić sens zdania. Na przykład:
Aresztować, nie wolno wypuścić.
Aresztować nie wolno, wypuścić.
Wracając do herbu Gminy Siedlisko. Projekt logotypu powstał pod koniec lat 90 minionego stulecia. Z okazji 700-lecia lokacji Siedliska jeden z pracowników naukowych Instytutu Historii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze (obecnie Uniwersytet Zielonogórski) zajmujących się problematyką heraldyki (nauka o herbach) prof. Wojciech Strzyżewski został poproszony o wykonanie konsultacji projektu herbu, który przygotowany został przez jedną z lokalnych firm. Rada Gminy na uroczystej sesji zorganizowanej w auli Zamku rodu Schoeneich-Carolath przyjęła ów herb wraz z flagą za oficjalne insygnia gminy Siedlisko. Nie było mowy wówczas o żadnych ograniczeniach. Herb i flaga były przyjęte jako dobro wspólne wszystkich mieszkańców gminy. Dopiero kilkanaście lat później wójt Dariusz Straus przy pomocy radnych ze swego obozu politycznego przeforsował uchwałę, dzięki której zarezerwował dla siebie wyłączne prawo dysponowania herbem. Nie powodowała nim wówczas troska o dobra osobiste gminy. W tym czasie jeden ze społeczników i regionalistów działających w Fundacji Karolat oraz radny z opozycji w Radzie Gminy – Marcin Kula – wydał ulotki (zakładki do książek) opatrzone logotypem herbu gminy, które Fundacja Karolat rozdawała w ramach promocji gminy. Żeby ukatrupić inwencję niepokornego radnego sprytny wójt, który nieraz wykazywał się inwencją we wskazywaniu opozycjonistom ich miejsca w szeregu, wymyślił sobie wspomnianą uchwałę, regulującą zasadami dysponowania herbem gminy. Sprawa była wówczas szeroko komentowana w mediach. W wywiadzie udzielonym dla Tygodnika Krąg wójt Dariusz Straus powiedział: „Gmina powinna decydować o tym, kto może używać herbu. Nie może być tak, że każdy będzie wszędzie sobie tym wizerunkiem szastał.”
Na obrazku ilustrującym dzisiejszy felieton jest screenshot z filmu opublikowanego przez nieformalnego rzecznika prasowego wójta gminy Siedlisko Dariusza Strausa. W pijackim geście, okazując pogardę i brak szacunku pokazuje środkowy palec opozycji politycznej w gminie oraz wszystkim mieszkańcom, którzy nie podzielają bezkrytycznego huraoptymizmu oficjalnej propagandy. Na koszulce znajduje się logotyp herbu gminy.
Gdyby autor felietonów pisał je w formie psalmów pochwalnych dla wójta, ten nie zauważyłby ”naruszenia dóbr osobistych Gminy” . Wystarczy słowo rzeczowej krytyki i nagle wójt przypomina sobie o dobrach osobistych Gminy. Jakoś trudno mu znależć argumenty do obrony własnych, osobistych dóbr w odpowiedzi na krytykę i zarzuty zawarte w felietonach CPN.
Dokladnie tak.
Jestem ciekawa konca tej historii. Szykowac paczki do ciupy?