Drodzy Mieszkańcy,
ekipa prowójtowych radnych, która słynie z tego, że ma gdzieś interes gminy, mieszkańców i gardzi regułami dyktowanymi przez zdrowy rozsądek, przyklepała wójtowi-nieudacznikowi dwadzieścia tysięcy złotych przedświątecznego bonusu. Gdy obecni na sesji mieszkańcy zapytali Darka Strausa wprost, czy mu nie jest wstyd tak doić zadłużoną po uczy gminę, ten odpowiedział, wykorzystując starą, sprawdzoną śpiewkę, że to radni mu przyznali dodatkowe wynagrodzenie, że on sam się o „piniążki” nie prosił i w związku z tym powodów do wstydu nie ma.
Jak widzimy, Daruś zawsze znajdzie winnego jak zajdzie taka potrzeba. Inwestycji nie ma w gminie, bo tzw. „oszołomy” mu przeszkadzają. Budżet gminy tonie w długach – winna inflacja. A gdy w czasach kryzysu Daruś przytula dodatkowe dwadzieścia tysięcy złotych z haczykiem z gminnej kasy, to winni są radni. Wyrazili taką wolę, tak rada gminy Siedlisko zadecydowała demokratyczną większością głosów, a biedny Daruś, jako wójt, musi tę wolę realizować. Nie chce, ale musi… skąd my to znamy?
Głosowanie nad przyznaniem dodatkowego wynagrodzenia Strausowi-nieudacznikowi, mimo wewnętrznego absurdu i jawnego pasożytnictwa (dojenia pogrążonego w milionowych długach budżetu inaczej niż absurdem i pasożytnictwem nazwać przecież nie można) obnaża wielki rozłam i rozpad, jaki nastąpił w obozie władzy. Jak wiemy od początku tej kadencji wójt zadbał o to, by mieć w radzie większość. Pamiętamy, jak w jednym z powyborczych wywiadów w 2019 r. Darek Straus chwalił się, że dzięki tej „większości” będzie mógł sprawniej rządzić. Praktyka pokazała, że ze sprawnych rządów wyszły nici, a tzw. „większość” w radzie posłużyła wójtowi za maszynkę do głosowania, dzięki której mógł zadłużać budżet gminy, kamuflując nowymi, milionowymi kredytami własną nieudolność i niegospodarność. Dzisiaj, jak wynika z arytmetyki ostatniego głosowania, po monolicie partyjnym spod znaku Siła Kontynuacji zostały gruzy. Obóz samorządowych nieudaczników, tłuków i nieuków rozsypał się w mak. Przyjrzyjmy się dokładnie głosowaniu.
W radzie gminny mamy 15 radnych. Czterech radnych opozycji i jedenastu wiernych żołnierzy Strausa, którzy dotąd zgodnie głosowali każdy nonsens, który im podsunął. Przynajmniej tak było do tej pory. Jednak na ostatnim głosowaniu za przyznaniem finansowego bonusu Strausowi głosowało tylko 5 radnych: Chilicka, Zboralska, Pabisz i duecik Pawlaczka+Gielcowa. Reszta prowójtowych radnych była albo nieobecna albo wstrzymała się od głosu.
Jeszcze kilka lat temu taki stan rzeczy byłby nie do pomyślenia. Warto w tym miejscu chociażby przypomnieć jedno z pierwszych posiedzeń rady gminy tej kadencji i dyskusję z roku 2019 nad wnioskiem byłego radnego Huberta Patoły, który domagał się obniżenia wynagrodzenia wójtowi. Wówczas wszyscy „prowójtowi” radni stanęli za Strausem zwartym murem, przez który nie zdołał się przebić najbardziej racjonalny argument. Dość powiedzieć, że to w trakcie tamtej sesji radny Rysiu Kieczur publicznie robił z siebie idiotę, wygłaszając absurdalne tezy o tym, że wójtowi się wynagrodzenie należy, bo ludzie go wybrali. Tak było kilka lat temu. Ale na ostatnim głosowaniu Rysiunia nie było. Prawdopodobnie wolał nie przyjść, niż kolejny raz okryć się wstydem. Dzisiaj, po dekadach kontynuacji polityki nieudolności i nieudacznictwa w Siedlisku, Strausa popiera tylko najbardziej zatwardziały beton i nie bezinteresownie. Chilicka, Pawlakowa i Gielcowa mają ważne powody, by popierać wójta i głosować „za”, gdy chodzi o dodatkową kasę dla Darka. Samorządowy babiniec przytulony do wójta za fuchy w gminie kasuje ponad 1500 zł miesięcznie – każda! Dla nauczycielki wuefu w roli przewodniczącej rady gminy taka suma, to prawie połowa wypłaty nie wspominając o Gielcowej czy Pawlakowej. Łącznie, każda z dostojnych babć-emerytek, rocznie kasuje około 15.000 zł z kasy gminy. Łatwo policzyć ile panie zaradne-radne przytulą w ciągu pięcioletniej kadencji. Nie potrzebujemy specjalistycznych maszyn obliczeniowych, by wiedzieć, że 15.000 x 5 lat da okrągłą sumkę 75.000 zł. Już teraz widzicie, gdzie panie mają interes gminy i mieszkańców oraz dlaczego owo poważanie jest tak głębokie. Jak słusznie zauważył radny Stasiu Sawicz – niektórzy radni w Siedlisku daliby sobie genitalia ogolić za pięć złotych. Czy Chilicka, Pawlaczka i Gielcowa do takich należą?
Kolejny raz Straus wyszarpał z majątku zadłużonej i zacofanej infrastrukturalnie gminy forsę dla siebie. Człowiek honoru nigdy by tak nie postąpił. W tym czasie, gdy wójt doi gminę na dziesiątki tysięcy złotych inni pracownicy mogą tylko pomarzyć o podwyżkach. Na pytanie o wzrost wynagrodzeń wśród pracowników, Darek odpowiedział, że podwyżki są dwa razy w roku i że otrzymują je ci, którzy pracują. Tym – jak to ujął w swoim wiejsko-peeselowskim stylu – którzy udają, że pracują on udaje, że płaci. I tym przaśnym bon-motem, uśmiechając się pod nosem wyraźnie zadowolony z siebie Darek dyskusje o wynagrodzeniach w gminie zakończył.
Pamiętacie, jak w jednym z felietonów, analizując politykę finansową wdrożoną przez wójta w gminie, ostrzegaliśmy, że zaciąganie kredytów po to, by spłacić stare długi jest metodą określaną w ekonomii jako spirala zadłużenia. Jest to znany nauce ekonomii i opisany w literaturze szkodliwy mechanizm prowadzący do nagromadzenia zadłużenia. W gminie Siedlisko bilans tej polityki aktualnie osiągnął pułap 12 milionów złotych długów. Pamiętacie również, jak pisaliśmy ostatnio, że zanim Straus zakończy tę kadencję, będzie musiał zaciągnąć kolejne milionowe kredyty, by spłacić ciągnące się za nim stare długi. Jak się okazuje nasze prognozy były prawdziwe. Straus szykuje kolejny projekt uchwały zadłużający gminę. Czy będą to dwa miliony? Czy więcej ? – O tym przekonamy się już niebawem. Projekt nowej uchwały jest właśnie szykowany i trafi na sesję pod głosowanie radnych jeżeli nie w tym roku, to na początku 2023.
Co nam zostawi Straus po sobie? Czy jego dziedzictwem, spuścizną dwudziestopięcioletnich rządów będzie coś oprócz śmierdzącej i niepijalnej kranówki w gminnych wodociągach, dziurawych chodników i dróg, zacofania infrastrukturalnego, wielomilionowego zadłużenia, skłóconych rodzin i podzielonej społeczności? Co oprócz tego zostawi naszej społeczności Darek Straus? Wylany plac w sąsiedztwie szkoły szumnie nazwany skateparkiem? To ma być jego spuścizna?
W nieodległej, malutkiej gminie Kolsko rządzonej przez wójta Henryka Matysika, zamieszkałej przez około 3200 osób – czyli ciut mniej niż w naszej – za chwile rozpocznie się wielka modernizacja sieci kanalizacyjnej. Wartość inwestycji ponad dwadzieścia milionów złotych. Odchodząc na emeryturę Henryk Matysik, który rządził Kolskiem od dekad, zostawi gminę skanalizowaną.
W Bytomiu Odrzańskim Jacek Sauter nie wybiera się na emeryturę. Postawił przed sobą wiele ambitnych wyzwań i je realizuje. Korzysta z tych możliwości, które przegapia nasz wójt. Dlatego u naszych sąsiadów, w Bytomiu nad brzegiem Odry rozwijana jest infrastruktura turystyczna a ścieżka rowerowa z Nowej Soli wybudowana zostanie nie do Siedliska ale do… Bytomia. W Otyniu Barbara Wróblewska również nie próżnuje. Inwestycja goni inwestycję i co najważniejsze – rządzona przez nią od dwóch kadencji gmina nie tylko wyszła z zadłużenia, ale nie posiada aktualnie żadnych długów. W Siedlisku taka polityka finansowa jest nieznana. Siedliskowym głowom na szczeblach władzy (chociaż w tym przypadku określenie „głowa” jest na wyrost. Tu raczej należałoby mówić o „łbach”) obce są reguły ekonomii wymyślone przez białego człowieka. Zamiast tego wdrażane są afrykańsko-azjatyckie standardy, w którym konie traktowane są z większą estymą niż ludzie. Nie wierzycie? Zobaczcie jak ładnie wójt wyposażył działkę koniarzy! Zrobił to przy wykorzystaniu materiałów z gminy, publicznych środków i pracowników SZB z Siedliska. Dlaczego seniorom nie urządził takiego miejsca spotkań? Dlaczego drogi na nowym osiedlu nie są tak wypoziomowane jak wybrukowany plac z murowanym grillem na działce koniarzy? Dlaczego konie w Siedlisku mają lepiej niż my, mieszkańcy?
pozdrawiam
Paweł P.