GSM Siedlisku – kto zataił informację o przetargu ANR w gminie?

Drodzy Mieszkańcy,

pamiętacie wielokrotnie podnoszony przez mieszkańców i nas samych pomysł, żeby maszt telefonii komórkowej posadowić na terenie Samorządowego Zakładu Budżetowego? Pożytek z tego byłby taki, że w Siedlisku poprawiłby się i to znacząco sygnał GSM, a tym samym zasięg telefonów komórkowych. Zwiększyłby się przez to komfort korzystania z Internetu i e-mobilność mieszkańców. Natomiast budżet gminy zasilałaby stała sumka, wynikająca z umowy dzierżawy terenu pod maszt. Same plusy! Oczywiście przedsiębiorczy wójt Dariusz w zakresie polityki inwestycyjnej kieruje się wszystkim, oprócz interesu gminy. Dlatego owszem, masz GSM zostanie posadowiony, ale nie na działce SZB lecz tuż obok, na działce numer 909/71.

Zanim wyjawimy do kogo należy działka o podanym numerze ewidencyjnym, kilka słów o jej historii. Do 2017 r. teren ten, wraz z przyległą do niej byłą stołówką PGR należał do Agencji Nieruchomości Rolnych. Był dużym, popegeerowskim nieużytkiem z ruinami obór i cielętników. 24 sierpnia 2017 r. ANR wysłała do wójta gminy Siedlisko informację o wystawieniu tej nieruchomości oraz budynku byłej stołówki na sprzedaż w przetargu z prośbą, by wójt poinformował o tym mieszkańców poprzez wywieszenie ogłoszenia przez minimum miesiąc czasu – od 30. sierpnia 2017 do 25. września 2017 r. – na tablicy ogłoszeń. Agencja, by upewnić się, że wójt należycie zrozumiał prośbę o wywieszenie informacji o przetargu, prosiła o przesłanie „potwierdzonego ogłoszenia na adres filii ANR”. W zakończeniu dokumentu ANR informuje, że: „brak powiadomienia o wywieszeniu niniejszej informacji w miejscach zwyczajowo przyjętych jest podstawą do odwołania przetargu”.

Jak myślicie, co zrobił Daruś? Poinformował mieszkańców o tym, że stołówka PGR i przyległe do niej tereny idą pod młotek? Czy pochwalił się radnym, którzy snuli plany przejęcia stołówki do majątku gminy, by zorganizować w niej Klub Seniora? Daruś milczał, siedział cicho jak mysz pod miotłą. Zataił pismo, które otrzymał od ANR, bowiem na stołówkę i na przyległą doń działkę o numerze 909/71 czaili się lokalni oligarchowie…. Oups, raczej należałoby powiedzieć: lokalni patrioci, którzy po cichutki je nabyli. Rosyjskie przysłowie: „Tisze jediesz, dalsze budiesz” w rzeczywistości siedliskowej sprawdza się wyśmienicie!

Szemrany interesik „siębiorczego” wójta i spaślaków-oligarchów nie udałby się bez wsparcia urzędników gminnych. Osobą, która w tamtym czasie zatrudniona była w urzędzie gminy na stanowisku ds. Planowania Przestrzennego, Budownictwa, Ochrony Dóbr Kultury, Gospodarki Gruntami była…. I tu uwaga, prosimy o fanfary tata, tata, trutututu, bowiem na łamy niniejszego felietonu wkracza nie kto inny, ale osobista córka kuzynki wójciny – Anna Rojek. Kto by pomyślał, że ta mała, drobniutka, niepozorna blondyneczka nadstawiła własny, urzędniczy tyłeczek, by wujaszek-wójt mógł zrobić dobrze kolesiom. Gdyby coś poszło nie tak, gdyby urzędnicy ANR-u zwąchali szwindel i gdyby wybuchła afera, łatwo się domyśleć na kogo wójt-wójcio zwaliłby całą winą. Wszystkiemu winna byłaby urzędniczka Ania i jej „niedopatrzenie”. Oczywiście Darek, jako bezpośredni urzędniczki Ani nie wyciągnąłby z tego powodu żadnych dyscyplinarnych konsekwencji. Jakżeby mógł!

Już teraz i dla Was zapewne stało się jasne, dlaczego strategiczne stołki w urzędzie gminy Darek obsadził albo rodzinką, albo szkolnymi psiapsiółkami. Jeżeli uświadomimy sobie fakt, że Ania była urzędniczką, która czuwała nad przetargiem sprzedaży tzw. działki koniarzy, to już powinno być dla wszystkich jasne, dlaczego gminna nieruchomość, wyposażona za gminną kasę została za grosze sprzedana synkowi kuzyna Darka Strausa. Inną sprawą pozostaje to, czym wójt-wujek Dariusz przekonał Anusię, by ta w godzinach pracy zrobiła „przeoczenie”, na którym skorzystali jego kolesie i rodzinka? W przypadku nieruchomości 909/71 nie było to jakieś tam zwyczajne „przeoczenie”. Tu chodziło o zatajenie informacji o przetargu ogłoszonego przez ANR! Dzięki bezczynności Ani oligarchowie… tfu, lokalni patrioci, mogli po cichutku, za grosze kupić cenne nieruchomości w centrum Siedliska. Sprawa ta mogła przecież wyjść na jaw? Czy Ania Rojek nie obawiała konsekwencji administracyjnych, a kto wie, może i karnych tego „przeoczenia”? A może było tak, że wójt-wujek zagwarantował Anusi formę parasola ochronnego. Przecież wszystkie do tej pory wałki z nieruchomościami, o których alarmowali kontrolerzy NIK i RIO tłumaczone były za każdym razem tak samo: „przeoczenie, uchybienie, niedopatrzenie, przemęczenie pracownika. Co istotne – żaden pracownik gminny podległy wójtowi, winny „uchybienia, przeoczenia, niedopatrzenia, błędnej interpretacji przepisów prawa” itp., itd., nie poniósł żadnych konsekwencji dyscyplinarnych. Wójt gminy Siedlisko Daruś Straus jest wyjątkowo wyrozumiały dla urzędniczej głupoty i niefrasobliwości niektórych podwładnych, w szczególności tych z rodziny. Inne pytanie, na które należałoby kiedyś odpowiedzieć brzmi – co miał wójt z tego całego geszeftu? Czy Darek Straus robi kolesiom dobrze dlatego, że ich po po prostu lubi albo że ma takie hobby? Czy może z polityki „przeoczeń i uchybień”, na której bogacą się oligarchowie czerpie jakieś wymierne, konkretne korzyści osobiste? Najważniejsze pytanie, na które powinni odpowiedzieć przede wszystkim radni gminni tak żarliwie wspierający wójtowe nieudacznictwo, to pytanie o samorządową logikę zarządzania, którą kieruje się Straus, w której interes grupki kolesi przedkładany jest nad dobro ogółu. Czy tak powinno być?

Wróćmy do budowy masztu GSM w Siedlisku. Zgodnie z najnowszą decyzją wójta posadowiony zostanie on na działce 909/71 należącej do lokalnego patrioty – pana Adamczyka. To on zarobi na dzierżawie terenu operatorowi sieci, nie spółka gminna – a dzięki temu my, wszyscy. Co się zaś tyczy terenu SZB, to wg najnowszych informacji został on już podzielony. Przypomnijmy – na fragment terenu Samorządowego Zakładu Budżetowego ma chrapkę inny lokalny patriota. Gościu nawet wysyła żonkę do radnych z propozycją wpłaty 10.000 zł na: „przedszkole lub na co będą chcieli”, ale pod warunkiem, że radni przyklepią sprzedaż części terenu SZB za grosze. Jak widzicie wszystko już jest przygotowane. Podział gruntu został już przeprowadzony. Działka została wydzielona z terenu SZB. Pytanie – kto poniósł koszty tego podziału? Kto opłacił geodetów, kto uiścił opłaty notarialne, koszty założenia ksiąg wieczystych? Jak myślicie? Oczywiście, że gmina – czyli my wszyscy zrzuciliśmy się z własnych podatków na to, żeby Darek mógł kolejny raz zrobić dobrze jakiemuś lokalnemu patriocie.

Zbliża się rok wyborczy – czyli jak to bywa w gminie Siedlisko (ale pewnie nie tylko) – rok cudów. Będzie to rok „uchybień, przeoczeń, niedopatrzeń” wszystko po to, by wójt ostatni raz mógł zrobić dobrze kolesiom… tfu, oczywiście chodzi o lokalnych patriotów. Skąd taka pewność? Wszystkie wałki w gminie odbywały się w roku wyborczym. Próba przejścia i sprzedaży oligarchom części Wzgórza Adelajdy miała miejsce w 2017 r. – rok przed wyborami samorządowymi. Zatajenie informacji o przetargu na sprzedaż byłej stołówki i działek popegeerowskich także miało miejsce na rok przed wyborami samorządowymi. To samo tyczy się sprzedaży tzw. działki koniarzy – ją wójcina opchnął synkowi kuzyna za grosze w roku wyborczym. Dlatego, nauczeni doświadczeniem, wyczekujmy cudownych transakcji wójta z oligarchami. Kto wie, co jeszcze Straus odda kolesiom i rodzince za grosze. Rodowych sreber gmina Siedlisko nie ma już wiele. Większość, w tym perła Siedliska: Zamek wójt wyprzedał za bezcen. Do tej pory radni mu potakiwali, a mieszkańcy? Cóż – spójrzmy prawdzie w oczy, większość z nas uwierzyła w domniemaną zaradność Strausa i w to, że się wójt stara tylko „gmina mała, rolnicza, uboga, położona na uboczu i pieniążków brak”. Rzeczywistość jest zgoła inna. Straus jest zwykłym, pospolitym nieudacznikiem. Uczyniwszy z nepotyzmu i kolesiostwa cnoty urzędowe wójt sprawił, że w pewnym momencie uwierzyliśmy, że zatrudnianie rodzinki w urzędzie jest dobre, a wyświadczanie przysług kolesiom słuszne. Dwadzieścia pięć lat żyliśmy otumanieni jego bajeczkami i usprawiedliwieniami złożonymi z niedopatrzeń, uchybień i przeoczeń. Mieliśmy zbyt wiele własnych zmartwień, by myśleć jeszcze o polityce, o gminie i tym, co robi, a czego nie robi wójt. I do czego nas to doprowadziło? Ćwierć wieku nieróbstwa, nieudolności i niekompetencji musiało przełożyć się na kondycję gminy. I tak się też stało. Napijcie się wody z kranu! Idźcie przed budynek urzędu gminy! Stańcie na dziurawym, wyłożonym płytami drogowymi parkingu. Spójrzcie na walące się schody i zadajcie sobie pytanie: „Czy to się dzieje naprawdę?”. Odpowiadamy – tak! To zacofanie infrastrukturalne, gigantyczne zadłużenie i wyprzedany majątek gminny, to spuścizna, którą zostawi po sobie nieudacznik Straus i jego orszak lizusów w radzie gminy z wuefistką Chilicką i wyłuszczaczem Kieczurem na czele. Ten orszak nieudaczników doprowadził nas na dno przepaści finansowej. Długi po tej ekipie będą spłacały nasze wnuki. Ale czy ich to obchodziło? Gdy radny Sławek Pokusa protestował, żeby nie sprzedawać półdarmo tzw. lokalnemu patriocie części SZB, Rysiu Kieczur próbował go wyśmiać i zakrzyczeć. Rysio stwierdził – i tu cytujemy dosłownie argumentacje Kieczura wyartykułowaną podczas sesji rady gminy: „Chłop przecież chce się rozwijać!”. I chyba na tym to rządzenie gminą przez nieudaczników polega, że tu „się rozwijają” lokalni patrioci, a reszta Siedliska się zwija. Gdy spojrzymy w przeszłość odnieść można wrażenie, że właśnie taka filozofia tuczenia oligarchów kosztem interesu gminy od zawsze przyświecała nieudolnemu wójcinie i jego ekipie. Już teraz wiecie dlaczego Daruś niezmiennie od lat cieszył się poparciem utuczonych na naszym wspólnym majątku spaślaków-oligarchów? Był dla tej siedliskowej pseudoelity wymarzonym wójtem. Trudno wyobrazić sobie gospodarza, który bardziej działałby na ich korzyść.

Co się tyczy budowy masztu na działce 909/71 należącej do serdecznego kolegi wójta pana Adamczyka, to musicie wiedzieć, że kolega Darka cieszy się podwójnie – wzbogaci się nie tylko na dzierżawie działki operatorowi GSM. Wójt rozpatrzył pozytywnie jego wniosek o umorzenie podatku – jego bratu również. Panom Grzegorzowi i Wojtkowi Adamczykom wójt Dariusz umorzył podatek za rok 2021. Super, co nie? A przypomnijcie sobie aferę, gdy cała wioska składała się na zrzutkę dla Pani Moniki Klamki, której Straus wysyłał prawnicze elaboraty, tłumacząc, że nie może jej umorzyć podatku od nieruchomości. Przekonywał, że takie umorzenie nie mieści się kategoriach „ważnego interesu podatnika”. Wójcina zorganizował Pani Monice komorniczo-urzędniczą szczujnię, a synkom siedliskowej legendy z pogranicza półświatka, z którą robił szemrane interesiki (przecież dziurę w ziemi obok szkoły Adamczyk-senior wykopał za zgodą i w porozumieniu z wójtem Darkiem. Ba! Wójt nabijał kieszeń Adamczykowi kupując od niego piasek – dla potrzeb gminy ma się rozumieć. Daruś zapewniał, że działał w naszym interesie! – Śmiechu warte!) umarza podatki. Niech żyje samorząd! Niech żyje wójt i lokalni patrioci! Niech żyją!

pozdrawiam

Paweł P.

3 Replies to “GSM Siedlisku – kto zataił informację o przetargu ANR w gminie?

  1. To jest ekonomiczne myślenie i działanie Strausa, pomaga kolesiom, np Fijołowi, Witkowi R, Adamczykom, właścicielowi prywatnego przedszkola i rodzinie, a reszta ludzi i ich potrzeby go nie obchodzą. Niszczy naszą gminę z premedytacją. Ten człowiek nigdy nie powinien być wójtem, po prostu nie nadaje się, nie ma pojęcia o zarządzaniu, a gospodarność to pojęcie nieznane.

  2. Nie będę ukrywać stykamy się w Gminie ze smutną prawdą . Dlaczego na gminnej dziale nie będzie masztu? Wszyscy by na tym zarobili

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *