Wielość rzeczywistości w gminie Siedlisko

Drodzy Mieszkańcy,

znane z filmów i literatury futurystycznej teorie o tym, że żyjemy w rzeczywistościach równoległych, w Siedlisku wydają się być prawdą. Z jednej strony mamy urzędową wersję rzeczywistość gminnej, o której opowiada Darek Straus. W tym strausistowskim świecie wszystko jest ładnie, wszystko błyszczy, wszystko jest cacy i tak, jak być powinno. W tryskającej z kranów, krystalicznie czystej wodzie, beztrosko pląsają papużki i kąpią się koniki. Tu dla każdego członka rodziny, dla każdego kolegi, przyjaciela i lokalnych patriotów znajdzie się przynajmniej jedna działeczka gminna w atrakcyjnej i nie do przebicia cenie. W świecie tym, w urzędzie i placówkach podległych wójtowi dla rodzinki, pociotków i kochanek znajdzie się tyle etatów, ile będzie konieczne. A nawet o jeden więcej, tak na wszelki wypadek, bo w oficjalnej wersji urzędniczo-samorządowej wersji rzeczywistości, wszystko musi być jak należy, jest ładnie, jest pięknie, jest cacy, jest tak, że picuś-glancuś.

Równolegle do świata, o którym opowiada Straus i jego sługusy w radzie gminy, dzieje się rzeczywistość, którą znamy my – mieszkańcy Siedliska. Znamy ją bardzo dobrze, bowiem mamy z nią do czynienia na co dzień. Jest to świat stosunkowo ponury, odległy od radosnej, gabinetowej krainy ciastkolubnego wójta, w którym przyjaciele królika opychają brzuszki pizzą, kupowaną za urzędową kasę. Łatwo się je za cudze, nieprawda? Gorzej, gdy trzeba na jedzenie samemu zarobić. W tym świecie, który widzimy wójt nie pali się do roboty. Przeciwnie. Owszem, na każdym posiedzeniu rady zdaje sprawę z działalności międzysesyjnej – czyli z tego, co robił jako wójt. Jednakże, gdy przypatrzymy się efektom jego starań, okazuje się, że oprócz bełkotu, którym zatyka uszy radnym, z działań gospodarza niewiele pożytku dla gminy. W tym smutnym świecie Dariusz Straus ma nawet swój pomnik. Nie, nie jest to jego podobizna odlana w brązie w pozie szarży na koniu. Pamiątką po jego urzędniczo-samorządowej nieudolności jest pierwsze, oświetlone, oznakowane i oznaczone na mapach przejście dla pieszych. Jest to inwestycja, którą po 25 latach zapewnień i obietnic udało się wójtowi wreszcie zorganizować. Pomyśleć, że trud ten wymagał wysłania kilu pism do Energetyki i do Zarządu Dróg. Świadomość tego, jak niewiele trzeba było, by zrobić przejście dla pieszych pogłębia uczucie rozpaczy w szeregach tych, którzy uwierzyli w bajkę o „małej, ubogiej rolniczej gminie, w której chciałoby się ‘wincej’ ale ‘piniążków’ brak ”

Mieszkańcy gminy Siedlisko znaleźli się na rozdrożu. Są rozdarci między dwoma, równoległymi światami. Z jednej strony jest wójt, który przedstawia oficjalną wersję rzeczywistości, pełnej sukcesów, dyplomów i orderów za zasługi. Z drugiej strony są tzw. oszołomy i pokazany w felietonach opis rzeczywistości siedliskowej, który jest biegunowo odległy od wersji przedstawianej przez Strausa. Niezwykle doświadczony wójt i na taki stan rzeczy ma przygotowane usprawiedliwienie. Otóż jego zdaniem mieszkańcy gminy Siedlisko są bardzo zadowoleni z tego jak jest. Tylko garstka ludzi – jest to zdaniem Darka Strausa 10-14 osób – narzekają, uprzykrzając mu urzędniczo-samorządowe życie. Ludzi tych wymienia z imienia i nazwiska. Są to – o czym zapewne wiele razy usłyszeliście – np. Państwo Czaykowscy. Wójt wielokrotnie podczas publicznych wypowiedzi twierdził, że Państwo Czaykowscy mają osobliwe hobby, polegające na „leżakowaniu” gminnej kranówki w domowej instalacji tak długo, aż zestarzeje się i zacznie śmierdzieć. Następnie zdjęcia mętnej wody wysyłają do mediów i robią afery.

Metody leżakowania i starzenia alkoholi, w szczególności win, znane są ludzkości od tysiącleci. Nim w procesie starzenia zaczęto używać dębowych, opalanych beczek, już starożytni Grecy a przed nimi Sumerowie przechowywali wino w glinianych amforach, by nabrało odpowiedniego bukietu. O ile tradycja leżakowania alkoholu jest ludzkości znana i praktykowana od tysiącleci, tak – i tu musicie przyznać nam rację – leżakowanie gminnej kranówy w instalacji domowej w celu pogorszenia jej jakości musi budzić zdziwienie. Wójt bije się w klatę pięściami, zarzeka i przysięga, że tak właśnie jest. Na dowód tego wymachuje kwitami, które mają potwierdzać krystaliczną czystość wody dostarczanej przez gminę Siedlisko do kranów mieszkańców a to, że po nalaniu do szklanki jest brudna, to wina spisku m.in. Państwa Czaykowskich. Dlatego, zdaniem wójta, gminną kranówkę możemy pić bez obaw, nie zważając na jej dziwny kolor i subtelny aromat. Na zdrowie!

W tym momencie wszystkim zaniepokojonym podejrzanie przedłużającymi się problemami gastrycznymi oraz tajemniczym, trudnym do określenia posmakiem i kolorem gminnej kranówki powinien spaść kamień z serca. Możemy odetchnąć z ulgą. Zgodnie z przedstawianą przez wójta oficjalną interpretacją faktów, to, co widzimy, gdy nalejemy do szklanki siedliskowej wody, nie dzieje się naprawdę. To wszystko jest fikcją. Wielką manipulacją kilku oszołomów dowodzonych przez dwójkę seniorów, którzy hobbystycznie uprawiają nowatorską metodę postarzania wody w domowej instalacji. Mówiąc wprost, zdaniem wójta, zmysły mieszkańców gminy dały się zwieść propagandzie oszołomów. W związku z tym powinnismy odrzucić fałszywy obraz świata i uwierzyć w ten, który przedstawia Dariusz Straus, bowiem – jak głosi pierwsze i jedyne przykazanie siedliskowego samorządu: błogosławieni ci, którzy uwierzyli i zaufali wójtowi – to oni posiądą ziemię i przywileje w gminie.

Jak już pożartowaliśmy i pośmialiśmy się, to czas podejść do sprawy poważnie. Jak rozwiązać problem dualizmu ontologicznego (fiu, fiu ale mądre słowo się felietoniarzom trafiło, co nie?) w gminie Siedlisko? Jak rozstrzygnąć, która rzeczywistość jest prawdziwa? Czy świat przedstawiany przez wójta, czy rzeczywistość opisywana przez oszołomów. Zgodzimy się przecież wszyscy co do jednego – gmina Siedlisko jest jedna. Nie ma drugiej takiej. Jak zatem jedną i tę samą gminę można opisywać przy pomocy skrajnie różnych opisów? Oczywiście – zarówno urzędujący wójt oraz felietoniarze będą twierdzili, że to oni mają rację, a strona przeciwna się myli. Możemy im wierzyć lub nie – to zależy od nas. Ktoś, kto będzie lubił Strausa uwierzy w jego zapewnienia. Ktoś, kto go nie lubi, da wiarę oszołomom. Jednak – i tu po raz drugi w dzisiejszym felietonie musicie przyznać nam rację – dociekanie prawdy o kondycji gminy Siedlisko, o jej położeniu i kondycji, nie może opierać się na wierze. Wiara jest kategorią metafizyczną. O tym jak i w co wierzyć uczymy się od księdza w kościele lub na lekcjach religii. Gdy poddajemy rzeczy materialne ocenie – a taką jest przecież nasza gmina – liczą się fakty – czyli to, co jest a nie wiara.

W związku z tym, że opinie o faktach przedstawiane przez wójta oraz przez oszołomów są skrajnie różne, w poszukiwaniu prawdy o tym, jak naprawdę jest w gminie musimy odwołać się do tzw. obserwatora zewnętrznego. Tylko ktoś, kto nie jest stroną konfliktu, ktoś kto nie sympatyzuje ani z wójtem ani z oszołomami; ktoś, kto nie ma do zrealizowania żadnych interesów w naszej gminie; ktoś, kto ocenia nasze Siedlisko z zewnątrz będzie na tyle bezstronny i obiektywny, że przedstawi nam opis najbliższy faktom – rzetelnie i rzeczowo oceni stan gminy, przedstawiając nam Siedlisko takie, jakie ono jest.

Siedlisko ma takiego obserwatora – osobę z zewnątrz – której osądom oraz ocenom może zaufać. Jest nim Pan Michał Szczęch. Wójt Dariusz Straus poznał osobiście Pana Michała, gdy w 2016 r. udzielił mu sławetnego wywiadu prasowego, w którym chwalił się jak mścił się na mieszkańcach Borowca, jak zwalniał Rysia Łabiaka i jak wyrzucił Jolę Pazdrowską z pracy – bo jak uważał „chciała być wójtem”. Pan Michał jest profesjonalnym dziennikarzem, który zawodowo zajmuje się przedstawianiem faktów. Etyka zawodu dziennikarza wymaga od niego, by stronił od ocen zjawisk, które opisuje. On, jako profesjonalista, jest zobligowany tylko i wyłącznie do przedstawienia faktów. Ich ocenę pozostawia czytelnikom. Co więcej – jako redaktor zatrudniony w gazecie – Pan Szczęch zobowiązany jest publikować zweryfikowane i potwierdzone informacje. Czyli na przykład, jeżeli redaktor Szczęch opublikuje tekst o tym, że gdzieś w Polsce, na wiosce ktoś ukradł Sołtysowi krowę, najpierw musi zweryfikować tę wiedzę u źródeł. W tym przypadku: musi zadzwonić do Sołtysa i potwierdzić, czy krowa faktycznie została ukradziona. Następnie powinien udać się do prokuratury, by potwierdzić fakt prowadzenia dochodzenia w sprawie kradzieży krowy. Potem, by dochować zasady rzetelności pracy dziennikarskiej, Pan Michał musi również zapytać ludzi na wsi, czy coś wiedzą na temat kradzieży i ewentualnie przeprowadzić własne, niezależne, śledztwo dziennikarskie. Po co to wszystko? Na co tyle zachodu? Po pierwsze po to, żeby gazety i media nie zalała niekontrolowana fala niesprawiedliwych oskarżeń, pomówień, fałszywych informacji. Po drugie, żeby ludzie – czytelnicy – mogli zapoznać się z prawdą i na tej podstawie wyrobić sobie własne opinie.

O tym jak ważna dla gminy Siedlisko jest praca Redaktora Szczęcha świadczy ostatnie, sobotnie wydanie Gazety Regionalnej. Na pewno zwróciliście uwagę na tekst Redaktora poświęcony zagadnieniu niekontrolowanego zrzutu nieoczyszczonych ścieków do Odry przez oczyszczalnię gminną. Problem jest znany od lat. Nieudacznik wójt nie potrafił przeprowadzić skutecznej rozbudowy i modernizacji gminnej oczyszczalni, która nie jest dostosowana do przyjmowania tylu nieczystości, które dzisiaj do niej spływają. Dlatego okresowo nieoczyszczone ścieki gminne zrzucane są prosto do Odry. Redaktor Szczęch w artykule, opisującym ten proceder, nie ocenia ani wójta, ani kierownika SZB Alana Drozdowskiego. Nie komentuje również stanowiska jakie zajął Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Pan Michał, podejmując szczególnie ważny i wrażliwy dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa temat, skoncentrował się tylko i wyłącznie na faktach. Cytuje dosłownie słowa wójta. Przytacza dosłownie wypowiedzi radnych gminnych, mieszkańców. Przedstawia stanowisko jakie zajął w tej sprawie dyrektor WIOŚ, pan Mirosław Ganecki. Co ważne i co należy jeszcze raz podkreślić: redaktor Michał Szczęch nie ocenia tego, o czym pisze i nie interpretuje zjawisk. Jego praca dziennikarska zabrania mu wydawania osądów i ocen. Dziennikarz ma być niezależny oraz obiektywny, a jego teksty mają być ocen własnych, które z natury rzeczy są subiektywne. Z tego powodu w tekstach redaktora Szczęcha nie przeczytamy o nieudolności Strausa. W omawianym artykule o wylewanych ściekach nie ma ani jednego zdania, które miałoby charakter sądu wartościującego. Jako dziennikarz nie oceni działalności wójta gminy Siedlisko oraz innych bohaterów, o których pisze na łamach gazety, w której pracuje. Pisząc o kolejnej awarii gminnej oczyszczalni, przedstawiając ustalenia WIOŚ, reakcję wójta i radnych, redaktor Michał Szczęch przedstawia czytelnikom mały fragment, zaledwie kadr epickiej sagi o rządach Dariusza Strausa w gminie i ich skutkach, po to abyśmy zobaczyli jak jest naprawdę i mogli zająć stanowisko wobec tych faktów, które przytacza. To na nas spoczywa ciężar wyciągnięcia wniosków i wydania opinii. W tym redaktor Szczęch nie może nas wyręczyć. Jego rolą jest pokazanie pewnego wycinku rzeczywistości w taki sposób, by opis korespondował z faktami i nic więcej. To zaś, co z tymi faktami zrobią jego czytelnicy – to już inna sprawa.

Warto posłuchać, co ludzie z zewnątrz mają nam do pokazania i powiedzenia. Ludzie ci nie kierują się ani sympatiami, ani antypatiami. Ich sposób postrzegania siedliskowej rzeczywistości nie będzie obciążony prywatnymi interesikami, układami, powiązaniami towarzyskimi, sympatiami i antypatiami. Najwyższy czas żebyśmy zobaczyli naszą gminę taką jaka ona jest, a nie taką jaką nam ją przedstawiają wójt nieudacznik i jego orszak lizusów z drużyny Siły Kontynuacji. A o tym jak bardzo skrzywiony, jak zakłamany, jak wypaczony i zarazem jak schizofreniczny był to wizerunek niech świadczy reakcja wójta. Zapytany przez radną Gosię Oryszewską i zaniepokojonych mieszkańców o awarię oczyszczalni Straus śmiechem skomentował fakt zatruwania Odry, mówiąc, że to nie gówna, że to deszcz pada.

Pozdrawiam

Paweł P.

2 Replies to “Wielość rzeczywistości w gminie Siedlisko

  1. Jeśli chodzi o ścieki to puszczane są najczęściej w nocy. Wójt tlumaczy że popadał deszcz i wypłukało. A co będzie gdy nadejdzie jesień i będzie padało codziennie ?

  2. Te ścieki do Odry to wstyd dla nas. Szkoda zmarnowanych szans. Teraz po pandemi i wojnie będzie mniej kasy na samorządy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *