Drodzy Mieszkańcy,
ostatnio niezwykle zapracowany Daruś Straus odwiedził hotel w Karpaczu. Pojadł, popił, pograł w kręgle i dostał order. Odznaczenie otrzymał nie za wybitne osiągnięcia czy zasługi, ale za to, że przez prawie ćwierć wieku utrzymuje się na stołku wójta. Dzisiaj wielu z nas zachodzi w głowę jak to się stało, że taki nieudacznik tak długo grzał wygodną i ciepłą posadkę w gminie. Prawdopodobnie kapituła orderu, która przyznała wyróżnienie Strausowi, również dostrzegła ów fenomen w skali regionu. Budzić musi największe zdziwienie, że taki gospodarz jak Straus, który nie potrafi wyremontować schodów do budynku urzędu, który od kilkunastu lat z mizernym skutkiem organizuje przejście dla dzieci w pobliżu przedszkola, dla którego każda, nawet najmniejsza inwestycja, to problem o randze wręcz kosmicznej, cieszy się nieustającym poparciem społecznym.
Straus nie rządzi sam. Otoczył się szczelnym kordonem popleczników, którzy umacniali i utrwalali jego nieudolne rządy w gminie. Ludzie ci przedstawiali się często jako autorytety, pretendując do roli siedliskowej elity władzy. Ta kasta szczególne uprzywilejowanych superobywateli – oligarchów – nie jest żadną elitą. To łżeelity, których celem jest utrzymanie polityki kolesiostwa, nepotyzmu, niegospodarności oraz nieudacznictwa.
Jednym z czołowych przedstawicieli gminnej łżeelity jest doskonale znany wszystkim Rysiu Kieczur. Jako odwieczny radny rady gminy w Siedlisku, Rysiek jest nie tylko jednym z głównych filarów politycznego zaplecza urzędującego wójta, jest również aktywnym działaczem kół okołokościelnych, uczestnikiem pielgrzymek oraz pracownikiem służb mundurowych. Na sesjach rady często występuje w charakterystycznym zielonym wdzianku pracownika Lasów Państwowych. Oprócz tego, że wspiera nawet najbardziej absurdalne pomysły Strausa, w chwilach krytycznych, gdy radni opozycyjni zgłaszają krytyczne zastrzeżenia co do pracy wójta, Rysiek niezawodnie wyrusza z odsieczą. Oto przykład: gdy na początku kadencji zgłoszono projekt obniżenia uposażenia wójta, Kieczur wygłosił słynną tromtardację na temat funkcjonowania ustroju demokratycznego oraz tego, że skoro ludzie Strausa wybrali na wójta, to należy mu się podwyżka pensji mimo tego, że niewiele robi.
W 2014 roku Rysiu Kieczur żegnał się z lokalną polityką. Na odchodne wręczono mu kwiaty, pudełko czekoladek i laurkę. Ale Darek nie rozstaje się tak łatwo z wiernymi i bezkrytycznymi poplecznikami. A trzeba wiedzieć, że Kieczur jest dla wójta szczególnie cennym nabytkiem personalnym. W gminie Rysiu prezentuje autorytet Lasów Państwowych. Jest kierownikiem Wyłuszczarni Nasion. Służba mundurowa, to zawód zaufania publicznego. Osoba w mundurze powinna charakteryzować się wysokim morale i nienaganną postawą etyczną. Powinna dawać wzór i przykład do naśladowania. Czy taką osobą jest Rychu? – O tym za chwilę. W każdym razie dla Strausa, poparcie, które uzyskuje od Rysia Kieczura, jest szczególnie cenne. Dlatego też, gdy Rysiu z łzami w oczach żegnał się ze stołkiem radnego, Straus powiedział: „– Praca z ludźmi jest ciężka, chyba chce odpocząć. Przy jego charterze prędzej czy później wróci do nas, bo to porządny człowiek. Przy takich ludziach gmina będzie się rozwijała” (Gazeta Regionalna 2014)
Na szczęście dla wójta, ale na nieszczęście dla nas i dla gminy Siedlisko, Rysiu wrócił, by znowu , reprezentując autorytet Lasów Państwowych, wspierać katastrofalną dla gminy politykę wójta-nieudacznika.
Ostatnie wypadki obnażyły jednak wielką obłudę, którą Rysiu ukrył pod ładną maską zielonego munduru oraz bogobojności. To, co wydarzyło się w jego prywatnym ogrodzie, tuż pod oknami domu, nad którym powiewa biało-czerwona flaga państwowa z napisem „Kieczurowo”, pokazuje że prawda o Ryśku jest zgoła inna.
Na zdjęciach widzicie ogród pana Kieczura. Sad, do którego miesiącami wylewano nieoczyszczone ścieki. Przedsięwzięcie było zorganizowane bardzo profesjonalnie. By ukryć „śmierdzący problem” przed wścibskimi sąsiadami, których mógł zaniepokoić unoszący się nad okolicą słodki aromat gówna, wykonano profesjonalną konstrukcję maskującą przy użyciu zielonej siatki. Dlaczego użyto zielonej, a nie czarnej? Prawdopodobnie dlatego, że kolor zielony przyjemnie się kojarzy. Żabki są zielone, zielone są liście, mundur pracownika Lasów Państwowych również jest koloru zielonego.
Gówienka sączyły się do ogrodu Rysia miesiącami. Oprócz wykonania konstrukcji maskującej odpływ ścieków do gruntu, Kieczur nie zrobił nic, by temu zapobiec. Jest to zdumiewające, ponieważ jako wieloletni radny doskonale Rysiowi znany jest odwieczny problem z gminną kranówką w siedliskowych wodociągach. Skądś te bakterie kałowe się w naszej wodzie biorą. Nie spadają one z nieba. Czy Rysiu nie jest świadomy związku przyczynowo-skutkowego między wylewaniem nieoczyszczonych gówien do ogrodu a zanieczyszczeniem wody pitnej bakteriami kałowymi z grupy coli? Jak to możliwe, że wieloletni radny gminny, pracownik Lasów Państwowych, kierownik Wyłuszczarni Nasion, zastępca przewodniczącej rady gminy srał nam, mieszkańcom gminy Siedlisko, do wody? Przecież my wszyscy tę wodę później pijemy. Pijemy i chorujemy.
Zaniepokojeni mieszkańcy, którzy od dekad zmagają się z bakteriami kałowymi, które zanieczyszczają gminną kranówkę, zawiadomili odpowiednie służby. Trudno się im dziwić. Smród od miesięcy unosił nad okolicą „Kieczurowa”. Do akcji wkroczyły: policja, WIOŚ i … Rysiu. Tak! Rysiu też postanowił zadziałać. Zanim odpowiednie służby dokonały oględzin zalanego gównem ogrodu, Rysio błyskawicznie zdemontował konstrukcję maskującą. Wypompował zbiorniki szamba i zaorał ogród, do którego miesiącami płynęły gówna. Kiedy wścibskie pismaki lokalnych mediów zapytały dlaczego to uczynił? Dlaczego zatarł ślady? Dlaczego zniszczył dowody? Rysio odparł, że nie ma czym się bulwersować, bo to tylko taka mała awaria była i że on dawno planował zaorać ogród. Jak widzimy na Rysiu zawsze można polegać, bo wszystkie Ryśki, to fajne chłopaki. Na szczęście zdjęć, które dokumentują haniebny proceder, nie udało się Rysiowi zniszczyć.
Drodzy Mieszkańcy, kiedy następnym razem przeczytacie ostrzeżenie SANEPIDU o tym, że woda w kranach nie jest zdatna do spożycia, gdyż stwierdzono w niej występowanie bakterii kałowych podziękujcie Rysiowi. Złóżcie radnemu szczere podziękowania. Wręczcie kwiaty i czekoladki. Bo – jak zapewnia Darek Straus – Rysiu, to porządny człowiek i dzięki takim ludziom jak on gmina się rozwija.
pozdrawiam
Paweł P.
Co do Gówna , od wieków w rolnictwie stosowało się odchody , wiele ton gówna pod rośliny i nie tylko wylewało się rozcieńczoną gnojowicę . I coli nie było ,a ludzie żyli zdrowiej. Jest to ekologiczny nawóz . Wiadomo szambo zawiera związki chemiczne stosowane do prania , Środki żrące do klozetu , i wiele innej chemii . Dla tego gnojowica z szamba domowego jest szkodliwa dla roślinności . I skaża grunt . Ale w rolnictwie stosuje się wiele chemii do oprysków co bardziej wpływa na nasze zdrowie . Zapewne Gówna z ogrodu radnego nie trafią do wodociągu i ujęcia wody pitnej . Ale aspektów popierania błędnych decyzji jest bardziej szkodliwe jak gówno w ogrodzie . I tu nie chodzi aby bronić Ryśka ,a Radni co wyprawiają jest farsą , powagi powierzonej władzy to dopiero śmierdząca sprawa.
Co do pojawiania się bakterii coli może powstawać nawet przy zastoju w rurach a pojawia się najczęściej w okresie letnim , owszem podczas pracy na linii czy nieszczelności instalacji może dochodzić do nadkażenia bakterją . Tak czy inaczej przykład powinien iść z góry a co idzie to widać .
Radny Kieczur na komisji martwił się o stan psychiczny swojej żony że sobie coś złego zrobi bo do niej ludzie listy piszą. Radny Kieczurze odpuść sobie pracę dla Strausa nie pomagaj jemu niszczyć gminę uratujesz tym samym zdrowie sobie, żonie i wielu innym mieszkańcom 😊
Kieczur to typowy hipokryta, tam przyklaskuje gdzie widzi korzyści, zdrajca ideałów, które popierał 20 lat temu, a pierwszy w kościele, nawet przekładał polowania z niedzieli na sobotę, bo trzeba iść do kościoła. Dwulicowiec!!! Jak taki człowiek może być radnym, dbać o gminę, kiedy sam ją gnoi, daje obrzydliwy przykład ze swoimi ściekami. Z przedszkolem też się nie popisał, ma gdzieś ludzi, byle się przypodobać Strausowi i jego kolesiom, na pewno ma z tego korzyści. Bazuje na opini swojego ojca, choć sam nic nie znaczy. Wielki pan Kieczur, leśnik, ekolog, kierownik i radny. Wstyd i to wielki wstyd.
Nie wiedziałem o podwójnym standardach Ryszarda. Chciał się wszystkim przypasować.