Drodzy Mieszkańcy,
w dzisiejszym felietonie przedstawimy Wam jeden ze sposobów robienia ludzi w przysłowiowe bambuko przez, na nasze nieszczęście, urzędującego wójta. Urzędową technikę popełniania tak zwanych „przeoczeń i uchybień”, dzięki której można było sprzedawać gminne nieruchomości po nieaktualnych wycenach, została opisana przez nas oraz przez Kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli. Dzisiaj opiszemy inną metodę, którą opracował nieudolny wójt po to, aby się nie napracować i uszczęśliwić tzw. przyjaciół królika. Zanim przejdziemy do sedna sprawy przypomnijmy w skrócie wydarzenia związane ze sprzedażą budynku po Top Farms, byłej stołówki PGR, ponieważ wiążą się one z historią, którą dzisiaj przedstawimy.
Gwoli przypomnienia – w 2016 r. radni zobowiązują wójta, do działania na rzecz przejęcia do majątku gminy budynku po dawnej stołówce PGR, by urządzić tam miejsce spotkań dla seniorów i młodzieży. Wójt rżnie głupa, symulując działania w tej sprawie i jednocześnie zataja przed radnymi ważną informację z Agencji Nieruchomości Rolnych, do której ten budynek należy, że właśnie zostały wszczęte procedury sprzedaży tej nieruchomości. Zainteresowanym kupnem i jak się okazało szczęśliwym nabywcą był zięć najdawniejszego z dawnych przyjaciół wójta – Jana Fijoła. Ale żeby było śmieszniej, wójt, który miał wiedzę, że budynek jest właśnie sprzedawany zięciowi pana Jana, odgrywał przed radnymi spektakl pod tytułem: „Zobaczcie jak się staram”. Na czym polegało owo przedstawienie? Proste – wójt zatajał informacje o tym, że budynek został wystawiony na sprzedaż i jednocześnie wysyłał pisma do ANR z informacją o tym, że gmina chętnie przejęłaby budynek do mienia. Żeby było ciekawiej Darek namówił swoją wierną popleczniczkę – Gosię Chilicką oraz pozostałych radnych do tego, żeby rada gminy podpisała się pod listem intencyjnym do ANR-u. W dokumencie tym wójt oraz radni gminy na czele z dzielną panią od wuefu, jawią się jako zatroskani gospodarze, którzy działają na rzecz rozwoju Siedliska i poprawy komfortu życia nas wszystkich. Żeby było jeszcze śmieszniej, w liście tym przeczytamy o zaspokajaniu potrzeb osób niepełnosprawnych, które wójt przecież chciał obsługiwać pod chmurką. Oto fragment: „W związku z tym, że budynek posiada dobrą lokalizację, chcielibyśmy zagospodarować go na bibliotekę oraz czytelnię, z której mogliby korzystać mieszkańcy Siedliska jak i całej gminy (…) Obecna siedziba biblioteki mieści się w piwnicy budynku stołówki szkolnej, do której nie mają dostępu osoby z niepełnosprawnością ruchową. Nowa lokalizacja biblioteki stanowić będzie łatwy dostęp dla mieszkańców osiedla zamieszkałych przez byłych pracowników PGR, domków jednorodzinnych oraz osób niepełnosprawnych i starszych do korzystania z biblioteki” [pisownia oryginalna]
Ta cała urzędnicza blablanina o domniemanym zainteresowaniu gospodarzy Siedliska potrzebami osób starszych i niepełnosprawnych jest, jak zdążyliśmy się przekonać, fikcją. Straus publicznie, bez ogórek i bez żadnego zażenowania oświadczył, że niepełnosprawnych będzie obsługiwał pod chmurką, a potrzeby seniorów, to wiemy dobrze gdzie wójt ma. Dowiódł tego skutecznością w przedłużaniu realizacji inwestycji pod nazwą „organizacja Klubu Seniora w gminie Siedlisko”.
Koniec końców budynek po dawnej stołówce wpadł w łapki prominentnej, siedliskowej rodzinki i dzisiaj funkcjonuje jako hostel z pokojami na wynajem, nazywany przez mieszkańców pieszczotliwie „Slamsami u Guldziana”. Domniemana troska o bibliotekę, osoby starsze i niepełnosprawnych oraz cały ten urzędniczy bełkot służył Darkowi jako alibi dla polityki kolesiostwa, bo powtarzamy – Straus wiedział doskonale o tym, że budynek został wystawiony na sprzedaż i tę informację zataił, udając jednocześnie, że stara się pozyskać tęże nieruchomość do majątku gminy, by służyła dobru wspólnemu.
Jak opisywane wydarzenia sprzed prawie 5 lat mają się do czasów współczesnych? Okazuje się, że przećwiczona przez wójta metoda robienia ludzi w ciula działa i – co gorsze – ma się dobrze. Oto dowód – Mieszkańcy Zwierzyńca sporządzili petycję, w której proszą wójta o zorganizowanie w osadzie placu zabaw dla dzieci. W piśmie do Strausa powołano się nawet na Konwencję Praw Człowieka i fundamentalne prawa dzieci do rozwoju i zabawy. Petycja wylądowała na biurku w urzędzie przy Placu Zamkowym no i chcąc-nie chcąc wójt musiał coś z nią zrobić. Wszak nie wypada mu olać potrzeb ludzi ze Zwierzyńca. Kiedyś wójt olał Borowiec i przez to o mały włos nie przegrał wyborów. Poza tym jako gospodarz gminy nie może zignorować petycji podpisanej przez grupę mieszkańców. Musi działać i zadziałał. Ale czy skutecznie? Przekonajmy się.
Dnia 16 lipca 2021 r. wójt gminy Siedlisko wysłał pismo do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (dawniej Agencja Nieruchomości Rolnych),, w którym wyraził troskę o potrzeby mieszkańców Zwierzyńca, oraz że chciałby przejąć jedną z atrakcyjnych działek w tej miejscowości na rzecz realizacji celu publicznego jakim jest budowa placu zabaw. Mowa o ponad piętnastoarowej działce, położonej tuż przy drodze głównej, oznaczonej numerem ewidencyjnym 82/1.
W piśmie podpisanym przez wójta i wysłanym do KOWR-u czytamy m.in. „Teren działki znajduje się w sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej (…) Przejęcie działki przyczyni się do dalszego rozwoju gminy oraz zaspokoi potrzeby mieszkańców”. Coś Wam to przypomina? Wróćcie do korespondencji z 2016, którą wysłał wójt do dawnego ANR-u. Tam też możemy przeczytać o głębokiej trosce o potrzeby mieszkańców, o rozwoju gminy i innym bla..bla..bla.
Na odpowiedź w sprawie przejęcia działki w Zwierzyńca Straus nie musiał długo czekać. 02. sierpnia 2021 z KOWR wysłano do wójta list, w którym czytamy: „(…) uprzejmie informuję, że wniosek nie może być rozpatrzony pozytywnie, ponieważ przedmiotowa nieruchomość jest w trakcie zaawansowanej procedury trwałego zagospodarowania w formie sprzedaży”. Innymi słowy – działka nie może być przekazana gminie, bo ktoś ją właśnie kupuje od KOWR. Niby nic nadzwyczajnego, spóźniliśmy się. Gdyby wójt wyraził wcześniej zainteresowanie przejęcia tej nieruchomości, zapewne nie byłoby żadnego problemu. Ale tu znowu zadziałał mechanizm opracowany przez wójta na przełomie 2016/2017 kiedy to udawał, że stara się przejąć do majątku gminy dawną stołówkę po byłym PGR. Skąd to wiemy? W odpowiedzi otrzymanej z KOWR czytamy: „Jednocześnie informuję, że w dniu 07.07.2021 roku została wydana przez wójta gminy Siedlisko decyzja nr 14/2021 o warunkach zabudowy dla ww. działki, budowa budynku mieszkalnego, jednorodzinnego wraz z niezbędną infrastrukturą techniczną”
Jak widzicie znowu mamy do czynienia z robieniem mieszkańców w przysłowiowego ciula przez wójta gminy Siedlisko. Kolejny raz, kosztem interesu publicznego, wójt realizuje politykę kolesiostwa. Nie będzie placu zabaw dla dzieci w Zwierzyńcu, bo „ktoś” działkę, którą przeznaczył wójt na tenże cel, w tej chwili kupuje albo już kupił od KOWR. Ale żeby było jeszcze śmieszniej, wójt doskonale wiedział o tym, że nieruchomość ta jest w trakcie sprzedaży. Co więcej – osobiście, wydał dla tej nieruchomości decyzję o warunkach zabudowy. Zrobił to 7 lipca, czyli dziewięć dni przed tym, jak wysłał prośbę do KOWR o przejęcie przedmiotowej działki na cel publiczny. Czy w przeciągu niespełna dwóch tygodni można zapomnieć o tym, co się podpisywało? Wątpliwe, ale kto wie – może na skutek nadmiernego spożycia gminnej kranówki o „czystości kryształu” (oryginalne stwierdzenie wójta), umysł Dariusza Strausa podąża innymi ścieżkami niż te, które wyznacza zdrowy rozsądek? Tego nie wiemy. Ale jedno jest pewne – zamiast placu zabaw, „ktoś” wybuduje na działce nr 82/1 w Zwierzyńcu domek jednorodzinny z niezbędną infrastrukturą techniczną. Oczywiście w tej całej sprawie wójt ma alibi – podkładkę, że się starał, że wyszedł naprzeciw potrzebom mieszkańcom Zwierzyńca, ale…. upppssss… nie wyszło. Bo przecież – podobnie jak z budynkiem po dawnej stołówce PGR w Siedlisku – tak i tu, w Zwierzyńcu, wójt się starał, ale ktoś działkę kupił i sprawa się – mówiąc kolokwialnie – rypła.
Co w tej sytuacji mogą zrobić dzieci ze Zwierzyńca? Mogą wraz z rodzicami ustawić się przed działką 82/1 i podziwiać jak „ktoś” będzie budował nowy, ładny domek z niezbędną infrastrukturą techniczną. Kim jest ów „ktoś”? Przekonacie się już niedługo.
Pozdrawiam
Paweł P.
Przykład gminy Siedlisko doskonale obrazuje skutki podejmowania decyzji politycznych, w szczególności jak instytucje demokratyczne (wybory, rozkład głosów, frekwencja, debata publiczna) wpływają na kształt otaczającej rzeczywistości. To, co zdążył zrobić wójt z gminą jest wypadkową tych wszystkich czynników i tworzyło się przez lata. Dlatego jeżeli ktoś uważa – aa takich ludzi jest całkiem sporo – że chodzenie na wybory i głosowanie nie ma sensu, bo to nic nie zmienia, ten powinien przyjechać do gminy Siedlisko i wybrać się na rowerową wycieczkę (piszę o rowerowej, ponieważ gminne drogi w przeważającej części są dla aut nieprzejezdne). Doświadczenia empiryczne po takim eskapadzie przekonają nawet największych sceptyków do tego, że nie tyle warto ale przede wszystkim należy uczestniczyć w wyborach. W ustroju demokratycznym władza pochodzi z wyboru – jeżeli nie uczestniczymy w tej procedurze, jeżeli kontestujemy jej sens, to późniejsze utyskiwania na złe drogi, dziury w chodnikach czy śmierdzącą kranówkę nie ma sensu. Przypadek gminy Siedlisko, to świetny przykład tego, w jaki sposób wykorzystać instytucje demokratyczne, do tego, by stworzyć patologiczny układ oligarchiczny. Wystarczy porozumienie kilku dużych rodzin i bierność lokalnej społeczności, wśród której zaszczepia się mit o “małej, biednej gminie” oraz inny mit “o wszechmocnym wójcie, który i tak wygra i tak”, aby przy braku jakichkolwiek efektów działań utrzymywać nieudolną władzę na stołku, zapewniając trwanie układu oligarchicznego. Straus nie stał się nieudolnym wójtem wczoraj. Nie jest także nieudacznikiem od zeszłego poniedziałku. Kontrolerzy NIK czy RIO już dziesięć lat temu alarmowali we wnioskach pokontrolnych o głębokich patologiach w gminie. Opozycja czekała aż wójta wyprowadzą w kajdankach (tak, jakby w Polsce jakiegoś wójta, burmistrza czy prezydenta kiedykolwiek ktoś zamknął w więzieniu) a wójt i jego ekipa się cieszyli. Nikt im nie przeszkadzał a z tak zastraszoną opozycją bez trudu wygrywali kolejne wybory, zwłaszcza że ludzie wierzyli w bajkę, że w gminie więcej nie da się zrobić, że gmina jest biedna, mała i na uboczu i że Straus i tak wygra i tak, oraz że lepiej z nim nie zaczynać, bo wójt jest mściwy. W taki sposób, w gruncie rzeczy bardzo prosty, pojawiła się i trwała przez dwie dekady patologiczna forma ustroju demokratycznego w Siedlisku
Dzis o 13 komisja w Urzedzie Gminy Siedlisko
Straus to największy szkodnik, wałkoń i oszust w gminie!!!. Oszukuje własną rodzinę, a oni to tolerują i udają, że nic się nie stało. Oszukuje mieszkańców gminy i większości to nie przeszkadza. On traktuje gminę jak swoją własność i robi co chce, a zdanie i potrzeby ludzi ma gdzieś. Kiedyś za to beknie. Jak można tak w żywe oczy kłamać i oszukiwać, kiedy wreszcie jego klakierzy przejrzą na oczy? Jak się czują Ci wszyscy, którzy współdziałali razem z tym oszustem i bogacili się i ustawiali swoje rodziny kosztem gminy, mają honor??? Nie mają honoru, bo liczy się bogactwo.
Nie pierwszy i nie ostatni raz ,wójt ma zaniki pamięci. Takie działania jak z działką w Zwierzyńcu ma już wielokrotnie przetrenowane ale na jego poplecznikach nie robi to wrażenia i dalej mu klaszczą i przytakują. Obrzydliwość 🙁
Brawo za detektywistyczny nos. Wniosek pomagałam napisać. Rodziny z małymi dziećmi z otoczenia żony wójta. Co ma Zwierzyniec? Wodociąg z Siedliska, brak placu zabaw, samobójstwa w lesie, stary przystanek 1, 5 km dalej, oraz starszego Pana, który pozbywa się szczeniąt i kociąt na życzenie. Podziwiam wszystkich mieszkańców Zwierzyńca !