Drodzy Mieszkańcy,
oj, wydarzyło się w naszym Siedlisku, wydarzyło! Ostatnimi czasy sensacje nie omijają „małej, ubogiej, rolniczej gminy”. Okazuje się, że nawet geograficzne położenie nie jest w stanie uchronić ekipy wójta przed nieuchronnymi zmianami. Ubocze i brak dobrej komunikacji z gminami ościennymi sprzyjały do tej pory lokalnym układom i układzikom. Wszystko się zmieniło od kiedy oszołomy zaczęły wydawać cotygodniowe felietony, w których ujawniane są fakty dotyczące kulisów panowania nieudolnego wójta i jego politycznego zaplecza betonowych kontynuatorów. Na skutek działalności informacyjnej tzw. oszołomów (tak wójt określa przeciwników politycznych) pancerna i impregnowana na zmiany, wiedzę, ale przede wszystkim na krytykę tzw. Siła Kontynuacji (nazwa obozu politycznego Darka Strausa) rozpada się na naszych oczach. Kilka miesięcy temu z jej szeregów zdezerterowała radna Urszula Hardy, która przez dekady wiernie wspierała Strausa w jego nieudolnej polityce zarządzania majątkiem gminy. Teraz Siłę Kontynuacji opuścił kolejny radny – Hubert Patoła.
Jakiś czas temu radny Hubert Patoła zgłosił swój akces do prowójtowego obozu radnych gminnych. Jak już informowaliśmy Hubert, który startował do rady z obozu politycznych przeciwników Strausa, zdradził wszystkie polityczne ideały, z którymi pchał się do polityki. Na skutek działalności cichego poplecznika wójta – „kreta” z bliskiego otoczenia byłej liderki opozycji, Patoła odwrócił się od swoich wyborców, od swojego zaplecza politycznego oraz od przyjaciół i zaczął współpracować ze nieudolnym wójtem. Okazało się, że komitywa Patoły ze Strausem nie trwała długo. Kilkumiesięczny polityczny romans młodego radnego i wójta nie wytrzymał próby czasu. Patoła złożył mandat i w gminie ponownie zostaną rozpisane wybory uzupełniające do rady. Dlaczego Hubert zrezygnował? Na to pytanie wydaje się być kilka odpowiedzi. Hubert był klasycznym debiutantem. Jego fucha radnego, to pierwsze kroki w polityce. Nie posiadał żadnego doświadczenia w tej dziedzinie, ani też fachowego wykształcenia, które mógłby wykorzystać. Zresztą braki w wykształceniu Hubert zaczął nadrabiać po tym, jak zrobił pierwszy krok na arenie politycznej. I bardzo dobrze, na szkołę nigdy nie jest za późno. Innymi słowy – radny Hubert Patoła zaczynał od zera. Dopóki pracował z opozycją, to otrzymywał wsparcie intelektualne, merytoryczne oraz fachową pomoc od bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek, którzy podobnie jak on zainteresowani są wyrwaniem gminy Siedlisko z marazmu i zacofania. Ale kiedy zdradził, kiedy zmienił polityczne barwy i zaczął wspierać nieudolne działania wójta, pomoc i wsparcie ustały. Trudno wymagać od opozycji politycznej, by wspierała działania reżimowych radnych. Po tym jak Patoła zaczął popierać wójta nie mógł już liczyć na wsparcie merytoryczne swojego dawnego zaplecza, a nowi koledzy – czyli radni z politycznego obozu prowójtowej Siły Kontynuacji – nie mieli zbyt dużo do zaoferowania. Wójt – czego nie ukrywa – traktuje swoich radnych nie jako – mówiąc kolokwialnie: „wylęgarnię pomysłów”, ale jako „maszynkę do głosowania”. A należy wiedzieć, że tzw. Siła Kontynuacji w radzie gminy nie jest po to, by dbać o dobro gminy i jej mieszkańców. Betonowi i odporni na każdy racjonalny argument tzw. Kontynuatorzy – wuefistka Gosia Chilicka, wyłuszczacz z Lasów Państwowych Rysiu Kieczur i reszta prowójtowej ekipy – są tylko po to, żeby sprawnie i szybko przegłosowywać najgłupsze nawet i najbardziej niekorzystne z punktu widzenia interesu gminy uchwały, które podsuwa im Straus. A Straus był zdolny przygotować największy nonsens i dać go pod obrady, wiedząc że przejdzie. Przykładami tu można sypać jak z rękawa – od przegłosowania nieracjonalnej, niczym nie uzasadnionej, podwyżki uposażenia wójta, po wyrażenie zgody na udzielanie kilkusettysięcznych i bezzwrotnych pożyczek z budżetu gminy dla prywatnej fundacji zarządzanej przez kolesia Strausa z PSL-u.
Nowi koledzy i koleżanki nie byli w stanie uzupełnić tej pustki, która pozostała po tym, jak Huberta opuścili dotychczasowi współpracownicy. Nie miał mu kto napisać przemówienia, nie było nikogo, kto podsunąłby mu pomysł. Z pupila i pieszczocha stał się z dnia na dzień jeszcze jednym trybikiem „maszynki do głosowania”. Stał się szarym elementem równie szarego tła w radzie gminy i w związku z tym przestał być “politycznie atrakcyjny” dla mediów i lokalnych polityków. W roli jeszcze jednego reżimowego radnego Hubert nie miał nic do zaoferowania. Nie było już zdjęć w gazetach, przychylnych artykułów. Skończyło się pozowanie ze Starościną Nowosolską. Hubert Patoła odszedł w polityczny niebyt. Jego decyzja o wyrwaniu się z ślepo posłusznej maszynki do głosowania była tylko kwestią czasu. Złożenie mandatu i opuszczenie zaplecza politycznego ślepo wspierającego nieudolność Strausa było jedynym sposobem, by zachować resztki honoru. Tylko tyle mógł zrobić Hubert Patoła, by zachować twarz.
Co dalej będzie z Hubertem? Czy czeka go jakaś polityczna przyszłość w gminie? Czy ujawni w przyszłości polityczne aspiracje i swój pomysł na rozwój Siedliska? Czy może pójdzie śladami Rysia Łabiaka, który za niespełna 15.000 zł posłał w „Niebyt” polityczne ideały lepszej gminy Siedlisko? O tym się przekonamy. Jedno jest pewne – trudno mu będzie odbudować zaufanie ludzi, którzy kiedyś pokładali w nim nadzieję na zmiany w gminie.
Zmieńmy temat. Od kilku, a może nawet kilkunastu miesięcy wałkujemy temat utworzenia Klubu Seniora w gminie. Radna Ania Gajewska dwoi się i troi, by zmusić nieudolnego wójta do realizacji tej inwestycji. Wszędzie w okolicy takie kluby powstały. Lokalne samorządy, korzystając z ministerialnego dofinansowania, potrafiły zadbać o potrzeby swoich seniorów. Warto pamiętać, że jesteśmy społeczeństwem starzejącym się. W kontekście twardych danych dostarczanych przez statystykę i demografię ignorowanie lub niezagospodarowanie potrzeb seniorów jest przejawem wyjątkowej krótkowzroczności i zwykłej głupoty. W gminie Siedlisko z Klubem Seniora jest mały problem. Niby jest dotacja i są środki, są także chętni seniorzy, jest też wola polityczna – w szczególności radnych opozycyjnych – by świetlicę dla seniorów utworzyć. Ale jest mała przeszkoda. Jest nią firemka, prywatna fundacja prowadzona przez koleżkę wójta, którą Straus sprowadził do gminy. Fundacja ta zajęła budynek, w którym taki klub dla seniorów mógłby zostać utworzony. Dlatego wójt i jego orszak posłusznych urzędników dwoją się i troją, by uniknąć utworzenie Klubu Seniora w gminie. Przypomnijmy – najpierw na stronach urzędu gminy opublikowano tzw. deklaracje uczestnictwa. Seniorzy mieli ją wypełnić i odesłać, wyrażając swoje zainteresowanie powstaniem takiego klubu w gminie w ogóle. W ankiecie pojawiła się kuriozalna deklaracja przesiadywania po 4 dni w tygodniu i 6 godzin dziennie w Klubie Seniora. O przerwach na siku czy kupę lub spacer na wolnym powietrzu w pogodne dni nie było mowy.
Seniorzy na przekór autorom tej dziwnej ankiety mimo wszystko zgłosili chęć uczestnictwa w klubie. Trudno – wójt musiał ogłosić przetarg. Jednak zrobił to w taki sposób, żeby nie zgłosił się żaden wykonawca. Jak? Podał nierealnie krótki termin termin wykonania inwestycji. Za każdy dzień opóźnienia firmie budowlanej zagroził karami umownymi. Trudno się dziwić, że nie zgłosił się żaden wykonawca. To było w roku 2020. Grając wówczas na zwłokę wójt miał nadzieję na cofnięcie ministerialnej dotacji przyznanej na utworzenie Klubu Seniora. Ale pech chciał, że dotację przesunięto na 2021 rok. Wójt westchnął i zabawę w przeciąganie sprawy zaczęto od nowa. Ogłoszono nowy konkurs. Jak się domyślacie znowu było małe „ale”. Tym razem problemem nie był termin realizacji (wszak do dyspozycji jest cały nowy rok 2021), ale cena. Otóż oferta najtańszego wykonawcy była o około 50.000 zł wyższa niż cena zaproponowana przez wójta. I teraz uwaga: wójt znalazł pieniądze, by przeznaczyć 50 tys. dofinansowania na Klub Sportowy, kilkadziesiąt tysięcy dotacji na remont kościoła, grube dziesiątki tysięcy na prawników, by finansować prywatny proces jaki wytoczył wydawcy felietonów i prawie 200 tys. dla prywatnej firmy kolesia z PSL-u, ale nie znalazł 50.000 zł na to, żeby dołożyć do utworzenia Klubu Seniora. Doprawdy, zaradność Dariusza Strausa na stanowisku wójta gminy nie bez powodów jest w regionie owiana legendą.
Jak łatwo się domyśleć z inwestycji wyszły nici. Ale wójt, to sprytny lisek i ogłosił nowy przetarg na utworzenie klubu seniora. Oczywiście na tych samych warunkach. Dlaczego mówimy o sprycie? Mamy połowę roku, a takie działanie wójta jest wyraźną grą na zwłokę. Kolejne procedury przetargowe grają na naszą niekorzyść. Grozi nam utrata niewykorzystanej dotacji. Kiedy tak się stanie wójt będzie miał wymówkę – przecież ogłosił przetarg i to nie jeden, działał zgodnie z prawem, postępował według procedur, ale nikt się nie zgłosił. Trudno. Niech seniorzy spotykają się w u siebie w domach, a w pięknie odremontowanym budynku dawnej Szkoły Rolniczej niech siedzi sobie grzecznie partyjny kolega i jego fundacja. Taka wydaje się być intencja przyświecająca dotychczasowym działaniom Strausa w sprawie realizacji inwestycji finansowanej przez rząd w ramach programu Senior +.
Jak już jesteśmy przy inwestycjach, to właśnie wójt ogłosił przetarg na budowę świetlicy z Pięknych Kątach. Czas realizacji: 11 miesięcy. Wszystko wydaje się w porządku. Mieszkańcy wsi już się cieszą, radni z tego regionu już wypinają piersi po ordery. Ale tu znowu jest jedno, małe „ale”. Otóż z dokumentów przetargowych wynika, że inwestycja ta ma być w 100% prefinansowana ze środków własnych wykonawcy. Gmina Siedlisko zamierza zapłacić za wybudowanie świetlicy dopiero po odbiorze, w terminie 30 dni od otrzymania faktury. Innymi słowy wójt szuka budowlańca, który z własnych pieniędzy kupi materiały budowlane, wynajmie rusztowania, zapłaci pracownikom i wybuduje mu świetlicę, a on dopiero później zapłaci.
Czy znajdzie się jakiś bogaty budowlaniec, który w tak niepewnych czasach jakim jest okres pandemii coronavirusa w 100% pokryje koszt budowy ze środków własnych i będzie cierpliwie czekał na to, że gmina podpisze protokół odbioru i po 30 dniach przeleje kasę? Kto wie, może tak. Ale jedno jest pewne – nikt, żaden przedsiębiorca nie zgodzi się na darmowe finansowanie tego typu inwestycji. Prefinansowanie jest formą kredytu. Instytucje, które z własnych środków finansują cudze przedsięwzięcia popularnie określa się bankami. To banki dają pieniądze na budowę domów, kupno mieszkań czy zwykłą konsumpcję. Oczywiście nie za darmo. Każdy taki kredyt obciążony jest odsetkami oraz kosztami manipulacyjnymi, prowizjami itp. Te same koszty poniesie zapewne gmina Siedlisko, wymagając od wykonawcy prefinansowania inwestycji w Pięknych Kątach pod warunkiem, że zgłosi się ktoś, kto wybuduje świetlicę na warunkach przedstawionych przez wójta. Ale tak to jest, jak gmina nie ma środków własnych, a pieniądze z kredytów się pokończyły i kasa zionie pustką.
Pozdrawiam
Paweł P.
Dlaczego mój komentarz został zablokowany?
napisz jeszcze raz
Szkoda mojego czasu, i tak publikujecie co wam wygodne.
nie to nie, łaski bez
Hubertus to totalna porażka i duży dzieciuch, zdobył głosy dzięki kolesiom którzy tak jak on nie mają pojęcia o życiu. Jakim prostakiem trzeba być żeby startować w wyborach z miejscowości w której się nie mieszka, nie żyje się w śród wyborców. Błazenada i wstyd, nie powinien się w ogóle pokazywać w Bielawach, brak honoru.
nie ma sensu pisać tak dużo o patole bo szkoda na to czasu. jadł kiełbasy u kuli na grilu i myślał, że karierę zrobi. był za głupi żeby zauważyć że kula jest tylko statystą w powiecie i robi za tło w zdjęciach dla brzozowskiej. już nawet milewski i tyszkiewicz nie ustawiają się z nim do zdjęć. w kampanii przyciągnie sługockiego do gminy. ciekawe czy mu zapłaci koszty transportu z warszawki. ale sługocki teraz sam ma problemy, nowy związek, także polityczny. wielkie zmiany w życiu i w partii. może nie mieć czasu