Drodzy Mieszkańcy,
jeden z klasyków nowożytnej myśli politycznej Carl von Clausewitz powiedział, że wojna jest polityką, prowadzoną innymi środkami na innym polu. Śledząc w mediach dynamikę i temperaturę sporów politycznych na arenie krajowej i międzynarodowej trudno oprzeć się wrażeniu, że implikacja ta działa też w drugą stronę. Przykładów bezpardonowych metod walki politycznej nie musimy szukać na Wiejskiej, w Warszawie. Tu, gdzie nad dorzeczem Odry górują ruiny Zamku rodu Schoeneich-Carolath znajdziemy ich pod dostatkiem. Nie kto inny, ale nieudolny wójt Darek Straus utrzymując się 23 lata na stołku zdążył przyzwyczaić siedliskową społeczność do mało subtelnych metod walki o koryto. Musiał nieźle się natrudzić, by robiąc tak niewiele, wygrywał kolejne wybory. Taka sztuka wymagała odeń niezłej ekwilibrystyki.
Jeżeli chodzi o utrzymanie się przy korycie Darek Straus jest w stanie zrobić dużo. To pod głupim pretekstem „poprawy bezpieczeństwa” zamontuje kamery monitoringu w lokalach wyborczych. To w roli męża zaufania obsadzi kuzyna skazanego za gwałt na dziewięciolatce. To wprowadzi do rywalizacji politycznej trzeciego kandydata, by rozbijając głosy opozycji doprowadzić do drugiej tury wyborów i wykorzystując tzw. efekt przewagi, wygrać. Ale w jego prymitywnej metodologii działań politycznych, w obronie ciepłej posadki, niebagatelną a kto wie, może i najważniejszą rolę odgrywają środki publiczne, którymi dysponuje jako wójt. W tym przypadku mechanizm działania jest prosty jak budowa cepa – wójt udziela dotacji z kasy gminy w zamian za poparcie polityczne.
Chyba jednym z najbardziej gorszących i bulwersujących przykładów kupowania politycznego poparcia za fundusze publiczne, była korupcja polityczna nowego proboszcza – Ks. Andrzeja Palewskiego. Przypomnijmy okoliczności, w których to się wydarzyło.
Jest wrzesień 2019 roku. Od kilku miesięcy, co tydzień, z zegarową punktualnością, ukazują się w gminie felietony, obnażające nieudolność i niegospodarność wójta. Straus i jego zwolennicy stają na uszach, by powstrzymać politykę informacyjną, którą prowadzą – jak ich nazywają: „oszołomy”. Kolesiom żyło się o wiele lepiej w „małej, rolniczej, biednej, położonej na uboczu gminie”. Teraz, kiedy wszyscy zaczęli patrzeć wójtowi na ręce, sielanka minęła. Na domiar złego mieszkańcy zaczęli głośno wyrażać swoje niezadowolenie. Epoka dwóch dekad kultu Króla Siedliska – Darka Strausa – który mógł w gminie wszystko, zakończyła się bezpowrotnie. Nie pomogło zastraszanie felietoniarzy przez wytaczanie procesów sądowych. (Przypomnijmy – jeden z procesów o obrazę majestatu wójta został ostatnio umorzony). Należy pamiętać, że dla Strausa stołek w urzędzie przy Placu Zamkowym jest wszystkim. To dla niego być albo nie być. Kneblując opozycję polityczną wójt walczy o wszystko. Gdzie się podzieje, jak nie zostanie ponownie wybrany na urząd? Na emeryturę za wcześnie. Liście będzie grabił? Co będzie robił, jak tylko wójtem być umie? Sam zapewnia, że jest wybitnym informatykiem i bez problemu znajdzie zatrudnienie. Oglądając przygotowane przez niego na komputerze prezentacje multimedialne można odnieść wrażenie zgoła przeciwne. Mniejsza o to.
Wójt musi zdobyć poparcie, wystarczające do zwycięstwa w nadchodzących wyborach. To ważne, ponieważ szeregi jego dotychczasowych zwolenników stopniały. Przygotowując grunt pod nową kampanię postanowił przeciągnąć na swoją stronę bardzo ważnego sojusznika. Osobę, która powagą i autorytetem instytucji, którą reprezentuje, będzie wzbudzała powszechny respekt i szacunek. Bez wątpienia taką postacią w gminie Siedlisko jest sługa Kościoła Katolickiego – Ksiądz Proboszcz Andrzej Palewski. Werbując księdza do szeregu swoich stronników, wójt wykorzystał sprzyjające ku temu okoliczności. Ksiądz właśnie rozpoczął remont kościoła w Siedlisku. Na pewno będzie potrzebował na to funduszy. Wójt miał ważny argument, który mógł wykorzystać w pozyskaniu sympatii duchownego. Argumentem tym są środki publiczne – gminna kasa.
30 września 2019 r. wójt przygotował radnym projekt uchwały rady gminy, w którym przekazał proboszczowi pierwsze 20 tys. złotych dotacji na remont. Hojność gospodarza tonącej w długach gminy powinna budzić zdziwienie, ponieważ rok wcześniej wójt zaciągnął kolejne 2.100.000 zł kredytu ażeby sfinansować działalność bieżącą gminy. Ale ten gest został doceniony przez ks. Palewskiego i co ważniejsze – odwzajemniony. Bo oto miesiąc później, 3 listopada, w remontowanym kościele w Siedlisku wydarzyła się się rzecz dawno nie widziana w tej okolicy. W trakcie niedzielnej mszy porannej kapłan imiennie potępił wydawcę felietonów, sugerując, że to felietoniarze są źródłem wszelkich bolączek i zła w Siedlisku. Sytuacja dla wielu wiernych była dziwna i zaskakująca. Ksiądz proboszcz, jako autorytet duchowy i moralny, opowiedział się po stronie wójta, którego niektóre działania biegunowo odległe są od nauki społecznej kościoła i nie korespondują z zwykłą przyzwoitością. O tym ludzie w gminie doskonale wiedzą. Zresztą sam wójt publicznie zwierzał się ze swoich cech charakteru. Wręcz tryskał dumą, chwaląc się tym, jak bezpardonowo niszczył przeciwników politycznych. Upajał się opowieściami, jak to mścił się na całej wiosce, wpędzając ją w otchłań zacofania za to tylko, że jej mieszkańcy nie głosowali na niego. Czy ksiądz Palewski, popierając wójta, miał wiedzę o tych faktach?
Kapłan, sługa Kościoła Katolickiego, potępiający oszołomów, których jedyną zbrodnią jest ujawnianie prawdy i stawanie w obronie słabszych? – Takie rzeczy w XXI w. tylko w Siedlisku. Dzisiaj wiemy, że wielebny nie uczynił tego uniesiony natchnieniem Ducha Świętego, lecz wysokością dotacji z budżetu gminy, a ściślej rzecz biorąc kilku dotacji. Należy bowiem wiedzieć, że Darek Straus, nie zważając na rosnące zadłużenie gminy, nie ustaje w dotowaniu remontu świątyni. W taki sposób kupuje sobie poparcie polityczne księdza i środowiska z nim związanego. Robi to za nasze wspólne pieniądze. W tym wszystkim chyba najsmutniejsze jest to, że proboszcz okazał się być mało odporny na kuszenie mamoną. Nowe tynki i glina do uszczelniania fundamentów okazały się być dlań ważniejsze niż dobro mieszkańców oraz interes gminy. Bo celem działalności felietoniarzy, co wielokrotnie podkreślaliśmy, nie jest chrapka na stołek wójta czy jakiś szemrany interesik, który ma celu przejęcie jakieś gminnej nieruchomości. Z perspektywy wójta i lokalnych oligarchów może wydawać się to głupie i naiwne, ale felietoniarzom chodzi o jedno – o to, żeby Siedlisko stało się lepszą gminą. Żeby żyło się tu lepiej wszystkim ludziom – wszystkim, a nie tylko wąskiej grupie oligarchów i kolesi wójta. Żeby tak się stało należy skończyć z kolesiostwem i nieudacznictwem. Należy raz na zawsze pożegnać się z polityką uchybień i przeoczeń. Siedlisko musi obudzić się z marazmu. I to jest celem, który przyświeca autorom felietonów oraz gminnym oszołomom. Walka o prawdę i przyzwoitość w życiu publicznym powinna także być celem starań księdza jako przewodnika duchowego wspólnoty, w której jest na posłudze. Tak się jednak nie stało. Dlatego wielu wiernych przestało chodzić do kościoła.
Chcemy podkreślić wyraźnie – nie negujemy idei remontu naszej świątyni. Jest to bez wątpienia ważne zadanie i duszpasterz, który tego dokona zapisze się dużymi literami na kartach historii Siedliska. Jednak finansowanie tej inwestycji powinno być ze źródeł zewnętrznych, pozabudżetowych. Pójście po najmniejszej linii oporu i przyjmowanie dotacji z zadłużonej i pustej kasy „małej, biednej, rolniczej gminy” jest po prostu nieetyczne i niemoralne. Jest zwykłą niegodziwością. Tak się po prostu nie robi. Ten przysłowiowy „wdowi grosz” wyciśnięty z zadłużonego budżetu gminy nie rozwiąże sprawy remontu. Jednak jak pokazała praktyka, kilkadziesiąt tysięcy wystarczyło, by uśpić wewnętrzny kompas moralny pasterza w Siedlisku. Mechanizm, który bezbłędnie wskazuje co jest dobre, a co złe, przestał działać. Nie ma się czemu dziwić. Pieniądze, mamona, to jedna z największych pokus tego świata. Niewielu ma w sobie tyle siły duchowej, by ją odeprzeć. Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie: jak ja bym się w tej sytuacji zachował? Co bym zrobił, gdyby ktoś, dał mi worek złota i powiedział „Bierz, nie musisz oddawać”. Ilu z nas by odmówiło? Nie tylko wzięlibyśmy, ale chcielibyśmy się odwdzięczyć darczyńcy. Właśnie ten prosty mechanizm działania uroku pieniądza i reguły wzajemności wykorzystał wójt, uwodząc politycznie księdza Andrzeja Palewskiego.
Jak się okazało nie tylko wielebny wpadł w pułapkę mamony zastawioną przez Strausa. Urok złotówek uwiódł także innego żarliwego wyznawcę nauk Jezusa, byłego kierownika Gminnego Ośrodka Kultury i radnego powiatowego – Ryszarda Łabiaka. O perypetiach Pana Łabiaka i o tym, co spotkało go ze strony zazdrosnego o władzę wójta już pisaliśmy. Dla tych, którzy nie pamiętają skrótowe przypomnienie – w 2010 r. Ryszard Łabiak, wówczas Kierownik GOKiS, poczuł się na siłach i rzucił Strausowi wyzwanie w wyborach na wójta. Straus nie tylko podjął rękawicę, ale po raz kolejny pokazał mieszkańcom i śmiałkom, którzy zapragną odebrać mu stołek, że nie ma zamiaru się patyczkować, gdy stawką jest jego ciepła posadka. Subtelność strausowskich metod prowadzenia walki politycznej Rysiu doświadczył na własnej skórze. Wójt go dosłownie wykopał ze sceny przy okazji zorganizowanego przez niego konkursu zespołów muzyki ludowej. Szarpiąc się z Łabiakiem Straus pokazał, kto tu naprawdę rządzi. Rysiu żalił się później redaktorowi lokalnej gazety. Skarżył się, że go Straus brutalnie wykopał ze sceny. Opowiadał też, że jak przegra, to Darek na pewno go zwolni, bo już mu to zapowiedział. Straus oczywiście palił głupa. Zapewniał, że jak wygra, to nie tylko nie zwolni Rysia, ale da mu więcej pracy, bo Łabiak dobrze się spisuje jako kierownik ośrodka kultury. Oczywiście kłamał. Koniec końców Rysiu przegrał i wyleciał z roboty. Swoją kampanię podsumował z nieukrywanym smutkiem i rozczarowaniem: „Dziękuję tym, którzy oddali na mnie głos. Na pozostałych się zawiodłem. Chodziłem od drzwi do drzwi i zapewniano mnie, że na mnie zagłosują. Jestem zawiedziony, że tego nie zrobili. Liczę się z tym, że teraz będę musiał zwijać manatki, bo wójt jeszcze przed wyborami obiecał mi, że stracę posadę”.
Porażka w wyborach zakończyła samorządową karierę Ryśka. Po tym jak go wójt wyrzucił pracy, Łabiak poszedł w biznesy. Zniknął z życia politycznego. Założył prywatną firmę i zajął się produkcją płotków. Do czasu. Sielanka trwałaby dalej. Rysiu w spokoju spawałby druciki, gdyby nie wójt, który nie ustaje w poszukiwaniu poparcia i sojuszników na froncie w walce z tzw. oszołomami. Robi to, by zaklepać sobie następną pięciolatkę w gabinecie urzędu. 25 kwietnia 2019 roku na zawodowej drodze Ryszarda ponownie pojawił się Darek Straus. Tym razem nie przyszedł się z nim szarpać, ani żeby go wyrzucić z pracy. Przyszedł po prośbie – po przychylność i poparcie polityczne w walce z oszołomami. Misja wydawałoby się z pozoru niemożliwa. Przecież kilka lat temu, według klasyfikacji przedstawionej przez Darka, Pan Łabiak także zaliczał się do tzw. oszołomów. On też ośmielił się mieć inną wizję, wizję lepszej gminy niż marazm i zacofanie, które serwuje nam od dekad polityczny beton Siły Kontynuacji. Nie można zapomnieć także o tym, że panowie rozstali się w mało sympatycznych okolicznościach. Czy po tym, jak potraktował Łabiaka, wójt mógł liczyć jeszcze na jego sympatię? A i czy Ryszard znalazłby w sobie wystarczającą dozę miłości bliźniego i miłosierdzia, by wybaczyć owe niegodziwości człowiekowi, który złamał jego karierę polityczną i odebrał środki do życia? W rozwiązaniu tych dylematów znowu pomogły środki budżetowe czyli… mamona.
Korzystając z publicznych pieniędzy wójt dosłownie wkupił się w łaski Rysia. Jak? Zapłacił prawie 12.000 zł za 19,2 metrów bieżących pogiętych drucików z przyspawanymi listkami z tłoczonej blachy, które w internecie można kupić po 4 zł za szt. Stertę drutu nazwano eufemistycznie ogrodzeniem. Za trzy słupki i kilkanaście kilogramów giętego drutu wójt zapłacił niebagatelną kwotę prawie 12.000 zł. Już za połowę tej sumy można kupić taką samą ilość dekoracyjnych, kutych przęseł ogrodzeniowych wykonanych techniką metalopastyki w markecie budowlanym. Transakcja wójta z Łabiakiem, to czysty przejaw niegospodarności.
Kupienie przychylności Łabiaka, nawet za cenę narażenia się na oskarżenie o niegospodarność, było strategicznie ważnym posunięciem. Straus wiedział dobrze, jak żarliwymi katolikami są Państwo Łabiakowie i że w siedliskowej społeczności cieszą się dużym szacunkiem i poważaniem. Dla wójta ważne było również to, że Łabiakowie są „blisko” księdza, potrzebował ich referencji. Zwróćmy uwagę na chronologię opisywanych wydarzeń. Wójt najpierw kupił płotek od Łabiaka (kwiecień 2019) a dopiero później wkupił się w łaski księdza dotacją na remont (wrzesień 2019). Dlaczego kolejność działań jest w tym przypadku taka ważna? Otóż Darek musiał mieć pewność, że nikt nie przeszkodzi mu „wkupić się” w łaski proboszcza. Pamiętajmy, że ks. Palewski jest nowym księdzem w naszej parafii i nie ma szczegółowej wiedzy na temat siedliskowych realiów. Gdyby Łabiakowie, którzy uchodzą za nieformalnych liderów duchowości naszej społeczności, opowiedzieli proboszczowi o tym, jak potraktował ich mściwy i małostkowy wójt, wkupienie się w łaski księdza mogłoby być dla Strausa trudniejsze jeżeli nie niemożliwe.
Kupowanie za gminne pieniądze przychylności środowiska okołokościelnego w Siedlisku z księdzem proboszczem na czele, opłaciło się. Ksiądz Palewski z ambony okrył anatemą felietoniarzy. Również Państwo Łabiakowie nie pozostali w tej kwestii bezczynni. To właśnie oni, pod pretekstem obrony uczuć religijnych, zorganizowali referendum poparcia dla wójta. Nie zważając na zagrożenie epidemiczne i transmisję coronawirusa, Pani Łabiakowa wraz z koleżanką chodziła od domu, do domu zbierając podpisy pod petycją potępiającą domniemanych felietoniarzy-obrazoburców. Zbrodnią oszołomów-felietoniarzy miała być domniemana obraza uczuć religijnych. Warto w tym miejscu podkreślić, że Łabiaków nie zbulwersował widok przyklajstrowanej do szyby samochodowej figurki Matki Boskiej, która podskakiwała na gminnych wybojach. Nie oburzyły ich także reklamowe fotki robione z Monstrancją i wystawionym w niej Najświętszym Sakramentem w tle. Uczucia religijne Rysia i jego małżonki oburzył dopiero felieton, w którym oszołomy napiętnowały takie, a nie inne wykorzystanie przedmiotów kultu religijnego – w tym Najświętszej Relikwii Kościoła Katolickiego, Ciała Chrystusa – jakie zaprezentowano w Siedlisku.
Łabiakowie w akcji poparcia dla wójta, nie ograniczyli się tylko do zorganizowania petycji w obronie uczuć religijnych. Chcąc „zakneblować” felietoniarzy Rysiu wysyłał także oficjalne pismo do Poczty Polskiej, żądając zaprzestania dystrybucji felietonów. Chciał ocenzurować debatę polityczną w gminie, ograniczając konstytucyjne prawa do zdobywania informacji i jej rozpowszechniania. Poczta odpisała mu, że zgodnie ze starą zasadną: nie strzela się do posłańców i że za treść felietonów winić powinien autorów a nie listonosza. Drugi liścik Rysiu wysłał również do księdza proboszcza, by zapewnić wielebnego, że Łabiakowie czuwają na straży moralności gminnej i starych układów.
Trzeci, najważniejszy list Rysiek zachował na koniec. Dnia 29 lipca 2020 wysłał pismo do prawników gminnych, opłacanych gigantycznymi kwotami z budżetu „małej, biednej, rolniczej, gminy”. Treść tej korespondencji powinna dać wszystkim do myślenia. W szczególności ostatni fragment powinien budzić zdziwienie tych, którzy kiedykolwiek postrzegali Łabiaka jako kogoś, kto mógłby rządzić Siedliskiem. Oto bowiem, dla dla potrzeb strategii procesowej wójta walczącego z felietoniarzami, Pan Łabiak oświadczył, że cała jego polityczna przeszłość, a zatem wszelkie polityczne obietnice, które składał, ideały i deklaracje o lepszej gminie oraz wszelkie niegodziwości, których doświadczył ze strony wójta – to wszystko traktuje jako „NIEBYŁE”, czyli jako coś, co się nie wydarzyło. Zacytujmy w tym miejscu dosłownie Rysia, bo nikt jak on nie potrafi unieważnić grzechów i niegodziwości wójta: „żadnych faktów związanych z moją wcześniejsza pracą zawodową [tj. bycie dyrektorem GOKiS – przypis autorki], rozwiązaniem stosunku pracy [zwolnieniem z niej po wyborach – przypis autorki] jak również kandydowaniem w wyborach [czyli m.in. tego, jak mnie wójt wykopał ze sceny na festynie – przypis autorki] nigdy nie komentowałem i traktuję jako NIEBYŁE ”.
Obraz upokorzonego podczas festiwalu zespołów ludowych Rysia Łabiaka jest ciągle żywy w pamięci zbiorowej naszej społeczności. Wielu z nas go żałowało. Nie zabrakło wówczas ostrych głosów krytyki zachowań Strausa, porównujących jego metody zwalczania przeciwników do tych, których na wschodzie używa Łukaszenka. Kilka lat później ten sam Rysiek Łabiak, wyciągając ręce po gminna kasę, został upokorzony przez wójta po raz drugi. Tym razem nie poszedł się żalić. Bo Rysiu nikomu nie przyznał się, że Straus kupił jego „niepamięć” za 12.000 zł, które zapłacił za tandetny płotek. Dzisiaj Rysiek Łabiak znowu lubi wójta, a wójt Ryśka. Koncepcje lepszej gminy Siedlisko, o którą walczył w wyborach w 2010 – Pan Łabiak „traktuje jako NIEBYŁĄ”. Wszystkie nadzieje, które w nim pokładaliśmy także. Użycie przez Rysia dużych liter w zapisie słowa „niebyły” powinno rozwiać wszystkie wątpliwości co do interpretacji tego oświadczenia.
Wójt doprowadził w gminie do wygodniej dla niego, ale mało komfortowej dla mieszkańców sytuacji. Owszem, kupił sobie poparcie księdza i lokalnego środowiska silnie związanego z Kościołem. Nie zmienia to jednak faktu, że jest nieudolny i nieudaczny, a kondycja gminy jest naprawdę zła. Jak pogodzić tę sprzeczność? Czy kupując sympatię gminnych autorytetów zyska sympatię większości mieszkańców potrzebną do wygrania wyborów? Czy ludzie uwierzą w jego prezentacje multimedialne, słowa księdza, potępiającego oszołomów i kolejne petycje Łabiaków przeciwko tzw. oszołomom? Czy może zwycięży prawda i zdrowy rozsądek? Żadne potępienie, żadna petycja nie zmieni fatalnej sytuacji gospodarczej gminy. Prawdy nie da się kupić dotacjami ani szczodrością kosztem budżetu gminy. Nie łudźmy się, tego typu niegospodarność jaką jest wydawanie środków publicznych na pogięte druty czy dotacje na remont kościoła nie jest spowodowana miłością wójta do sztuki architektury sakralnej, czy też uznaniem dla talentów przedsiębiorcy, który opanował sztukę obsługi spawarki. To podręcznikowy przykład korupcji politycznej, która za każdym razem kończy się upadkiem autorytetów. Wciągając Łabiaków i księdza Palewskiego do swojej polityki, Straus zmienił liderów formacji duchowej naszej wspólnoty w swoich kaprali, opłacanych z kasy gminy. W ten oto sposób, nie po raz pierwszy, wójt podzielił społeczność Siedliska. Ale jego działania odniosły odwrotny do zamierzonego skutek. Po ujawnieniu kulisów tych działań ci, którzy podpisali petycję przygotowaną przez Łabiaków przeciwko felietoniarzom, inaczej spojrzą na przedsięwzięcie, w które zostali wciągnięci. Znając te okoliczności, które przedstawiliśmy, czy jeszcze raz podpisalibyście karteczkę, którą podsunęłaby Wam Pani Łabiakowa?
Wracając do słów Clausewitza – o wojnie, która jest polityką, to stwierdzić należy, że w Siedlisku od ponad dwóch dekad mamy generała, zazdrośnie strzegącego swojej politycznej pozycji. Wykorzystuje wszelkie możliwe metody, nawet te najbardziej podłe i nikczemne, by zwerbować jak najwięcej sojuszników i rzucić ich w wir walki przeciwko przeciwnikom, których nazywa sam „oszołomami”. Poświęci każdy autorytet, by tylko utrzymać strategiczną pozycję. Zrobi wszystko dla władzy. Jednak wójt w tych działaniach zapomniał o najważniejszym – o tym, że autorytety nie są na sprzedaż i nie można ich kupić. Pieniądzmi można je tylko zniszczyć. Kupić można człowieka, ale nie autorytet czy prawdę. Prawda jaka jest – każdy widzi.
Pozdrawiam
Paweł P.
To co Pan powie na strefy relaxu z palet czaskoskiego w stolycy za 150 tysi? P. Darek za płot dał tylko 12. No ale fakt. Na uboczu.
Pan Ryszard przytulił blisko 12 tysięcy złotych z gminnego budżetu za kawałek drutu i automatycznie wszelkie upokorzenia ze strony wójta uznał za niebyłe. Łatwo poszło.
Myślę, że o szacunku jakim do niedawna darzyli go mieszkańcy Siedliska też może zapomnieć.
Legł pod płotem.
Wójt nie tylko kupił za gminne pieniądze przychylność P.Łabiaka ale także sołtysów.Odwdzięczając się za wygrane wybory z jego polecania RG ustaliła nowe wyższe pobory dla sołtysów.
nie widziałem ogrodzenia, o którym mowa ale jeżeli faktycznie jest to kilka kilogramów lichego drutu z listkami po 4 zł/szt., to warto rozważyć złożenie zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu wyłudzenia. Wójt nie może swobodnie dysponować środkami publicznymi. Każdy wydatek powinien mieć uzasadnienie ekonomiczne. Gdyby urzędnicy mogli swobodnie dysponować środkami publicznymi, to doprowadziłoby to do sytuacji patologicznej. Na przykład – jakiś znajomy X lub Y przyszedłby do znajomego urzędnika i pokazał mu starą, używaną oponę od Stara pomalowaną w kwiatki. Zaoferował tak udekorowaną oponę jako przykład dzieła sztuki nowoczesnej doskonałej aranżacji designerskiego kwietnika przed urzędem gminy i wycenił ją na 20 tys zł. Wydanie na oponę żądanej sumy będzie nie tylko przykładem niegospodarności ale przede wszystkim wyłudzeniem środków publicznych. Każdy przedmiot, każdą usługę można wycenić. Tym zajmują się rzeczoznawcy. To, że pan Łabiak wycenił płot na 600 zł / mb, nie oznacza że jest tyle wart i tyle ma gmina zapłacić z pieniędzy publicznych. Powinien zostać w tej kwestii powołany sądowy biegły, który wyceniłby płot Łabiaka i wówczas odwiedzilibyśmy się, czy mieliśmy tu do czynienia tylko z – jak twierdzi Autorka felietonu – kupieniem przychylności lokalnego biznesmena, czy może także z wyłudzeniem , co jest przestępstwem.
Pszyczepiliście siem teras do Pana Ryśka a coon takiego wam zrobił? Wszystkim Pan Rysiek pomorze kto poprosi. Jakbyście poprosili by pomukł wam tesz. Piszecie rzeby skucać lód a wiadomo rze zgoda budóje a nie zgoda rujnuje.
Połowa mieszkańców Siedliska, to hipokryci na czele z Łabiakami, Kieczurami, Fijołami i innymi, a na “dołku”, co drugi modli się pod figurą, a diabła ma za skórą. Niby tacy religijni, chodzą do Kościoła, modlą się i nabożnie przystępują do komunii św., a z drugiej strony przyklaskują oszustwom i kłamstwom i udają, że nie widzą i nie słyszą jaka jest prawda, ponieważ sami liczą na korzyści. Jak można być człowiekiem o podwójnej moralności? widać, że można, skoro takim jest Straus i ma się dobrze. Nie wszyscy znają pojęcie honor i uczciwość.
tak się kończy robienie interesów ze Strausem. Czego wójt się nie tknie, to zaraz gnije. Woda, drogi, latarnie, smieci a teraz Łabiaki z Proboszczem. Jak p. Łabiak chciał zrobić ogrodzenie na Placu Zamkowym mógł to zrobić za darmo. Nie zbiedniał by i wójt nie miał by na niego haka. Ludzie by mu byli wdzięczni. Wójt wie, że w Siedlisku ludzie chętnie wyciągają ręce po gminne pieniążki i to wykorzystuje.
Rysiek zabierz płot do domu i oddaj nasze pieniądze
Wstyd p. Łabiak!!!!! A w kościele to pierwszy na kolanach….
W czasie gdy P.Łabiak startował na wójta ,to przegrał tylko dlatego gdyż poszła fama,że jak zostanie wójtem to gminą będzie rządziła jego żoną a nie P.Rysie.