Drodzy Mieszkańcy,
jak wiecie, jednym z namacalnych i odbijającym się na naszym zdrowiu skutków zacofania infrastrukturalnego Siedliska jest obecność bakterii kałowych w wodzie pitnej, dostarczanej przez gminę. Brak tego skażenia byłby co najmniej dziwny, wziąwszy pod uwagę to, że sama gmina w biały dzień zrzuca nieoczyszczone ścieki do wód powierzchniowych. Stamtąd gówienka przedostają się do ujęcia wody pitnej i następnie gminnym wodociągiem do naszych domów.
Po 23 latach rządów Strausa w gminie z 675 budynków do oczyszczalni ścieków podłączonych jest zaledwie 95. W roku 2019 łączna długość kanalizacji gminnej wyniosła raptem 6 kilometrów i 800 metrów z czego większość, to stare rury instalacji z lat 80 i wcześniejsze. Jak człowiek dobrze pokopie, to nie będzie niczym niezwykłym, dokopanie się do poniemieckich instalacji sanitarnych finansowanych przez Schoeneichów a kto wie, może przez samego Keisera Cesarza Wilhlema II. W związku z tym, że ostatnio losem gminnych fekaliów zainteresowała się opinia publiczna, czując oddech pismaków i oszołomów na plecach, wójcina postanowił działać. Właśnie ukazał się drukiem nowy urzędowy dokument, w którym Darek ogłosił światu, że w gminie będzie budowana kanalizacja. I tu należy się małe wyjaśnienie – nie zostanie skanalizowane całe Siedlisko, ani nawet wsie ościenne, lecz mały fragmencik w okolicach nowego osiedla przy ul. Kasztanowej. – a dokładniej skanalizowane zostaną prywatne parcele 909/85 i 909/40. Nową nitkę kanalizacji (zaznaczona na mapkach kolorem żółtym) planuje się zbudować dla potrzeb budownictwa jednorodzinnego. Jak widać teren jest już podzielony na działeczki i najprawdopodobniej, albo już sprzedany albo za chwilę pójdzie pod młotek. Świetnie. Niech się ludzie budują. Kilka nowych domów będzie miało podłączenie do oczyszczalni ścieków. Statystyki się poprawią. Można otwierać szampana! Wszak w zaniedbanej gminie każda inwestycja jest na wagę złota.
Szampana otworzyć może jeden z lokalnych oligarchów – pan Adamczyk. Okazało się, że zupełnie przypadkowo, w sposób niezamierzony, a wręcz losowy, budowę nitki kanalizacji zaplanowano na działkach graniczących z jego nieruchomościami, które nabył od Agencji Nieruchomości Rolnych (zaznaczone na mapie kolorem czerwonym).
Tereny te Adamczyk kupił na tym samym przetargu, na którym zięć innego superobywatela – Jana Fijoła – nabył od ANR budynek po Top Farms, słynną stołówkę PGR-u. Przypomnijmy: Agencja Nieruchomości Rolnych wysłała do gminy pismo z informacją o przetargu. Była w nim zawarta prośba o wywieszeniu tej informacji w miejscu publicznym. Tego nie zrobiono. Dlaczego? Wiemy – chodziło głównie o stołówkę, w której radni i społecznicy chcieli urządzić Dom Seniora. Na nieszczęście dla gminnej społeczności na budynek chrapkę miał zięciunio najdawniejszego z dawnych kolegów naszego przedsiębiorczego Darka. Trzy klepnięcia po plecach i cyk! Nowe uchybienie gotowe – informacja o przetargu nigdy nie ujrzała światła dziennego. Wójt tłumaczył się, że nie miał obowiązku publikowania informacji o przetargach ANR. Jest to o tyle dziwne, że tuż po tym, jak nagłośniliśmy sprawę, nagle wszystkie przetargi ogłaszane przez ANR czy KOWR na terenie gminy są upubliczniane na oficjalnej stronie internetowej urzędu gminy.
Pan Adamczyk kupił od ANR za grosze spory kawałek terenu w atrakcyjnym miejscu Siedliska. Wszystko dzięki zatajeniu informacji o przetargu. Żeby było ciekawiej szwagierka pana Adamczyka – Ania Rojek, prywatnie córka kuzynki wójta, jest zatrudniona w gminie na Stanowisku ds. Planowania Przestrzennego, Budownictwa, Ochrony Dóbr Kultury, Gospodarki Gruntami. Czy nasza urocza Anusia, specjalistka od gospodarowania gruntami z własnej inicjatywy „przeoczyła” pismo z ANR wzywające do upublicznienia informacji o sprzedaży atrakcyjnych gruntów i nieruchomości na terenie Siedliska? Czy może owo „przeoczenie” było osobistą inicjatywą naszego przedsiębiorczego wójta? To pozostanie ich słodką, rodzinno-urzędową tajemnicą.
Ale nie pierwszy raz w Siedlisku szczęście uśmiecha się do superobywatela Adamczyka. Teraz, kiedy gmina wybuduje sieć kanalizacji w bezpośrednim sąsiedztwie jego działek, będzie mógł bez żadnych problemów podłączyć się do niej.
Czy to będzie miało wpływ na cenę potencjalnych nieruchomości? Na pewno. Czymś innym jest zakup kawałka pola, a czymś innym kupno uzbrojonej działki. Różnica w cenie między tego typu nieruchomościami jest znacząca. Pan Adamczyk dzięki zaradności wójta, po raz kolejny wzbogaci się. I dobrze. Nikt mu nie broni kupować taniej i sprzedawać drożej, wykorzystując przy tym zbiegi okoliczności – bo inwestycję gminną związaną z budową sieci kanalizacyjnej w tym miejscu zaplanowano zupełnie przypadkowo. Ale nie tylko koledzy wójta muszą się bogacić. My, jako gmina, także możemy na tym interesie zyskać. Budżet gminy, dzięki inwestycjom w infrastrukturę może zasilić spory zastrzyk gotówki. Jakim cudem mielibyśmy zarobić na potencjalnym wzroście cen prywatnych nieruchomości dzięki inwestycjom finansowanym przez gminę, ze środków publicznych? Odpowiedź jest prosta – dzięki opłacie adiacenckiej.
Czym jest opłata adiacencka? W dużym uproszczeniu – jest to opłata, którą gmina może nałożyć na właścicieli nieruchomości, których wartość wzrosła dzięki inwestycjom finansowanym ze środków publicznych. Jak to wygląda w praktyce. Wyobraźmy sobie, że wybudowaliśmy dom na wsi w szczerym polu. W międzyczasie do naszej nieruchomości gmina podłączyła instalację wodno-kanalizacyjną i utwardziła drogę, przy której nasz dom stoi. Ze środków publicznych sfinansowano także budowę chodników oraz instalację oświetlenia. Bez wątpienia dzięki tym inwestycjom wartość naszej nieruchomości wzrosła. W tym momencie gmina może zażądać od nas uiszczenia tzw. opłaty adiacenckiej, której wysokość ustala się na podstawie nowej wyceny, która uwzględnia koszty wykonania infrastruktury ze środków publicznych.
Wróćmy jeszcze raz do mapki przedstawiającej przebieg planowanej instalacji kanalizacyjnej. Ci, którzy kupili te działki od prywatnej osoby z przeznaczeniem pod zabudowę, kupowali „gołą” ziemię, nieuzbrojoną.
Doprowadzenie do działek kanalizacji – czyli inwestycja sfinansowana ze środków publicznych sprawi, że cena tych działek wzrośnie. Iksiński, który kilka miesięcy temu kupił kawałek pola, teraz może sprzedać ze znacznym zyskiem uzbroją działkę. Nie tylko Iksiński może na tej inwestycji zarobić. My jako gmina także przez nałożenie opłaty adiacenckiej na właścicieli działek. Dlaczego mielibyśmy z tego nie skorzystać? Dlaczego na handlu działeczkami mają się bogacić tylko spekulanci i koledzy wójta? My też jako gmina, zgodnie z prawem, możemy na tym skorzystać. Dlaczego mielibyśmy zrezygnować z tej możliwości, tym bardziej że nie mamy innych źródeł dochodu?
Oczywiście za chwilę usłyszymy chórek betonu kontynuatorów z wójtem na czele i lamenty oligarchów, że oszołomy chcą wprowadzać nowe podatki i że zamierzają wydusić z „biednej, rolniczej, położonej na uboczu gminie” resztki sił witalnych. Otóż nie dajcie się ogłupić tej naiwnej propagandzie. Po pierwsze – opłatę adiacencką nakłada się na te nieruchomości, których wartość wzrosła dzięki gminnym inwestycjom. Czyli zapłacić będzie musiał np. pan Adamczyk oraz spekulanci i cwaniaczki, którym gmina sprzedała działeczki „według nieaktualnych wycen”. Fakt ten potwierdziły niezależne kontrole przeprowadzone przez NIK i RIO.
Wprowadzenie tego typu opłat jest konieczne jeżeli mamy wyrwać się ze spirali zadłużenia, w którą wpędził gminę nieudolny wójt. Nie mamy innej możliwości wyrwania się z tego finansowego bagna i zacofania jak dzięki wspólnej polityce zaciskania pasa. Musimy skądś wziąć środki na to, by sfinansować publiczne inwestycje. Nie możemy pogrążać się w nowych długach. Spłacanie jednych kredytów drugimi jest drogą, która prowadzi prosto do bankructwa. Wójt przez dwadzieścia trzy lata dbał o to, żebyśmy byli biedną, rolniczą gminą, położoną na uboczu i żeby nikt z zewnątrz nie zakłócał wewnętrznej równowagi rodzinno-koleżeńskiego układu. Skutek tego jest taki, że gmina zamiast się rozwijać, pogrążyła się w zacofaniu i gigantycznych długach. Utknęliśmy w końcówce lat 90 XX w., a symbolem tego jest dziurawy parking przed urzędem gminy, utwardzony prowizorycznie płytami drogowymi. Nie ma co czekać na rycerza na białym koniu, który przyjedzie z wielkim workiem złota i odmieni Siedlisko. Gminę możemy i musimy zmienić wspólnie. Nikt tego za nas nie zrobi. Dlatego musimy przygotować się i solidarnie zacisnąć pasa, by uczynić gminę Siedlisko atrakcyjną dla inwestorów z zewnątrz. Straus traktował gminę jak dojna krowę, jak bankomat, z którego wypłacało się gotówkę w formie wypłat, trzynastek, dotacji, pożyczek dla kolesiów. Przypomnijmy: jedną z pierwszych decyzji nowej rady gminy w tej kadencji było podniesienie uposażenia wójtowi. Rysiu-wyłuszczacz podniesienie uposażenia nieudolnemu wójtowi tłumaczył wolą ludu. Gosia-wuefistka histerycznym rykiem tłumiła głosy opozycjonistów, by nie tylko nie podwyższać pensji wójta, ale w obliczu jego nieudolności i nieróbstwa obniżyć. To doskonale obrazuje beznadzieję sytuacji gminy rządzonej przez beton Kontynuatorów.
Fakty są następujące – po ponad dwóch dekadach rządów wójta nieudacznika gmina jest w bagnie. Tej krowy nie będzie można więcej doić, bo zdechnie. Następca Strausa będzie miał trudny orzech do zgryzienia. Naprawienie tego, co zostało w ciągu dwóch dekad zepsute nie będzie możliwe w ciągu jednej kadencji. Nie obejdzie się bez podjęcia niepopularnych decyzji i nie chodzi tu tylko o zwolnienie niekompetentnych urzędasków, którzy dzielnie wspierali wójta w jego niegospodarności. Przede wszystkim Siedlisko musi się odbić od dna, a do tego potrzebne są fundusze. Pobierając opłatę adiacencką możemy zasilić budżet gminy solidnym zastrzykiem gotówki. Oczywiście uszczuplimy trochę portfele lokalnych oligarchów, ale skoro przez tyle lat żerowali oni na Siedlisku czas najwyższy, by dali coś od siebie. Musimy też przygotować się na inne mało popularne decyzje. Jedną z nich będzie wzrost opłat za odprowadzenie nieczystości płynnych. W tej chwili w Siedlisku są one najniższe. Ale nie jest to powodem do zadowolenia, ani do dumy. Przeciwnie. Być może płacimy najmniejsze w regionie rachunki za odprowadzanie ścieków, ale przez to nasza gmina jest w czołówce regionu jeżeli chodzi o częstotliwość występowania skażenia wody pitnej bakteriami kałowymi. Jaki jest związek między wysokością opłat, a częstotliwością skażenia ujęcia wody pitnej gówienkami? Niskie opłaty, nie wystarczają na pokrycie kosztów działania gminnej oczyszczalni ani na nowe inwestycje w infrastrukturę. Jeżeli chcemy przestać się bać pić wodę z kranu, musimy zgodzić się na to, by zwiększyć opłaty za jej przesył oraz za odprowadzenie ścieków. Nie można mieć „kryształu”, który obiecuje wójt za darmo – to wbrew zasadom ekonomii. Oczyszczenie wody, jej dostarczenie i następnie odprowadzenie ścieków jest procesem kosztownym. Oczywiście jeżeli ktoś nie chce partycypować w kosztach gminnej polityki wodno-ściekowej może wybudować własne ujęcie wody oraz zainstalować na działce zbiornik bezodpływowy na nieczystości. Droga wolna. Ale ci, którzy zdecydują się na uczestnictwo we wspólnej gospodarce komunalnej muszą być świadomi realnych kosztów związanych z pozyskaniem, oczyszczeniem, przesyłem wody i odprowadzeniem nieczystości. Utrzymywanie opłat na nieekonomicznym, niskim poziomie, jak to ma miejsce w Siedlisku, prowadzi do katastrofy, co wielokrotnie odczuliśmy na własnej skórze.
Podniesienie podatków nie może obyć się bez instytucjonalnych oszczędności. Nowa ekipa władzy w Siedlisku musi zacząć oszczędzać od siebie. Nie możemy mieć wójta, który zarabia jedną z najwyższych pensji w regionie. Nie musimy też współpracować z jedną z najdroższych w regionie kancelarii prawnych. Po co nam drodzy prawnicy? Po to, żeby pisali kilkusetstronicowe pozwy przeciwko lokalnym przedsiębiorcom, które na pierwszej rozprawie Sąd wyrzuca do kosza? Tej biurokratyczno-urzędniczej farsy nam nie potrzeba. Zapomnijmy także o trzynastych pensjach. Owszem, w sferze budżetowej są one czymś normalnym, ale jeżeli mamy w gminie zaciskać pasa, by wyjść na prostą – to zaciskajmy go wszyscy. Trzynaste pensje będzie można przeznaczyć na wkład własny do nowych inwestycji. Musimy także pożegnać się horrendalnie wysokimi dotacjami na tzw. „rozwój kultury fizycznej i sportu” finansowanymi z budżetu. Nasi dzielni piłkarze potrafią kopać piłkę bez dotacji i na pewno zarząd GKS Siedlisko, który dotychczas był głównym beneficjentem owej dotacji, zrozumie, że gmina Siedlisko ma ważniejsze wydatki niż promocję kopania w piłkę na trawie. Musimy zrezygnować z dotowania remontu Kościoła. Ksiądz Proboszcz jest doświadczonym budowlańcem. Niejedną świątynię wyremontował. Wie doskonale, że zamiast iść na łatwiznę i ssać forsę z pustej kasy biednej gminy można ułożyć solidny plan remontu i postarać się o poważne środki z Ministerstwa Kultury lub spółek skarbu państwa jak np. KGHM. Skończmy też z głupimi inwestycjami w tandetne płotki z giętego druciku. Piętnaście tysięcy złotych za trzy metalowe słupki i kilkanaście kilogramów pogiętego drutu? Czy to się dodaje? Czy ktoś widział większą głupotę? Nie. Ale nie o głupotę tu chodziło, ale o zwykłą korupcję. Wójt wydając tyle forsy na taki tandetny płotek kupił sobie nowego przyjaciela. Więcej o kulisach tej transakcji poinformujemy Was wkrótce.
Skończyć należy także z nieracjonalnymi pożyczkami udzielanymi z publicznych pieniędzy prywatnym firmom, która są umarzane. Jeżeli nasza urocza wuefistka na spółkę z wójciną zapragną uszczęśliwiać jakiegoś prominenta z PSL-u, niech robią to na własny koszt. Darek ma 12 hektarów pola, które może oddać koledze za darmo. Gosia ma dom o wartości 300 tys., który też może przepisać partyjnemu baronowi z PSL. Wystarczy na dwie pożyczki. Jeżeli taka wasza „demokratyczna” wola, proszę bardzo, nikt wam nie broni. Oddajcie nawet ostatnie majtki i buty. Ale jeżeli chodzi o gospodarowanie środkami publicznymi, to psim obowiązkiem rady gminy i wójta jest dbanie o ich racjonalne wydatkowanie. Innymi słowy: od kasy gminnej wara. To nasze wspólne pieniądze i to my jesteśmy ich dysponentami. Zasłanianie się demokracją, uchwałami rady gminy i wmawianie ludziom, że wójt może robić co chce, bo go ludzie wybrali jest głupotą, w którą nigdy nie powinniśmy uwierzyć.
Drodzy Mieszkańcy, koniec ekipy Strausa będzie dopiero początkiem naszych problemów. Posprzątanie tego bałaganu, uporządkowanie ekonomicznego chaosu nie obejdzie się bez podjęcia niepopularnych decyzji. Na pewno wielu z Was w pewnym momencie zatęskni za starym układem. Niektórzy będą mówić, że jak był Straus wójtem było lepiej. Tak będzie. Ale jedno musicie wiedzieć – nie można naprawić szybko czegoś, co przez prawie ćwierć wieku było systematycznie dewastowane. Nadrobienie tego czasu nie może się odbyć bez solidarnych poświęceń i wspólnego wysiłku. Mamy nadzieję, że to rozumiecie. Przygotujmy się już dzisiaj na zmiany, które bez wątpienia nadejdą. Naszym wspólnym wysiłkiem Siedlisko stanie się lepszą gminą
pozdrawiam
Paweł P.
grupka wzajemnej adoracji popiera się na sesjach rady. zapewniają się, że mają rację i że ludzie ich popierają! poszli won nieroby! dajcie młodym działać. oderwijcie wreszcie ryje od koryt. najwięksi koryciarze wyciągają po kilka stówek co miesiąc za co? za popieranie jeszcze większych koryciarzy a gmina w zastoju cała. to co wyciągną to wydają poza gminą. bo u nas nie ma nawet gdzie wydać pieniędzy. obciach i poruta
Czytam te felietony już od półtora roku.
Zadziwiająca gmina.
gmina ma ograniczony budżet. pozyskaliśmy w tym roku kilkanaście milionów na różne inwestycje. Opozycja nie chce dostrzegać pozytywów i tylko to co negatywne jest pokazywane. W gminie dzieje się dużo dobrego i o tym też należy mówić. Wszyscy radni pracują na rzecz gminy razem z panem Wójtem. Na rozliczenie przyjdzie czas i zrobią to mieszkańcy. Zobaczymy jak ocenią pracę radnych. Powinniśmy pozwolić im pracować w spokoju.
Opozycja chce poprawy sytuacji w gminie,tylko trudno jest zobaczyć choć by tylko dobrą wolę do zmian. Ośli upór wójta w sprawie Klubu Seniora jest tego dowodem. Ponad rok lawirowania na pograniczu prawa, by wreszcie pod przymusem UW zdobyć się na ogłoszenie kolejnego przetargu. Jak to świadczy o racjonalnym myśleniu? Kolejny przykład nieudolności , to dodatkowe punkty świetlne na terenie gminy. Trzeba mieć nieźle namieszane, by robiąc generalny przegląd i naprawę oświetlenia zostawiać czarne place bez lamp, bo jakiś mieszkaniec miał odwagę powiedzieć , lub zrobić coś niezgodnego z wolą wójta i jego popleczników w radzie.Mając takie ograniczenia myślowe zarządzających gminą ,nigdy nie wyjdziemy z tej zapaści.
Przez 23 lata rządów Strausa i jego popleczników, powinniśmy zapomnieć już o kanalizacji. Taką inwestycję należało rozpocząć od rozbudowy oczyszczalni i to dawno temu, kiedy można było skorzystać z dotacji UE. Zresztą, u nas wszystko robi się odwrotnie, tak jak było z hydrofornią, modernizacja hydroforni i to kosztowna , a rury i stare i też nowe, a efekt wiadomy, woda skażona, w czym niemały udział mają nielegalne wysypiska śmieci, przeoczone przez gminę. Podobnie z chodnikami, kawałek nowy chodnik, a reszta stara, popękana i takich przykładów jest wiele i jest jak jest.
Dobry gospodarz, przez tak długi okres urzędowania, myślałby już o gazyfikacji gminy, a co z internetem?
Co to za rządy, kiedy kosztem wszystkich mieszkańców bogaci się kilku kilku koleżków Strausa, a cała gmina pogrąża się w biedzie i stacza w niebyt i to razem z tymi koleżkami, co z tego, że mają okazałe domy i ha gminnej ziemi i za bezcen kupione mienie gminy, kiedy wokół totalny syf. Aby z tego się dzwignąć, będą płacić wszyscy, a bogacze- oszuści już się śmieją i cieszą i zawsze będą popierać Strausa dotąd, dokąd będą mogli jeszcze coś zyskać. Ciekawe jaki ma w tym procederze udział PRG.
Dobrze, że znaleźli się ludzie, którzy widzą to dziadostwo i ukazują nieróbstwo, kolesiostwo i przekręty całej tej niby władzy, któraskutecznie dba o to, aby nieudacznik dalej siedział na tronie.
Panie Wando, ma Pani 100% racji a słowo “robienie odwrotnie” doskonale obrazuje specyfikę zarządzania gminą przez Strausa. Przykładów jest mnóstwo. Wspomniała Pani o hydroforni i słusznie. a najnowszy przykład, to opisywany w felietonie remont byłej szkoły. Najpierw wyłożono środki na remont elewacji a teraz w tej elewacji, po remoncie, będą dziurę robić, żeby zainstalować windę dla seniorów. absurd ekonomiczny!
Pierwszy etap budowy trwał tylko 23 lata, a mógł się przecież przedłużyć. W Polsce takie przedłużenie nie byłoby niczym niezwykłym. Budowanie elektrowni atomowej w naszym kraju rozpoczęło się w 1971 od decyzji Prezydium Rządu, trwa do dzisiaj i co najważniejsze – końca nie widać. Podobnie rzecz ma się z modernizacją infrastruktury w gminie Siedlisko. Decyzje zapadły dawno. Prosty przykład – pół wieku temu ogłoszono informatyzację okolicy. Trwa ona do dzisiaj i zapewne jeszcze trochę sprawa się przeciągnie, ponieważ szczeble władzy w gminie wydały decyzję odmowną w sprawie posadowienia masztu GSM na terenie gminy. Internetu nie można dostarczyć beczkowozem, ani przynieść w wiaderku, chociaż należy z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że takie próby w kuluarach urzędu były przeprowadzane.
Budowanie sieci kanalizacyjnej odbywa się systematycznie. Gminy nie stać na to, żeby naraz wszystkich podłączyć. Istotna jest też moc przerobowa oczyszczalni która nie oczyściła by nieczystości z terenu całej gminy. Nie można tego wszystkiego wykonać na raz. Te inwestycje wykonywane są w etapach
Naprawdę? No niewiarygodne wprost.
W etapach trzeba wykonać… Aha…
Na pewno wszystko zaplanowane?
Minęły tylko 23 lata. Tempo jest więc zawrotne.
Bywam często w Nowym Żabnie. Ta wies z dnia na dzień bardzo się zmienia. To dzięki wójtowej Bojko która jest dopiero w połowie drugiej kadencji wójtem a Straus?. Rozmawiam z ludzmi mówią , ze jest kontrowersyjna ale staną za nią murem za to co zrobiła i robi we wsi. W Nowym Zabnie mieszka nasza gminna Pani sekretarz Miśkiewicz. Widzi jak mozna odmienic wies jakie inwestycje zrobic a mimo tego nie potrafi zaszczepić w naszym wojcie bakcyla do działania. Dwa przypadki zupełnie innego podejścia do zarządzania.
Ruda jest ręcznie sterowana, bo tu jest tylko ręczne sterowanie, co ma zrobić? Spadła z kolanka i poszła w odstawkę. Żadnej decyzyjności. Podkłada tylko kwitki. Nie ma się co dziwić po tym jak się rozlazła i zaczęła pękać w szwach. Taka to zje i wypije za kilku chłopa. A kierownik lubi chude i ruda ma pecha. Podzieliła losy Justysi. Ma nauczkę.
ludzie latami czekają na możliwość podłączenia i zamiast im zrobić to wójt koledze kładzie na jego działkach kanalizę. Później na zebraniu z mieszkańcami będzie się chwalił czego on dla gminy nie robi.
Czepacie siem pana Fujta rze robi inwestycje. jakby nierobił by ście mocniej siem czepiali. gdzie tu sprawiedliwość. nic tylko krytykować potraficie.
Ciekawe co myśl i o naszej gminie inwestor który buduje biedronkę. XXI wiek a nie mógł się podłączyć do kanalizacji tylko szamba betonowe musiał wkopać. Na marginesie teren pod biedronkę sprzedał lokalny przedsiębiorca pan S. któremu oprócz Adamczyka i Guldzinskiego teraz będzie się budowało kanalizację przy ul kasztanowej bo przecież przecież on jest wlaścicielem terenu po dawnej kotlowni i sprzedaje działki. Zadośćuczynienie ?