Drodzy Mieszkańcy,
każdego dnia oglądając przestrzenie publiczne w gminie, upewniamy się o nadzwyczajnych talentach menadżerskich naszego Darka. Nie na darmo został wysłany przez Kółko Rolnicze do Ameryki. Musiał tam przeczytać wiele książek i pobrać wiele nauk u znakomitych profesorów ekonomii oraz zarządzania – specjalistów światowej sławy. Nie wiemy czy dzięki ich naukom, czy może był to autorski plan Dariusza, ale zarządzając majątkiem gminy Siedlisko od 23 lat ściągnął ją na dno wszystkich rankingów. Myliłby się ten, kto uważa, że to skutek zwykłej niezaradności. Przeciwnie, to świadomy zabieg menadżerski. Podróż gminy Siedlisko na dno miała ukryty cel. Ta rzadko używana w formacie samorządowym technika zarządzania polega na tym, żeby najpierw upaść na dno, by następnie móc się odeń solidnie odbić i jak na sprężynie wyskoczyć do góry i wszystkich wyprzedzić. W tej chwili jesteśmy na dnie. Ale nie przejmujmy się – jest to element długofalowej strategii naszego wójta. Za chwilę wyprzedzimy Nową Sól. Taki jest plan naszego gospodarza na następnych 225 lat rządów.
Tym, co ma zapewnić rozwój gminie i stać się sprężyną, dzięki której Siedlisko niczym strzała wyskoczy na szczyty wszystkich rankingów ma być… i tu waga: budowanie marketów. Tak, tak, nie przesłyszeliście się – wielkopowierzchniowe markety mają stać się przepustką „małej, rolniczej, biednej, gminy” do nowoczesnego świata. Nie jakiś tam „kiosek” (określenie wójta), nie odbudowana Wieża Adelajdy, ani nawet nie Zamek (sprzedany przez wójta osobie prywatnej w cenie kawalerki), ale markety staną się stałym elementem krajobrazu gminy oraz siłą napędową jej rozwoju. Czy to ma sens? Jakiekolwiek ekonomiczne lub społeczne uzasadnienie?
Na ostatniej sesji rady wójt ogłosił budowę nowego, dużego, czerwonego sklepu wielkopowierzchniowego. W Siedlisku powstanie Biedronka. Na pytanie radnego Stanisława Sawicza po co kolejny market w Siedlisku? Wójt odpowiedział: „Jak buduje się markety, to gmina się rozwija”. W tym momencie zdrowy rozsądek każe zaprotestować. Jaki ma związek rozwój z konsumpcją? Pieniądze najpierw trzeba gdzieś zarobić, a dopiero później skonsumować. W sklepach zwykle się pieniądze wydaje, ale żeby móc je wydać, trzeba je zarobić. Na nieszczęście nie można w domu drukować banknotów, a i okradanie banków jest nie tylko nieetyczne, ale zabronione. Jaki jest zatem sens wydanie zgody na budowę nowego marketu w gminie, w której żyje ok. 3500 mieszkańców, a pracodawców można policzyć na palcach jednej ręki?
Ale dobrze, załóżmy, że wójt na kalkulatorku wyliczył że, dzięki Biedronce Siedlisko się rozwinie. Pytanie, które się nasuwa brzmi: jaki będzie koszt społeczny tego rozwoju? Nowy market w Siedlisku zakłóci chybotliwą już równowagę między istniejącymi sklepami. Należy spodziewać się wojny cenowej, którą przegrają najsłabsi. Powstanie nowego marketu spowoduje wzrost bezrobocia. Ci, którzy obecnie pracują w mniejszych sklepach stracą pracę. Niebezpieczeństwo takie także zauważył radny Sawicz. Wójt, powodowany błyskotliwością własnego umysłu i tylko znanymi sobie analizami mikroekonomicznymi, zbagatelizował sprawę. Obawy radnego skomentował w taki sposób: ktoś straci, ale ktoś zyska, a poza tym dzisiaj nie ma bezrobocia. Być może tak się stanie. Ale jednego przedsiębiorczy Dariusz nie wziął pod uwagę, wypowiadając się na temat struktury zatrudnienia. Otóż jak podaje portal bezprawnik.pl prawie 1/3 zatrudnionych w Biedronce pracowników, to obcokrajowcy. Ilu mieszkańców gminy Siedlisko znajdzie pracę w nowym markecie, a ilu tańszych pracowników zza wschodniej granicy? A może ci pracownicy, którzy stracą pracę znajdą zatrudnienie w urzędzie gminy? Może Darek zwolni rodzinkę poupychaną na urzędowych stołkach, by zatrudnić tych, którzy przez wybudowanie nowego marketu wylądowali na zasiłku? Im na pewno przydałaby się trzynastka. O tym przekonamy się już niedługo.
Małe sklepiki nie mają szans, by wygrać wojnę handlową z ogromnymi molochami. Cieszmy się ich widokiem, uprzejmością sprzedawców, których znamy, bo za chwilę znikną. Ci, którzy nie przyjmą nowych warunków pracy w dużym markecie będą musieli znaleźć pracę gdzie indziej. Najszybciej znajdą poza gminą. Niestety przez nieudolność wójta w Siedlisku nie pojawiają się inwestorzy z zewnątrz. Umówmy się – market handlowy nie jest żadnym inwestorem. Sklep będzie zarabiał na sprzedaży towarów, będzie drenował nasze portfele. A skąd my mamy brać pieniądze? Gdzie my, mieszkańcy mamy zarabiać? Skąd brać forsę, by móc ją wydać m.in. w Biedronce?
„Oszołomy” (określenie, którego używa wójt w stosunku do przeciwników politycznych) oraz radni opozycji nieraz podsuwali Strausowi pomysły na rozwój gminy. Mowa była o turystyce, o utworzeniu czegoś w rodzaju strefy inwestycyjnej dla przedsiębiorców. Darek wszystkie te pomysły systematycznie olewał. Wszak idee te nie zostały wyprodukowane przez jego błyskotliwy umysł, stąd traktuje je z typowym dla siebie sceptycyzmem. Czy jednak naprawdę koncepty podsuwane przez opozycję są aż tak niedorzeczne, by je olać urzędowym moczem? Zastanówmy się.
Pamiętacie wielkie wysypisko śmieci za cmentarzem. Kumpel wójta, Adamczyk – tan sam, który okradał gminne wyrobisko i ten sam, który przywoził do Siedliska śmieci – rekultywował onegdaj dzikie wysypisko odpadów. Legendy mówią, że nocami nawoził tam jakieś dziwne „coś” (co to było? Trudno powiedzieć. Adamczyk pewnie się nie pochwali). Całość zasypano, udeptano i zagrabiono. Dawne wysypisko mieści się na działce gminnej o powierzchni prawie 6 ha. lwią część tej działki na mocy zarządzenia wójt oddał w dzierżawę synkowi Adamczyka w cenie dzierżawy wynoszącej 60 zł/ha rocznie. Na marginesie zauważyć należy, że nie cała działka (czyli ok. 6 ha), a tylko ok. 4 ha oddane zostały w dzierżawę. Ciekawe, co Adamczyk zakopał rekultywując dawne wysypisko śmieci, że wójt boi się oddać ten teren pod uprawy? Żeby nie daj Boże czegoś nie odkopano? Jakie skarby muszą być tam zakopane? Prosty odwiert geologiczny pozwoli odpowiedzieć na to pytanie. Wróćmy jednak do kwestii nieruchomości gminnych oddawanych za psie pieniądze w dzierżawę.
Kiedy ujawniliśmy w felietonach akt niewątpliwej niegospodarności Strausa, który oddaje za śmieszne pieniądze w dzierżawę nieruchomości gminne, mieszkańcy złożyli petycję w radzie, żeby gmina nie marnowała resztek majątku i żeby zaczęła nim racjonalnie gospodarować. Wójt Darek, wuefistka Gosia i nawet gajowy Rysiu – zgodnie stwierdzili, że „trzeba się zastanowić”. Jak się domyślacie, proces intelektualne trwają do dnia dzisiejszego. Skąd to wiemy? Właśnie wójt ogłosił przetarg na dzierżawę tej samej działki, którą wcześniej przekazał w zarządzeniu synkowi Adamczyka. Dzisiaj chyba wie, że wydawania takich zarządzeń może mieć dla niego niemiłe konsekwencje i powodować opór społeczny, więc tym razem nie będzie zarządzenia. Będzie przetarg. Oczywiście warunki pozostają bez zmian – cena dzierżawy: 60 zł/ha rocznie. Śmiech na sali.
A teraz zastanówmy się – mamy ok. 6ha gruntów, podzielmy je i wystawmy na przetarg. Działki 1 ha, o charakterze inwestycyjnym. Z zastrzeżeniem, że po zakupie każdy inwestor najpóźniej w ciągu 3 lat musi zrealizować inwestycję. Po to, by uniknąć niebezpiecznego zjawiska spekulacji gruntami. Teoretycznie na terenie gminy Siedlisko pojawiłoby się 6 inwestorów, którzy zainwestowaliby u nas w gminie, a nie w Nowej Soli. Niech każdy zatrudni tylko 10 osób z terenu gminy. Niewiele, ale to byłby na pewno dobry początek. Radni gminni proponują by na działce obok dawnego śmietniska urządzić nowe osiedle. Nie wiem czy jest to dobry pomysł budować się w towarzystwie dawnego wysypiska. Mało nam jeszcze problemów? Ilu z nas choruje na różne choroby? Ilu z nas ma problemy zdrowotne? Zapytajcie bliskich? Sąsiadów? Ilu z nas choruje? Wójt zapewnia, że wodę mamy kryształ, ale co chwilę słyszymy o nowym skażeniu gminnej kranówki. Jej długoletnie spożycie na pewno nie pozostało dla nas bez żadnych konsekwencji. Nie wierzycie? Zapytajcie lekarza.
Inwestor z zewnątrz nie przyjedzie do Siedliska na białym koniu. Firmy należy czymś przekonać do inwestycji w naszej gminie. Jakie atuty ma Siedlisko po 23 latach zarządzania przez Strausa? Co może przekonać do inwestycji na naszym terenie? To, że mamy hektar łąki ogrodzony betonowym płotem, który wójt eufemistycznie określa nowoczesnym stadionem? A może dziurawymi drogami i chodnikami? Śmierdzącą wodą w kranach? Jakimi asami w negocjacjach biznesowych z inwestorami może pochwalić się wójt gminy Siedlisko? Tym, że radni z betonu Siły Kontynuacji przegłosują wszystko, co im podsunie? To ma być ten atut? A może jego kartą przetargową w negocjacjach z inwestorami będą nagłówki gazetowe, w których regularnie pojawiają się informacje o skażeniu gminnej wody bakterią kałową? A może chce zachęcić zewnętrznych inwestorów w taki sposób, w jaki potraktował nowego właściciela stacji CPN w Siedlisku – pozwie do sądu za to, że ośmielił się głośno i zgodnie z prawdę nazwać jego nieudolność i niekompetencje?
Niestety przez prawie ćwierć wieku Darek Straus nie potrafił zadbać o zewnętrznych inwestorów i przy całym szacunku dla jego talentów w dziedzinie hodowli papug i woltyżerki – zrobić tego nie zdoła. Gdyby potrafił zachęcić zewnętrznych inwestorów do prowadzenia działalności w Siedlisku, dawno by to uczynił. Przykład do naśladowania miał pod ręką. Wadim Tyszkiewicz jako prezydent Nowej Soli organizował pokazy multimedialne dla potencjalnych inwestorów w szczerym polu. Dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale Strefa Ekonomiczna jeszcze 20 lat temu była jednym, wielkim zarośniętym polem. Obecnie roi się od fabryk i inwestorów, którzy swoimi podatkami wzbogacają budżet miasta. To z tych pieniędzy miasto Nowa Sól finansuje budowę infrastruktury rozrywkowej i udogodnień dla mieszkańców. Darek Straus, spędzając czas w gminie położonej na uboczu, niczego nie nauczył się od kolegi samorządowca z Nowej Soli. W myśl zasady, że on był w Ameryce i wie lepiej. Otóż nie! Nie wie lepiej! Sama wycieczka do USA nie zrobi z przeciętniaka sprawnego i skutecznego menadżera. O tym się przekonał on sam i cała siedliskowa społeczność. Niestety ze szkodą dla nas – przekonaliśmy się o tym za późno.
Darka Strausa wyobrażania na temat rozwoju gminy napędzanego budową marketów są tak samo odrealnione i pozbawione podstaw materialnych jak jego opowieści o krystalicznie czystej wodzie w gminnych kranach. Rozwój nie opiera się na konsumpcji, ale przede wszystkim na inwestycji. Jaką inwestycją jest nowy market w gminie? Żadną. Ilu turystów z Nowej Soli, Otynia, Kożuchowa, Bytomia Odrzańskiego przyjedzie na zakupy do siedliskowej Biedronki? Ilu mieszkańców gminy znajdzie pracę w Biedronce? Ile market zapłaci podatków do kasy gminy? Biedronka będzie kolejnym marketem – obok Słoneczka czy Dino – w którym będziemy wydawali nasze pieniądze, które niestety większość z nas zmuszona jest zarabiać poza terenem gminy. Wszystko to zasługa wójta, który powodowany krótkowzrocznością nigdy nie zadbał o naszą przyszłość i przyszłość naszych dzieci. Opowiadał nam bajkę o „wiejskiej ubogiej gminie, położonej na uboczu” i mało tego – nie tylko ją opowiadał, ale opowiadając ją przez 23 lata sam w nią uwierzył. Stąd otwarcie Biedronki będzie dla niego życiowym sukcesem, bo jaki wójt, takie sukcesy.
Trudno wyznaczyć główne aksjomaty logiki, którą kieruje się Darek Straus na urzędzie. Odstraszanie inwestorów z zewnątrz połączone z budowaniem marketów jest sprzecznością ekonomiczną, która prowadzi donikąd. W efekcie takiego zarządzania tracą wszyscy – nie tylko zwykli mieszkańcy gminy, ale także oligarchowie, którzy do tej pory dobrze czuli się romansując ze szczeblami władzy. Ci, którym wójt sprzedał nieruchomości gminne „według nieaktualnych wycen” utknęli z ręką w nocniku. Nie po to kupili, by je trzymać w nieskończoność. Zainwestowali pieniądze, by ziemie sprzedać drożej chętnym. Jednak chętnych brak. Kto przy zdrowych zmysłach wyda kilkadziesiąt tysięcy na 15 arów w gminie, w której czysta woda pitna jest dobrem rzadkim? Kto chce, żeby dziurawe ulice i chodniki były jego codziennością? Albo też, kto osiedli się w miejscu skrajnie nieprzyjaznym dla nowych inwestycji i inwestorów?
Aby cena nieruchomości wzrosły, musi wzrosnąć potencjał okolicy, w której się znajdują. Dlatego gmina Siedlisko potrzebuje jak tlenu nowego gospodarza i nowych radnych, którzy nie zadowolą się ciepłym obiadkiem, kartonem pączków czy wspólną przejażdżką karetą z jaśnie nam panującym. Potrzebujemy gospodarzy mądrych i kompetentnych, którzy zamiast budować markety ściągną do gminy inwestorów. Z inwestycji czerpie się zyski, a nie z konsumpcji. Jak mawiał prezydent elekt USA Bill Clinton: Liczy się gospodarka, głupcze! Gospodarka!
Pozdrawiam
Paweł P.
Według mądrego wójta rozwój gminy zależy od powstania marketów, to może jeszcze otworzyć trzy albo cztery, to rozwój pewny. Rozumiem, gdyby gmina sprzedała działkę pod ten market, no to byłaby jakaś korzyść, ale działkę sprzedał prywatny właściciel i to on skorzystał. Kolejny market to konkurent już istniejących, któryś padnie i bezrobotni przyjdą do urzędu po zasiłki i to się nazywa rozwój? Gdzie są mądrzy doradcy wójta, dostali co chcieli i siedzą cicho, ale ich dzieci i wnuki będą żyli w tym zapadłym skansenie, świetna przyszłość!!!
Brawo, więcej marketów, większa konkurencja, większa konkurencja, niższe ceny, jestem za.
Ekonomii i reguł działania wolnego rynku w dobie neokolonializmu gospodarczego uczyłeś się chyba od wójta. Gdybyś za naukę płacił walutą wymienialną nauczycielowi a nie pizzą wójtowi, może byś się dowiedział, że agresywny neokapitalizm nie ma niczego wspólnego z wolną konkurencją. Po zniszczeniu konkurencji natychmiast nastepuje podniesienie cen. Neokolonialiści nie są zainteresowani konkurencją ale podbojem rynku. Później jak cel osiągną sprzedadzą ci wszystko za taką cenę, jaką będą chcieli i nic nie zrobisz, bo odbudowanie rynku trwa lata. Niszczenie kilka tygodni.
Nie można tylko krytycznie oceniać pracy Pana wójta. Odniósł też sukcesy w pracy. Być może w innych gminach jest więcej inwestycji. Robił z radnymi tyle na ile było gminę stać. Kilka dróg zostało wyremontowanych. Na następne remonty zostały złożone wnioski. Można by było zrobić więcej i być może kilka szans zostało pominiętych. w tym zakresie krytyka jest słuszna.
I oczywiście pieniądze podarowane prywatnej fundacji były gminie zupełnie niepotrzebna.
Nie bronię wojta. Czy Strauss pytał mieszkańców czy chcą kolejny market? Czy pytał wszystkich radnych? Czy pytał mieszkańców czy warto przejać stołówkę po PGR? Czy pytał mieszkańców co będzie lepsze rozbudować przedszkole publiczne czy umieścić prywatne w szkole rolniczej? Czy pytal mieszkanców o zagospodarowanie parku adelajdy? Czy pytał jaki rodzaj sceny byłby najładniejszy na boisku? Czy pytał jaki rodzaj oświetlenia zamontować na nowym osiedlu aby był skuteczny a nie swiecil w niebo? Czy pytał ile autobusów i o której warto by było zamówić do obsługi gminy? Czy pytał czy zamiast pieniędzy na piłkę dla drużyny w której gra sporo osób spoza gminy nie przeznaczyć na potrzebniejszy cel? Czy pytał o wybór kancelarii prawnej obsługującej gminę? NIE ! NIE ! NIE ! Strauss chce o wszystkim sam decydować. I Ty sugerujesz że opozycja powinna prosić człowieka który mieszkańców ma gdzies o rozmowę przy stole?
Do ‘nie bronię wojta’. Kto sieje wiatr ten zbiera burzę. Czy człowiek inteligentny nazywa mieszkańców oszołomami? czy wywozi ich do sąsiednich gmin? czy na radzie gminy zanim dopuści mieszkańców do glosu ostrzega że nie wolno obrazac wójta? Tak jak napisal XXX Strausem, Chilicką i Kieczurem rządzi
buta i arogancja. Uważam, że w gminie jest spokój przynajmniej u opozycji. Nie dziwię się że w obozie wojta jest nerwowo sam na to zasłużył i się do tego przyczynił. 20 lat miał spokój od trzech lat ma przyjemność posłuchać zdrowej i potrzebnej krytyki na temat swojej pracy. Nikt go do
rozmów zapraszał nie bedzie on już otrzymał propozycję. Pisząc że prowadzi inwestycje sugerujesz że nikt inny tego nie potrafi ? Zdziwisz się jeszcze. To że Straus chce w spokoju doczekać końca kadencji nie zagwarantuje mu ze zdąży wymiesc wszystkie smieci spod dywanów i uniknąc odpowiedzialnosci bo jestem pewien że następca odpowiednio rozliczy jego działalność. A obiecanki o tym że nie wystartuje niech sobie daruje bo już raz Izabelę Dysiewicz wystawił na swoje miejsce tylko się kobieta zbłaźniła iprzekonała jakie miała poparcie w gminie a jemu tylko o to chodzi aby ‘swój’ go zastąpił bo miałby możliwość nadal dłubać w papierach i czekać na przedawnienia.
bronię wójta chcecie dialogu jak się wam pod tyłkami pali. wcześniej była tylko pogarda dla ludzi i kolesiostwo. wójt mógł mówić o porozumieniach jak sprzedawał działkę koniarzy kuzynowi. gdzie były prośby o dialog? gdzie było porozumienie jak dawał koledze szkołe rolniczą za darmo w użycie? czy była dyskusja na radzie o działce koniarzy albo o szkole? nie było żadnej. Była buta i zadufanie w sobie. MM ma rację. jedyne wyjście to ustąpienie Strausa.
MM skąd tyle jadu? Nie chcę przecież źle. Mnie chodzi o zgodę w gminie. Nie lubię kłótni bo to do niczego nie prowadzi. Z wójtem należało by porozmawiać i dojść do jakiejś zgody. Pan Wójt nie może zrezygnować bo prowadzi inwestycje. Poza tym tysiąc głosów na niego oddano. Dużo ludzi w gminie mu zaufało. Może należałby rozważyć czy nie przyciszyć krytyki. Poczekać do wyborów i wybrać nowego wójta. Pod tym warunkiem, że Pan wójt obieca nie kandydować.
Do ‘nie bronię wojta’. Nie rozumiem co ta odezwa ma znaczyć? Piszesz, że wójt i rządzący ‘po tylu latach mogli się zniechęcić’. Dziwne że ten stan nastąpił dopiero gdy pojawiły się felietony i ktoś zaczął w końcu patrzeć im na ręce. Po co Straus kandydował? Brakowało i brakuje pomysłów trzeba było dać szansę Czajkowskiej nawet jeśli się nie znała na prowadzeniu gminy to na pewno wprowadzilaby do pracy ludzi z energią i jak zapewniała w kampanii (debata) zostawilaby tych pracowników którzy znają sie na pracy urzedu. Kim się Straus otoczył? furiatką Chilicką, pantoflarzem Kieczurem, obajtkową Miśkiewiczową, babciami Pawlaczką, Gielcową, i radnymi którzy od początku oprócz głosowania za wszystkim co wymyślił nie odezwali się ani razu, nie zrobili nic dla ludzi. Nie wiem czy opozycja chce rządzić tym śmietnikiem który Straus po sobie zostawi ale wiem, że nie odpuszczą, krytyka się nasila, dołączają inni którzy otworzyli oczy ( Wojciechowska, Korytoszewska zaraz nowa radna Oryszewska). Dla Strausa nie ma miejsca bo skoro nie poradził sobie przez tyle lat to jego doradzanie w niczym nie pomoże. Czytasz felietony więc wiesz jakie jest proponowane rozwiązanie : Straus zostawia urząd a cpn likwiduje stronę i kończy pisać felietony o żadnych innych negocjacjach nie może być mowy tym bardziej o Strausie jako zastępcy który będzie kopał w szafach i mieszał w papierach.
pora podjąć merytoryczną dyskusję. strony powinny usiąść razem przy stole i dogadać się. Określić najpierw na jakich warunkach Pan Wójt powinien odejść i ewentualnie jaką rolę przejściową mu wyznaczyć. Pracował dla gminy przez tyle lat na niektórych kwestiach się zna. Może na początek by był wicewójtem i doradzał by następcy? warto się nad tym może pochylić aby zakończyć tę wojenkę w gminie. Rządzenie gminą nie jest takie łatwe. Trzeba poznać się na przepisach. Obecna kadra może pomóc bo ci pracownicy co są mają doświadczenie. Można ich wykorzystać by szybciej stanąć na nogi. Być może tego obecnej władzy w Siedlisku brakuje, tej inicjatywy i pomysłowości. Po tylu latach każdy by się zniechęcił. Trudno dziwić się rządzącym w gminie. Opozycja powinna to zrozumieć jak chce rządzić. Bo potrzebne jest porozumienie i zgoda. Jak to będzie to się wszystko ułoży
„Wójt się na niektórych kwestiach zna”Przepraszam, a na których?
„Pracownicy mają doświadczenie”
A w jakiej dziedzinie?
Błędy wykazane w protokołach pokontrolnych, mandaty za zaniedbania lub niewykonywanie zaleceń, wyroki sądów uchylające decyzje urzędników, to niestety nie świadczy o mądrości wójta i jego podwładnych, a jedynie o totalnej głupocie i ignorancji.
Jest takie polskie przysłowie:
Jaki pan, taki kram.
A jaka jest gmina, to widać gołym okiem.
muwie wam rze Pan Fujt do konica rzycia bendzie w Siedliskó fójtem. nanic waż chejt i Pan Kieczór takrze bendzie w gminie rzondził razem z Paniom nałuczycielkom. som dobrzy dla ludzi i zwierzont. karzdy ónas ih lóbi oras szanóje. zawyjontkiem tyh co piszom te pszkfile.
nie wiem dlaczego Cię Moniko nie zablokują na siedlisku online. trolujesz tu tylko i udajesz błędy ortograficzne. każdy widzi że się ośmieszasz.
W sobotniej Gazecie Regionalnej przytoczone słowa wójta ‘musiałm się zgodzić’ na budowę marketu. Co znaczy musiałem? Czy wójt był szantażowany? Przez kogo? Grunt pod market należy do właściciela nieczynnej już firmy PneuMar. Firma jest zamknięta ponad dwa lata a podatki od nieruchomości płacić trzeba więc czyżby właściciel Pan S. postawił ultimatum wójtowi? A może deweloper ma jakąś nadprzyrodzoną moc która powoduje, ze wójt ‘musi’?. Pogadajmy może z tym inwestorem niech sprawi aby wójt Dariusz Straus oznajmił ‘MUSZĘ USTAPIĆ ZE STANOWISKA WOJTA GMINY SIEDLISKO’ 🙂