Drodzy Mieszkańcy,
dzisiaj w felietonie przedstawimy Wam fragment stenogramu ostatniej sesji rady gminy w Siedlisku. Chcielibyśmy, żebyście dowiedzieli się jak gminni samorządowcy – radni oraz wójt osobiście – reagują w sytuacji, gdy przedstawiane są wyroki sądów potwierdzające łamanie prawa przez naszego pancernego wójta Dariusza Strausa.
Krótko tytułem wstępu. XIV sesję rady gminy, pod nieobecność przewodniczącej rady gminy, otworzył jej następca, gminny gajowy, następującymi słowami: „Dzisiaj przypadł mi wątpliwy zaszczyt prowadzenia tej sesji”. Później było trochę chaotycznie, ponieważ Rysiu Kieczur, mimo dekad doświadczenia, nie potrafił zachować porządku procedowania obrad sesji. To świadczy o jego wybitnych kwalifikacjach i kompetencjach intelektualnych. Ale mniejsza o to. Nie o tym chcemy pisać. Najważniejsze było zakończenie obrad, kiedy głos zabrała pani Jolanta Mokwińska, która przybyła tam w charakterze gościa. Oddajemy jej teraz głos i chcielibyśmy, żebyście i Wy – nasi Czytelnicy – dokładnie wsłuchali się w to, co pani Jola miała do powiedzenia:
„Mam kilka słów do Radnych. Byłam na ostatnim posiedzeniu komisji i wiem na pewno, że wójt nie przekazał Państwu informacji na temat wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, uchylającego wszystkie decyzje wójta, w ciągnącej się ponad dwa lata sprawie dotyczącej nielegalnej skarpy na działce sąsiada, graniczącej z moją działką. Kiedy w ubiegłym roku, każdemu z Państwa wręczyłam wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, w którym mowa była o łamaniu i obrazie prawa przez wójta i urzędników gminnych, zapewne go nawet nie przeczytaliście, ponieważ trzy razy podjęliście uchwałę o bezzasadności moich skarg na wójta i na jego działania. Teraz jest prawomocny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, nakazujący wójtowi przeprowadzenie całego postępowania od początku, z poszanowaniem prawa i z przestrzeganiem wszystkich prawnych procedur, które przez ostatnie dwa lata łamał świadomie, broniąc mojego sąsiada. Sąd Cywilny również przyznał mi rację. Wy radni bardzo wspieraliście wójta w łamaniu tego prawa, przymykając oczy i przyłączając się do jego szykan wobec mnie. Przypomnę tylko kilka. Złamanie zasad RODO. Zakaz ustnego informowania mnie o czymkolwiek. Przewlekłość postępowań. Kłamstwa wójta, jak choćby ekspertyza ekologiczna, której nie ma. Nakaz przestawienia płotu, pod pretekstem porządkowania terenu, przy czym niektórzy radni także nie mają posadowionych płotów w granicach działek. Antydatowanie pism, co jest przestępstwem. Robienie cyrku z geodetą, który trzy razy wyznaczał szlaczkiem granice działki i za każdym razem inne. Sprzeciw wójta co do wycięcia akacji rosnącej na mojej posesji. I wreszcie złośliwe działanie w sprawie lampy oświetleniowej. Kolejny raz pytam – czy tak postępuje człowiek zajmujący stanowisko wójta?
[cisza]
Pani Mokwińska kontynuowała: „Chciałabym zwrócić Państwa uwagę na bardzo, bardzo niewłaściwe – chociaż to bardzo delikatne określenie – zachowanie. To nie są moje wymysły, to są opinie prawników, Naczelnego Sądu Administracyjnego, który podważa kompetencję i całą procedurę administracyjną, dziejącą się choćby w tak małej sprawie jak moja.
Pozwalając wójtowi, Państwo Radni – wy – na łamanie prawa, również ponosicie odpowiedzialność za szkody poczynione nam, mieszkańcom. Wójt nie jest ponad prawem i nie jest od tworzenia prawa. Jest tylko od przestrzegania prawa. Jest tylko urzędnikiem administracji publicznej, a nie właścicielem gminy. Kodeksy Karne i Kodeksy Wykroczeń zawierają odpowiednie paragrafy, dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków funkcjonariusza administracji publicznej, działającego na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.
Te wszystkie zastrzeżenia również odnoszą się do pani sekretarz [chodzi o Marię Miśkiewicz – przyp. autora] i jej braków znajomości elementarnych zasad przepisów Prawa Administracyjnego. O tym również mówiłam dwa lata temu. Wyrok Wojewódzkiego i Naczelnego Sądu Administracyjnego dobitnie obnaża brak podstaw znajomości prawa, bądź świadome jego łamanie. Jest niedopuszczalne, że płacimy tak ogromne kwoty za obsługę prawną, a ja muszę udowadniać, że działalność wójta i urzędników gminnych jest niezgodna z prawem. Jak wy radni, chcecie stanowić prawo lokalne, nie znając, a przede wszystkim nie szanując prawa obowiązującego w Polsce? Jest mi bardzo wstyd za was, że zapomnieliście o przysiędze radnego – o godności, uczciwości i rzetelności oraz o działaniu na dla dobra gminy i jej mieszkańców, po to otrzymaliście od nich mandat zaufania.
Dziękuję bardzo.”
Na tym Pani Jola zakończyła swoje przemówienie do radnych. Wiceprzewodniczący gajowy podziękował i oddał głos Dariuszowi. Chcecie wiedzieć, co nasz geniusz samorządu, pancerny wójt odpowiedział na zarzuty Joalnty Mokwińskiej? Nie będziemy dłużej trzymać Was w niepewności – oto fragment odpowiedzi wójta (tylko fragment, bo wójt niestety bełkocze przez mikrofon i aby zrozumieć coś z jego wypowiedzi, to trzeba być kartką, z której czyta albo jego sekretarką, która specjalizuje się w specyfice dialektu Dariusza.
„Może Sąd to widzi inaczej, ale ja prawa nie złamałem….” – tyle zrozumieliśmy z odpowiedzi Darka Strausa na zarzuty Jolanty Mokwińskiej. Wsłuchiwanie się i próba zrozumienia reszty wypowiedzi i tak nie miałaby większego sensu. Klasyka gatunku: „Jak cię złapią za rękę mów, że to nie twoja ręka”. Tak się zachowuje wójt. Mimo orzeczeń niezależnych i niezawisłych Sądów, Darek Straus przekonuje, że jest inaczej niż to zapisano w orzeczeniach. Czy to kogoś jeszcze zaskakuje? Dziwi? Wzrusza?
W gminie Siedlisko cuda dzieją się od lat. Tylko tu można kupić prawie 200m2 nieruchomość gminną w cenie poniżej 300 zł/m2. Tylko w Siedlisku można kupić Zamek w cenie kawalerki. Tylko w gminie zarządzanej przez Darka Strausa można kupić świetnie wyposażoną działkę rekreacyjną o powierzchni prawie pół hektara za 16 tysięcy z ogonkiem. Tylko tu można otrzymać z budżetu gminy kilkaset tysięcy złotych bezzwrotnej pożyczki. Na ostatniej sesji rady gminy dowiedzieliśmy się o kolejnym cudzie. Otóż wbrew orzeczeniom Sądów piętnujących naruszenia prawa przez gminnych samorządowców, wójt zapewnia, że on żadnego prawa nie złamał, a jeżeli „Sąd to widzi inaczej” – to trudno.
Jak ocenić takie stanowisko wójta? Jak nazwać ową indolencję wskazywaną przez niezależny Sąd w kolejnych wyrokach? Czy dalej można mówić o zaradnym wójcie gminy Siedlisko, który musi zmagać się z niesprawiedliwymi i krzywdzącymi opiniami tzw. felietoniarzy? Czarno na białym Sąd piętnuje nieznajomość zasad prawa i reguł postępowań, a w gminie są jeszcze tacy, którzy wierzą w to, że Darek Straus jest cacy, a felietoniarze są be?
W trakcie obrad sesji rady gminy, kiedy pani Jola Mokwińska wygłaszała swoje przemówienie żaden z radnych nie odezwał się. Większość spoglądała w stół, przerzucając nerwowo długopis między palcami. Trudno się dziwić. Cóż mogą powiedzieć prowójtowi radni, którzy popierając działania nieudolnego wójta, mają swój współudział w uwstecznianiu gminy? Co może nam powiedzieć Rysiu Kieczur – wieczny zastępca rady gminy, który w obronie wójta dokonał reinterpretacji zasad działań ustrojów demokratycznych? Co odpowie na zarzuty Joli Mokwińskiej pani Urszula Hardy, która przyklaskuje wójtowi od dekad i która jako przewodnicząca Komisji Rewizyjnej nie dopatrzyła się niegospodarności w umarzaniu setek tysięcy bezzwrotnych pożyczek dla prywatnego przedsiębiorcy udzielonych z gminnego budżetu? Ci radni nie mają nic na swoją obronę. Podobnie jak wójt. Ponura rzeczywistość gminna, brudna woda w kranie, zaniedbana przestrzeń gminna i archaiczna infrastruktura, to owoce ich pracy. Smutna, siedliskowa codzienność świadczy przeciwko nim. To dzięki nieudolnemu wójtowi i jego posłusznym radnym jesteśmy zaściankiem regionu. Biednym Kopciuszkiem, który przed laty wciśnięty został w ramy interpretacji bajki o „małej, położonej na uboczu i biednej gminie rolniczej”. Prawda jest taka, że to nie bieda uczyniła z gminy skansen ekonomiczny i gospodarczy, ale nieudolność wójta i podległych mu urzędników. Z większością w radzie, wójt praktycznie może robić co chce. Problem polega na tym, że jeżeli znajdzie się w gminie ktoś, komu się owo chciejstwo nie spodoba, to okazuje się szybko, że wójtowe widzimisię pozbawione jest podstaw prawnych. Tak się stało, kiedy pani Mokwińska postanowiła zaskarżyć decyzje administracyjne pancernego Dariusza.
Aż strach pomyśleć co by się stało, gdybyśmy wszyscy zaczęli korzystać ze swoich uprawnień w takim zakresie jak pani Mokwińska i składać skargi. Jak myślicie, co by się stało, gdybyśmy zaczęli masowo zaskarżać decyzje administracyjne podjęte przez wójta? Ile z tych rozstrzygnięć podjętych zostało z naruszeniem przepisów prawa i reguł postępowań administracyjnych? Jak zatem ufać samorządowcowi, który wytapetował ściany gabinetu różnymi dyplomami, a nie potrafi przestrzegać reguł i przepisów prawa? Dwadzieścia lat miał na to, by nauczyć się podstaw zasad procedowania. Minęły dwie dekady i co? I patrzymy na to, jak radni wpatrują się w blat stołu i Darka, który zapewnia, że „być może Sąd to widzi inaczej ale on prawa nie łamie”.
W sąsiednich gminach budują ścieżki rowerowe, nowe drogi, domy spotkań seniorów, a my w Siedlisku musimy żyć ze wstydem. Bo mieć takiego wójta jak Dariusz Straus, to po prostu wstyd.
Pozdrawiam
Paweł P.
No proszę jeden komentarz a opisuje tyle inicjatyw wartych wdrożenia.
Tylko że wójt woli “wójtowanie” zamiast pracy.
“Może Sąd to widzi inaczej, ale ja prawa nie złamałem…”
Człowiek, który ma problem nawet z poprawnym wysłowieniem się, na sesji Rady Gminy podważa wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Niebywałe!
To, co sobą reprezentuje siedliskowy “omnibus” wraz z radnymi można podsumować słowami Stefana Kisielewskiego: “Gdyby dureń zrozumiał, że jest durniem, automatycznie przestałby być durniem. Z tego wniosek, że durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi pewnych, że nie są durniami.”
Krótko i dosadnie.
Brawo!
Czekam na felieton dotyczący stanu sali wiejskiej w Siedlisku szczegolnie kuchni bez okapu i zmywarki i pokoi gościnnych ktorych brak a dawny bar sprzedano oraz o zaprzepaszczonej szansie jaką było kąpielisko tzw. Odkrywka. Można ją było wykupić od Lasów Państwowych i urzadzić w celach rekreacyjnych a tak ani zamku ani kąpieliska
Odkrywka nigdy nie należała do LP lecz do ARiMR. Kąpielisko jest potrzebne i tu ciekawą propozycję miała kandydatka na wojta Pani A.Adamów-Czaykowska. LP są w posiadaniu zbiornika koło internatu dawnej szkoły rolniczej i były lub może nadal są zainteresowane zamianą za grunt po ‘zrekultywowanym’ wysypisku śmieci przy lesie za cmentarzem pod warunkiem, że gmina posadzi tam las. Rekultywacja jak wszyscy wiedzą polegała na zasypaniu smieci piaskiem co wykonał Pan A. na zlecenie wojta następnie przy pomocy min strażaków ochotników próbowano posadzić tam las. Niestety oprócz chwastów nic nie urosło bo drzewa głupie nie są na śmieciach i w jalowym piasku rosnąć nie będą tak więc LP gruntu nie przejęły. Propozycja w/w kandydatki zakladala przejęcie zbiornika, doprowadzenie go do przedwojennej świetności z aleją spacerową wokół, miejscem do kąpieli, plażą i infrastrukturą typu wiata, ławki, grill, plac zabaw. Miejsce świetnie nadaje się na lodowisko o czym przekonała się część mieszkańców (zimą 2018 pewnej niedzieli jeździło tam na łyżwach ponad 40 osob, byl hokej, ogniska i frajda dla całych rodzin). Drugim pomysłem kandydatki było zagospodarowanie Jeziora Siedliskiego do celów typowo wędkarskich. Jezioro zarosło więc koło wędkarskie zrezygnowalo z dzierżawy od gminy a co niektórzy pamiętają że było ono zarybiane i przyciągało dziesiątki wędkarzy. Jeśli o odkrywkę chodzi miejsce bardzo oddalone i brak gwarancji, że zawsze będzie tam woda, natomias ruch na rzece Odrze ostatnio bardzo się nasilił. Zagospodarowany zbiornik, wypożyczalnia sprzętu np kajaki uczyniłyby fajne centrum wypoczynkowe dla naszej miejscowości.
No proszę jeden komentarz a opisuje tyle inicjatyw wartych wdrożenia.
Tylko że wójt woli “wójtowanie” zamiast pracy.
Rozstrzygnięcie przed sądem sprawy o granice działki samo w sobie jest smutne. Pokazuje to jak dalece bezkarni czują się ci, którym opiekę urzedniczą zapewnia wójt. W tym sporze widać jak w soczewce technikę działania i utrzymywania się przy władzy wójta. Podzielił mieszkańców wg prostego kryterium: ilość wyborców. Pani Mokwińska jest wdową. Jej dzieci nie mieszkają w Siedlisku. Jako potencjalny wyborca nie przedstawia zatem żadnej wartości dla samorządowca, który co kilka lat stara się o mandat zaufania w wyborach bezpośrednich. Inaczej sprawa ma się z sąsiadem, z którym Pani Jola prowadzi spór. Tu wójt może liczyć na wdzięczność całej rodziny.
Społeczność gminna powinna zauważyć pewien schemat działania – wójt przeważnie zawsze za cel działań opresyjno-urzedniczych obiera kobiety.(Na marginesie, czy to nie zastanawiające, że w urzędzie gminy pracują prawie same kobiety? Albo czy nie zastanawia fakt, że oficjalna zastępczyni żony jest pracownikiem placówki gminnej podległej wójtowi?) Pani Mokwińska nie jest pierwsza. Pierwszą była Jolanta Pazdrowska. Później Monika Klamka, która stanęła w obronie przedszkola publicznego. Wcześniej jeszcze nauczycielki z przedszkola publicznego. W tym towarzystwie Ryszard Łabiak wydaje się być wyjątkiem. (Pan Łabiak ostatnio „udobruchany” został płotkiem, za który zapłaciła gmina 15 tysięcy). Taki stosunek do kobiet urzędnika administracji na pewno ma naukowe wyjaśnienie. Jednak nie chodzi w tym akurat przypadku o to, dlaczego wójt szykanuje głównie kobiety a nie mężczyzn, ale o to, dlaczego jako urzędnik łamie przy tym prawo oraz nie przestrzega procedur działania. Tu odpowiedź może być tylko jedna – wójt czuje się w gminie bezkarnie. Pani Mokwińska zwróciła uwagę na jeden problem – na to, że radni odrzucali 3 x jej skargi na wójta jako bezzasadne. Jak teraz będą się czuli radni gminni, którzy odrzucali skargi Pani Joli po tym, jak cała wieś przeczyta felieton a w nim historię pani Mokwińskiej? Co będą mieli na swoją obronę? Jak będą się usprawiedliwiać? Ciekawy jestem tych wszystkich opinii.
Na zakończenie mam pytanie do gminnej malarki-artystki, czy postanowi się pani tak oburzyć po tym felietonie, jak wówczas, kiedy zabrakło formy „per Pani” gdy pisano o oświadczeniu majątkowym Pawlakowej?
Malarka- artystka nie oburzy się ni trochę. Dlaczego? Odpowiedzią na to pytanie, jest skład komisji ds. skarg i wniosków ( czy też jak się tam ta komisja fachowo nazywa) do której to Pani Mokwińska kierowała swoje skargi. Już nazwisko przewodniczącej tejże komisji, wystarczy za całe tłumaczenie dalszego przebiegu sprawy.
Sont niepomorze jak się z wujtem zaczyna. Poco szókać dziór fcałym jak można fspułpracować. ten kto dobrze rzyje z wujtem ma dobrże a kto nie ten nie. poczeba brać pszykuad sinnych wefsi co niekucom i majom pszesto dobrze.
Pani Jolanto – chapeau bas! Za wytrwałość i za wystąpienie na sesji.
Żyć ze wstydem…? Każdy wie, na kogo głosował ostatnio i wcześniej, więc ci którzy są w opozycji, nie muszą się wstydzić. A ci, którzy głosowali na wójta i wstyd??!! Bez przesady…toż oni za głupi są na to, żeby go odczuwać w tym kontekście. Ludzie, którzy od ponad 20tu lat żyją w gównie i całkiem dobrze się w nim urządzili, nie pojmują takiego wstydu. Dla nich wstyd, to wpaść na cofaniu wodomierza, wpaść na nielegalnym wywożeniu drewna z lasu, wpaść na jeździe po alkoholu ale nie robienie tych rzeczy. Wyborcy wójta, to bardzo często ludzie, którzy robią właśnie tak jak wyżej napisane ale we własnych oczach, nie mają sobie nic do zarzucenia. No ale gdyby “się wydało” to wtedy owszem, jest wstyd. No i oczywiście, zadrę w oku ew. kontrkandydata w walce o stołek wójta, widzą zawsze i każdą ale już belki w swoim oku i oku swego idola-ciemiężcy, nie widzą i nie zobaczą, bo widzieć nie chcą. Oni się owszem wstydzą ale swojej małości, którą widać w zetknięciu z osobami, które w przeciwieństwie do obecnego wójta , mają charyzmę, prawdziwe wykształcenie i obycie w środowiskach szerszych niż nasza gmina. Dlatego właśnie nigdy na takie osoby nie zagłosują. Są malutcy i przy malutkim wójcinie, mogą dobrze czuć się sobą, nie wstydzić się swojej małości a większa osobowość tego czy tamtego kontrkandydata/ kontrkandydatki, powoduje że się wstydzą. Obecny wójt jest “swój”- też ma wiele do ukrycia, więc ci którzy żyją na bakier z przepisami ( choć we własnym przekonaniu są czyści jak łza) zawsze poprą politykę “uchybień, przeoczeń, zaniedbań” obecnego włodarza. Wstyd o którym piszesz… to za duże wymagania, wobec tej społeczności.
Głosowałam na Pana Wójta i nie mam powodów do wstydu. Przysłowie mówi, że nie myli się ten, kto nic nie robi. Każdemu zdarzy się pomyłka. Panu Wójtowi także. Nie ma potrzeby by zaraz iść do sądu. Takie rzeczy powinny być załatwione w gminie. Pani Jolanta Mokwińska mogła załatwić spór z sąsiadem polubownie.
Powinna Pani się wstydzić i wójta i tego, co pani tu pisze. Jolka Mokwińska wykazała dobitnie że wójt nie zna ustaw. Czego jeszcze trzeba żeby ludzie przejrzeli na oczy?
Do “nie bronię wójta”. Racja. Wszyscy wiedzą, że brudy należy prać we własnym domu czyli gminie. Pani Jolanta Mokwińska mogła załatwić spór z sąsiadem polubownie a następnie, wejść sąsiadowi w dupę bez wazeliny, tak jak wasza klika wchodzi wójtowi. Stamtąd mogła napisać do wójta list, jak to Jej teraz dobrze i wygodnie. Na szczęście, Pani Jolanta Mokwińska ma coś co dla was jest tylko abstrakcją, czyli rozum i honor i dlatego skorzystała z przysługujących Jej praw i wygrała sprawę w sądzie. I teraz zarówno wójt jak i sąsiad, mogą Ją cmoknąć w ……
NIE BRONIĘ WÓJTA. Ja też głosowałem na wójta i dzisiaj mocno się tego wstydzę. Ten mściwiec już nigdy nie dostanie głosu od mojej rodziny. Czytałem wcześniej o sprawie Pani Mokwińskiej. Nie masz zielonego pojęcia ile ta kobieta przeszła. Myślisz, że nie próbowała załatwić sprawy polubownie?. Próbowała i co się stało?. Wielkie g…o!. Radni, bezradni kilka razy przegłosowali niby rację wójta. Odsłuchaj sobie sesje, gdzie Pani Mokwińska mówi o swojej sprawie. Poczytaj sobie wcześniejsze komentarze w internecie, to nie będziesz pisała bzdur. Od dłuższego czasu Pani Mokwińska mówi na sesjach o postawieniu lampy oświetleniowej przy ciemnej uliczce prowadzącej do jej domu. A może nie wiesz, że wójt doprowadził oświetlenie w pole swojemu poplecznikowi, radnemu Wesołowskiemu? Takiemu oświetlenie się należy, ale Pani Mokwińskiej to już nie. Napisałaś, że nie myli się ten, kto nic nie robi. Ja Ci odpowiem : nasz wójt mało co robi a dużo się myli. Powiem Ci z własnego doświadczenia, że mściwy wójt myli się często świadomie uważając, że jedynym prawdziwym prawem jest on sam.
Czytam od początku felietony. Sytuacja Pani Mokwinskiej nie pojawiła się teraz lecz trwa od dawna i była już opisywana. ‘Nie bronię wojta’ sugeruje, że w/w mogła się dogadać ale dobrze wie, jak było na prawdę. Sąsiad Mokwińskiej z ktorym ona toczy wojnę o opony, akacje i skarpę jest ze ścisłego grona znajomych wojta więc wójt robił wszystko aby pomóc nie Mokwinskiej a panu P. Który z wszystkimi sąsiadami zadarł i jest na czołowym miejscu w statystykach policyjnych dot. awantur o np.wjazd na posesję do sasiada E. Wójt Dariusz Straus nie posiada HONORU bo powinien uderzyć się w pierś i przyznać do porażki a w zamian mówi, że sąd SOBIE TAK MYSLI. Na stronie GOKiS w Otyniu jest relacja z wydarzenia (przekazanie dużej kwoty na zagospodarowanie przystani i Bukowej Gory) jest tam zdjęcie naszego wojta i jego kwaśnej miny… co ten człowiek sobą reprezentuje w rozmemłanej koszuli ? Nikt się już z nim nie liczy. NIKT…
Szczyt arogancji i bezczelności w zachowaniu wójta w odniesieniu do wyroku sądu, jaki uzyskała p. Mokwińska, jak w znanej komedii ” sąd, sądem, a sprawiedliwość musi być po mojej stronie.” Nasuwa się wniosek, chcesz załatwić sprawę w gminie, a nie jesteś sympatykiem wójta, to najlepiej do sądu, bo będzie szybciej, a i tak najmądrzejszy z wójtów podważy wyrok. Najlepiej do Brukseli. Czy ten człowiek, niby wójt, nie zdaje sobie sprawy ze swojej ułomności w zarządzaniu? Obstawił się rodziną, kolesiami, kochankami i przy ich poparciu utwierdza się w swojej wątpliwej mądrości i nieomylności, a to zwyczajny egoizm.