Drodzy Mieszkańcy,
w ostatnim felietonie pisaliśmy o siedliskowych dinozaurach w radzie gminy. Przeczytaliście o tym, jak to dostojna emerytka Urszula Hardy znalazła sobie osobliwe hobby – wygrzewanie krzesełka na sesjach rady. Mogliście przeczytać o zatroskanej wuefistce Małgorzacie Chilickiej, której misją życia jest obrona wójta Dariusza Strausa przed dociekliwymi radnymi z opozycji, którzy ośmielili się zgłosić projekt obniżki pensji naszego wąsatego obiboka. Było też o pracowniku Lasów Państwowych, radnym Ryśku Kieczurze, który nie zauważa w siedliskowych lasach, rosnących niczym grzyby po deszczu, hałd odpadów. Rysiek za to, na posiedzeniach rady, paraduje w służbowym mundurku leśnika i z urzędową powagą opowiada o własnej wizji demokracji i o tym, że Strausowi wszystko wolno, bo wybrała go większość. Plotka głosi, że w nagrodę za opowiadanie tego typu głupot Darek Straus nazwie swojego następnego konia, wałacha, „Rychu”.
Osoby te kilkanaście lat zasiadają w radzie gminy i aktywnie wspierają wójta gminy Siedlisko Dariusza Strausa w jego urzędowym nieróbstwie. Żaden z tych weteranów rady gminy – ani Urszula Hardy, ani Małgorzata Chilicka, ani Ryszard Kieczur nigdy, ale to nigdy nie domagali się od wójta wyjaśnień, po tym jak Najwyższa Izba Kontroli czy Regionalna Izba Obrachunkowa wykryły uchybienia w jego pracy i podległych mu gminnych urzędników. Żaden z dinozaurów rady gminy nie zająknął się, kiedy po kontroli gospodarowania mieniem komunalnym NIK stwierdził, że w każdej z kontrolowanych transakcji sprzedaży nieruchomości gminnych doszło do nieprawidłowości. Przecież to standard? Nieprawda? Nasi, zatroskani o los gminy i jej mieszkańców radni przechodzili także do porządku dziennego nad karami administracyjnymi, które płaciła gmina Siedlisko za nielegalnie wylewanie nieoczyszczonych ścieków do wód gruntowych. Kilkusettysięczne kwoty kar płacono z kasy gminy. To nie były prywatne pieniądze wójta Darka, więc nie było się czym martwić.
Słodkie nieróbstwo, tandeta, bylejakość i smutna gminna rzeczywistość, którą zafundował nam Straus oraz jego orszak uległych radnych, kamuflowana jest różnymi imprezkami. Darek Straus wykorzystuje stary, sprawdzony sposób, żeby uspokoić nastroje w gminie. Zdaje sobie świetnie sprawę, że mieszkańcy widzą dziurawe drogi, hałdy toksycznych odpadów zwożonych nielegalnie przez jego kolesi na teren gminy, brudną i śmierdzącą wodę płynąca z kranów, zaniedbaną przestrzeń publiczną i zaśmiecone parki. By zahamować jakoś falę krytyki postanowił urządzić w gminie igrzyska. Nie są to może tak spektakularne imprezy jakie organizowali starożytni Rzymianie. Nie ma walk gladiatorów ani lwów pożerających chrześcijan, ale jak na warunki „małej, biednej, rolniczej gminy” jest widowiskowo. Nie, nie chodzi o dożynki gminne – te urządzane są wszędzie, w każdej gminie. Mowa o tak zwanych „Podziękowaniach za dożynki”, które wójcina, ku uciesze gawiedzi, ogłosił w Siedlisku.
W myśl zasady „jak człowiek wypije, to nawet najbrzydsze kobiety wydają się ładne” Darek zafundował wybranym mieszkańcom wiejskie party. Były wędlinki, serniczki i po bananie dla każdego. Wódeczkę można było zapić napojem i to nie byle jakim – produkowaną przez międzynarodowy koncern PepsiCo pomarańczową Mirindą. O takim napoju na co dzień mieszkańcy „małej, biednej, ubogiej gminy” mogą zaledwie pomarzyć. Te najbardziej wybredne gardła miała zaspokoić tańsza whisky.
Na imprezę dziękczynną nieudacznik wójcina spędził członków rad sołeckich i sołtysów. Ale nie tylko. Byli także usłużni radni. Wśród nich brylowała debiutująca w roli polewającej przy stole, Justyna Bereś.
Dziewczyna wbiła się w najładniejszą kieckę, w której paraduje na pasterkę do kościoła, byle tylko dobrze wypaść w swojej roli życia. Ale mniejsza o to. Ważne jest, że wójtowi udało się zebrać w jednym miejscy wszystkich sołtysów, członków rad sołeckich i mniej ważnych kumpli (tych ważniejszych zaprasza na prywatne obiadki do lubięcińskiego „Młyna”. Pani Justyna jeszcze nie awansowała niestety do ścisłego grona zaufanych). Na stoły rzucił ciasta, bigos i kiełbasy. Polał alkohol. Mlaskaniu i spontanicznym okrzykom „Sto lat! Niech rządzi do grobowej deski!” wtórował pan w czerwonej koszulce na keyboardzie.
To miejscowy didżej-hobbysta, którego opłacił Straus, żeby wprawić zebranych w odpowiedni nastrój. Pytanie, które ciśnie się na usta brzmi – po co to wszystko? Czy gmina nie ma ważniejszych wydatków niż trwonienie pieniędzy na organizację tego typu balang dla wybranych mieszkańców? Przecież nigdy wcześniej wójt nie organizował takich imprezek. Podziękowania dla sołtysów składane były w trakcie dożynek. Każdy dostawał po dyplomie i wszyscy rozchodzili się do domów. Skąd taka nagła zmiana? Skąd nadzwyczajna wdzięczność wąsatego włodarza? I wreszcie, dlaczego tylko wybrańcy – członkowie rad sołeckich, sołtysi i usłużni wobec władzy mieszkańcy – otrzymali zaproszenia na suto zakrapiane wiejsko-gminne party z balonikami i kto za to wszystko zapłacił?
Odpowiedzi na te pytania należy szukać w atmosferze jaka nastała w gminie po publikacji pierwszych, krytycznych wobec urzędującego wójta i jego orszaku, felietonów. Od początku nowej kadencji uważnie przyglądamy się działalności Darka Strausa. Piszemy o przekrętach, nadużyciach i układach towarzysko-biznesowych, którymi otoczył się wiecznie żywy, ale jakże nieudolny włodarz gminy Siedlisko. Piszemy otwarcie o tym wszystkim, o czym w gminie od lat mówiło się po cichu. W każdy poniedziałek dajemy Wam nowy felieton. Wiedza, którą przedstawiamy nie jest fantasmagorią czy wymysłem zawistników, ale ma swoje źródła i oparcie w oficjalnych dokumentach urzędowych. Wójt ani żaden z urzędników gminnych nigdy nie ustosunkował się oficjalnie do przedstawianych przez nas faktów. Żaden pracownik Urzędu Gminy Siedlisko nigdy nie podjął polemiki z przedstawionymi w felietonach tezami czy wydarzeniami. Jedyną reakcją, na którą było stać wójta nieudacznika, to prywatny pozew sądowy o to, że został przez nas obrażony, bo nazwaliśmy go „pączkojadem” oraz „nieudacznikiem”. To wszystko, na co było stać naszych gminnych włodarzy.
Chcecie wiedzieć dlaczego wójcina nigdy nie ustosunkował się merytorycznie do tekstów, w których przedstawialiśmy jak sprzedawał za bezcen działkę synkowi kuzyna-pedofila? Dlaczego nie było żądania przeprosin po tym, jak ujawniliśmy próbę przejęcia części Wzgórza Adelajdy, by uszczęśliwić lokalnych oligarchów Jasia Fijoła i Witka Rytwińskiego? Jak robił wałki z Adamczykami przy wyrobisku żwiru i innych działkach gminnych? Albo dlaczego nie było oficjalnej reakcji z Urzędu Gminy, kiedy opisywaliśmy jak Straus montował monitoring w lokalach wyborczych, by wykryć tych, którzy na niego nie zagłosują?Nie było żądania sprostowań ani przeprosin, bo to, o czym pisaliśmy, to wszystko prawda. Trudno polemizować z faktami, zwłaszcza kiedy jurorem w sporze jest niezawisły i niezależny Sąd.
Wójt Darek Straus nie ma zamiaru polemizować z faktami. Żeby poprawić swoje notowania i wizerunek w gminie postanowił uciec się do taniej sztuczki. Zorganizował alkoholową imprezkę z potupajką dla sołtysów, rad sołeckich i zasłużonych w utrwalaniu jego władzy w gminie obywateli. Wybrał tych, których lokalna społeczność obdarzyła mandatem zaufania, by ich przeciągnąć na swoją stronę. Pomysł jest prosty jak budowa cepa – wójt rzuci kiełbasę i sałatkę majonezową sołtysom i członkom rad sołeckich, podleje to wszystko suto alkoholem, z każdym zamieni kilka zdań. Ktoś się porzyga, ktoś będzie miał dużego kaca, ale wszyscy będą miło wspominali, jakim to wdzięcznym i dobrym gospodarzem jest Daruś, który zorganizował taką fajną balangę. Po takiej imprezie sołtysi i inni uczestnicy imprezki będą chórkiem wychwalali pod niebiosa wójta nieudacznika. Jak tu nie wychwalać kogoś, kto dał jeść i pić za darmo, z kim się zaprzyjaźnili, przeszli na „ty”. Nieprawda? W ten prosty sposób nieudacznik wójt, przekupując sołtysów i rady sołeckie pączkami, kiełbasą, wódką i bigosem pracuje na swój sukces wyborczy za kilka lat. Mieszkańcy gminy, którym poleje do kieliszka, z którymi łyknie bruderszafta, których nakarmi kiełbasą i jajkami z majonezem nie tylko sami oddadzą na niego głos w nadchodzących wyborach, ale będą przekonywać sceptyków, że Darek jest urodzonym debeściakiem i że nie ma nikogo lepszego na jego miejsce. Najśmieszniejsze jest to, że większość uczestników tego spędu uwierzy w dobre intencje wójta gminy. Sołtysi i członkowie rad sołeckich, po wyleczeniu kaca rozejdą się do domów i będą opowiadali legendy o tym, jaką to wójt ma ciepłą dłoń, jak potrafi mocno przytulić, jak ładnie pachnie jego woda po goleniu i jak zgrabnie poprawia wąsa po tym jak zakąsi grzybkami albo kiszonym ogóreczkiem. I tylko tyle będą mogli nam opowiedzieć. Żaden z uczestników balangi, włącznie z główną jego gwiazdą – panem wójtem – nie opowiedzą nam ani o remontach dróg, ani o budowie chodników czy ścieżek rowerowych. Nie usłyszycie od nich o nowych inwestycjach ani o tym, że gmina po dwudziestu latach doczekała się czystej wody w kranach i dostępu do internetu bez zakłóceń. Zamiast tego, każdego dnia do końca tej kadencji wójta nieudacznika, będziemy oglądali smutną rzeczywistość pogrążonej w zapaści „małej rolniczej, biednej i położonej na uboczu rolniczej gminy”. Sołtysi i członkowie rad sołeckich nie będą mieli powodów do narzekań. Jak któryś zacznie marudzić i się wychylać, tego za chwilę wójt uciszy sałatką z majonezem i półlitrówką rozpitą we dwoje na tyłach sali gminnej. Za rok przecież znowu dożynki, a po nich suto zakrapiana impreza dziękczynna zorganizowana za pieniądze podatników przez przedsiębiorczego wójcinę, który zrobi wszystko, byle utrzymać się na stołku.
W ten oto prosty sposób wójt, troszcząc się o własne cztery litery konstruuje dla siebie, za gminne pieniądze, prostą maszynkę złożoną z sołtysów, członków rad sołeckich i wybranych członków rady gminy, dzięki której zamierza przeprowadzić udaną kampanię wyborczą. I jak myślicie, kto za to wszystko płaci? Kto sfinansował imprezkę dziękczynną w sali wiejskiej? Czy koszty wiejskiego party pokrył Darek z własnej kieszeni? Nie. Zapłaciliśmy za to my wszyscy – my, podatnicy. Zamiast przeznaczyć pieniądze na inwestycje, gmina marnuje pieniądze podatników na ocieplanie wizerunku wójta nieudacznika pod pretekstem potrzeby podziękowania za dożynki. Śmiechu warte.
Ale to jeszcze nie koniec gminnych imprez. Za chwilę będzie nowa bibka. Wójcina wymyślił „Bal seniora”. Już teraz każdy mieszkaniec gminy, który ukończył 60 lat otrzymuje zaproszenie z pieczątkami i podpisami wójta i przewodniczącej rady Gosi Chilickiej na balangę.
Tym razem gmina wyrzuci kolejną forsę na promocję wójta wśród przedstawicieli starszego pokolenia. Gminni seniorzy, którzy nie doczekali się adaptacji popegeerowskiej stołówki na Dom Seniora w ramach programu Senior +, ponieważ budynek ten, przy cichym wsparciu wójta, przejął zięć piekarza-oligarchy, będą mogli uścisnąć dłoń wójta, posłuchać didżeja w czerwonej bluzeczce, najeść się serniczka i kiełbasy na ciepło. Seniorzy i seniorki będą mogli pokochać szczerą miłością troskliwego włodarza gminy, który pojawi się na imprezie ładnie ogolony i pachnący. Będzie opowiadał o tym, jak to zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Jeżeli któraś z seniorek zacznie się dopytywać o budowę chodnika, natychmiast didżej głośniej zaintonuje „Sto lat, sto lat”, by nie psuć tak uroczystej i podniosłej atmosfery.
Wróćmy do spraw związanych z szarą, gminną rzeczywistością. W tym czasie, kiedy wójt nieudacznik organizuje festyny wyborcze określane eufemistycznie „Podziękowaniem za dożynki” i „Balem Seniora”, radni opozycyjni niestrudzenie pracują na rzecz poprawienia komfortu życia w gminie. Pamiętacie na pewno Stanisława Sawicza. Pisaliśmy o nim w jednym z ostatnich felietonów. Dzięki jego interwencjom w Ministerstwie i Zarządzie Dróg doczekaliśmy się remontu niebezpiecznego odcinka drogi między Siedliskiem a Przyborowem. Radny Sawicz nie spoczął na laurach i realizuje inne swoje obietnice. Po remoncie drogi przyszedł czas na zadbanie o bezpieczeństwo naszych dzieci w gminie. W okolicy przedszkola nie ma ani przejścia dla pieszych, ani odpowiednich znaków, ani barierek bezpieczeństwa. Przez dwadzieścia lat Straus wygrzewa stołek, osiem kadencji Urszula Hardy symuluje twórczość w radzie gminy, sześć kadencji Gosia Chilicka poklepuje wójta po plecach „pomijając podstawę prawną” i tyle samo wtóruje jej Rysiu Kieczur. Jednakże nikt do tej pory – ani wójt ani reżimowi radni – nie potrafili zatroszczyć się o bezpieczeństwo najmłodszych w gminie Siedlisko.
Radny Stanisław Sawicz w charakterystycznym dla siebie, nieuznającym kompromisów, stylu wystosował pismo do Zarządu Dróg. I znowu dzięki jego staraniom w okolicy przedszkola pojawiły się barierki zabezpieczające, a wkrótce pojawią znaki ostrzegawcze. Póki co przejścia dla pieszych wykonać nie można. Przedstawiciele Zarządu Dróg chcieliby takowe wykonać, ale po jednej stronie ulicy brakuje chodnika. Jak się okazuje wójt Straus woli wydawać forsę na imprezki przedwyborcze niż realizować niezbędne dla poprawy bezpieczeństwa mieszkańców inwestycje. Kolejny przykład skrajnej nieudolności, krótkowzroczności i nonsensu, jaki może nam zaoferować wójt gminy Siedlisko oraz jego posłuszni i usłużni radni gminni z przewodniczącą Chilicką i Kieczurem na czele.
Znając upór i zdeterminowanie radnego Stanisława Sawicza oraz skuteczność działania opozycji w gminie zapewne wkrótce doczekamy się budowy chodnika w feralnym miejscu i przejścia dla pieszych. Kiedy tak się stanie musicie wiedzieć, że pozytywne zmiany, które zachodzą w gminie nie są udziałem wójta nieudacznika ani jego posłusznych radnych, którym wójt funduje obiadki w okolicznych restauracjach. Wszystkie poważne inwestycje na obszarze gminy są zasługą radnych opozycji politycznej. Darek Straus i jego orszak sługusów dalej robią to, co potrafią robić najlepiej – bawią się naszym kosztem i opowiadają bajeczki o „małej, biednej, rolniczej gminie, w której chciałoby się więcej ale pieniążków brak”.
Jestem ciekawa, kto był na tyle miły, chamski i arogancki, żeby wstawić pod tym postem, komentarz w imieniu mojej rodziny!?!!!!! Moi drodzy, moja rodzina ma inne problemy, dnia powszedniego i nie ma czasu na takie głupoty, jakimi zajmuje się w siedlisku CPn,,,, więc następnym razem drogi komentując wymyśl sobie fikcyjna nazwę użytkownika, a nie będziesz mieszkał w tą chorą wiejską politykę moją rodzinę!!!
Chodzac do Kosciola Proboszcz jasno się wyraza, ze jest Pan Trojanowski nowy w Siedlisku z tego powodu chce Pan skłocic Bielawy, z Kierznem, Różanówkę z Dębianką i Pięknymi Kątami a Borowiec z Siedliskiem i Zwierzyńcem. Oczywiście jest to nieprawda! Dzięki Panu w Bielawach już wójt nie jest super wojtem i przerwano zmowę milczenia. W Siedlisku można jasno krytykować co się nam podoba a co jest do poprawek. Jest ich wiele : na naszej ulicy woda jest zólta od rdzy w rurach, czyli wodociągach publicznych. Ciężko nam jest to powiedziec, obecny Wójt przegrał by wybory ale nie było odpowiednicnh kontrkandydatów. Osoby pochodziły z Siedliska a nie z Bielaw. Wszyscy się znali ze sobą. Na Panią Agnieszkę były zle opinie, oczywiscie plotki wyssane z palca a znowu o Pani Dysiewicz, że jest zbyt stara, to nie prawda to piękna pełna zycia kobieta. Nas jako rodzinę Derbich denerwuje mieszanie się Kosciola w polityke. Przez to Proboszcz moze wręcz na odwrót skłócić rodziny. Wierni nie chcą chodzić na msze.
Jak patrzę na to,co dzieje się w Siedlisku to głowa mała brud,smród i rozpierdol Wam wójcina zaserwował na tacy. Szkoda że Agnieszka nie wygrała wyborów,mogłaby ten syf uprzątnąć, a tak zwolennicy wójta macie co chcieliście mam nadzieję że dobrze Wam się żyje.Dziwi mnie tylko,że w 21 wieku ludzie są tak zacofani jak za średniowiecza. Najważniejsze co powie ksiądz z ambony i wójt D. Chociaż na Tyszkiewicza też w NS narzekają ,ale facet nie dość że inteligentny,umiejący się wysławiać,mający łeb na karku podniósł NS z upadku- dosłownie i szkoda , że wójcina nie wziął przykładu,nie musiał brać go z USA wystarczyło udać się za Odrę.
Wstyd to mało powiedziane naszą gminę reprezentuje osoba, której żaden z okolicznych samorządowców nie traktuje poważnie. W gazecie był ranking wpływowych samorządowców, w którym Straus zajął jedno z ostatnich miejsc. Straus ma mocną pozycję w gminie ale poza nią jest nikim. To znaczy, że dopóki będzie nami rządził będziemy pomijani. Wójtowi zależy tylko na uzyskaniu poparcia kilkuset osób w gminie, ponieważ to wystarczy żeby wygrywać wybory. Te imprezy, które urządza za gminne pieniądze mają mu przysporzyć zwolenników. Opowiada wszystkim, żeby się nie przejmować felietonami gdyż służą one skłócaniu wsi. To odwracanie kota ogonem, bo tym, który dawno skłócił całą wieś jest własnie Straus. Ostatnie wybory to pokazały, wynik pół na pół z lekką przewagą na wójta. Pół gminy go nie lubi za nieróbstwo i kolesiostwo. Drugie pół głosowało bo wójt pozatrudniał pociotków w urzędzie i SZB, rozdawano piwo, wożono busami. Gdyby nie brudne zagrywki wójta, to Czaykowska wygrałaby i mielibyśmy w Siedlisku wreszcie normalność.
Mamy to, co wybraliśmy. Teraz musimy żyć z tym wstydem do następnych wyborów lecz i tak znajdą się tacy, którzy będą chwalić wójta, który daje wódkę i piwo za poparcie
Ludzie boja sie komentowac, rzecznik prasowy, przypomnial o Pana wierszu i ludziom to sie nie spodobalo. Dziecko z 6 klasy powiedzialo mi dwa tygodnie temu jak w szkole jeden Pan, opowiadal zebysmy nie komentowali Pana artykulow. Ten Pan to kolega naszego glownego Wodzireja, dzieki niemu ma wyplate. A sesje robia sobie najpierw w domowym zaciszu. Raz podjechali pod szkole z jednego auta wysiedli i sobie dyskusje ucinali. Siedliskiem rzadzi szajka. Jest rozprzedawany majatek w zamian za splate kredytow. Jak myslicie dlaczego posprzatane dzialki chcial sprzedac Wodzirej? A no dlatego, zeby na ratke kredytu starczylo. Jak on kredyt splaca kredytem. Tyszkiewicz jak byl w Siedlisku niedowierzal jak u nas zaniedbanie jest. Niepelnosprawny nie zalatwi sprawy w Siedlisku. Mieszkaniec porzadnej wody sie nie napije. Duchownym posmarowal. My od dzis modlimy sie aby pokrecilo tych co sa zagrozeniem dla Siedliska. Aby Pan Bog w Trojcy Jedyny, ze swoim Synem i z Niepokalanym Sercem Maryi zatroszczyli sie o Gmine Siedlisko. Amen
Mieszkańcy Gminy Siedlisko są prostymi ludzmi, przewazaja Ci z wyksztalceniem zawodowym, a tym co sie chcialo skonczyc studia w formie dziennie badz zaocznej wyjechali do Nowej Soli, Zielonej Gory i dalej. Pozostali rencisci, emeryci, latorosle bytujacych.
Niektorzy musieli pozostac w Siedlisku. Mieli chorych rodzicow, nie stac ich bylo na kupno mieszkania w miescie. Los im niesprzyjal. Sa tez tacy, ktorzy kupili po 30 tysiecy okazyjnie dzialki. Oni najbardziej sie zawiedli, zmywarki popsul im mul, uwierzyli w obietnice. Naplywowi sa zdruzgotani. Naszym celem jest obalic szkodnikow na rzecz Gminy Siedlisko!!! Precz z komuna w Bielawach! Dwukadencyjnosc nas wesprze tylko szkoda wtedy bez srodkow z UE.
Facebook to doskonałe źródło wszelkich informacji. Jest przy tym bezwzględny. Chcesz zostać anonimowy a ktoś się pochwali na swoim profilu zdjęciem z imprezy i wszyscy widzą. Sa zdjecia ludzi ktorzy sie bawili a palcem nie kiwneli aby pomoc w dozynkach no ale że na koniach ze Strausem jeżdżą to zasłużyli na zaproszenie. To, że Straus kupuje prostych ludzi alkoholem wiadomo od dawna. Mówię prostych bo takim jest np Grzegorz Klapp. To taka męska ‘ciotka’ żyjaca z plotek i świadcząca usługi wójtowi. Tyko, że wójt nie wie ,że Klapp przy byle jakiej okazji obrabia jemu tyłek na maksa. Klapp przysluzyl się wójtowi w kupowaniu głosów przed wyborami w Bielawach. Dowozil razem z Piotrkiem Tomkow piwo pod sklep busem z komunalnego w zamian za głosy na Strausa. Chłopaki brali bo darmowe a teraz chętnie opowiadają jak było. Tak sie ponapijali, ze przewodniczaca komisji wyborczej zapytala Sekretarzowej Miśkiewiczowej czy pijanym tez wydawac karty do glosowania na co ta odpowiedziała, że jeśli są na liście to mogą jak najbardziej głosować. Niektórzy na nogach nie mogli ustać ale karty i pomoc w zakresleniu Strausa dostali. To tylko jeden z przykładów a tego jest tak dużo, że książkę idzie napisać. Tu jest wszystko poustawiane bo prości radni siedzą w kieszeni u wójta. Skąd wiadomo, że wójt dostanie absolutorium? Bo to jest zaplanowane z góry. Po głosowaniu na salę są wnoszone kwiaty (które przeciez ktoś świadomie wcześniej kupił)i zamówiony obfity obiadek w Młynie. A libacja alkoholowa w urzedzie w jego gabinecie na której był strażak zawodowy Brodzik , Witek robotnik Rytwinski, dyrektor ośrodka rehabilitacji Juliusz Chilicki (któremu gdyby ktoś się przysluzyl to by z roboty wyleciał), lokalny krezus Jan Fijoł i inni a na dole trwało liczenie głosów w komisji wyborczej i co ? Skąd wiedzieli że Straus wygra, że zdążyli szampana i pizze kupić? Ludzie wy nie macie pojecia w jakim oni sa utopieni alkoholowym błocie !
Stwierdzila Pani realne sytuacje jakie pozastaly przedstawione w przeciagu kilku miesiecy. To prawda sesje Rady Gminy są omawiane najpierw w prywatnym zaciszu. Na sesji Radni siedza spokojnie, nic nie mowia, cisza. Dominujaca cisza. Wydaje nam się nie dostrzegają problemow. Oni o jakis glupotach rozmawiaja, podcieciu krzewow a moze warto o prawdziwych. Co zrobic aby w naszej Gminie ludzie mieli prace. W szkole sa zimne grzejniki. Dlaczego nie mamy chodnikow, drog i nie sa srodki unijne pozyskiwane. Przez dlugi zaciagniete bezmyslnie kredyty nie mamy wkladu wlasnego.
Nie afiszują się? A takie imprezki to nie świadczą właśnie o “bogactwie”? Jest tu jedynie wygodnictwo, lenistwo, pycha i chamstwo. Bo nie robiąc nic próbuje się wmówić reszcie, że robi się wszystko.
Siedlisko odbiega od normy. Nie ma pasów, nie tylko przy przedszkolu ale również przy zamku. Od lat mieszkancy borykają się z problemem internetu. Ludzie za imprezke, darmowe jedzenie i to, ze przedstawiciel wiary mowi o Panu, jako osobie, sklucajacej Siedlisko. Jakim prawem? Dlaczego poprzednik mieszkajacy ponad 10lat jasno stwierdzal fakty na temat wladzy a owczesny ledwo mieszkajacy, otrzymal banknociki i jest nie po stronie faktow, lecz pieniedzy. Jest 16 mieszkancow Gminy, ktorzy nie chodza na msze swieta przez takie praktyki. Osoby piastujace wysokie funkcje w Gminie, w oswiecie, to wieloletni znajomi wladzy. Wypowiadaja sie przy dzieciach o Panu, aby nie komentowac. Boja sie utraty wyplaty poprzez odwolania. Niestety uklady w Siedlisku przeszly poziom rozsadku. Poza tym jestesmy zadluzona Gmina. Mieszkancy nie chca nowej osoby, gdyz mialaby zbyt duzo pieniedzy od nich a obecni nie afiszują sie zyjac skromnie i udajac biednych. Taka mentalnosc Siedliska
Kupowanie głosów to podstawa przy tak niewielkiej różnicy z jaką wygrał Straus. Piwo w barze u pani Bożeny przed wyborami a po głosowaniu fiesta z otwartym rachunkiem na koszt wójta. Podobno do dzisiaj niektórych głowa boli.Takie imprezy tylko w Borowcu. Obiecanki jak to pięknie nie będzie i że w tej kandecji doczekamy się chodnika. Wójt tak dba o swoich mieszkańców że gdy zapomniał utwardzić zjazd do jednych z posesji a ludzie z tych domów oddali na niego głos to w ramach przeprosin osobiście pracownicy gminy przywieźli tluczeń. Jak widać warto chodzić na popijawe do wójta żeby wyrobić sobie jakieś przywileje.