jak dobrze wiecie wójt gminy Siedlisko oprócz słabości do pączków, gadających ptaków, szczególną estymą darzy konie. W związku z tym, że prywatnie na podwórku ma mało miejsca, postanowił zagospodarować działkę sołecką, tuż za salą wiejską w Siedlisku, na potrzeby własnego hobby. W godzinach pracy zwołał gminnych pracowników z Samorządowego Zakładu Budżetowego i osobiście nadzorując pracę, wskazał gdzie wymurować grill, gdzie oczko wodne, w którym miejscu postawić altankę, a gdzie szopkę na siano. W ten oto sposób gminna działka 294/8, która w rejestrze gruntów opisana jest jako „pastwisko trwałe” zmieniła się w działkę rekreacyjno-sportową. Zapłaciliśmy za to z kasy gminy. I jak w takich okolicznościach nie kochać przedsiębiorczego wójta?
Wójt Dariusz Straus oraz jego przyjaciele koniarze, znani ze swojego zaangażowania społeczno-samorządowego radni gminni – m.in. Grzesiek Adamczyk, Piotrek Bereś, Łukasz Górny i radny obecnej kadencji obozu wójta Mateusz Brodzik – po ciężkiej pracy na rzecz lokalnej społeczności, muszą się gdzieś rozerwać. Chłopaki w przerwach między kolejnymi sesjami rady gminy korzystali do woli z nowej infrastruktury jaka powstała na gminnej parceli. Przyjaciele udowodnili, że pod przewodnictwem Darka, potrafią nie tylko sprawnie gminą zarządzać, ale także dobrze się bawić w własnym towarzystwie. Grille, ogniska, pieczone karkówki i kiełbaski, zabawy, przyjęcia, imprezy zamknięte organizowane przez przyjaciół dla przyjaciół. Szczęśliwi wybrańcy, gminni przyjaciele konia i wójta, dostali wejściówki. Reszta mieszkańców zza ogrodzenia, z bezpiecznej odległości, mogła podziwiać jak się wznosi toasty za zdrowie i dobrobyt gminy Siedlisko. Powiedzenie, że szampan, to alkohol luksusowy, spożywany przez społeczeństwo ustami swoich przedstawicieli, w Siedlisku znowu nabrało politycznego znaczenia.
By jakoś ten chaos uporządkować, by sprawa zagospodarowania działki nie wyglądała na samowolkę wójta, który za gminne pieniądze urządził sobie piaskownicę, 15 lipca 2015 r. w Krajowym Rejestrze Sądowym zostało zarejestrowane Stowarzyszenie Miłośników i Hodowców Koni w Siedlisku. Od teraz Stowarzyszenie będzie odpowiedzialne za infrastrukturę rekreacyjno-rozrywkową, urządzoną gminnym sumptem na obszarze trwałego pastwiska.
Stowarzyszenie Miłośników i Hodowców Koni w Siedlisku,
to organizacja, której zakres działań jest bardzo szeroki. Ma
realizować różne szczytne cele. Do działań statutowych Stowarzyszenia
należy m.in. „promowanie udziału organizacji pozarządowych w budowie
społeczeństwa obywatelskiego”, „wspieranie społecznej aktywności
obywateli” oraz „aktywne włączanie się do poprawy jakości infrastruktury
technicznej i powodującej poprawę jakości życia mieszkańców”.
Dokładniejsza analiza dokumentów z Krajowego Rejestru Sądowego dostarcza
jednak uzasadnionych powodów do niepokoju. Okazuje się, że za gładką
fasadą oklepanych frazesów, w których mówi się o dobru, szczęściu i
aktywizacji lokalnej społeczności, kryje się pomysł wójta Gminy
Siedlisko na przekręt, na przejęcie gminnej nieruchomość za bezcen. Z
dokumentów KRS wynika bowiem, że wiceprezesem Stowarzyszenia jest syn
wójta Remigiusz, a w Zarządzie są inni członkowie rodziny – np. siostra
zatrudnionej w UG kuzynki żony wójta Janiny Budzan – Weronika Majewska,
oraz związani z wójtem stosunkiem zależności pracownicy Urzędu Gminy –
Prezesem Zarządu jest Ewelina Górna, która swoją karierę w UG
rozpoczynała jako sekretarka Strausa. Obecnie kontynuuje karierę
urzędniczą w dziale ewidencji ludności.
Skonstruowanie Zarządu z członków najbliższej rodziny oraz najbardziej zaufanych pracowników było pierwszym etapem planu wójta, którego celem jest przejecie zagospodarowanej nieruchomości gminnej. Drugi etap polegał na zatarciu dowodów i rozmyciu odpowiedzialności.
Trzeba się spieszyć, bo nawet w „małej, ubogiej, położonej na uboczu rolniczej gminie” czas płynie nieubłaganie. Zbliżają się nowe wybory, których wynik jest bardzo niepewny. Jeżeli Straus przegra, plany o przejęciu działki 294/8 mogą nie wypalić. Kto wie jaki nowy „oszołom” zostanie wójtem i co zrobi z pięknie urządzoną działką. Pamiętać należy o tym, że wójt ma świadomość utraty poparcia mieszkańców w gminie. Każde kolejne wybory samorządowe dowodzą, że lokalna społeczność krytycznie ocenia osiągnięcia amerykańskiego samorządowca. Frekwencja rośnie wraz z niezadowoleniem i wzrostem świadomości obywateli, którzy zrozumieli, że wójta nie należy się bać, ale trzeba i należy wymagać efektów pracy. W związku z tym, że po dwudziestu paru latach wygniatania tapicerki fotela, Darek Straus nie ma za bardzo czym się pochwalić, musi wykorzystać inne metody, by zabezpieczyć tzw. „swoje”.
Należy działać szybko, ale rozważanie. Darek wie, że co jakiś czas gminę odwiedzają kontrolerzy niezależnych służb typu RIO czy NIK. Wie także, że trudno byłoby mu wytłumaczyć zniknięcie z rejestru działki gminnej, na której urządził przytulny kącik do rekreacji. Dlatego 07. lutego 2017 – czyli rok przed wyborami do samorządu – działka 294/8 na jego wniosek zostaje podzielona. Wydzielono z niej lwią część – obszar ponad półhektarowy, który w ewidencji gruntów widnieje pod nowym numerem 294/9 (zaznaczona na zdjęciu białą linią). Po co to zrobiono? Sprawa jest prosta. Gdyby ktoś np. jakiś wścibski kontroler NIK czy RIO zapytał: co się stało z działką gminną 294/8 (zaznaczona żółtą linią). Odpowiedź byłaby prosta – nic się nie stało, dalej należy do majątku gminy. Stan ilościowy posiadania zgadza się z poprzednim rejestrem. Nie trzeba analizować sprzedaży transakcji tej działki, ponieważ dalej należy ona do gminy Siedlisko. Wszystko na pozór jest w porządku. Faktycznie jednak, po dokładnym przestudiowaniu wykazu z Ksiąg Wieczystych okazuje się, że po dawnej, dużej działce gminnej pozostało zaledwie kilka arów. Działkę na wniosek wójta podzielono w taki sposób, że niemal cały jej areał wpisany został do nowej działki 294/9. W ten sposób powstała nowa działka i w statystykach stanu posiadania wszystko, za wyjątkiem areałów, się zgadza. Działka 294/8 była i zostanie własnością gminy Siedlisko. Natomiast z nową działkę 294/9 można swobodnie przejąć. Tak też się dzieje.
Transakcja sprzedaży działki 294/9 jest przykładem typowego zakupu nieruchomości na tzw. słupa. Na czym polega kupowanie na tzw. słupa? Proste – szukamy „słupa” czyli kogoś zaufanego lub po prostu skrajnie naiwną i nic nie podejrzewającą osobę. Taki ktoś dokonuje za nas zakupu nieruchomości i widnieje w oficjalnych dokumentach jako właściciel. Jednak faktycznie, to my byliśmy kupcami. Po upływie jakiegoś czasu (im dłużej go upłynie, tym bezpieczniej dla wszystkich) tzw. słup odsprzedaje nam nieruchomość. W zamian z okazaną przysługę, „słup” otrzymuje wynagrodzenie, a my cieszymy się nową własnością, której wcześniej osobiście z pewnych ważnych powodów nie mogliśmy kupić.
Wójt Dariusz Straus ma w gminie tylko jedną osobę, której może bezgranicznie ufać. Obciążona fatalną przeszłością (brutalny gwałt na dziewięcioletniej dziewczynce) jest jak żadna inna w gminie zawodowo uzależniona od Strausa. Nikt nie ma tak wielkiego serca jak wójt gminy Siedlisko, by zatrudniać skazanego zwyrodnialca-pedofila. Zbyszek Andrzejewski – bo o nim mowa – świetnie nadawałby się na tzw. słupa z jeszcze jednego powodu. Zbyszek jest spokrewniony z Darkiem. Mamy zatem idealną mieszankę. Ale byłoby to zbyt proste i zbyt czytelne dla ewentualnych służb nadzoru, które kiedyś skontrolowałaby poprawność przebiegu transakcji, gdyby wójt sprzedał działkę kuzynowi. Dlatego Straus działkę sprzedał nie oddanemu i bezgranicznie lojalnemu kuzynowi, ale jego synowi Kamilowi. W taki sposób rozmyte zostało pokrewieństwo i odpowiedzialność. Tak się robi, by utrudnić wścibskim odnalezienie ewentualnych powiązań w łańcuszku osób w szemranych transakcjach na tzw. słupa.
Kamil Andrzejewski wie, że jego rodzina jest dłużna Strausowi ogromną przysługę. Gdyby nie wójt, ojciec nie znalazłby pracy. Gdyby nawet miał wątpliwości, co do uczciwości przedsięwzięcia, to i tak będzie chciał spłacić wszystkie długi ojca. Tak nakazuje honor. A wątpliwości co do uczciwości transakcji są. Po pierwsze: radni gminni nic nie wiedzą o sprzedaży tzw. działki sołeckiej. Wójt nie ma zgody rady gminy na jej sprzedaż. Po drugie: działkę opisano niezgodnie ze stanem faktycznym. Wystawiono ją na sprzedaż jako „tereny łąk i pastwisk, bez dostępu do drogi publicznej”. Kto by chciał kawałek łąki bez dostępu do drogi? Nikt. Po trzecie – cena wywoławczą ustalono skandalicznie nisko w stosunku do stanu faktycznego, na 16.030 zł. Wartość ta byłaby jak najbardziej uzasadniona, gdyby na działce, zgodnie z opisem w księdze wieczystej, rosła tylko trawka. Tak nie jest. Na działce, przed jej sprzedażą, powstała pełna infrastruktura rekreacyjna. Utwardzone, wybrukowane kostką granitową miejsce pod wiatą oraz teren dookoła ogniska. Na działce znajduje się też zadaszona blachą trapezową z obróbkami blacharskimi, wykonanymi na zamówienie, wiata. Wiatę wybudowano z impregnowanego drewna konstrukcyjnego. Pod nią znajduje się duży stół z ławami, także wykonany na zamówienie. Żeby biesiadnikom nie było zimno w nóżki posadzkę dookoła stołu ułożono z bruku dębowego. Taka mała fanaberia. Na działce zbudowano także ogrodzony drewnianą palisadą padok dla koni. Postawiono zadaszone wiaty do przechowywania słomy i siana dla zwierząt. Nie zabrakło także oczka wodnego, w którym zwierzęta mogą zażywać kąpieli. To wszystko za 16.000 zł? Niewiarygodne! Wg danych ogólnopolskiej agencji pośrednictwa nieruchomości Morizon, tego typu nieruchomość z taką infrastrukturą i o takim areale na wolnym rynku, kosztowałaby około 30-60 zł/m2 (w okolicy jezior – 120-160 zł/m2 a nawet 200 zł/m2). Załóżmy, że w „małej, wiejskiej, rolniczej, położonej na uboczu gminie” działki o tak bogatej infrastrukturze są tańsze niż gdziekolwiek indziej w Polsce, i że cena 1 m2 wynosi 10 zł. W tej sytuacji, cena wywoławcza uzbrojonej parceli 294/9 musiałaby wynosić minimum 56.000 zł, a i tak przy takim wyposażeniu byłaby to kwota mocno zaniżona.
Dla jasności należy dodać, że cała infrastruktura, która jest na działce, powstała zanim Kamil Andrzejewski działkę kupił. Rodzi się w związku z tym pytanie: na jakiej podstawie dokonano tak skandalicznie niskiej wyceny nieruchomości gminnej? Kto miał w tym interes, by gminną działkę 294/9, uzbrojoną kosztem podatników gminy Siedlisko, sprzedawać za tak niską cenę?
Kamil ma tego świadomość. Wie co kupuje i musi wiedzieć, że to lipna wycena, i że weźmie udział w szemranej transakcji. Chłopak zdaje sobie sprawę ile zaryzykuje dla ojca. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że Kamil na co dzień pracuje jako policjant w Zielonej Górze. Domniemywać zatem można, że ma podwyższoną świadomość prawną i wie w jakie bagno się wpakuje. Staje przed ogromnym dylematem. Gdyby sprawa ze sprzedażą wyszła na jaw, gdyby zainteresował się nią prokurator i sąd, jego dalsza kariera w szeregach policji stanęłaby pod znakiem zapytania. Wszystko to, na co pracował przez ostatnie lata ległoby w gruzach. Uprawnienia emerytalne, przywileje resortowe i opinia – jednym słowem wszystko. Musi wybrać, po której stronie barykady stanie. Czy dochowa wierności słowom przysięgi składanej przed flagą Rzeczypospolitej Polski czy wybierze lojalność wobec rodziny?
Wybierze to drugie.
Przetarg odbywa się 27 października 2017. Działka opisano jako pastwisko bez dostępu do drogi publicznej trafia w ręce dalszego członka rodziny powiązanego ze Strausami. Wszystko poszło zgodnie z planem. Wójt zaciera łapki i poprawia wąsa.
04. stycznia 2018 r. Kamil udaje się do kancelarii notarialnej. W obecności notariusz Anny Nowak-Gibayło podpisują wraz z wójtem akt notarialny. Od dzisiaj on i jego żona (współwłasność małżeńska) są właścicielami działki 294/9, która powstała niespełna rok wcześniej. To ważny dzień dla młodego policjanta, funkcjonariusza państwowego, który ślubował przestrzegać prawa i stać na jego straży. Dzisiejszego dnia wszystko się dla niego zmieniło. Nie można służyć dwóm panom – albo się służy się prawu albo rodzinie. Dla wójta gminy Siedlisko Dariusza Strausa był to dzień jak każdy inny.
Co się wydarzy dalej? Łatwo przewidzieć. Za jakiś czas działka 294/9 zmieni właściciela jednakowoż z zastrzeżeniem, że pozostanie w rodzinie Strausów. Póki co jeszcze jest bezpiecznie. Wybory znowu wygrał Darek. Ale za 4 lata działka koniarzy zostanie sprzedana. Czy kupi ją któryś z członków Zarządu Stowarzyszenia Miłośników i Hodowców Koni w Siedlisku? Może syn obecnie urzędującego wójta, wiceprezes Zarządu Remigiusz Straus? A może oficjalnie zakupu dokona, zwolniony z obowiązków wójta, Straus senior we własnej osobie? – Przekonamy się niedługo. Przekonamy się także już wkrótce, jak potoczą się dalsze losy młodego policjanta – Kamila Andrzejewskiego. O sprawie sprzedaży na tzw. słupa Stowarzyszenie Inicjatywa dla Gminy Siedlisko złożyło zawiadomienie w prokuraturze. Sprawa ma charakter rozwojowy.
Dzisiaj na sprywatyzowanej przez wójta działce urzędują kumple spod szyldu Miłośników i Hodowców Koni w Siedlisku. Chłopaki nawet pozyskali ostatnio 50.000 zł – okrągłą sumkę z funduszy europejskich na: „Utworzenie miejsca rekreacji dla mieszkańców”. Pozyskane fundusze przeznaczone zostaną na – i tu uwaga: „Posadowienie wiaty gospodarczej z czterema rzędami stołów i ławek w miejscowości Siedlisko”. Już wiemy ile kosztuje wybudowanie wiaty i wykonanie ławek na zamówienie. Takie powstały na działce koniarzy przed 2017 r., – czyli przed wyceną i sprzedażą.
Czy Stowarzyszenie Miłośników i Hodowców Koni wybuduje nową wiatę za unijne pieniądze na prywatnej działce Kamila Andrzejewskiego? Czy w innym miejscu? Pozostaje nam tylko zgadywać.
Czy cpn wie ze przy dzialce koniarzy polozony jest dom, niedokonczony, ktory ma kilku wspolwlascicieli w tym pikarza. Na ten dom podobno ma ochote wiceprezes koniarzy pan Remigiusz. Moge przeslac zdjecia tego domu
Popieram go. Robi dobrze dla gminy. Duzo dobrego zrobił i dba o swoich. Opamietajcie się z waszymi wpisami. Czyta to też rodzina wojta i nie jest to miłe.
Dobrze powiedziane o SWOICH??? Ślepcy.
chodników nie morzna się doczekać a o swoje konie zadbał lepiej niż o mieszkańców. pytam się, gdzie są lampy na osiedlu leśnym? ciągle tam kradną.
Wojt lepiej dba o swoje interesy i rodzinę ale nie o gminę. Wszystko wychodzi na jaw. Porównajcie sobie napis SIEDLISKO i grila którego zrobil KONIARZOM. W gminie sie nie stara ale u rodzinki to tak. dałem się namówić i głosowałem na niego w wyborach. Tak się wiecej nie stanie