obiecaliśmy na bieżąco informować Was o kolejnych etapach postępowania prokuratorskiego. Otóż w miniony poniedziałek otrzymaliśmy list od przemiłego pana prokuratora, w którym zostaliśmy powiadomieni o tym, że wszczęto śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez naszego wójta.
Przypomnijcie sobie słowa upasionego na pączkach wójta nieudacznika, które niczym mantrę recytował z pamięci na ostatniej sesji rady gminy. „Nic mi się nie stanie, nic mi nie będzie” – mówił, kiedy radni opozycyjni pytali o zarzuty prokuratorskie w sprawie szemranej sprzedaży mienia gminnego.
Otóż sprawa nie wydaje się być tak różowa jak to próbuje przedstawiać Dariusz Straus. Nie chodzi tu tylko o nieprawidłowości wykryte przez kontrolerów Regionalnej Izby Obrachunkowej w ostatnim raporcie, ale o pewien proceder, który w naszej gminie wójt od kilkunastu lat uprawia. Pisaliśmy Wam o poprzednich protokołach pokontrolnych innych służb. W raportach Najwyższej Izby Kontroli pojawia się taki sam schemat działania. Wójt sprzedaje gminne działki z pominięciem procedur przetargowych (chodzi głównie o nie informowanie opinii publicznej o przetargach) i dzięki temu naraża gminę na wymierne straty. Przypominamy, że im więcej osób się dowiaduje o przetargach, tym większe szanse na uzyskanie wyższej ceny z licytacji. Pieniądze te mamy na co wykorzystywać w gminie. Jednak na skutek takich a nie innych działań wójta dzieje się inaczej i co gorsze, w każdym ujawnionym przez organy kontrolne uchybieniu, wójt gminy Siedlisko usprawiedliwiał w taki sam sposób: „to przeoczenie”.
Kiedy z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa przysłano do gminy zawiadomienie o tym, że rozpoczął się przetarg na sprzedaż stołówki dawnego PGR wójt nagle zapadł na dziwną chorobę oczu. W piśmie tym wyraźnie zaznaczono ażeby informację o przetargu podać do publicznej wiadomości. Tak się nie stało. Wójt „przeoczył” ową prośbę. Zataił ten fakt także przed radnymi gminnymi, którzy zobowiązali go do działania na rzecz przejęcia owej nieruchomości do majątku gminy. Dzisiaj wiemy, że stołówkę kupił zięć piekarza, miejscowego oligarchy, który jest ojcem politycznym naszego nieudolnego wójciny.
Inny przypadek – wzgórze Adelajdy, które nasz pączkojad chciał podzielić między kolesiów spaślaków. W zaciszu gabinetu wójta zebrali się lokalni oligarchowie i narysowali mapkę z podziałem historycznej parceli w centrum Siedliska. Kim są ci oligarchowie? Dobrze wiecie. To tak zwani zasłużeni dla lokalnej społeczności superobywatele – piekarz Jan Fijoł i Witold Rytwiński. Każdy z nich w swoim życiorysie przeżył epizod w roli gminnego radnego. Społecznicy i samorządowcy pełną gębą. A jakże! Oligarchowie jednak mieli to gdzieś, że nie tak dawno wzgórze oczyścili aktywiści z Fundacji Karolat. Dzięki temu miejsce stało się ważnym punktem na mapie turystycznej naszej gminy. I znowu mamy do czynienia z zatajaniem ważnych informacji przez wójta. Znowu „przeoczono” niezwykle ważne z punktu widzenia lokalnej społeczności i interesu gminy informacje. Straus powinien powiadomić radę gminy, Fundację Karolat i mieszkańców o projekcie takiego podziału. Tak się nie stało. Po cichutku udał się do ówczesnego Starosty, by wyszarpać dla kolesi działeczki w centrum Siedliska. Na szczęście sprawa ujrzała światło dzienne i plan z „przeoczeniem” się nie powiódł.
Pamiętacie może bankruta Adamczyka? Swego czasu był wielką szyszką w gminie. Zamiast zrekultywować wyrobisko żwiru plądrował je. Oczywiście nielegalnie. Kiedy Starosta dowiedział się o tym, że w Siedlisku bez wymaganych koncesji wydobywają i sprzedają żwir zabronił tego. Ale nasz wójcina „przeoczył” ów zakaz i Adamczyk dalej plądrował złoże. Żeby było śmieszniej – wójt za nasze, gminne pieniądze kupował od Adamczyka żwir na potrzeby gminy. Kolejne „przeoczenie” podstawowych reguł ekonomii. Niech nam to ktoś wytłumaczy – jaki jest sens i ekonomiczne uzasadnienie wydzierżawiania wyrobiska, po to, by następnie płacić za wydobyty z tego wyrobiska żwir?
Za każdym razem kiedy nasz gminny nieudacznik organizuje „przeoczenie” przy sprzedaży lub dzierżawie majątku gminnego wszyscy tracimy. Traci cała gmina. Wbrew pozorom tracą także oligarchowie. Ponieważ dzięki takiemu nieudolnemu gospodarowaniu Siedlisko jest spychane w niebyt. Fundacja Karolat w jednodniowym święcie nie jest w stanie nadrobić strat wizerunkowych, na które od ponad dwudziestu lat ciężko pracuje wójt i jego sztab. Zapaść infrastrukturalna, w której znajduje się gmina jest nie tylko skutkiem braku pomysłu na rozwój gminy, ale także fatalnej polityki naszego wójciny, który koncentruje się na uszczęśliwianiu kilku wybranych kolesi, mając gdzieś dobro wszystkich mieszkańców. Pogardliwy stosunek pączkojada do mieszkańców świetnie obrazują jego własne słowa. W rozmowie z redaktorem pewnej gazetki powiedział:
„– Wszystko przez Borowiec. Ludzie się tam zmobilizowali i zagłosowali przeciwko mnie.
– Ukarał pan mieszkańców Borowca?
– Tak. Przez cztery lata nic tam nie robiłem. Bo uwierzyli w bzdury.
Poza tym, ja lubię, jak ludzie robią coś dla wsi, a w Borowcu wtedy
robili niewiele”.
Nasz wójt z Texasu z niebywałą łatwością popełnia „przeoczenia”, uszczęśliwiając wybrańców. Podobna lekkość czynu towarzyszy amerykańskiemu geniuszowi samorządności, gdy skazuje na zapomnienie mieszkańców gminy tylko dlatego, że poszli do urn wyborczych zagłosować na jego przeciwnika. Zadziwiające, jak łatwo jest „przeoczyć” przepisy prawa jak i „przeoczyć” potrzeby i problemy mieszkańców gminy!
Na podstawie zebranego przez nas i przedstawionego prokuratorowi materiału dowodowego, wszczęto śledztwo. To znaczy, że śledczy podzielają nasze wątpliwości co do niegospodarności naszego wójciny. Nie wiemy jak się zakończy dochodzenie, ale jeżeli prokurator w urzędniczej metodologii „przeoczeń” doszuka się czegoś więcej niż osobliwych problemów ze wzrokiem i postawi Strausowi zarzuty, to kto wie, może już niedługo pójdziemy na wybory, by wybrać takiego gospodarza, który wydobędzie naszą piękną gminę z zacofania i kolesiowskich układów. Nie zapeszając, już dzisiaj warto się zastanawiać kogo obdarzylibyśmy mandatem zaufania. Komu powierzylibyśmy przyszłość gminy, gdy wójt gminy Siedlisko, już jako Dariusz S., uda się na przymusowy urlop?