w popularnym serwisie internetowym została opublikowana retransmisja z ostatniego posiedzenia rady gminy Siedlisko. Bardzo polecamy Wam zapoznanie się z tym filmem. Możemy się przekonać na własne oczy jak nasz nieudolny wójcina desperacko broni się przed zarzutami opozycji i jak próbuje zawłaszczyć dla siebie najwięcej przywilejów, także kosztem swobód i procedur demokratycznych wypracowywanych w samorządach od 1989 r. Chodzi tu o przepchanie kontrowersyjnego projektu uchwały, jaki zaproponował Straus, dotyczącej zasady gospodarowania nieruchomościami w gminie Siedlisko.
Radni: Hubert Patoła, Sławomir Pokusa oraz Stanisław Sawicz póki co skutecznie powstrzymali dyktatorskie zapędy wójta pączkojada, który zaproponował taki projekt uchwały, w którym zapewnia sobie całkowitą dowolność w zbywaniu i nabywaniu majątku gminnego. Projekt ów procedowano nadzwyczaj błyskawicznie. Sławek Pokusa powiedział wprost, że taki sposób pracy, w którym radni na ostatnią chwilę dostają poprawki, nie jest czymś normalnym. Poparł go radny Sawicz, który w takim postępowaniu wójta upatruje standardów białoruskich. I ma rację. Dlaczego? O tym opowiemy Wam za chwilę.
Gdy radni wyrazili swoje obawy co do projektu uchwały zabrał głos gminny prawnik, który próbując uspokoić nastroje przywołał paragraf 18 ustawy o samorządzie gminnym paragraf 2, pkt 8a. Zacytujmy go w całości:
Do wyłącznej właściwości rady gminy należy ustalenie zasad nabywania, zbywania i obciążania nieruchomości oraz ich wydzierżawiania lub wynajmowania na czas oznaczony dłuższy niż 3 lata lub na czas nieoznaczony, o ile ustawy szczególne nie stanowią inaczej; uchwała rady gminy jest wymagana również w przypadku, gdy po umowie zawartej na czas oznaczony do 3 lat strony zawierają kolejne umowy, których przedmiotem jest ta sama nieruchomość; do czasu określenia zasad wójt może dokonywać tych czynności wyłącznie za zgodą rady gminy.
W przełożeniu na język polski – rada gminy, a nie wójt, wojewoda czy nawet sam premier RP Mateusz Morawiecki decyduje o tym kto i na jakich zasadach itp. może dysponować mieniem gminnym. Rada może z powodzeniem wyznaczyć siebie samą w zaproponowanym projekcie uchwały, ponieważ – zgodnie z ustawą – to rada, a nie wójt czy prawnik opłacany przez wójta, ustala zasady zbywania, obciążania nieruchomości gminnych itp. I taką właśnie propozycję zgłosił radny Sławek Pokusa. Zaproponował, żeby punkt 6 projektu uchwały brzmiał tak: „Rada gminy większością głosów decyduje o nabywaniu, zbywaniu i obciążaniu nieruchomości stanowiących własność Gminy Siedlisko, a także do wydzierżawiania lub wynajmowania na czas oznaczony dłuższy niż 3 lata lub na czas nieokreślony, na zasadach określonych w niniejszej ustawie”.
Pomysł doskonały, ponieważ dzięki takiemu zapisowi w uchwale uniknęlibyśmy kolejnych wałków i przekrętów w zakresie zbywania nieruchomości w gminie. Jeżeli kolesie wójta, oligarchowie-spaślaki, będą chcieli „wyrwać” dla siebie jakąś atrakcyjną działkę w gminie, będą musieli zrobić to publicznie, na oczach całej gminy – gdyż na zbycie działek będzie wymagana zgoda rady. Przez tak sformułowany zapis (i adekwatnie kolejne) gminne gospodarowanie nieruchomościami stanie się przejrzyste. Żadna działka, żadna nieruchomość nie będzie mogła zostać sprzedana po cichutku. A pamiętajmy, że to m.in. nie informowanie o przetargach zarzucają kontrolerzy NIK i RIO naszemu pączkojadowi.
Prawnik, co dziwne, nie potraktował pomysłu radnego poważnie, szybko zmienił temat. Żeby było ciekawiej zaczął snuć opowieści o tym, że takie upoważnienie dla wójta, gdzie to wójt jednoosobowo decyduje o zbywaniu nieruchomości w samorządzie nie jest czymś niezwykłym i że w innych gminach taki sposób gospodarowania nieruchomościami funkcjonuje od dawna. Odnosimy jednak wrażenia, że gminny prawnik żyje w oderwaniu od siedliskowej rzeczywistości i jej realiów lub – co oczywiście wykluczamy – sformułował projekt uchwały w taki sposób, by zaspokoić oczekiwania wójta Strausa, a nie po to, by zabezpieczyć interes gminy i jej mieszkańców. Nie posądzając gminnego radcy o złe intencje, stwierdzić należy, że ów napisany na kolanie projekt uchwały powstał w oderwaniu i z pominięciem raportów organów kontroli, w których czarno na białym opisane są wałki z nieruchomościami w gminie, których autorem jest nasz nieudolny wójcina. Gdyby gminny prawnik się z nimi zapoznał, to wiedziałby jak wielkim ryzykiem dla gminy będzie scedowanie uprawnienia na wójta.
Na szczęście istnieje w świecie coś, co określa się kobiecą intuicja. Kobiety zawsze podświadomie wiedzą, kiedy są zdradzane albo kiedy oferowane im w promocji torebki można w innym sklepie kupić dużo taniej. Instynktownie wyczuwając mroczne intencje, które ukryte były za zaproponowany projektem uchwały, przewodnicząca rady gminy Małgorzata Chilicka, kierując się kobiecą intuicją, w 13 minucie sesji zadała pytanie. Stało się ono gwoździem do politycznej trumny naszego wójciny. Chilicka zapytała prawnika wprost: „Czy zaproponowana uchwała zwiększa kompetencje wójta w stosunku do dotychczasowych?”. Urzędowy prawnik, jąkając się niczym pierwszoklasista po wywiadówce, odpowiedział, że „ eeeee, nnnnnooooo… wójt nie może sprzedawać bez przetargu”.
Nie trzeba być geniuszem, żeby zorientować się, że prawnik nie odpowiedział na pytanie przewodniczącej wprost. Gosia Chilicka wyraźnie pytała o zakres kompetencji wójta, a nie o to, czy wójt może łamać prawo czy nie. Prawnik musiał wymigać się od odpowiedzi na zadane przez przewodniczącą rady pytanie, ponieważ w tym przypadku odpowiedź musiałaby być twierdząca. Prawda jest taka, że w stosunku do obowiązującej uchwały rady gminy w tym zakresie z 2009 r. zaproponowany projekt uchwały radykalnie zwiększa kompetencje wójta jeżeli chodzi o zbywanie i nabywanie nieruchomości w gminie Siedlisko. O tym wie radca, o tym wie wójt i o tym powinni zostać poinformowani radni oraz mieszkańcy gminy Siedlisko.
Przebłysk zdrowego rozsądku u przewodniczącej Chilickiej nie trwał długo. Kilkanaście sekund później, po tym jak radny Pokusa wyraził po raz kolejny swoje obawy co do czystości intencji wójta w zaproponowanym przez niego projekcie uchwały, wuefistka rzuciła się na krnąbrnego radnego, szczerząc zęby w szyderczym uśmiechu. Sławek Pokusa, to doświadczony chłop i nie wygląda na takiego, co to się boi rozczochranych babeczek. Przywołał Gosię do porządku, prosząc, żeby nie szczerzyła klawiatury, co Gosia skwitowała krótkim „A właśnie, że będę!” i dodała, że śmieje się, bo śmieszy ją ta cała sytuacja i że zarzuty są śmieszne, bo pan wójt jest najuczciwszym człowiekiem na ziemi. W nagrodę dostała kostkę cukru.
W tym miejscu – już bez złośliwości i prześmiewczych uwag – polecamy pani przewodniczącej Gosi zmianę fachu. W cyrku można śmiać się do woli. Ale jeżeli chodzi o procedowanie ważnych projektów uchwał gminnych należałoby zachować odrobinę przyzwoitości i powagi w obliczu nawet najbardziej naiwnych pytań ze strony radnych. Proszę mieć na uwadze to, że radni nie są specjalistami w zakresie prawa ale nie oznacza to, że nie mogą głośno wyrażać swoich zastrzeżeń czy obaw. Jeżeli pani przewodnicząca rady gminy uważa, że wójt obibok jest najwspanialszym wójtem na świecie, ma pani takie prawo. Nie może pani jednak analogicznego prawa odmawiać opozycji, która krytycznie ocenia osiągnięcia wójta, gdyż smutna, gminna rzeczywistość zaniedbanej i zapuszczonej okolicy nie sprzyja optymizmowi.
W tej sytuacji, jaką mamy w Siedlisku od 20 lat oddanie wójtowi Darkowi Strausowi całkowitej władzy w zakresie handlu działeczkami i innym majątkiem gminnym skończy się dla gminy totalną katastrofą. Wiemy, że każdy kolejny raport niezależnych organów kontrolnych – czy to Regionalnej Izby Obrachunkowej czy Najwyższej Izby Kontroli ujawniał w gminie Siedlisko jak to wójt-recydywista namiętnie popełnia te same: „wykroczenia, nieprawidłowości, nie przestrzeganie przepisów czy ich łamanie w zakresie zbywania majątku gminnego”. Dlatego nie należy się dziwić trzeźwo myślącym radnym, którzy nie godzą się na zaproponowany przez Strausa projekt uchwały gospodarowania mieniem gminnym.
Wracając do standardów białoruskich i ukrytych w projekcie uchwały tendencji antydemokratycznych. W historii myśli politycznej znany i szeroko komentowany jest jeden z paradoksów demokracji, gdzie demokratycznie wybrana reprezentacja (radni gminni) przy wykorzystaniu procedur demokratycznych (głosowania) zrzeka się swoich uprawnień na rzecz jednostki-tyrana (wójt). Co zrobić, gdy demokracja sama siebie ukatrupia? Czy ów wybór, dokonany zgodnie z demokratycznymi procedurami przez wybranych w sposób demokratycznie przedstawicieli uznać za ważny i obowiązujący? Historia uczy, że wielu tyranów rodziło się na zgliszczach demokracji. Jednym z najbardziej mrocznych przypadków w historii XX w. był Hitler, któremu przejęcie władzy umożliwiły procedury demokratyczne Republiki Weimarskiej.
Do tej pory w Siedlisku mieliśmy małego dyktatorka z wąsikiem, który zastraszał całe wsie, mszcząc się na mieszkańcach za to, że nie oddali na niego głosów w wyborach. Dzisiaj ów dyktatorek w obliczu nieuchronnego końca swojej kariery politycznej szykuje polityczny zamach na bastion demokracji samorządowej jakim jest rola i funkcja radnych gminnych. Wszystko po to, by dobrać się do resztek majątku gminnego i żeby móc swobodnie nim dysponować urządzając przetargi, pełne przeoczeń i uchybień proceduralnych. Wiedząc, że to koniec kariery Dariusz Straus ściągnie gminę Siedlisko w jeszcze większą zapaść ekonomiczną. Straty, które do tej pory poniosła gmina Siedlisko na skutek jego nieudolnej gospodarki mieniem gminnym można policzyć w setkach tysięcy – jeżeli nie w milionach. Wystarczy przypomnieć historię Zamku sprzedanego za śmieszną kwotę albo wyrobiska żwiru i przyległych do niego działek, które zdewastował za wiedzą i milczącym przyzwoleniem Strausa jego sąsiad i wieloletni przyjaciel Andrzej Adamczyk.
W najbliższym czasie nasi gminni radni zdecydują o przyszłości gminy. O tym, czy zachowają kontrolę nad polityką w obszarze gospodarowania majątkiem gminnym czy oddadzą go na pastwę niekompetentnego wójta, dowiemy się już niedługo.