W sali gimnastycznej, w szkole w Bielawach, przez dziurawy, dach deszczówka lała się latami. W takich warunkach ćwiczyły dzieci. A w tym czasie, w ciepłym gabineciku urzędu gminy, wójt Dariusz Straus konsumował kolejne porcje pączków i ciasteczek, wysiadując dupogodziny. „Czy się stoi, czy się leży…” – resztę powiedzonka znacie.
Na zjawisko można spojrzeć inaczej: wszystkie zaniedbania wójta, zapaść infrastrukturalna gminy, wielomilionowe zadłużenie są elementem gminnej pedagogiki społecznej. Wójtowi chodzi o to, by obudzić wśród mieszkańców świadomość polityczną, kreatywność oraz przedsiębiorczość. Weźmy dla przykładu wspomniane na wstępie dziury w dachu bielawskiej szkoły. Można widzieć w nich skutek wieloletnich zaniedbań ale również wyzwanie sportowe! Gdy ustawi się pod nimi wiaderka i zacznie łapać deszczówkę, to korzyści mogą okazać się nie do przecenienia. Oprócz nauki slalomu i spalonych kalorii, mieszkańcy nauczą się zasad małej retencji – czyli jak gromadzić deszczówkę w okresie suszy.