Radny Marcin Nietopiel został radnym prawdopodobnie dlatego, że słynie w okolicy z tego, że niewiele rozumie. Ów lokalny mędrzec w 9. zdaniach swojej wypowiedzi aż dwa razy użył frazy „nie rozumiem”. Przyznać trzeba, że wykazuje idealne predyspozycje do bycia radnym popierającym wójta Dariusza Strausa. Ponieważ tylko radny, który niewiele rozumie, jest w stanie zrozumieć to, dlaczego w gminie zarządzanej od dziesięcioleci przez wójta Strausa tak niewiele się zmieniło. Chciałoby się powiedzieć – jaki radny, taki wójt. Albo: jaki wójt, taki radny.
Oburzony radny Nietopiel, doszukujący się w naszej krytyce urzędniczego nieróbstwa, zakulisowych intryg i gierek sugeruje nam, żebyśmy porównali naszą gminę z sąsiednimi. Wówczas – w przekonaniu radnego – objawi nam się w pełnej krasie piękno wójtowego dzieła. Pokornie przyjmujemy ową poradę za dobrą monetę i ruszamy w świat, by przekonać się o tym jakim to fenomenalnym zarządcą funduszy publicznych jest wójt gminy Siedlisko, jaśnie nam panujący od dwóch dekad – Dariusz Straus.
Jak się zapewne domyślacie, zdjęcia ilustrujące niniejszy wpis, nie zostały wykonane w Siedlisku. U nas mogłoby być tak ładnie. Ale nie jest. Na zdjęciach widać główną ulicę w sąsiedniej miejscowości przed i po modernizacji. Przebudowa drogi miała miejsce w latach 2017-2018 r. Osobą odpowiedzialną za inwestycję był nowo wybrany gospodarz – a dokładniej: nowa gospodyni Barbara Wróblewska, dzięki staraniom której Otyń nie tylko odzyskał prawa miejskie, ale także zmienił się bardzo pozytywnie, podobnie jak okoliczne miejscowości w gminie.
Przykład Barbary Wróblewskiej, to dowód na to, ile pozytywnych zmian w gminie może przeprowadzić sprawny i skuteczny gospodarz w ciągu jednej kadencji. Cztery lata wystarczyły, by: wybudować przedszkole, rozpocząć budowę żłobka, przebudować gminne drogi, wykonać remont oraz termomodernizację szkoły w Niedoradzu (na co pozyskano 1.000.000 zł środków zewnętrznych) itp., itd. Nikt nie był zdziwiony, że Barbara Wróblewska wygrała wybory w pierwszej turze.
Nie pięć, nie sześć ale jedna kadencja i tyle pozytywnych zmian w gminie. Wszystko dzięki skutecznemu gospodarzowi.
A jak wygląda sytuacja u nas? W Siedlisku jak w powieściach Remarque’a – wszystko bez zmian. Nowy, ale stary wójt Dariusz Straus wygniata już szóstą kadencję tapicerkę w fotelu. Odpoczywa po zaciętej walce wyborczej. Zdaje sobie sprawę, że jest coraz trudniej utrzymać władzę. Mieszkańcy gminy, na nieszczęście Strausa, odwiedzają okoliczne miejscowości i widzą, że świat dookoła Siedliska dynamicznie się zmienia. Nasz wójt się martwi, bo dwadzieścia lat beztroskiej sielanki w ciepłym gabineciku może się skończyć. No bo ile można siedzieć i podziwiać świat przez okno? Mieszkańcy coraz mniej boją się zemsty wójta i dłużej na stary numer tzw. dyktatora z wąsikiem nabrać się nie dadzą. Trzeba zacząć coś robić. Ale jeszcze nie dzisiaj. Dzisiaj będzie tak jak zwykle – po porannej porcji pączków z lokalnej piekarni zapitych kawą następuje drapanie się po głowie, czesanie wąsa i klepanie się po brzuchu. Później trzeba będzie wykonać kilka rozmów telefonicznych i do domu.