Drodzy Mieszkańcy,
rok dzieli nas od wyborów samorządowych i jak zwykle, jak zawsze w roku wyborczym nasz nieudolny wójt wziął się do roboty. Tym razem nie będzie nowych siłowni pod chmurką ani stadionów, skateparków czy osławionych „Orlików”. Straus będzie budował i remontował drogi w gminie. Sześć kilometrów dróg ma zostać zbudowanych bądź wyremontowanych. Zawrotna ilość 6000 metrów siedliskowych dróg ma zostać wyposażonych w instalację burzową, w zjazdy do posesji i w nawierzchnię… nie, nie bójcie się, nie będzie to szlaka, gruz, tłuczeń czy znane z parkingu sprzed urzędu płyty drogowe, ale prawdziwy, czarny, pachnący smołą asfalt. Cieszycie się? Musicie się cieszyć! Macie być zadowoleni, bowiem wójt, który przepierdział w urzędowym stołku pierwsze lata obecnej kadencji, w roku wyborczym zakasał rękawy i ruszył do samorządowej roboty.
Nie cieszmy się przedwcześnie. Doświadczenie uczy, że w gminie Siedlisko pod rządami ekipy nieudaczników to, że zapisano coś w planie inwestycyjnym nie oznacza, że zostanie zrealizowane. Przypomnijmy smutny los Klubu Seniora. Wójt otrzymał dofinansowanie do realizacji tej inwestycji. Radni udzielili jednogłośnego poparcia. Seniorzy wypełnili deklaracje uczestnictwa i złożyli w urzędzie gminy. To było trzy lata temu. I co? I jak wiemy Klub do dzisiaj się buduje i wybudować nie może. A pamiętacie hucznie zapowiedziane przez nieudacznika Strausa inwestycje w modernizację instalacji grzewczych w budynkach użyteczności publicznych? Z tej okazji wójt chwalił się pozyskanymi milionami. Ucieszony mlaskał, ciamkał, drapał się po głowie, no i co? Gdzie są te pompy ciepła, instalacje niskotemperaturowe i zapowiadane przez wójta oszczędności, którymi miały być finansowane remonty w przedszkolu publicznym? Gdzie są te najnowsze technologie zeroemisyjne?
Jest spora rzesza ludzi, którzy na dźwięk słów „inwestycje w Siedlisku” truchleje. Bynajmniej nie ze szczęścia, ale z trwogi o własne mienie i komfort życia. Do takich zaliczyć można niektórych mieszkańców nowego osiedla przy ul. Kasztanowej, którym wójcina zafundował budowlaną fuszerkę w postaci drogi wybudowanej w technologii nasypu kolejowego bez instalacji burzowej. Ów bubel inwestycyjny przysporzył mieszkańcom wielu zmartwień, kłopotów i nieprzewidzianych wydatków związanych z wyrównaniem poziomu posesji z nasypem torowiska… pardon, chodziło rzecz jasna o poziom ulicy gminnej. Oczywiście znajdzie się też spora liczba osób, których cieszy widok lanego asfaltu, nawet gdy okaże się w użytkowaniu koszmarem. Wszak na skutek usilnych starań Dariusza Strausa nasza gmina utrzymywana była przez dekady w inwestycyjnym niebycie i gospodarczej śpiączce. Dość powiedzieć, że w najnowszym rankingu zamożności gmin w regionie znajdujemy się na przedostatnim miejscu. W tych okolicznościach nie tyle najmniejsza inwestycja, ale nawet opróżnione kosze na śmieci czy wysprzątany parking przed urzędem gminy potrafią cieszyć i cieszą. Bo o to, żeby przestrzenie publiczne w gminie były zadbane należy z wójtem stoczyć urzędową batalię, której skutek i tak nigdy nie jest pewny.
W 2010 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport na temat gospodarowania mieniem komunalnym w gminie Siedlisko. Ocena działalności wójta była jednoznacznie negatywna. Inspektorzy wykazali, że wójt Dariusz Straus nie był w stanie poradzić sobie z najmniejszą, najbardziej banalną inwestycją. Oprócz tego, że sprzedawał działki gminne wg nieaktualnych wycen, że robił wałki z Adamczykiem przy żwirowni, nie zapewnił należytego nadzoru nad realizacjami budowy Orlika w Siedlisku oraz drogi. Wójt albo nie znalazł czasu albo po prostu nie znał się i wykonawca spartolił robotę, o czym nawet wójt nie wiedział i co dopiero kontrolerzy NIK wykryli. Cytujemy:
Uchybienia wystąpiły podczas realizacji inwestycji pn. „Moje Boisko – Orlik 2012”.
Zadanie to, zapisane w wieloletnim programie inwestycyjnym na lata 2009-2011, objęte
zostało dofinansowaniem Marszałka Województwa Lubuskiego oraz Ministra Sportu
i Turystki. W toku inwestycji, bez zachowania formy pisemnej, zmieniono sposób
wykonania podłoża placu zabaw, zlecając wykonawcy wykonanie podłoża piaszczystego,
zamiast zgodnie z dokumentacją – naturalnego trawiastego, co stanowiło naruszenie nakazu
określonego w art. 139 ust. 1 Prawa zamówień publicznych. Część robót wykonawca
powierzył podwykonawcom bez zgody zamawiającego, naruszając w ten sposób warunki
umowy zawartej z gminą, a zamawiający, wskutek braku odpowiedniego nadzoru, nie
dochodził od wykonawcy realizacji tego obowiązku. W toku kontroli stwierdzono wady
wykonanej inwestycji (…) [NIK, 2010, s. 5, wyróżnienie Autorki]
W tym kontekście zapowiedź najnowszego planu inwestycyjnego wójta, w którym mowa jest o budowie 6 km dróg w gminie Siedlisko musi budzić niepokój. Rzecz jasna, gdy wójt gminy Siedlisko bierze się do roboty, to siłą rzeczy musi pojawić się pytanie: czy Darek Straus tym razem znowu czegoś nie spartoli, czegoś nie dopilnuje, nie zapewni należytego nadzoru, popełni uchybienie, niedopatrzenie, błędnie zinterpretuje prawo albo po prostu zmęczy się nadmiarem obowiązków? Myślę, że wszyscy dobrze znamy odpowiedź…
To w końcu kiedy jest lepiej, czy wtedy, gdy wójt coś w Siedlisku buduje, czy gdy wysiaduje dupogodziny i nie robi nic? W normalnych warunkach odpowiedź jest jednoznaczna: wójt jako gospodarz gminy zobowiązany jest do poprawy jakości i komfortu życia w podległej mu jednostce samorządowej. W związku z tym oczywistym jest, że wójt powinien działać przede wszystkim w sferze inwestycyjnej. Weźmy przykład z naszych sąsiadów. Pani Wójt Izabela Bojko rządzi Gminą Miejską Nowa Sól dopiero drugą kadencję, a zdążyła zrealizować inwestycje liczone w dziesiątkach milionów złotych, z czego znakomita większość pozyskana została ze źródeł zewnętrznych. Jej najnowszym dziełem, na którego realizację przeznaczyła 8,2 mln. złotych, z czego 5 mln pochodzi z dofinansowania z Polskiego Ładu, będzie „Budowa budynku przedszkola i klubiku dziecięcego w miejscowości Lubięcin”. Przedszkole i klubik dla dzieci? Za 8,2 miliony złotych? Co się kryje pod tą nazwą? Oddajemy głos Pani Wójt: „W budynku będą dwie sale przedszkolne i dwie sale klubiku dziecięcego dla maluszków od ukończenia 1 roku życia do ukończenia 3 roku życia. Klubik będzie dodatkowo wyposażony w sypialnię”. Jak wspomniała wójt, nowo wybudowany obiekt zapewni blisko miejsc. Budynek będzie nowoczesny, o wysokim standardzie, wyposażony m.in. w ogrzewanie podłogowe i klimatyzację, a także przystosowany do korzystania przez osoby ze szczególnymi potrzebami . Równie dobrze zapowiada się przyszły eko plac zabaw , który będzie urządzony w zgodzie z naturą, z naturalnych i ekologicznych materiałów, jak również z podziałem na strefy dla dzieci w różnym wieku. W projekcie przewidziana jest też budowa parkingu „
Już teraz widzicie różnicę, przepaść która dzieli zaradną gospodynię od samorządowego nieudacznika i szkodnika? Iza Bojko inwestuje w publiczną infrastrukturę edukacyjną dla najmłodszych. Tymczasem Straus i jego ekipa lizusów z premedytacją dążyli do likwidacji przedszkola publicznego po to, by jego koleś z Polskiego Stronnictwa Ludowego i fundacja, której prezesował mogła dorabiać się kosztem milusińskich i ich rodziców. Dla przypomnienia – w 2015 r. Darek Straus, co wynika z protokołów sesji rady gminy i komisji gminnych z tamtego okresu, aktywnie lobbował za tym, by Fundacja Porozumienie Wzgórz Dalkowskich przejęła funkcje i cele, które do tej pory realizowało gminne przedszkole publiczne zarządzane przez Panią Dyrektor Lidię Pstrucha. Straus obiecywał gruszki na wierzbie. Miał być cud, miał być miód i miały być oszczędności. Skończyło się tym, że Fundacja zarządzana przez partyjnego kolesia wójta wypompowała z budżetu gminnego kilkaset tysięcy złotych i właśnie się zwija. Okazało się, że model zarządzania placówkami edukacyjnymi przyjęty przez Fundację, a mający swe źródła w dofinansowaniach i projektach unijnych, nie sprawdził się. Prezes fundacji – koleś wójta – zrezygnował z pełnienia funkcji. Nowy zarząd likwiduje kolejne placówki edukacyjne prowadzone przez Fundację. Dość powiedzieć, że w tym roku szkolnym Fundacja zrezygnowała z prowadzenia szkoły podstawowej Stypułowie i ponad 70 dzieciaczków musiało szukać szczęścia w innych placówkach edukacyjnych. Taki sam los czeka niepubliczne przedszkole i żłobek w Siedlisku. To, że jeszcze działają wynika z tego, że Fundacja pozyskała unijne dofinansowanie i jest zmuszona przez wymagany przepisami czas prowadzić przedszkole ze żłobkiem. Gdyby się w tej chwili wycofała, musiałaby zwrócić wcześniej przyznaną kwotę dotacji. Jak widać rzeczywistość brutalnie zweryfikowała krótkowzroczne plany racjonalizatorskie wójta-nieudacznika. Zamiast obiecanego przez Strausa miodu i oszczędności będzie bankructwo. Taki jest za każdym razem smutny koniec, gdy wuefiści, emeryci, „ręciści” i wyłuszczacze prowadzeni przez samorządowego fajtłapę biorą się za reformę oświaty.
Na szczęście mieszkańcom udało się ocalić przedszkole gminne przed likwidacją i dzisiaj starają się o jego rozbudowę. Wójtowi jednak nie spieszy się do pracy w tym zakresie. Nie po to chciał je likwidować, by teraz rozbudowywać! Gdy Darek siedzi i drapie się po głowie, na jego bezczynności korzystają okoliczne samorządy – w tym m.in. Pani Iza Bojko. Pozyskała grube miliony na rozbudowę infrastruktury przedszkolnej w gminie w myśl zasady: jak w Siedlisku nie chcą, to w Lubięcinie zbudują.
Przypomnijcie sobie slogany wyborcze, z którymi Straus i jego lizusy szli do wyborów. Siła Kontynuacji! Zaufaj sprawdzonym! Doświadczenie i rozsądek! Jesteśmy na końcu tej kadencji samorządowej i jednymi z niewielu osób, które mogą dziś publicznie pochwalić się tym, że na własnej skórze doświadczyło „dobrodziejstw” praktycznej realizacji sloganów wyborczych wójta jest Pan Piotr Gaca oraz sąsiedzi budowanego właśnie masztu nadawczego telefonii GSM. Wójt tak motał, tak kręcił, kłamał i tyle fałszywych obietnic złożył w związku z realizacją tej inwestycji, że naprawdę trzeba niezłego doświadczenia i praktyki, by publicznie, przed kamerami, w biały dzień okłamywać radę gminy i mieszkańców. Wszystko po to, by pod przykrywką tzw. niewystarczających konsultacji uszczęśliwić kolesia zatrudnionego w urzędzie gminy.
Podsumowując – z perspektywy czasu, gdy spojrzymy na Siedlisko i to, czego Dariusz Straus w nim dokonał na poziomie inwestycyjnym możemy śmiało powiedzieć, że w ciągu dwóch dekad urzędowania wójt nie zrobił nic, co skalą i rozmachem równać by się mogło ze szkołą w Siedlisku, którą zbudował śp. Stanisław Bator i jego ekipa. Dzisiaj Straus chwali się siłowniami pod chmurką, Orlikami itp. Ale kto korzysta z tych siłowni? Czy oprócz śmieci i walających się tam po weekendach flaszek te miejsca wnoszą coś istotnego, wartościowego do naszej społeczności? Straus chwalił się modernizacją hydroforni. Ale dzisiaj tajemnicą poliszynela jest to, że nawet kobyły wójta wolą pić wodę prosto z Odry niż tę, którą dostarcza gmina wodociągami. W tym kontekście z niecierpliwością wyczekujemy nowych inwestycji drogowych w Siedlisku. Czy będą to kolejne buble budowlane? Czy może tym razem wójt wygospodaruje trochę czasu między podróżami do Bytomia Odrzańskiego a urzędem gminy, by zapewnić właściwy nadzór nad budową? Zobaczymy.
Pozdrawiam
Paweł P.